niedziela, 31 sierpnia 2014

Rozdział 135.

Rano obudziły mnie znowu te ich pierdolone krzyki. Powoli miałam już tego wszystko dosyć. Przetarłam oczy i spojrzałam na Harry'ego i małego Christian'a. Na całe szczęście jeszcze spali. Drzwi od pokoju były otwarte co bardzo mnie dziwiło, bo wieczorem je zamykałam. Powoli wyszłam z łóżka i od razu zeszłam na dół. Spojrzałam na mamę i Josh'a. Patrzyli na siebie rozgniewani.
- Jeśli macie zamiar się kłócić to proszę was róbcie to ciszej! - powiedziałam zdenerwowana. - Chcecie obudzić małego? - zapytałam krzyżując ręce na klatce piersiowej. Spojrzeli na mnie równocześnie.
- Przepraszam kochanie. Idź się jeszcze połóż, bo jest wcześnie. - powiedziała podchodząc do mnie. Położyła dłoń na moim ramieniu. Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie. Była dopiero piąta dwadzieścia pięć. Odwróciłam się na pięcie i wróciłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi i wróciłam do łóżka.
Ten sam dzień - popołudnie.
Jestem już po obiedzie. Miło spędzam czas z Harry'm. Nie chcę siedzieć w domu i słuchać ich kłótni. Jutro się przeprowadzamy ulicę dalej. Będę mieszkała bliżej Harry'ego i Ashley. Jak na razie wszytko idzie bardzo dobrze. Mam nadzieję, że się to nie zmieni. Za to Harry jest jakiś inny. Traktuje mnie inaczej, a pod słowem inaczej mam na myśli, że lepiej. Może wreszcie nam się ułoży.
Kiedy mieliśmy już wychodzić do restauracji wpadł zdenerwowany Josh. Rozejrzał się dookoła jakby kogoś szukał. No i się nie myliłam. Szukał mnie. Kiedy dostrzegł mnie na samym końcu restauracji szybkim krokiem do mnie podszedł. Bez żadnego słowa złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w stronę wyjścia. Nie wiedziałam co się dzieje. Ciągnął mnie za sobą jak głupią. Czułam się jak jakaś rzecz. Na szczęście Harry bardzo szybko zareagował. Podszedł do Josh'a i odepchnął go z całych sił. Mężczyzna upadł na stolik, który pod jego ciężarem się połamał. Harry złapał mnie za rękę. Wybiegliśmy z restauracji nawet nie płacąc. Wsiedliśmy szybko do samochodu i odjechaliśmy stąd.
Kilka minut później.
Nie wiem ile czasu minęło od tego chorego wydarzenia. Jestem u Harry'ego i piję gorącą czekoladę, którą mi zrobił. Cały czas byłam zdenerwowana jeszcze do tego nie mogłam dodzwonić się do mamy. Kiedy miałam już zrezygnować wreszcie odebrała.
- Tak córeczko? - zapytała spokojnie.
- Mamo, wszystko w porządku? - zapytałam.
- Tak, a dlaczego pytasz? - zapytała zdziwiona.
- Wyjaśnię Ci wszystko jak wrócę do domu. - odpowiedziałam i zakończyłam połączenie.
- I jak? - zapytał
- Wszystko dobrze. - odpowiedziałam posyłając mu uśmiech. W ogóle nie przejmowałam się Josh'em. Miałam gdzieś co się z nim teraz dzieje.
- Może pójdziemy do mojego pokoju? - zaproponował. Spojrzałam na niego i pokręciłam twierdząco głową. Wstaliśmy z kanapy i weszliśmy po schodach na górę do pokoju Loczka. Chłopak od razu położył się na łóżku i spojrzał na mnie przygryzając swoją dolną wargę. Zaśmiałam się odkładając kubek gorącej czekolady. Seksownym i wolnym krokiem ruszyłam w jego stronę. Kiedy byłam już przy łóżku nachyliłam nad  chłopakiem.. Delikatnie musnęłam jego wargi. Zaśmiał się obejmując mnie i sadzając na swoje podbrzusze. Złapał mnie za koszulkę i przyciągnął do siebie. Ponownie nachyliłam się nad nim i pocałowałam go namiętnie.
Odwzajemnił pocałunek z każdą chwilą go przedłużając. Wszystko przerwała mama chłopaka. Bez pukania weszła do pokoju Bruneta.
- Przepraszam, że przeszkadzam. - powiedziała spokojnie. Przestraszona zeszłam z chłopaka. Poprawiłam swoją koszulkę. Za kobietą stała nieznajoma kobieta. - Harry przyszła do Ciebie jakaś dziewczyna. - dodałam odsuwając się. Dziewczyna miała długie blond włosy. Była ubrana w czarną skórzaną sukienkę, która ledwie zasłaniała jej tyłek. Usta miała pomalowane czerwoną pomadką. Czyli jednym słowem wyglądała jak dziwka. Na samym początku własnie pomyślałam, że to może być dziwka. Ostatnio Harry zabawiał się z jakąś. Wstałam z łóżka i nie patrząc już na Harry'ego wyszłam z pokoju. Mama chłopaka poszła za mną, a dziewczyna weszła do środka i zamknęła drzwi. Kiedy miałam już wychodzić usłyszałam swoje imię.
- Valerie.. - powiedziała. Odwróciłam się niechętnie na pięcie. Podeszła do mnie bliżej. - Czy wiesz może kto to jest? - zapytała.
- Nie mam pojęcia. - odpowiedziałam marszcząc czoło. Kobieta westchnęła.
- Nie wygląda mi za ciekawie. - powiedziała kręcąc głową.
- Naprawdę bardzo chciałabym bym pomóc, ale nie wiem kim jest ta kobieta. - powiedziałam. - Do widzenia. - dodałam otwierając drzwi. Posłałam jej uśmiech, który od razu odwzajemniła.
- Do widzenia kochana. - odpowiedziała zamykając za mną drzwi. Na dworze było bardzo zimno. Dobrze, że miałam płaszczyk. Telefon schowałam do kieszeni i wolnym krokiem szłam w całkowitej ciszy. Nie byłam zła na Harry'ego, przecież mógł robić co chce. Nie jesteśmy razem. Zabolało mnie tylko to, że nie wyszedł za mną. Najwidoczniej wolał zostać z nieznajomą kobietą. Wreszcie miałam czas żeby wszystko przemyśleć. Wróciło do mnie tyle wspomnień. Zaczęłam płakać. Nie mogłam w ogóle powstrzymać płaczu. Teraz pragnęłam najbardziej samotności, ale jak na złość musiałam go spotkać.
- Valerie.. - powiedział. Spojrzałam na niego niechętnie.
- Hej. - powiedziałam marszcząc czoło.
- Dlaczego płakałaś? - zapytał zdziwiony.
- Nie chcę o tym rozmawiać, a teraz przepraszam, ale śpieszę się do domu. - odpowiedziałam omijając go. Złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie.
- Harry Ci coś zrobił? - zapytał patrząc prosto w moje zapłakane oczy.
- Nie, nic mi nie zrobił. - odpowiedziałam odsuwając się.
- Więc w czym problem? - zapytał.
- Już Ci powiedziałam, że nie chcę o tym rozmawiać. - powiedziałam. W tym samym czasie zadzwonił mój telefon. Wyciągnęłam go szybko z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz. Dzwonił Harry. Nie byłam pewna czy chcę z nim rozmawiać, ale chciałam się pozbyć jakoś Zayn'a, więc jedynym wyjściem było odebranie. Kiedy to zrobiłam ruszyłam przed siebie.
- Valerie, gdzie ty jesteś? - zapytał.
- Idę do domu. - odpowiedziałam obojętnie.
- Dlaczego? - zapytał.
- Nie chciałam Ci przeszkadzać w zabawianiu się z tą kobietą. - odpowiedziałam i zakończyłam połączenie. Dzwonił jeszcze kilka razy, ale nie odebrałam. Kiedy weszłam do domu, otuliło mnie ciepłe powietrze. Zdjęłam płaszcz i powiesiłam go na wieszaku. Po cichu weszłam do kuchni, w której paliło się tylko światło, ale nikogo nie było. Od razu zaniepokoiło mnie to. Zajrzałam do sypialni mamy i Josh'a. Tam również nikogo nie było chociaż, że również paliło się światło. Wbiegłam na górę. Zajrzałam do każdego pokoju i nic. Pusto. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer mamy. Nie odbierała. Byłam wtedy cholernie zdenerwowana. Nie wiedziałam co mam robić. Po kilku minutach poddałam się. Nie wiedziałam już do kogo mogę zadzwonić. Zamknęłam się w swoim pokoju i usiadłam po turecku na łóżku. Telefon położyłam obok siebie. Bałam się.. W mieszkaniu panowała całkowita cisza, aż do chwili, kiedy ktoś wszedł do środka i trzasnął drzwiami. Powoli wstałam z łóżka i ruszyłam do drzwi. Otworzyłam je i wyjrzałam na dół ze schodów. Po salonie chodził Josh. Nie był zdenerwowany, ale za to był pijany. Zeszłam na dół. Swój wzrok przeniósł na mnie. Przygryzł swoją dolną wargę.
- Gdzie jest mama? - zapytałam.
- Nie interesuje mnie to. - odpowiedział uśmiechając się. Podszedł do mnie. Szybkim ruchem objął mnie i przyciągnął do siebie.
- Proszę Cię, nie dotykaj mnie. - powiedziałam próbując wyswobodzić się z jego uścisku. Kiedy wsunął rękę pod moją koszulkę odepchnęłam go z całej siły. - Te łapska lepiej trzymaj przy sobie! - krzyknęłam na niego. Zaśmiał się idąc w moim kierunku.
- Przestań kochanie. - powiedział bardzo spokojnie. I to mnie w nim denerwowało. Zawsze kiedy mnie wkurwiał zachowywał się spokojnie.
- Ja mam przestać? To ty kurwa przestań! - krzyknęłam ponownie. Zaśmiał się. Odwróciłam się na pięcie i wbiegłam do swojego pokoju, w którym od razu się zamknęłam. Oparłam się o drzwi i kiedy uniosłam wzrok widziałam Harry'ego siedzącego na moim łóżku.
- Valerie.. - powiedział wstając i idąc w moją stronę.
- Harry... Co ty tu robisz? - zapytałam zdziwiona.
- Zostawiłaś mnie. - powiedział spokojnie wtulając mnie w siebie.
- Kim była ta kobieta? - zapytałam. Oddech nadal miałam przyśpieszony. Kiedy usłyszał to pytanie odsunął się ode mnie. Zdziwiona spojrzałam prosto w jego oczy.
- Nikt ważny. - odpowiedział po chwili zastanowienia. Wiedziałam, że mnie okłamuje.
- Jeśli nikt ważny to dlaczego nie wyszedłeś za mną tylko zostałeś z nią? - zapytałam nie spuszczając z niego wzroku.
- Musiałem poważnie z nią porozmawiać. - odpowiedziałam  i w tym samym czasie rozległo się walenie w drzwi od mojego pokoju.
- Valerie natychmiast otwieraj te drzwi! - krzyczał uderzając pięściami. Brunet spojrzał na mnie. W jego oczach widziałam gniew. Podszedł do drzwi, ale ich nie otworzył. Spojrzał na mnie. Pokręciłam przecząco głową. Wiedziałam co chce zrobić.
- Harry proszę Cię nie.. - szepnęłam podchodząc do niego. Złapałam go za dłoń.


Wybaczcie,  że tak długo. Miał być dodany już wcześniej ale zupełnie zapomniałam.
Jeśli będzie 20/25 komentarzy to napiszę kolejny. :*
środa, 20 sierpnia 2014

Rozdział 134.


- Valerie musisz się wreszcie ogarnąć. - powiedział. - Nie możesz sypiać z każdym. - dodał po chwili, kiedy akurat mama weszła do salonu.
- Dobrze wiesz, że nie sypiam z każdym. - powiedziałam. - Mówisz to wszystko żeby się wybronić, a później będziesz mnie przepraszał. - dodałam krzycząc na niego.
- Valerie idź do swojego pokoju! - wtrąciła się zdenerwowana mama. Była cała zapłakana.
- Nie mamo. Ja muszę to wyjaśnić. - odpowiedziałam patrząc na nią.
- Nic nie musisz wyjaśniać. - krzyknęła. - Do swojego pokoju! Natychmiast! - ponownie krzyknęła.
- Wy jesteście chorzy. - to były moje ostatnie słowa. Zamiast iść do swojego pokoju to wybiegłam na dwór. Miałam ich gdzieś. Zdenerwowali mnie. Biegłam przed siebie w samej piżamie. Było mi zimno. Jeszcze do tego padał śnieg. Nie wiedziałam do kogo mam iść.
Po kilku minutach zatrzymałam się. Byłam już zmęczona. Wyciągnęłam z kieszeni od piżamy telefon i wybrałam numer Harry'ego. Nie byłam pewna czy do niego zadzwonić, ale po krótkiej chwili się zdecydowałam. Nacisnęłam zieloną słuchawkę. Chłopak odebrał.
Kilka minut później. 
Leżę wtulona z Loczka. Wreszcie mogę z nim spokojnie porozmawiać. Brakowało mi tego już bardzo dawno. Rozmowę przerwał nam mój telefon. Uniosłam głowę i spojrzałam na wyświetlacz.  
- Odbierz. - powiedział chłopak.
- Nie. - odpowiedziałam. - Nie chcę z nią rozmawiać. - dodałam.
- Valerie nie możesz tak robić. - powiedział.
- Ale Harry ty nie rozumiesz. - powiedziałam siadając po turecku. Spojrzałam w jego oczy i pokręciłam głową.
- Powiedz mi jeszcze raz jak to wszystko było. - powiedział kładąc dłoń na mojej dłoni. Przeniosłam wzrok na nasze dłonie. Uśmiechnęłam się delikatnie. Przypomniały mi się wszystkie piękne chwile spędzone z Harry'm. Tęskniłam za tym wszystkim.
* Oczami mamy Valerie *
- I widzisz co kurwa zrobiłeś? - krzyknęłam. - Valerie zniknęła! Nie odbiera telefonu. - dodałam.
- Uspokój się. Nic jej nie będzie. - powiedział uspokajając mnie. Usiadł obok mnie na kanapie i objął mnie. Wtuliłam się w niego.
- A jeśli zrobi coś głupiego? - zapytałam. Na samą myśl po moich policzkach spłynęły łzy.
- Niczego nie zrobi. - powiedział. 
- Skąd możesz wiedzieć? - zapytałam odsuwając się od niego. Ponownie wybrałam numer córki. Nie odbierała. Strasznie się o nią martwiłam. Nie wiedziałam do czego może być zdolna. 
- Możesz się uspokoić? - zapytał. 
- Nie kurwa, nie mogę się uspokoić. - krzyknęłam. 
- W takim razie wychodzę. Nie wiem, o której wrócę. - powiedział wstając z kanapy. Wziął dokumenty i kluczyki od samochodu po czym wyszedł z mieszkania. Zostawił mnie samą z tym wszystkim.
* Oczami Josh'a *
Musiałem wyjść z tego domu. Nie mogłem już jej słuchać. Ciągle mówiła o Valerie. Może wreszcie zaczęło jej zależeć na córce. Od jej przeprowadzki nie układało nam się z Valerie. Ciągle były kłótnie, które już mnie powoli wkurwiały. Wreszcie mogłem się rozerwać. Zaparkowałem przed najdroższym barem. Przez chwilę zastanawiałem się czy na pewno wejść do środka. Ale wszedłem. Musiałem się rozerwać. Nie mogłem już tak dłużej siedzieć w domu i wysłuchiwać tych ciągłych kłótni. Wysiadłem z samochodu i wszedłem do baru.  Było mało ludzi co mi bardzo odpowiadało. Usiadłem na krześle barowym i zamówiłem jednego drinka. Kiedy upiłem ostatniego łyka usiadła obok mnie szczupła blondynka. Spojrzałem na nią. Posłała mi uwodzicielski uśmiech. Odwzajemniłem go.
- Cześć, Amanda jestem. - powiedziała wyciągając dłoń w moim kierunku. Zdziwiłem się.
- A ja Josh. Miło mi. - powiedziałem po czym uścisnąłem delikatnie jej dłoń. - Napijesz się czegoś? - zapytałem po chwili.
- Tak, poproszę drinka. - odpowiedziała cały czas uśmiechając się. Zamówiłem dwa drinki. Po chwili kelner podał nam zamówienie. Tak było przez dobre trzy godziny. Kiedy coraz lepiej zacząłem dogadywać się z Amandą, do baru wpadła zdenerwowana Victoria. 
- Ja wiedziałam, że ty mnie zdradzasz! - krzyknęła. W ogóle nie zwracała uwagi na ludzi. Zerwałem się z krzesła i podszedłem do niej.
- Nie zdradzam Cię. - powiedziałem wyprowadzając ją z baru. Wyrwała się z uścisku. Odepchnęła mnie od siebie i zaczęła iść w stronę Amandy. Za nim zdążyłem do nich podejść Amanda leżała już na ziemi.
- Victoria! - krzyknąłem podchodząc do kobiety. Złapałem ją za nadgarstek i odwróciłem w swoją stronę. - Opanuj się! - dodałem zdenerwowany. Na siłę wyprowadziłem ją z baru.
- Najlepiej było zostawić mnie samą z dzieckiem. - krzyknęła.
W tym samym czasie. Oczami Valerie
Opowiedziałam Harry'emu wszystko od początku. Był zdziwiony ich zachowaniem i dobrze wiedział, że to Josh mnie zmusił do tego.
- Wszystko będzie dobrze. - powiedział i przytulił mnie po czym delikatnie zaczął całować po szyi.
Zaśmiał się cicho. Po chwili odsunął się ode mnie i spojrzał w moje oczy. 
- Brakuje mi Ciebie. - powiedział nie spuszczając ze mnie wzroku. Westchnęłam. Odwróciłam wzrok. 
Prawda była taka, że mi też jego brakowało, ale nie byłam jeszcze gotowa do związku. Chciałam odpocząć od tego wszystkiego. 
- Mi Ciebie też brakuje i to nawet bardzo. - powiedziałam po chwili zastanowienia. Na twarzy chłopaka pojawił się delikatny uśmiech. Nachylił się nade mnie i pocałował mnie namiętnie w usta.
Niepewnie odwzajemniłam pocałunek. Po dłuższym czasie odsunął się ode mnie i przygryzł swoją dolną wargę. 
- Kocham Cię. - szepnął mi do ucha. Zaśmiałam się cicho.
- Ja Ciebie też kocham. - odpowiedziałam muskając jego wargi. Było już tak pięknie, ale za długo. Zadzwonił mój telefon. Odsuwając się od chłopaka, zmarszczyłam czoło i wzięłam do ręki telefon. Dzwoniła mama. Nie miałam ochoty na rozmowę z nią. Odrzuciłam połączenie i rzuciłam telefon na stolik. 
- Odbierz. Pewnie się o Ciebie martwi. - powiedział spokojnie.
- Nie mam ochoty z nią rozmawiać. - odpowiedziałam.
- To ja to zrobię. - powiedział siadając na brzegu łóżka. Akurat zadzwonił mój telefon. Szybko zerwałam się żeby go wziąć, ale Harry mnie wyprzedził. Szybko zabrał telefon ze stolika i odebrał. Chodząc po pokoju rozmawiał z moją mamą. Uśmiech z jego twarzy znikł, kiedy dowiedział się o przeprowadzce. Przekazał mi telefon.
- Porozmawiaj z nią. - powiedział zostawiając mnie samą w pokoju.
- Valerie musimy się wyprowadzić od Josh'a. - powiedziała zapłakana. - Już dłużej nie mogę tak żyć. - dodała.
- Dlaczego? - zapytałam zdziwiona. - Mamo, co się stało?
- Przyjedź jak najszybciej do domu. Rano musimy zacząć się pakować. - powiedziała i zakończyła połączenie. Byłam strasznie zła. Wiedziałam, że Josh coś znowu zrobił. Wzięłam z krzesła płaszcz i wyszłam z pokoju. Harry stał oparty o ścianę. Kiedy zobaczył, że wychodzę złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. 
- Muszę już wracać do domu. - powiedziałam marszcząc czoło.
- Dobrze. Odwiozę Cię. - powiedział uśmiechając się delikatnie. Zeszliśmy na dół do salonu. Podeszłam do drzwi i założyłam swoje buty. Chłopak wziął kluczyki z komody i wyszedł z domu. Wyszłam za nim. Ruszyliśmy w stronę  samochodu. Szłam w ciszy. Nie wiedziałam dlaczego mama chce się przeprowadzić.Ale najbardziej ciekawiło mnie gdzie się przeprowadzimy. Kiedy wiedliśmy do samochodu nie spojrzałam na niego. Byłam pogrążona w myślach. W pewnym momencie chłopak położył dłoń na mojej dłoni. Widział, że jestem zdenerwowana.
- Rozchmurz się. - powiedział gładząc kciukiem wewnętrzną część dłoni. Wreszcie spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się delikatnie chociaż tak naprawdę tego nie chciałam. 
- Boję się. - powiedziałam cicho.
- Czego się boisz? - zapytał zdziwiony ściskając moją dłoń.
- Boję się tej całej przeprowadzki. Nie mam pojęcia gdzie tym razem się przeprowadzimy.. - odpowiedziałam. - A jeśli mama będzie chciała całkowicie stąd wyjechać? - zapytałam.
- Uspokój się. - powiedział. - Na pewno daleko się nie wyprowadzicie. - dodał.
- Skąd masz taką pewność? - zapytałam. - Jeśli coś jej odbije? Dobrze wiesz jaka jest moja mama. - dodałam marszcząc czoło.
- Porozmawiaj z nią spokojnie. Zapytaj się dokąd chce się wyprowadzić. - powiedział. - I od razu daj mi znać. - dodał. Ścisnęłam jego dłoń. Czułam, że od nowa mam wsparcie. 
- Dobrze. - powiedziałam. Dojechaliśmy na miejsce. Westchnęłam. Nie chciałam tam iść, ale musiałam. Było już strasznie późno. Światła paliły się tylko u nas w domu. Od razu wiedziałam, że będzie nieciekawie. - Dobra to idę. - powiedziałam otwierając drzwi. Loczek cały czas trzymał moją dłoń.
- Będzie dobrze. - powiedział po czym przybliżył się do mnie i musnął delikatnie moje wargi. Odwzajemniłam muśniecie. - Jeśli coś będzie się działo to dzwoń. Przyjadę po Ciebie. - dodał.
- Dziękuję. - powiedziałam i wysiadłam z samochodu. Kiedy weszłam do mieszkania, chłopak dopiero odjechał. Na samym wejściu zastałam kłócącą się mamę z Josh'em oraz płaczącego Christiana, który siedział na podłodze. Nie interesowali się nim. Nie zwracając na nich uwagi wzięłam szybko małego i wbiegłam z nim na górę. Zapaliłam światło u siebie w pokoju. Na łóżku siedział Harry.
- Nie chciałem zostawiać Cię samej. - powiedział wstając. Podszedł do mnie i małego. Pogładził go po główce, a mnie pocałował w kącik ust. 
- Cieszę się, że tu jesteś. - powiedziałam. - Sam słyszysz co tu się dzieje. - dodałam. Mały już się uspokoił, ale był bardzo zmęczony. Pewnie przez ich krzyki nie mógł spać.
- Niedługo będzie już dobrze. - powiedział i złapał mnie za rękę. Zaprowadził mnie do łóżka. Położyłam małego na środku i okryłam go kołdrą.
- Jest strasznie zmęczony. - powiedziałam patrząc na chłopaka. Przybliżył się do mnie jeszcze bardziej i objął mnie w pasie.
- Mogę zostać u Ciebie na noc? - zapytał. Uśmiechnęłam się. 
- Oczywiście. - odpowiedziałam. - Przypilnujesz małego? Muszę wziąć prysznic. - powiedziałam.
- Tak. - odpowiedział. Wzięłam z garderoby koszulę nocną oraz bieliznę i zostawiłam ich samych. Kiedy po kilku minutach wróciłam do pokoju obaj spali. Wyglądali słodko. Zapaliłam lampkę nocną i podeszłam do drzwi, które zamknęłam i zgasiłam światło. Powoli żeby ich nie obudzić położyłam się z drugiej strony łóżka i zgasiłam lampkę nocną. Okryłam się kołdrą i pogrążyłam się w głęboki sen.


Chcecie żebym dodałą następny rozdział? Muszą być komentarze 20 komentarzy i dodaję next
sobota, 16 sierpnia 2014

Rozdział 133.

- Ten temat zakończyłam już bardzo dawno temu i nie chcę ponownie do tego wracać. - odpowiedziałam. Pokręcił głową.
- Chcę wiedzieć dlaczego kurwa to zrobiłaś! - powiedział stanowczo. Zaśmiałam się.
- Pomyśl o swoim zachowaniu... - odpowiedziałam. - Jak się kurwa zachowałeś, kiedy powiedziałam Ci, że jestem w ciąży? No jak kurwa? - krzyknęłam.
- Zamknij się! - powiedział.
- Wyjdź stąd! Nie chcę już z Tobą rozmawiać. - powiedziałam po czym wstałam z łóżka. Szybkim ruchem przyparł mnie do ściany.
- Grzeczniej proszę. - powiedział bardzo spokojnie. Patrzyłam prosto w jego rozgniewane oczy.
- Odpierdol się ode mnie i zajmij się swoim życiem. - krzyknęłam. Uderzył mnie w twarz. Odepchnęłam go od siebie i bez żadnego zastanowienia zbiegłam na dół. Przebiegłam przez salon, w którym założyłam buty i kurtkę. Szybko wyszłam z domu. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer Harry'ego. Chłopak na całe szczęście odebrał po pierwszym sygnale.
- Tak, Valerie? - zapytał.
- Możemy się spotkać w kawiarni niedaleko mojego domu? - zapytałam idąc przed siebie.
- Przepraszam, ale teraz nie mogę. Jestem zajęty. - odpowiedział zdyszany. Westchnęłam.
- W takim razie nie przeszkadzam. - odpowiedziałam i zakończyłam połączenie. Byłam na niego zła. Jeszcze niedawno chciał się ze mną spotkać.
Kilka minut później - kawiarnia. 
Siedzę sobie w kawiarni, w której panuje spokój i cisza. W pewnym momencie do środka weszła Emanuel i zmierzyła mnie wzrokiem. Dziewczyna podeszła do mojego stolika i zapytała.
- Mogę się dosiąść? 
- Po co? - zapytałam.
- Chciałabym z Tobą poważnie porozmawiać. - odpowiedziała.
- Wydaje mi się, że nie mamy o czym. - powiedziałam.
- Słyszałam, że wczorajszą noc spędziłaś u Harry'ego. - powiedziała.
- No i co z tego? - zapytałam.
- Odpierdol się od niego. - powiedziała. - Wiesz dlaczego nie mógł się z Tobą spotkać? - zapytała.
- Nie, nie wiem... Oświeć mnie, szmato.
- Spędzał te cudowne chwile ze mną. - dokończyła.
- Jasne, bo Ci uwierzę. - powiedziałam i wstałam po czym wzięłam kurtę z oparcia i ruszyłam w stronę wyjścia.
- Prawda boli suko? - krzyknęła. Odwróciłam się na pięcie i spojrzałam na nią.
- Jeszcze jedno słowo, a Ci przypierdolę. - powiedziałam łapiąc za klamkę. Zaczęła się śmiać.
- Harry mi powiedział jaka to ty jesteś kiepska w łóżku. - powiedziała nadal się śmiejąc. Nie wytrzymałam. Podeszłam do niej i nie zwracając uwagi na to, że jest w ciąży przyjebałam jej z pięści prosto w twarz. Dziewczyna upadła na podłogę. Od razu podbiegł do niej kelner.
- Zaraz zawiadomię policję i karetkę. - powiedział. Szybko wybiegłam z kawiarni. Tego się nie spodziewałam. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer Josh'a. Kiedy odebrał zatrzymałam się przy drzewie, o które się oparłam.
- Josh proszę Cię przyjedź po mnie. - powiedziałam zdenerwowana.
- Co się stało? - zapytał zdziwiony moim telefonem. Od dawna do niego nie dzwoniłam.
- Powiem Ci jak przyjedziesz. Jestem niedaleko kawiarni. - powiedziałam i zakończyłam połączenie. Czekałam na niego kilka minut. Kiedy wreszcie mnie znalazł, wsiadłam szybko do samochodu.
- Teraz możesz mi powiedzieć. - spojrzał na mnie.
- Dobrze powiem Ci, ale jedź stąd. - powiedziałam błagająco.
- Nie.. Najpierw mi powiedz co znowu odjebałaś. - powiedział.
- W kawiarni uderzyłam Emanuel tak, że aż się przewróciła. - odpowiedziałam.
- Dlaczego to zrobiłaś? Dobrze wiesz, że ona jest w ciąży. - krzyknął.
- Nie krzycz na mnie. - powiedziałam. - A zrobiłam to tylko dlatego, bo mnie sprowokowała, a ostrzegałam ją. - dodałam.
- Jeśli stanie się coś dziecku to wiesz, że będziesz za to odpowiadać. - powiedział.
- Nie, bo mi w tym pomożesz. - powiedziałam.
- W niczym Ci nie pomogę.
- W takim razie powiem mamie, że będziesz miał dziecko, ale tym razem ze swoją uczennicą. - powiedziałam.
- Tylko spróbuj. - powiedział uderzając dłonią w kierownicę.
- Uspokój się kochanie. - powiedziałam spokojnie kładąc dłoń na jego udzie. Spojrzał prosto w moje oczy.
- Nie uspokoję się kurwa! Jesteś zwykłą szmatą. - powiedział zdenerwowany.
Kilka dni później.. 
- Valerie! - krzyknął Josh z salonu. Szybko zerwałam się z łóżka i zbiegłam na dół. W mieszkaniu panował spokój. Mamy nie było, a mały Christian spał. 
- Co się stało? - zapytałam. Był poważny.
- Emanuel wycofała oskarżenia. - powiedział. Kamień spadł mi z serca i odetchnęłam z ulgą.
- Dziękuję. - powiedziałam cicho odwracając się na pięcie. 
- Chciałbym coś w zamian. - powiedział, kiedy miałam już wejść na górę. Zatrzymałam się i odwróciłam się w jego stronę. Siedział  seksownie i patrzył na mnie.
- Co masz na myśli? - zapytałam zdziwiona idąc w jego stronę.
- Szybki seks.. - powiedział.
- Nie Josh... - odpowiedziałam.
- W takim razie mama się o wszystkim dowie. - powiedział i zaśmiał się.
- Josh no proszę Cię.. - powiedziałam.
- No to masz wybór. - powiedział. - Albo seks, albo o wszystkim jej powiem. - dodał. Tak bardzo nie chciałam tego z nim robić. Chciałam zacząć wszystko od nowa, ale musiałam to zrobić. Nie chciałam żeby mama się o wszystkim dowiedziała. Stanęłam przed nim i zdjęłam koszulkę, którą od razu rzuciłam na podłogę. Powoli odpięłam stanik, który rzuciłam na koszulkę. Mężczyzna siedział i patrzył uważnie, na każdy mój ruch. Kiedy miałam zdejmować już spodnie do domu ktoś wszedł. Odwróciłam się. To była mama, która z niedowierzaniem patrzyła na nas. Szybko zabrałam swoje ciuchy, zakrywając swoje piersi. Wbiegłam na górę do swojego pokoju. Trzasnęłam drzwiami. Szybko zaczęłam się ubierać. Byłam przestraszona. Wiedziałam, że mama będzie chciała ze mną porozmawiać. Kiedy miałam odpalić papierosa do pokoju weszła zapłakana mama.
- Jak mogłaś mi to zrobić!? - krzyknęła na mnie.
- Mamo, ale to nie tak.. - odpowiedziałam. - To on mnie do tego zmusił. - dodałam. Pokręciła tylko głową.
- Josh mi o wszystkim powiedział. - powiedziała zła.
- Co Ci powiedział? - zapytałam zdziwiona.
- Chciałaś wskoczyć mu do łóżka. - krzyknęła ponownie.
- Co? - zapytałam. Ominęłam ją i zbiegłam na dół. Nadal siedział na kanapie w salonie i sączył drinka.
- No i jak się kurwa teraz czujesz? - zapytałam. - Jesteś z siebie zadowolony? 
- Uspokój się Valerie. - powiedział bardzo spokojnie. Wstał z kanapy i podszedł do mnie. 
- Jak mam się kurwa uspokoić?! - krzyknęłam.
- Twoja mama musiała poznać prawdę. - powiedział po czym wtulił mnie w siebie.
- Jaką znowu kurwa prawdę? - zapytałam odpychając go od siebie.


Proszę o to rozdział dla was. Byłby wcześniej, ale nie miałam czasu żeby go dokończyć, bo mile spędzam wakacje ze znajomymi. Jak Patrycja pojedzie w czwartek do domu to napiszę wtedy rozdział, albo w sobotę, bo nie wiem, o której w czwartek wrócę, a w piątek jestem zajęta, więc zostaje sobota. 
Mam nadzieję, że jesteście jeszcze ze mną. Jeśli są jakiekolwiek błędy to przepraszam.
Liczę na jakieś komentarze z waszej strony.
Polecić kogoś bloga w następnym rozdziale?:)

aniołki najwspanialsze.

Layout by Yassmine