sobota, 31 stycznia 2015

Rozdział 140 - powrót po bardzo długim czasie

- Musimy coś sobie wyjaśnić mała suko. - powiedział.
- Nic nie musimy sobie wyjaśniać. - odparłam. Złapał mnie za szyję i spojrzał prosto w moje oczy.
- Nie denerwuj mnie. - krzyknął.
- Zostaw mnie! - powiedziałam stanowczo i odsunęłam się od niego.
- Ona Ci nie uwierzy! - powiedział pewny siebie.
- Nie bądź taki pewny. - powiedziała kobieta stając w drzwiach. Zdziwiony odwrócił się i spojrzał na nią. Stała z skrzyżowanymi rękoma na piersiach.
- Valerie pakuj się! - powiedziała i szybko opuściła mój pokój. Zdziwiona tak samo jak Josh spojrzeliśmy na nią jak wychodzi. Mężczyzna szybko wstał z łóżka i wyszedł za nią. Bez zastanowienia zerwałam się z łóżka i z garderoby wyjęłam walizki. Szybko zaczęłam pakować swoje potrzebne rzeczy. Nie spakowałam wszystkiego. Z wielką trudnością zeszłam ze swoimi rzeczami na dół i postawiłam je w salonie. Weszłam do sypialni teraz już Josh'a i pomogłam mamie, która się z nim kłóciła. Również spakowałam jej wszystkie potrzebne rzeczy, a ona zajęła się ciuchami małego Christiana.
- Daj mi spokój! Przez cały czas mnie okłamywałeś. Ja już tak nie potrafię żyć. - wykrzyczała mu prosto w twarz. - Nie chcę Cię już widzieć. - dodała wychodząc z sypialni. Szybko ubrała Christiana i uniosła wzrok na mnie. - Valerie, taksówka czeka już przed domem. Zanieś walizki. - rozkazała, Szybko wykonałam polecenie.

Jesteśmy już w nowym domu. W domu do, którego mieliśmy wprowadzić się razem z Josh'em w tym miesiącu. Na całe szczęście to dom, który kupiła mama. Najgorsze jest to, że znajduje się on niedaleko domu Josh'a. Jednym plusem jest to, że będę sąsiadką Harry'ego. Dom jest naprawdę duży. Jeszcze większy od tego, w którym mieszkaliśmy jeszcze kilka godzin temu. Kupiła go mama z myślą o Christianie. Tu ma naprawdę dobre warunki. Duży salon, duża kuchnia, 5 pokoi, 3 łazienki oraz bawialnia. Tak bawialnia. Specjalny kącik Christiana. W mieszkaniu stały tylko meble. Dużo jeszcze było przed nami.

Minęło już kilka dni, kiedy mieszkamy same. Josh codziennie nas nachodził i prosił żebyśmy wróciły. Nawet mnie przeprosił, ale mu nie wybaczyłam. Dzwoni do mnie kilka razy dziennie. Szczerze? Mam już go serdecznie dość. Kiedy weszłam do swojego domu, rozległo się pukanie do drzwi. Wyjrzałam przez okno. To znowu był on.  Otworzyłam je. Uniósł wzrok na górę.
- Otwórz! - krzyknął, ale był spokojny.
- Idź stąd. - powiedziałam chcąc zamknąć okno, ale odezwał się.
- Chce wam wszystko wyjaśnić. - dodał szybko.
- Nam? Jestem sama i nie chce słuchać tego co masz mi dopowiedzenia. - odpowiedziałam zamykając okno.
Minęło dziesięć minut, a on nadal pukał do drzwi. Zdenerwowana zeszłam na dół i otworzyłam te pieprzone drzwi.
- Czego nie zrozumiałeś? - zapytałam. Spojrzał na mnie. Jego oczy były takie smutne, aż w pewnym momencie zrobiło mi się go szkoda.
- Chciałem wszystko wyjaśnić i przeprosić. - powiedział spokojnym tonem.
- Robisz to praktycznie codziennie. Nie chce mi się już Ciebie słuchać, rozumiesz? - zapytałam posyłając mu delikatny uśmiech.
- Proszę, wysłuchaj mnie. - powiedział.
- Jeśli Cię wpuszczę mama będzie na mnie zła.. Przyjdź wieczorem, kiedy ona będzie w domu. - powiedziałam i zamknęłam drzwi.
- Valerie.. - powiedział, ale nie zareagowałam. Poszłam do swojego pokoju.
* Oczami mamy Valerie *
Wieczorem, kiedy szykowałam kolacje rozległo się pukanie do drzwi. Zdziwiona zdjęłam fartuch i podeszłam do drzwi, które otworzyłam. Ujrzałam go. W dłoni trzymał duży bukiet czerwonych róż. Tak bardzo mi go brakowało, ale nie chce dać tego po sobie poznać. Przez chwile patrzyliśmy sobie prosto w oczy.
- Co ty tutaj robisz? - zapytałam. 
- Daj mi ostatnia szanse. Już tego nie spierdolę. - powiedział.
- Daj mi trochę czasu. - powiedziałam, otwierając szerzej drzwi. Wpuściłam go do mieszkania. Rozejrzał się po salonie i spojrzał na mnie.
- Strasznie mi Ciebie brakuje. - powiedział, kiedy podszedł do mnie bliżej. Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Zamurowało mnie. Był tak blisko. Cofnęłam się do tyłu.
- Mamo! - krzyknęła córka. Odwróciłam się automatycznie na pięcie i weszłam do kuchni. Dziewczyna stała i patrzyła na mnie. - Pomóż mi, proszę. - powiedziała. Do jej oczu napłynęły łzy.  Spojrzałam na jej rękę.
- Valerie dlaczego to zrobiłaś? - zapytałam. Była załamana. Do kuchni wszedł Josh. Uniosła wzrok na niego i jeszcze bardziej zaczęła płakać.
- Przepraszam, ale ja już tak nie mogę żyć. - odpowiedziała. Nawet nie wiem, kiedy zrobiła kolejną kreskę. 
- Przestań! - powiedział Josh podchodząc do nas.
* Oczami Valerie *
To wszystko działo się tak szybko aż w pewnym momencie nie słyszałam ich głosów. 
 
 
Na początek dodałam taki krótki. Była dłuuuuga, a nawet bardzo dłuuuga przerwa. No ale niestety miałam problem z laptopem i wreszcie już działa idealnie. Jeśli będą komentarze to będą też regularnie nowe rozdziały na bloga. :)
 
PRZECZYTAŁAŚ? - SKOMENTUJ. :*

aniołki najwspanialsze.

Layout by Yassmine