wtorek, 11 listopada 2014

Rozdział 139.

Tego samego wieczoru odwiedził mnie Harry. Siedziałam właśnie w salonie na kanapie, kiedy rozległo sie pukanie do drzwi.
- Otwarte! - krzyknęłam. Z lenistwa nawet nie chciało mi sie wstawać. Do środka wszedł Harry. Miał na sobie białą bokserkę i czarne obcisłe rurki. 
- Hej. - powiedział całując mnie w usta. Uśmiechnęłam sie do niego.
- Cześć. - odpowiedziałam. Usiadł obok mnie. 
- Jak sie czujesz? Powiedziałaś juz o wszystkim mamie? - zapytał. W tym samym czasie zgrabna brunetka weszła do salonu. 
- Co Valerie miała mi powiedzieć? - zapytała zdziwiona siadając naprzeciwko nas. 
- Nic.. - odpowiedziałam oschle. Loczek polozyl dłoń na moim udzie.
- Valerie od kilku tygodni zachowujesz się dziwnie, wiec coś musi być na rzeczy. - powiedziała.
- Dajcie mi spokój! - krzyknęłam i poszłam szybko do swojego pokoju.
* oczami Harry'ego *
- Nie wiem co się z tą dziewczyną dzieje. - powiedziała chowając twarz w dłoniach.
- Proszę się nie denerwować. Na pewno Valerie w najbliższym czasie o wszystkim Pani powie. - uspokoiłem ją. Spojrzała na mnie.
- Ja już nie wiem jak mam z nią rozmawiać. Zamknęła się w sobie. Nie spotyka się ze znajomymi, nie rozmawia z nami.. Nie wiem co się dzieje. - powiedziała.
- Pójdę z nią porozmawiać. - powiedziałem wstając z kanapy. Wszedłem na piętro do pokoju Valerie. Dziewczyna leżała na łóżku i płakała. Zamknąłem drzwi na klucz i usiadłem na brzegu łóżka.
- Uspokój się kochanie. - powiedziałem. Uniosła głowę i zapłakanymi oczami spojrzała na mnie.
- Jak mam się uspokoić? To wszystko nie jest takie proste. - odpowiedziała.
- Porozmawiaj z nią. Powiedz jej o wszystkim. Ona naprawdę się o Ciebie martwi. - powiedziałem odgarniając kosmyk włosów za jej ucho.
- Nie mogę jej o tym powiedzieć. - odpowiedziała. - Przecież ona by mnie zabiła. - dodała po chwili.
- Nawet tak nie myśl. - powiedziałem. - Zejdź do niej i porozmawiaj z nią spokojnie. - dodałem. Westchnęła kręcąc głową.
- Naprawdę nie mogę.. Idź już proszę. - powiedziała.
- Naprawdę chcesz tego? - zapytałem zdziwiony.
- Tak.. Idź już. - powtórzyła. Zdenerwowany wstałem z łóżka i wyszedłem.
Wkurwiony wsiadłem do samochodu i uderzyłem dłońmi o kierownicę. Sam już nie wiedziałem co się z tą dziewczyną dzieje.
* Valerie *
Cały czas o tym myślałam. Harry miał racje, a ja go tak potraktowałam. Po dłuższej chwili postanowiłam wyjaśnić wszystko mamie. Zeszłam do salonu, gdzie siedziała z twarzą schowaną w dłoniach.
- Mamo.. - powiedziałam cichym i zachrypniętym głosem. Od razu spojrzała na mnie i wytarła łzy. - Muszę Ci o czymś powiedzieć. - dodałam siadając obok niej. 
- Słucham?
- Wiem, że się o mnie martwisz, ale naprawdę nie musisz. - zaczęłam. - Po prostu nie ukończyłam szkoły.. Przepraszam! Wiem, że Cię zawiodłam. Tak we mnie wierzyłaś, a ja to wszystko popsułam. Naprawdę przepraszam! Źle się z czym czuje! Źle się czuje z tym, że Cię musiałam okłamywać, ale on mi kazał.. - powiedziałam i to za dużo niż powinnam. Zdziwiona patrzyła na mnie.
- Valerie dlaczego od razu mi o tym nie powiedziałaś? I dlaczego Josh mi o tym nie powiedział? Przecież na pewno o wszystkim musiał wiedzieć?! 
- Poprosiłam go o to. - odpowiedziałam.
- Dobrze wiesz, że nie zezłościłabym się na Ciebie. - powiedziała obejmując mnie ramieniem. Odetchnęłam z ulgą. Poczułam się od razu lepiej, a najbardziej ucieszyło mnie to, że nie musiałam już sypiać z Josh'em..
- Po wakacjach weźmiesz się za naukę i uda Ci się skończyć szkołę. - powiedziała posyłając mi uśmiech. 
- Oczywiście. - odpowiedziałam. W tym samym czasie do domu wrócił Josh. Spojrzał na nas i zmarszczył czoło.
- Coś się stało? - zapytał patrząc na mamę. Od razu widać było po niej, że płakała.
- Nic kochanie. - odpowiedziała spokojnie podchodząc do niego. Kiedy złożyła pocałunek na jego ustach, wstałam z kanapy i poszłam do swojego pokoju. Nie chciałam na to patrzeć. Spojrzałam na godzinę. Było już naprawdę późno. Wzięłam z garderoby czystą bieliznę i koszulkę Harry'ego, którą zostawił kiedyś u mnie. Weszłam do łazienki. Zamknęłam drzwi i rozebrałam się do naga po czym wzięłam szybki prysznic. Po kilku minutach wyszłam z łazienki i od razu udałam się do łóżka. Mama zawołała mnie na kolację, ale nie byłam głodna. Przykryłam się kołdrą i zasnęłam. 
15 lipca.
Wakacje mijają bardzo wolno. Całe dnie siedzę w domu. Nie mam ochoty na spotykanie się ze znajomymi, a tym bardziej na imprezowanie. Mama kilka razy próbowała wyciągnąć mnie na jakieś zakupy, ale ja zawsze odmawiałam, aż do dzisiaj. 
Zadzwoniła do mnie Kat i powiedziała, że otwierają dziś wieczorem nowy klub. Długo zajęło jej żeby mnie wyciągnąć, ale wreszcie się zgodziłam. Miała wpaść do mnie o 19, więc spokojnie miałam jeszcze dwie godziny. Zeszłam do kuchni i przygotowałam sobie szybki obiad. Kiedy usiadłam do stołu rozległo się pukanie do drzwi. Wstałam z krzesła i podeszłam do drzwi, które od razu otworzyłam. Stał w nich jakiś młody chłopak. W dłoni trzymał ciasto.
- Cześć, jestem nowym sąsiadem. - powiedział. 
- Hej, zapraszam. - odpowiedziałam otwierając szerzej drzwi. Kiedy chłopak wszedł do środka zamknęłam drzwi i zaprowadziłam go do kuchni, gdzie czekał na mnie obiad. Położył ciasto na stole i spojrzał na mnie.
- Napijesz się czegoś? - zaproponowałam. 
- Nie dziękuję. - odpowiedział. - Tak w ogóle nazywam się Bradley. - przedstawił się wyciągając dłoń w moim kierunku. 
- Valerie. - powiedziałam po czym uścisnęłam jego dłoń.
- Bardzo miło mi Cię poznać. Jak na razie znam tu tylko Ciebie. - powiedział posyłając mi uśmiech. 
- Bardzo chętnie oprowadze Cie po okolicy. - rzuciłam bez zastanowienia. Usta chłopaka złożyły sie w szczerym uśmiechu. 
- Nie chcę marnować Ci czasu. Pewnie masz ważniejsze rzeczy do robienia. - odpowiedział. 
- Wlasciwie to nie mam. - powiedziałam po chwili zastanowienia. - Dzisiaj ide z przyjaciółka na otwarcie klubu. Może wybierzesz sie z nami? - zaproponowałam.
- Bardzo chętnie. - odparł i uśmiechnął sie jeszcze szerzej.
- W takim razie, bądź u mnie o 19. - powiedziałam uśmiechając sie. 
- Dobrze. - odpowiedział i spojrzał na wyświetlacz telefonu. Pewnie sprawdzał godzinę. - Muszę juz iść, wiec widzimy sie o 19? - dodał pytając. Pokiwalam twierdząco głowa. Odprowadziłam go do drzwi. Pożegnał mnie delikatnym uśmiechem. Wróciłam do kuchni i zjadlam wcześniej przygotowany obiad, który był juz zimny. 

O godzinie dziewiętnastej rozległo sie pukanie do drzwi. W krótkiej sukience zbieglam na dół i otworzyłam drzwi, w których stał Bradley. Miał na sobie białą koszulkę i czarne obcisłe spodnie. Włosy miał postawione na żel. 
- Hej. - powiedział uśmiechnięty. Otworzyłam szerzej drzwi i wpuscilam go do środka. 
- Cześć. - odpowiedziałam. - Poczekaj tu na mnie. - dodałam i wbieglam na gore. Wzięłam tylko małą czarną torebkę i wróciłam do chłopaka, który siedział na kanapie i patrzył coś w telefonie. Kiedy odezwalam sie, wstał i odwrócił sie w moja stronę. 

U Katherine byliśmy tylko chwile. Dziewczyna była gotowa juz kiedy przyszliśmy. Założyła tylko buty i wolnym krokiem ruszyliśmy w stronę klubu, który naprawdę znajdował sie niedaleko nas..
Poznała Bradley, który jej sie spodobał. Widziałam to od razu. Zachowywała sie jak przy każdym chłopaku, który jej sie podoba. 

Na miejscu byliśmy po 15 minutach. Klub wyglądał naprawdę swietnie. Impreza od razu sie rozkręciła. Usiedliśmy na wolnej kanapie i zamówiliśmy drinki. 
Przed godzinę siedzieliśmy i piliśmy drinka za drinkiem. W pewnym momencie Bradley wstał i zaprosił mnie do tańca. Nie mogłam mu odmówić, wiec od razu sie zgodziłam. Pierwszy raz od bardzo dawna sie tak nie bawiłam. Było naprawdę swietnie, aż za bardzo. Do klubu wpadł zdenerwowany Josh. Złapał mnie za nadgarstek i wyprowadził mnie na zewnątrz. 
- Co ty odpierdalasz? - krzyknął. Zasmialam sie i pokręciłam głowa.
- Dobrze sie bawię. - odpowiedziałam. 
- Wynoś sie do domu. - powiedział łapiąc  mnie ponownie za nadgarstek. Próbowałam sie mu wyrwać, ale nie dałam rady. Przed klub wyszedł Beadley z Kath. Wszystkiemu sie przyglądali. Było mi tak wstyd. 
- Zostaw mnie kurwa! - krzyknęłam zdenerwowana. Otworzył drzwi od strony pasażera i wepchnął mnie do środka. Sam zajął miejsce kierowcy i ruszył z pieskiem opon. - Jestes popierdolony! - wykrzyczała mu prosto w twarz. 
- Zamknij sie! - powiedział. 
- Powiem o wszystkim mamie! - krzyknęłam. - Powiem jej jak wykorzystywałes mnie seksualnie! Powiem jej kurwa o wszystkim. - ponownie krzyknęłam. Zatrzymał raptownie samochód. Uderzylam głowa w szybę i juz nie wiem co działo sie dalej. 
Obudziłam sie na tylnym siedzeniu w samochodzie. Było juz ciemno. Przestraszona rozejrzalam sie i zobaczyłam jego.. Siedzącego z przodu. Przyglądał mi sie uważnie. Chciałam podnieść głowę, ale ból mi na to nie pozwalał. Złapałam sie za bolące miejsce. 
- Co ty mi zrobiłeś? - zapytałam. Po policzkach zaczęły spływać mi łzy. 
- Nic Ci nie zrobiłem. - odpowiedział. - Uderzylas sie w głowę. - dodał. Po kilku próbach udało mi sie usiąść. Ból głowy był nie do zniesienia. Otworzyłam drzwi i powoli wysiadlam z samochodu. - Co ty robisz? - zapytał zdziwiony i rownież wysiadł po czym podszedł do mnie.
- Ide do domu. - odpowiedziałam. 
- Nigdzie nie idziesz! - powiedział. 
- Prosze Cie zostaw mnie! - krzyknęłam. Zakręciło mi sie w głowie. Oparłam sie o drzewo. 
- Dobrze sie czujesz? - zapytał i złapał mnie. 

Obudziłam sie w łóżku. Siedziała przy mnie mama. 
- Wreszcie córeczko sie obudziłas. - powiedziała łapiąc mnie za dłoń. 
- Jak ja sie tu znalazłam? - zapytałam zdziwiona. 
- Josh Cie przywiózł. - odpowiedziała. - Jak moglaś tak sie upić na imprezie? - zapytała zszokowana 
- Co? - zapytałam. - On mi to zrobił. - powiedziałam, kiedy mężczyzna stanął w drzwiach mojego pokoju. Kobieta odwróciła sie i spojrzała na niego.
- To prawna? - zapytala.
- Oczywiscie, ze nie. - odpowiedział od razu jakby wiedział, ze o to zapyta. 
- Znowu kłamiesz, Valerie. - powiedziała wracając wzrokiem na mnie. 
- Ja kłamie? To on kłamie! - powiedziałam powili siadajac. Na dworze panowała bardzo ponura atmosfera. Niebo było zachmurzone i padał deszcz. 
- Musimy sobie poważnie porozmawiać. - powiedziała kierując te słowa do Josha. Mężczyzna zmierzył mnie wzrokiem i razem opuścili moj pokój. Sięgnęłam po telefon i szybko zadzwoniłam do Kat, która zostawiła mi aż 20 wiadomości. 
- Co sie z Tobą dzieje? - zapytała. 
- Prosze przyjdź do mnie dzisiaj. - powiedziałam.
- Dobrze. Będę dopiero za godzinę. 
- Ok. - powiedziałam i zakończyłam połączenie. 

Punktualnie o 14 przyszła do mnie Kat cała mokra od deszczu. Dałam jej czyste swoje ubrania i kiedy przebrała sie dołączyła do mnie do pokoju.
- Opowiadaj co sie wczoraj stało. - powiedziała patrząc na mnie.
- Jak widzisz nieźle mnie załatwił. - odpowiedziałam. 
- On naprawdę ma coś nie tak z głowa. - powiedziała. Zaśmialam sie, bo bardzo sie z nią zgadzałam.

Opowiedziałam jej o wszystkim ze szczegółami. Była naprawdę w szoku, ze mógł tak postąpić.

- Nie martw sie. Jesli bedzie trzeba to powiem Twojej mamie jak sie zachował w klubie. - powiedziała posyłając mi uśmiech. 
- Naprawdę zrobisz to dla mnie? 
- Oczywiście. - odpowiedziała i wstała z łóżka. - Muszę juz iść, bo jestem umówiona z Bradley'em. - dodała.
- Naprawdę? - zapytałam.
- Tak. - odpowiedziała i pocałowała mnie we włosy. Wyszła z mojego pokoju. Znowu zostałam sama..

- Valerie obiad. - krzyknęła mama z dołu. Powoli wstałam z łóżka i zeszłam do kuchni. Przy stole siadzial juz Josh i mały Christian. Dołączyłam  do nich bez słowa i zaczęłam jeść. Kiedy skończyłam, odłożyłam talerz do zlewu i wróciłam do siebie. 

Minęło kilka minut, kiedy przyszedł do mnie Josh. 
- Musimy coś sobie wyjaśnić mała Suko. -  powiedział. 


Nie wiem czy napisałam dużo czy mało. Rozdział cały praktycznie napisałam na telefonie i to na dodatek na 3 godzinach kuchni. 
Mam nadzieje, ze wam sie podoba. Mam zamiar dodawać rozdziału regularnie o ile bedą jakieś komentarze.
BARDZO CHCIAŁABYM ŻEBYŚCIE SZCZERZE SKOMENTOWALI TEN ROZDZIAŁ! 
pozdrawiam.:) 

aniołki najwspanialsze.

Layout by Yassmine