środa, 16 lipca 2014

Rozdział 132.

- Nie powinnyśmy. - szepnęłam po chwili cicho. Przyjaciółka zaśmiała się tylko, wsuwając dłoń pod moją koszulkę. Byłam tak pijana, że już bez żadnego zastanowienia oddałam się jej zamiarom. Zdjęła ze mnie spodnie razem z majteczkami i rozkraczyła moje nogi. Delikatnie paluszkami zaczęła pieścić moją łechtaczkę. Po chwili zaczęła ją lizać.

Jęknęłam cicho zaciskając sutki. Uczucie było niesamowite. Od długiego czasu bardzo tego pragnęłam. Dziewczyna po kilku minutach przestała. Spojrzałam na nią. Mój oddech był przyśpieszony. Rozebrała się do naga. Oblizała swoje zwinne paluszki i wsadziła je we mnie.
Namiętnie zaczęła mnie całować. Odwzajemniłam jej pocałunek pojękując. Jej ruchy były takie delikatnie, aż chciało się czegoś więcej. Kiedy przestała oblizała je i położyła się na plecach. Wiedziałam, że muszę działać. Szybko przeszłam do rzeczy. Zaczęłam lizać jej cipkę.. Bardzo namiętnie
Jęczała głośno dysząc. Wiedziałam, że bardzo jej się to podoba. Po kilku minutach, kiedy skończyłyśmy się zabawiać położyłyśmy się.
Następnego dnia.
Obudziłam się w znanym mi miejscu. Usiadłam i przetarłam oczy po czym przeciągnęłam swoje ciało. Rozejrzałam się po pokoju, w którym panowała cisza. Już wiedziałam, że jestem u Harry'ego. Nawet nie pamiętam jak się tu znalazłam. Usiadłam na brzegu łóżka. Nogi spuściłam na podłogę. Byłam w bieliźnie i dużej koszulce Loczka. Wstałam z łóżka. Zaczęło kręcić mi się w głowie. Zmarszczyłam czoło i powoli ruszyłam w stronę łazienki, która znajdowała się na przeciwko pokoju chłopaka. Spojrzałam w lustro i zmarszczyłam nos. Wyglądałam okropnie. Roztrzepane włosy i podpuchnięte oczy oraz całkowita pustka w głowie. Z wczorajszego wieczoru niczego nie pamiętałam. Wzięłam Harry'ego szczoteczkę do zębów i nałożyłam na nią trochę pasty. Kiedy umyłam zęby, wróciłam do pokoju, w którym siedział Brunet. Spojrzał na mnie i delikatnie się uśmiechnął. Chciałam się odezwać, ale wyprzedził mnie.
- Pewnie nie wiem jak się tu znalazłaś, prawda? - zapytał uśmiechając się. Usiadłam obok niego. 
- No nie wiem. - odpowiedziałam marszcząc nos.
- Nie wiem czy chcesz w ogóle wiedzieć. - powiedział. Z jego ust wydobył się cichy śmiech. Uderzyłam go w ramię.
- Serio, aż tak źle ze mną było? - zapytałam.
- Może.. - odpowiedział i ponownie się zaśmiał.
- Harry! - zwróciłam mu uwagę i posmutniałam. Objął mnie.
- Przepraszam. - szepnął po czym pocałował mnie w głowę. Odsunęłam się od niego.
- Zrobiłam coś głupiego? - zapytałam. Strasznie się bałam, że przespaliśmy się.. Tak bardzo tego nie chciałam.
- Oprócz tego, że śpiewałaś i tańczyłaś na ulicy to nie.. - odpowiedział. Odetchnęłam z ulgą.
- Jaki wstyd. - powiedziałam zasłaniając twarz dłońmi.
- Przestań.. To było nawet zabawne. - powiedział. Zabrałam dłonie z twarzy i uśmiechnęłam się. 
- Kto to widział? - zapytałam.
- Ja, Katherine, Emanuel, Louis, Liam, Zayn i Niall.. - odpowiedział.
- Boże.. - powiedziałam i wstałam z łóżka. Zaczęłam chodzić zdenerwowana po pokoju. - Jaki wstyd. - dodałam. - Przecież ja z domu nie wyjdę. - chłopak wstał i podszedł do mnie.
- Żartowałem.. Tylko ja to widziałem. - odpowiedział śmiejąc się. Uderzyłam go lekko w tors.
- Przestraszyłeś mnie. - powiedziałam wysuwając dolną wargę do przodu
- Przepraszam.. - odpowiedział. - Chodź zjeść śniadanie. - dodał łapiąc mnie za rękę. Zeszliśmy na dół do jadalni, gdzie na stole leżało jedzenie. 
*************
Wieczorem byłam już u siebie w domu, gdzie siedziałam z mamą, Josh'em, małym Christianem oraz James'em i jego nową dziewczyną. W ogole sie nie odzywalam. Siedziałam cicho i pisałam esy z Harry'm. Chłopak bardzo nalegał żebym wyszła z domu, a nie siedziała z nimi, ale nie miałam ochoty. W pewnym momencie wstałam z kanapy i ruszyłam w stronę schodów.
- Gdzie idziesz? - zapytała mama. Zatrzymałam sie i spojrzałam na nią. 
- Do siebie. - odpowiedziałam marszczac czoło. Weszłam do swojego pokoju i położyłam sie na lozku. Chwile polezalam. Kiedy miałam isc wziac prysznic, przyszedł do mnie James. Spojrzał na mnie i uśmiechnął sie delikatnie.
- Moge wejsc? - zapytał. Westchnelam.
- Tak. - odpowiedziałam.
- Chciałbym porozmawiać. - powiedział siadajac obok mnie.
- O czym? - zapytałam zdziwiona.
- O tym co odjebalas kilka miesięcy temu. - odpowiedział. Bardzo sie tym zdziwiłam. Od tamtego czasu z nikim o tym nie rozmawiałam.

Chcieliście rozdział, wiec dodaje ten krótki. Juz pozniej nie wszędzie sa polskie znaki, bo korzystam z telefonu.
Jak wroce z Gdańska to dodam rozdział juz długi.:) 
Tu macie w pytaniu link do bloga. Prosze mój kolega zaczyna. Przeczytajcie i skomentujcie.

Jakies propozycje do mojego nn rozdziału?:)
poniedziałek, 14 lipca 2014

Rozdział 131.

- Chodź, przepisz się u mnie. - powiedziałam biorąc go pod rękę. Po cichu weszliśmy na górę do mojego pokoju. Rozebrałam go do bokserek i położyłam na łóżku. Okryłam go kołdrą. - Śpij. - powiedziałam spokojnie. Uniósł głowę i spojrzał na mnie.
- Połóż się obok mnie. - powiedział cicho.
- Prześpię się w salonie na kanapie. - odpowiedziałam podchodząc do garderoby. Wzięłam z niej czystą bieliznę oraz luźne ciuchy do spania. Kiedy się odwróciłam stał za mną. Cofnęłam się przestraszona do tyłu.
- Nie chciałem Cię wystraszyć, przepraszam. - powiedział spokojnie kładąc dłoń na moim policzku.
- Spokojnie.. Połóż się do łóżka. - powiedziałam kładąc dłoń na jego dłoni.
- Położę się jeśli ty też się położysz. - odpowiedział. Westchnęłam po czym trzymając go za rękę podeszliśmy do łóżka. Położyłam się odwrócona od niego plecami. Położył się za mną i objął mnie od tyłu. To był ten sam jego uścisk. Tak bardzo mi go brakowało ale naprawdę wreszcie musiałam się ogarnąć.
Następnego dnia, godzina 11:45 - oczami Louis'a.
Podjechałem pod dom Valerie i zobaczyłem jego.. Wychodzącego z jej domu. Byłem zły. Wysiadłem z samochodu i od razu do niego podszedłem.
- Co ty tu robisz? - zapytałem. 
- Valerie zadzwoniła do mnie zapłakana wczoraj. Chciała żebym do niej przyjechał. - odpowiedział chamsko. 
- Co robiliście? Dlaczego płakała? - zapytałem zdziwiony. Byłem zły na nią, że zadzwoniła do tego palanta, a nie do mnie. 
- Nie kazała mi o tym mówić. - odpowiedział uśmiechając się. Wkurwiał mnie ten jego uśmiech. - Nadal jest dobra w łóżku. - dodał i tym mnie całkowicie wkurwił, aż miałem ochotę mu wyjebać. Przemilczałem wszystko. Pokręciłem tylko głową i podszedłem do drzwi, do których od razu zapukałem. Otworzyła mi mama Valerie.
- Jest Valerie? - zapytałem posyłając jej uśmiech.
- Tak, wejdź jest u siebie w pokoju. - powiedziała wpuszczając mnie do środka. Zdjąłem buty i wszedłem na górę. Jeszcze spała co bardzo mi zdziwiło. Usiadłem na brzegu łóżka i przyglądałem jej się do chwili aż wreszcie się obudziła. 
* Oczami Valerie *
Kiedy obudziłam się, zobaczyłam Louis'a siedzącego na brzegu łóżka. Zdziwiłam się jego obecnością. Spojrzałam na bok, gdzie spał Harry, ale na całe szczęście go nie było.
- Hej, co ty tutaj robisz? - zapytałam siadając.
- Harry był u Ciebie na noc? - zapytał zmieniając temat. Zdziwiona parzyłam na niego.
- Tak, ale.. - nie dokończyłam. Przerwał mi.
- Nie musisz się tłumaczyć.. Wszystko mi powiedział. - odpowiedział wstając z łóżka.
- Co Ci powiedział? - zapytał zdziwiona.
- To, że zadzwoniłaś do niego wieczorem zapłakana... - odpowiedział. - I to..... że nadal jesteś.. dobra w łóżku. - dodał z trudnością.
- Co? - zapytałam zszokowana. - Przecież to nie prawda. Przyjechał do mnie najebany i prosił o wybaczenie.. - odpowiedziałam. - Nie chciałam żeby wracał w takim stanie do domu, więc pozwoliłam mu przenocować. - dodałam. Odwrócił się w moją stronę.
- Nie wiem komu mam już wierzyć. - powiedział chodząc w kółko.
- Louis.. - powiedziałam. - Wierzysz osobie, która chce zrobić Ci na złość, czy mi? - zapytałam podchodząc do niego. Westchnął i pokręcił głową.
- Chyba miałaś rację co do tego wszystkiego. - powiedział. 
- Czyli co masz na myśli? - zapytałam.
- Mam na myśli to, że nie możemy tego dalej tak ciągnąć. - powiedział.. - Przepraszam.. - dodał wychodząc z pokoju. Byłam taka zła.. Położyłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Miałam nadzieję, że z Louis'em będzie inaczej.. Że z nim będzie inaczej, ale myliłam się.. Strasznie się tym załamałam. To była kolejna osoba, która mi zostawiła..
3 miesiące później. - 24 grudnia.
Od czasu rozstania z Louis'em, spotykam się tylko z Kat i Ashley. Dziewczyny bardzo mnie wspierają. Nie imprezuję i nie spotykam się z chłopakami i co najlepsze nie uprawiam seksu.. Udało mi się wreszcie zmienić i nie było to takie trudne. Jestem teraz szczęśliwa sama. Dzisiaj jest wigilia, więc od samego rana pomagam mamie. Christian jest u dziadków, czyli rodziców Josh'a. 
- Valerie! - krzyknęła mama z kuchni. Szybko zbiegłam na dół i stanęłam w drzwiach od kuchni.
- Tak, mamo?- zapytałam posyłając jej uśmiech.
- Proszę Cię posprzątaj w jadalni. - odpowiedziała. Bez żadnego słowa poszłam do jadalni, w której zaczęłam sprzątać. W domu panowała spokojna atmosfera, bo nie było Josh'a. Od kilki tygodni bardzo się z nim kłócę.
Kilka minut po kolacji.
Byłam strasznie najedzona, więc od razu chciałam iść do swojego pokoju się położyć. 
- Valerie chodź rozpakujesz prezenty. - powiedziała mama uśmiechając się. Tego właśnie w tym wszystkim nienawidziłam. Niechętnie podeszłam do choinki przy, której leżały prezenty. Wzięłam jeden, na którym widniało moje imię i otworzyłam go.Mamy akurat poszła z małym Christianem do łazienki. To co zobaczyłam strasznie mnie zdenerwowało. 
- Serio? - zapytałam. - To od Ciebie Josh? - mężczyzna zaśmiał się podchodząc do mnie.
- Wolę żebyś zabawiała się tym niż pierdoliła się z każdym z kim popadnie. - szepnął mi do ucha, aż po moim ciele przeszły dreszcze. Zdenerwowana uderzyłam go w twarz. Rzuciłam pudełko na ziemię i wbiegłam na górę do swojego pokoju. Nie minęło nawet pięć minut, a przyszedł do mojego pokoju z tym pudełkiem.
- Zostawiłaś swojego wibratora. - powiedział śmiejąc się.

Wkurwiona podeszłam do niego.
- Ty jesteś jakiś chory! - powiedziałam patrząc prosto w jego oczy.
- Nie kochanie, nie jestem chory. - odpowiedział cały czas się uśmiechając.
- Kupiłeś mi to, żeby tylko mnie wkurwić, prawda? - zapytałam.
- Nie.. Kupiłem Ci go po to żebyś nie puszczała się z każdym jak jakaś szmata. - odpowiedział. Uderzyłam go z całej siły w tors. 
- Wynoś się! Nie chcę Cię widzieć! - krzyknęłam zupełnie nie zwracając uwagi na mamę, która akurat była w salonie. Zamknęłam drzwi od pokoju i podeszłam do komody. Wyciągnęłam z paczki jednego papierosa i odpaliłam. Otworzyłam okno po czym usiadłam na parapecie. Byłam tak bardzo na niego zła. Robił wszystko żeby mnie zdenerwować i zawsze mu się to udawało.
Kiedy skończyłam palić, zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i pokręciłam głową, ale zdecydowałam się odebrać. Przyłożyłam go do ucha.
- Uważaj, bo wypadniesz kochanie. - powiedział spokojnym głosem. Zaczęłam się rozglądać.
- Gdzie ty jesteś? - zapytałam zdziwiona. 
- Zejdź na dół, bo jest mi zimno. - odpowiedział. Zakończyłam połączenie schodząc z parapetu. Zbiegłam na dół i otworzyłam drzwi, w których stał Harry, w czarnych spodniach i białej podkoszulce. 
- Co ty tutaj robisz? - zapytałam uważnie się mu przyglądając.
- Nie wpuścisz mnie? - zapytał. Bez słowa otworzyłam szerzej drzwi, kiedy wszedł do środka zamknęłam je. - Co się stało, że przyszedłeś? 
- Tyle razy próbowałem z Tobą spokojnie porozmawiać, ale ty zawsze mi odmawiałaś, więc postanowiłem spróbować jeszcze raz. - odpowiedział posyłając mi uśmiech.
- No dobrze.. - powiedziałam. - Chcesz się czegoś napić? - zapytałam.
- Nie dziękuję. - odpowiedział. Poszliśmy na górę do mojego pokoju. Harry usiadł na krześle, a ja położyłam się na łóżku. 
-Więc o czym chcesz ze mną porozmawiać? - zapytałam patrząc na niego.
- Chcę porozmawiać o nas.. Wiem, że za każdym razem Ci powtarzałem, że się zmieniłem, ale zawsze wychodziło tak, że do końca mi się to nie udawało. Teraz naprawdę się zmieniłem.. Nie ćpam już... Alkohol ograniczam.. - odpowiedział. Po tych słowach uśmiechnęłam się.
Rozmawialiśmy bardzo długo. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. Rano obudziłam się, ale Harry'ego nie było. Zostawił mi liścik.
Przepraszam kochanie, ale muszę iść.. Dziękuję Ci, że mi wybaczyłaś. Nawet nie wiesz jaki jestem teraz szczęśliwy. Obiecuję, że już tego nie spierdolę. 
Kocham Cię.
                                                                                                      Harry.
Po przeczytaniu, uśmiechnęłam się sama do siebie i odłożyłam ją na komodę. Skorzystałam z porannej toalety. Kiedy wróciłam do pokoju zadzwonił mój telefon. To Katherine. Odebrałam i przyłożyłam go do ucha.
- Jak tam Valerie? - zapytała.
- Hej, wszystko dobrze, a jak u Ciebie? - również zapytałam.
- Również. Masz może dzisiaj czas? 
- Oczywiście, a co?
- To świetnie, wpadnij do mnie, bo rodzice dzisiaj jadą, a samej nie chce mi się siedzieć.
- Okej. Esemesem napisz mi, o której mam być.
- Dobrze. - powiedziała i zakończyła połączenie. Ubrałam się w czyste ciuchy.
Zeszłam na dół. Zjadłam śniadanie i poleżałam trochę na kanapie w salonie. Kiedy byłam wreszcie sama, mój spokój przerwał Josh.
- Valerie, ja i Twoja mama oraz Christian wychodzimy do moich rodziców. - powiedział.
- Spoko. - odpowiedziałam obojętnie. W ogóle mnie to nie obchodziło, więc nawet nie wiem po co mnie o tym informował.
-Valerie, musimy porozmawiać. - krzyknęła mama ze swojej sypialni. Westchnęłam i niechętnie wstałam z łóżka po czym poszłam do jej sypialni. - Zamknij drzwi. - powiedziała. Zrobiłam to o co mnie prosiła i usiadłam obok niej.
- O czym chcesz rozmawiać? - zapytałam.
- Wytłumacz mi co Harry robił u Ciebie na noc.- powiedziała krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Przyszedł wczoraj ze mną porozmawiać.. - odpowiedziałam.
- I od razu musiał zostawać na noc? - zapytała. - Dobrze wiesz co o nim sądzę po tym co wydarzyło się trzy miesiące temu. - dodała.
- Tak wiem mamo, przepraszam. - odpowiedziałam wstając.
- Mam nadzieję, że to ostatni raz. - dodała. Pokręciłam głową wychodząc z jej sypialni. Poszłam do siebie. Akurat dostałam wiadomość od Ka.
- Widzimy się o 14:30.
- Ok. :)
Odpisałam i usiadłam przed laptopem. Przez te kilka godzin nudziłam się przeglądając jakieś posty na facebook'u. Nic ciekawe się nie działo, aż do chwili, kiedy zobaczyłam, że Louis ma dziewczynę i to jeszcze Emanuel.. Zaczęłam się śmiać. Normalnie nie mogłam w to uwierzyć. Szybko wzięłam telefon i napisałam do niego sms'a.
Ten sam dzień. - godzina 15:00
Trochę zasiedziałam się przed tym laptopem. Dopiero o piętnastej byłam u Katherine.
- Sorry za spóźnienie.. - powiedziałam uśmiechając się.
- Co tak długo? - zapytała wpuszczając mnie do środka. Zdejmując buty zadzwonił mój telefon.
- Przepraszam. - powiedziałam odbierając. - Tak Harry? - zapytałam.
- Możesz się spotkać? - zapytał.
- Eee... teraz nie mogę.. Jestem zajęta. - odpowiedziałam. Kat, kiedy usłyszała jego imię zdenerwowała się.
- Jak będziesz miała czas to odezwij się.. Kocham Cię. - powiedział i zakończył połączenie. Wchodząc do salonu, schowałam telefon do kieszeni.
- Valerie, naprawdę? - zapytała siadając na kanapie. Na stoliku stały dwie butelki wódki i jedzenie. Usiadłam na przeciwko niej.
- Tak wiem Kat, że nie podoba Ci się to. - powiedziałam.
- Wybaczyłaś mu?
- Tak, ale to nic takiego.. Nic więcej nas nie łączy. - dodałam.
- Mam nadzieję. - powiedziała.
Przed 21 rodzice Kat wrócili do domu. Byłyśmy strasznie pijane. Tata dziewczyny zaprowadził nas na górę do jej pokoju. Położyłyśmy się na łóżku. Nawet nie wiem co we mnie wstąpiło ale zaczęłam całować Kat.
Odwzajemniła każdy mój pocałunek.

Na dzisiaj to tylko tyle. Jak 00:55.. Niestety nie zmieściłam się przed północą... Dlatego wynagrodzę wam to i jeśli będą komentarze to jeszcze dzisiaj dodam jeszcze jeden rozdział.
Mam nadzieję, że się podoba. Liczę na szczere komentarze z waszej strony. I od razu za wszystkie komentarze dziękuję.
Macie do mnie jakieś pytania? Jeśli tak to zapraszam.

sobota, 12 lipca 2014

Rozdział 130.

No i właśnie w tym momencie mnie całkowicie zatkało. Zupełnie nie spodziewałem się takiej odpowiedzi. Nie wiedziałem co mogę jej odpowiedzieć.
- No co? Mam Ci przypomnieć palancie? - krzyknęła na mnie. Byłem taki zły na siebie za wszystkie krzywdy, które jej wyrządziłem.
- Przepraszam. - szepnąłem odsuwając się. Ostatni raz na nią spojrzałem i ruszyłem w stronę wyjścia. Czułem się taki skończony. Kobieta którą kochałem uważała mnie za nikogo. Tak bardzo żałowałem tego wszystkiego. Kim chciałem być, raniąc ją? Nadal tego nie rozumiałem. Kiedy byłem już przed szpitalem wyciągnąłem paczkę papierosów. Wsadziłem jednego papierosa do ust i odpaliłem.
W tym samym czasie. - oczami Valerie
Wróciłam do Louis'a cała zdenerwowana. Chłopak siedział na łóżku.
- Przepraszam, że Ci nie pomogłem.. - powiedział, kiedy podeszłam do niego.
- Nic się nie stało.. - odpowiedziałam biorąc swoją torebkę z końca łóżka.
- Idziesz już? - zapytał marszcząc brwi.
- Tak.. Jutro do szkoły muszę iść, bo mama się już czepia. - odpowiedziałam.
- Odwiedzisz mnie po szkole? - zapytał. Uśmiechnęłam się.
- Oczywiście kochanie. - odpowiedziałam. Pocałował mnie w usta.
- Jak dojedziesz do domu to napisz, bo inaczej będę się o Ciebie martwił. - powiedział.
- Dobrze. Dobranoc misiu. - powiedziałam wychodząc z sali. Idąc w stronę wyjścia wyjęłam z kieszeni telefon. Wybrałam numer Josh'a.
- Tak, Valerie? - zapytał. Akurat zdążyłam wyjść przed szpital. Zobaczyłam Harry'ego palącego papierosa. Wyglądał na strasznie zdenerwowanego. Odwróciłam się plecami od niego.
- Proszę Cię przyjedź po mnie szybko pod szpital. - szepnęłam żeby mnie nie usłyszał.
- Dlaczego szepczesz? Coś się dzieje? - zapytał.
- Nie.. - odpowiedziałam i zakończyłam połączenie. Kiedy schowałam telefon do kieszeni poczułam, że za mną stoi.
- Proszę Valerie porozmawiaj ze mną. - powiedział najspokojniej jak tylko mógł. Odwróciłam się powoli w jego stronę. 
- Nie mamy o czym rozmawiać. - odpowiedziałam posyłając mu uśmiech.
- Owszem mamy.. - powiedział łapiąc mnie za rękę. Uważnie się mu przyglądałam. Delikatnie przyłożył ją do swoim ust i pocałował. - Tak bardzo Cię kocham. - dodał po chwili. - Przepraszam, że Cię nie doceniałem. - odsunęłam się od niego. 
- Pierdol się.. - powiedziałam i zaczęłam iść przed siebie. 
- Proszę Cię Valerie daj mi ostatnią szansę. Nie spierdolę tego. - powiedział idąc za mną. Miałam takie szczęście, że akurat podjechał Josh. Szybko wsiadłam do samochodu. Mężczyzna spojrzał na mnie.
- Wszystko w porządku? - zapytał.
- Tak. - odpowiedziałam patrząc w boczną szybę. Przez pół drogi jechaliśmy w całkowitej ciszy. W pewnym momencie Josh położył swoją dłoń na moim udzie.
Położyłam dłoń na jego dłoni i wsunęłam ją między swoje uda. Spojrzał na mnie.
- Tęsknie za nami. - powiedział spokojnie. Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Josh... Proszę Cię nie rozmawiajmy teraz o tym. - odpowiedziałam. 
- Dobrze. - powiedział. Resztę drogi jechaliśmy w ciszy. Kiedy dojechaliśmy na miejsce wysiadłam z samochodu i szybko weszłam do domu.
- Jak się czuje Louis? - zapytała mama. Zatrzymałam się przy samych schodach i odwróciłam się na pięcie w jej stronę.
- Znacznie lepiej niż kilka dni tematu. - odpowiedziałam. - Przepraszam ale muszę iść się spakować na jutrzejsze zajęcia. - dodałam i wbiegłam na górę. Od razu położyłam się na łóżku. Myślałam o tym co powiedział mi Josh. Prawdę mówiąc też tęsknie za tym co było między nami, ale teraz sama nie wiem czego chcę. Na całe szczęście nie widuję już James'a.. Wtedy pewnie do końca bym już oszalała. Po kilku minutach rozległo się pukanie do drzwi od mojego pokoju.
- Otwarte. - powiedziałam poprawiając się na łóżku. Do pokoju wszedł Josh. 
- Możemy porozmawiać? - zapytał. Westchnęłam, bo prawdę mówiąc nie miałam ochoty na rozmowę ale zgodziłam się.
- Pewnie. - odpowiedziałam. Zamknął za sobą drzwi i usiadł obok mnie. 
- Więc o czym chcesz ze mną rozmawiać? - zapytałam nie spuszczając z niego wzroku.
- Dużo minęło czasu odkąd nie jesteśmy razem i dużo się też przez ten czas wydarzyło, ale i tak nie przestałem Cię kochać, Valerie. - powiedział kładąc dłoń na mojej dłonie. 
- Eeee... ja Ciebie też kocham, ale... nie możemy być razem.. - odpowiedziałam nie spuszczając z niego wzroku.
- Valerie proszę.. Możemy spróbować.. - powiedział.
- Nie Josh.. - powiedziałam. - Ty jesteś z moją mamą, a ja wreszcie muszę znaleźć kogoś w swoim wieku, a nie kogoś kto mógłby być tak naprawdę moim ojcem. - dodałam. Westchnął i zmarszczył brwi. To pewnie go zabolało. Nie chciał pewnie usłyszeć tych słów, a ja tak naprawdę nie chciałam ich wypowiadać, bo go kocham, ale nie chcę na razie takiego związku. Było mi z nim naprawdę dobrze. Teraz chcę skupić się na Louis'ie.
- Naprawdę tego chcesz? - zapytał.
- Tak. - skłamałam. Pokręcił głową i wstał z łóżka po czym wyszedł z pokoju. Prawdę mówiąc byłam na siebie zła, że go tak potraktowałam.
Następnego dnia. - popołudnie.
Zadzwonił dzwonek na przerwę. Miałam już koniec zajęć, więc od razu ruszyłam w stronę wyjścia. W samych drzwiach wpadłam na Harry'ego, który akurat wchodził do szkoły. 
- Sorry.. - powiedziałam nie patrząc na niego. Kiedy chciałam go ominąć przyciągnął mnie do siebie. Złapał mnie za podbródek i kazał patrzeć w swoje oczy.
- Możesz mnie puścić? - zapytałam przenosząc wzrok na niego.
- Przecież było nam tak dobrze. - szepnął.
- Było... Dobrze powiedziane. - odpowiedziałam odsuwając się. - A teraz przepraszam, ale się śpieszę. - dodałam i szybko wyszłam ze szkolnego budynku. Na całe szczęście nie szedł za mną. Stał w drzwiach i patrzył na mnie.
Po kilku minutach byłam już w szpitalu. Poszłam do sali, w której jeszcze wczoraj leżał Louis. Nigdzie go nie było. Złapałam przechodzącą pielęgniarkę.
- Dzień dobry.. Gdzie jest Louis Tomlinson? - zapytałam. Strasznie się o niego martwiłam.
- Pan Louis został dzisiaj wypisany. - odpowiedziała. 
- Dobrze, dziękuję bardzo. - powiedziałam i ruszyłam w stronę wyjścia. Z kieszeni wyciągnęłam telefon i od razu wybrałam jego numer. W ogóle nie odbierał. Byłam na niego zła. Spacerkiem wróciłam do domu. Musiałam spokojnie wszystko przemyśleć. Po drodze zaszłam do restauracji i zjadłam obiad. W domu zastałam tylko mamę. 
- Cześć mamo. - powiedziałam rzucając torbę na podłogę. 
- Cześć córeczko. - odpowiedziała. - Byłaś u Louis'a? - zapytała posyłając mi uśmiech.
- Tak byłem.. - odpowiedziałam obojętnie.
- I jak się czuje? 
- Został wypisany, więc chyba dobrze. - odpowiedziałam siadając na kanapie. 
- To nie widzieliście się?
- Nie.. - włączyłam tv, a nogi położyłam na stoliku. W tym samym czasie zadzwonił mój telefon. Wzięłam go ze stolika i odebrałam.
- Valeriem, przepraszam, że nie odbierałem ale nie mogłem rozmawiać. - powiedział.
- Spoko. - odpowiedziałam obojętnie.
- Nie złość się na mnie. - powiedział.
- Dlaczego mnie nie poinformowałeś o tym, że wypisali Cię ze szpitala? - zapytałam zła.
- W ogóle wyleciało mi to z głowy.
- Okej. - powiedziałam i zakończyłam połączenie. Rzuciłam telefon na stolik i położyłam się wygodnie na kanapie. Dzwonił do mnie jeszcze kilka razy, ale nie odbierałam. 
Kłótnia mamy i Josh'a wyrwała mnie ze snu. 
- Jeśli chcesz to możemy się od Ciebie wyprowadzić. - krzyknęła z sypialni.
- Bardzo proszę. Ty i ten mały dzieciak możecie się wyprowadzić, ale Valerie zostaje ze mną. - odkrzyknął. Przestraszyłam się. Szybko wstałam z kanapy i stanęłam w drzwiach od ich sypialni. Byłam strasznie zaspana.
- Możecie mi powiedzieć o co chodzi? - zapytałam przecierając oczy.
- Nic kochanie... Idź do swojego pokoju. - powiedziała spokojnie mama.
- Nie jestem już dzieckiem. Chyba możecie mi powiedzieć. - powiedziałam krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Ale to nic takiego Valerie. Wszystko jest dobrze. - uspokajał mnie Josh. Westchnęłam i pokręciłam głową.
- Jak chcecie. - powiedziałam wychodząc z ich sypialni. Wzięłam z kanapy telefon i poszłam do swojego pokoju. Miałam 13 nieodebranych połączeń od Louis'a i 6 od Harry'ego. Do tego kilka wiadomości. Pokręciłam głową. Odczytałam wszystkie wiadomości od Harry'ego.
- Valerie proszę Cię odbierz ten telefon.
- Kurwa, Valerie muszę z Tobą poważnie porozmawiać.
- Proszę odbierz.
- Jeśli zaraz nie dobierzesz to przyjadę do Ciebie.
Od ostatniej wiadomości minęło 6 minut. Do tej pory jeszcze nie dzwonił, więc miałam szczęście. Nie chciałam go widzieć. Usiadłam sobie wygodnie na łóżku i patrzyłam w wyświetlacz telefonu. Oddzwoniłam do Louis'a.
- Dlaczego nie odbierałaś ode mnie telefonu? - zapytał od razu, kiedy odebrał.
- Przepraszam, ale zasnęłam. - odpowiedziałam.
- Martwiłem się o Ciebie.. - powiedział.
- Nie musiałeś. - powiedziałam.
- Mogę do Ciebie przyjechać? - zapytał.
- Oczywiście. - odpowiedziałam uśmiechając się.
- Dobrze, więc zaraz będę. - powiedział i zakończył połączenie. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się.

Zdążyłam wysuszyć włosy i rozległo się pukanie do drzwi. Zbiegłam szybko na dół i zamiast Louis'a to zobaczyłam Harry'ego.
- Co ty tutaj robisz? - zapytałam zdziwiona.
- Nie odebrałaś ode mnie telefonu, a przecież w ostatnim esemesie Cię ostrzegłem. - powiedział uśmiechając się drwiąco. 
- Czego chcesz? - zapytałam. Zbliżył się do mnie. Czułam od niego alkohol i papierosy.
- Chcę z Tobą porozmawiać.. - odpowiedział.
- Nie mamy o czym. - powiedziałam marszcząc brwi.
- Owszem, mamy o czym rozmawiać. - powiedział. Westchnęłam. Wyszłam przed dom i zamknęłam drzwi.
- Więc o czym chcesz rozmawiać? - zapytałam.
- Proszę Cię wróć do mnie. Daj mi ostatnią szansę. Nie spierdolę tego. - powiedział. Zaśmiałam się i pokręciłam głową.
- Żartujesz sobie, prawda? - zapytałam.
- Nie Valerie.. Proszę Cię, wybacz mi. - powiedział łapiąc mnie za rękę.
- Daj mi trochę czasu. - powiedziałam żeby dał mi święty spokój.
- Jest szansa, że do mnie wrócisz? - zapytał.
- Tak. - skłamałam. Podszedł do mnie bliżej i mocno wtulił mnie w siebie. Zaciągnęłam się zapachem jego perfum wymieszanym z zapachem papierosów i alkoholem. Odsunęłam się od niego.
- Dziękuję.. - powiedział patrząc prosto w moje oczy po czym odwrócił się na pięcie i chwiejąc się na boki zaczął iść w stronę samochodu.
- Harry zaczekaj! - krzyknęłam. Odwrócił się w moją stronę.
- Tak Valerie? - zapytał.
- Ty pijany przyjechałeś samochodem? - zapytałam zdziwiona. 
- Tak.. - odpowiedział. - Ale to nie ważne. - dodał idąc dalej. Podbiegłam do niego.
- Chodź, prześpisz się u mnie. - powiedział biorąc go pod rękę. Po cichy weszliśmy na górę do mojego pokoju. Rozebrałam go do bokserek i położyłam na łóżku. 

Jeśli są błędy to przepraszam, ale nie chce mi się sprawdzać. Wiem leń ze mnie...
Widzicie? Piszecie mi długie i motywujące komentarze i rozdziały pojawiają się codziennie. Dziękuję wam bardzo.
Teraz też mam nadzieję, że będą dłuuuuuugie i szczere komentarze.
Jakieś propozycje do następnego?
Macie do mnie pytania? Pytajcie o wszystko na ASK'U
piątek, 11 lipca 2014

Rozdział 129

- Proszę przestań. - szepnęłam. Nie miałam już siły żeby mówić. Zrobił mi na złość i jeszcze bardziej gwałtownie zaczął we mnie wchodzić. Próbowałam się jakoś wyrwać. Każda próba kończyła się przegraną. Kajdanki coraz bardziej zaczęły wbijać mi się w nadgarstki, z których leciała już krew.
- Jak się czujesz teraz, kurwo? - zapytał nie przestając.
- Co ja Ci takiego zrobiłam? - zapytałam cicho. Łzy leciały mi strumieniem. W ogóle nie przestawał.
- Zraniłaś mnie! - krzyknął i doszedł. Opadł na mnie zmęczony. Czułam jego oddech na swojej szyi. Był jeszcze we mnie. W pewnym momencie wstał i założył bokserki. Zostawił mnie samą.
Kilka dni później.
Nie wiem ile minęło od czasu, kiedy mnie tu przywiózł. Jest mi słabo. Od kilku dni nie jem.. Chce mi się pić. Nie wiem co mam robić. Jest mi zimno. Nadal jestem naga. 
- Harry proszę Cię wypuść mnie. - krzyknęłam najgłośniej jak tylko mogłam. Płakałam, krzyczałam ale na marne. Tak bardzo chciałam wrócić do domu. 

* Oczami Louis'a *
Dobrze wiedziałem, że on coś jej zrobił. Wysiadłem z samochodu i bez pukania wszedłem do środka.
- Harry! - krzyknąłem wkurwiony rozglądając się dookoła. Po dobrej minucie zszedł ze schodów i spojrzał na mnie. Podszedłem do niego. - Gdzie jest Valerie?- zapytałem patrząc na niego. Zaśmiał się.
- Skąd mam wiedzieć gdzie jest Twoja dziewczyna? - odpowiedział. Uśmiech z jego twarzy w ogóle nie znikał.
- Nie kłam, kurwa! - krzyknąłem i pchnąłem go. Upadł na ziemie. Zrobiłem z nim to samo co on zrobił ze mną kilka dni temu. - Gadaj gdzie jest Valerie. - powiedziałem trzymając pięść przy jego twarzy. Patrzył na mnie z niedowierzaniem. - Gadaj, powiedziałem. - zaśmiał się tylko, więc przyjebałem mu w twarz.
- Nigdy Ci nie powiem gdzie ona jest. - odezwał się wreszcie.
- Jeśli coś jej się stało to obiecuję Ci, że tego pożałujesz. - zagroziłem wstając. Kopnąłem go ostatni raz w brzuch i wyszedłem z domu. Na dłoniach miałem jego krew. Wsiadłem wkurwiony do samochodu i ruszyłem z piskiem opon..

********
Znowu do mnie przyszedł. Tym razem był cały pobity. Podszedł do mnie i złapał mnie za włosy. Pociągnął mnie za nie. 
- Puść. - krzyknęłam słaba.
- Widzisz jak mnie załatwił Twój chłopak? - zapytał klękając przede mną. Przyjrzałam mu się uważnie.
- Louis nie jest moim chłopakiem.. - powiedziałam cicho.
- Co powiedziałaś? - zapytał.
- Powiedziałam Ci kurwa, że Louis nie jest moim chłopakiem. - powtórzyłam. Wstał. Wiedziałam już, że się wkurwił. Zostawił mnie samą, ale po chwili wrócił. W dłoni trzymał moje ciuchy, które kiedyś u niego zostawiłam. Odpiął kajdanki i delikatnie zaczął masować moje obolałe i zranione nadgarstki. Patrzyłam na niego uważnie. Bałam się każdego jego ruchu. Powoli zaczął mnie ubierać. Bałam się go. Strasznie się go bałam po tym wszystkim. Minęło kilka minut i byłam już ubrana. Wargi miałam zakrwawione od przygryzania.  Delikatnie wziął mnie na ręce i wyniósł z pomieszczenia. Delikatnie położył mnie na tylnym siedzeniu. Sam po chwili wsiadł do samochodu i ruszył.
- Dlaczego mi to zrobiłeś? - zapytałam w pewnym momencie. Nic nie odpowiedział. Byłam zmęczona. Zamknęłam oczy i zasnęłam.

Obudziłam się w szpitalnym łóżku. Pomieszczenie było ponure. Kiedy otworzyłam oczy usłyszałam głosy. Kiedy doszłam do siebie zobaczyłam mamę, Josh'a i Louis'a. Mama strasznie płakała. 
- Obudziła się. - powiedział Josh. Mama spojrzała na mnie i mocno ścisnęła moją dłoń.
- Ałłł... - powiedziałam cicho. 
- Przepraszam kochanie. - powiedziała i pocałowała mnie delikatnie w policzek.
- Valerie możesz nam powiedzieć co się stało? - zapytał Josh.
- Nie chcę o tym rozmawiać. - odpowiedziałam.
- Będziesz musiała powiedz wszystko policjantom. - powiedział Josh odsuwając się. Zobaczyłam dwóch policjantów.
- Jeśli nie chce pani rozmawiać przy rodzinie-zaczął jeden z policjantów.
- Ale ja nie wiem co się ze mną działo. - powiedziałam po chwili zastanowienia.
- Jak to?-zapytała mama. Spojrzałam na nią, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy. 
- Mamo ja nie wiem gdzie byłam,nie wiem co się ze mną działo i nie wiem jak tu się znalazłam. - powiedziałam płacząc. Louis podszedł do mnie i mnie przytulił. 
- Nie płacz księżniczko. - powiedział pocierając opiekuńczo moje plecy. Po chwili odsunął się ode mnie i szeptał coś na ucho mojej mamie. Spojrzeli na mnie i wyszli z pomieszczenia. Zostałam sama z Josh'em.
- Josh długo tu jestem? - zapytałam i spojrzałam na niego. 
- Prawie dwa tygodnie. - odpowiedział. 
- Jak ja się tu znalazłam? - zapytałam nie odrywając od niego wzroku.
- Jakaś starsza kobieta znalazła Cię niedaleko szpitala. - odpowiedział siadając na brzegu łóżka.
- Tak bardzo go nienawidzę. - szepnęłam cicho.
- Kogo? - zapytał.
- Jego.. - odpowiedziałam patrząc się w stronę drzwi. Josh odwrócił się i spojrzał na Harry'ego.
- Czego ty chcesz? - zapytał podchodząc do niego.
- Chcę porozmawiać z Valerie. - odpowiedział.
- Wynoś się! Nie chcę z Tobą rozmawiać. - wtrąciłam się. Mężczyzna wyprowadził Harry'ego.
2 tygodnie później.
Wreszcie jestem już w domu i czuję się lepiej. Harry kilka razy chciał mnie odwiedzić w szpitalu, ale prosiłam pielęgniarki żeby go nie wpuszczały. 
Leżę w łóżku z Louis'em. Przez ten cały czas mnie wspierał i był przy mnie. Spojrzałam w jego oczy i delikatnie oraz niepewnie musnęłam jego wargi. Od razu odwzajemnił muśnięcie. To był nasz pierwszy pocałunek od bardzo dawna. 
- Przepraszam. - powiedziałam w pewnym momencie. Uśmiechnął się do mnie.
- Nie masz za co przepraszać. - odpowiedział.
Do wieczora siedzieliśmy u mnie w pokoju i rozmawialiśmy.... o nas. Nie jesteśmy razem, ale Louis bardzo by tego chciał.. Jak na razie nie jestem do tego gotowa.. Po tym wszystkim chcę odpocząć. Kiedy chciałam go pocałować wstał z łóżka.
- Muszę już iść. - powiedział wyciągając telefon z kieszeni. Ktoś do niego dzwonił.
- Dobrze.. - odpowiedziała i również wstałam z łóżka. Odprowadziłam go do drzwi. Na pożegnanie pocałował mnie w policzek i wyszedł. Zostałam sama w salonie do, którego i tak po chwili wszedł Josh. Odwróciłam się i spojrzałam na niego.
- Jesteś głodna? - zapytał.
- Nie.. - odpowiedziałam i wbiegłam obolała na górę do swojego pokoju. Wzięłam z niego czystą bieliznę i weszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Po kilku minutach wróciłam do pokoju ubrana w piżamę. Położyłam się do łóżka i nawet nie wiem, kiedy zasnęłam.
W nocy ze snu wyrwał mnie telefon. Wzięłam go do ręki i odebrałam.
- Tak Louis? - zapytałam.
- Valerie, Louis jest w szpitalu! Został pobity! - powiedział nieznajomy mi głos. Rzuciłam telefon na łóżko i wyszłam z pokoju.
- Josh! - krzyknęłam wracając do niego. Szybko założyłam na siebie ciuchy. W tym samym czasie do pokoju wbiegł zaspany Josh. Spojrzał na mnie i przetarł oczy.
- Co się stało? - zapytał.
- Louis jest w szpitalu! Proszę Cię zawieź mnie do niego. - powiedziałam.
- Dobrze. - powiedział i zszedł na dół.
Kilka minut później. - szpital
Siedzę zapłakana przy jego łóżku.Cały czas jest nieprzytomny. Nienawidzę Harry'ego za to. 
- Valerie jedźmy już do domu. Jesteś strasznie zmęczona. - powiedział Josh podchodząc do mnie.
- Nie.. Zostanę z Louis'em. - odpowiedziałam wycierając łzy.
- Kochanie przyjedziesz rano. - powiedział.
- Nie! Nie zostawię Louis'a. - powiedziałam zła.
- W takim razie rano po Ciebie przyjadę. - pocałował mnie w głowę i wyszedł. Siedząc na krześle położyłam głowę na brzegu łóżka, na którym leżał Louis.
Rano poczułam jak ktoś odgarnia mi włosy z twarzy. Obudziłam się i spojrzałam na pobitego Louis'a.
- Louis.. - powiedziałam. Po moich policzkach znowu spłynęły łzy. 
- Nie płacz Valerie.. - powiedział i powoli położył dłoń do mojego policzka. - Wszystko ze mną dobrze. - dodał po chwili. Ciężko oddychał.
- Harry Ci to zrobił? - zapytałam. Westchnął.
- To nie jest teraz ważne.. - odpowiedział marszcząc czoło.
- To jest ważne.. - powiedziałam odgarniając kosmyk włosów za ucho.
- Jesteś strasznie zmęczona.. Chodź tu do mnie. - powiedział robiąc mi delikatnie miejsce obok siebie. Położyłam się obok niego. Wtulił mnie w siebie i pocałował w czubek głowy.
- Tak strasznie się o Ciebie martwiłam. - szepnęłam.
Następnego dnia. - wieczór
Kolejny cały dzień spędziłam w szpitalu u Louis'a. Chłopak czuje się już znacznie lepiej. Podeszłam do pielęgniarki.
- Gdyby ktoś chciał odwiedzić Louis'a to proszę powiedzieć, że jest z narzeczoną i nie chcemy żeby nam przeszkadzali. - powiedziałam. Kobieta posłała mi uśmiech.
- Nie ma problemu, proszę pani. - odpowiedziała. Odwzajemniłam uśmiech i weszłam do ponurego pokoju, w którym leżał Louis.
- Hej.. - powiedziałam cicho podchodząc do niego. Delikatnie pocałowałam go w usta. - Jak się dzisiaj czujesz? - zapytałam.
- Bardzo dobrze. Mam nadzieję, że już jutro będę mógł wyjść. - odpowiedział uśmiechając się.
- Tak bardzo za Tobą tęskniłam. - powiedziałam i ponownie go pocałowałam tym bardziej namiętnie. Odwzajemnił pocałunek jednocześnie łapiąc mnie za koszulkę. Przyciągnął mnie bardziej do siebie. Delikatnie weszłam na łóżko i usiadłam na nim okrakiem. Chłopak wsunął dłonie pod moją koszulkę.
W tym samym czasie. - Oczami Harry'ego.
Po długim czasie przemyślałem to wszystko. Było mi naprawdę głupio. Pobiłem swojego najlepszego przyjaciela z powodu dziewczyny. Wszedłem do szpitala i podszedłem do najbliższej pielęgniarki.
- Przepraszam, gdzie leży Louis Tomlinson? - zapytałem uważnie jej się przyglądając. 
- Na sali 8, ale jest u niego narzeczona Valerie i prosili żeby nikt im nie przeszkadzał. - odpowiedziała. Po tych słowach wszystko się we mnie zagotowało. Narzeczona Valerie? Czy ja o czymś nie wiedziałem? Wkurwiony ruszyłem w poszukiwaniu sali. Kiedy już ją znalazłem wparowałem do niej jak głupi. Siedziała na nim. Całowali się. Zabolało mnie to. Dopiero teraz zrozumiałem, że nadal ją kocham.
- Valerie! - powiedziałem. Dziewczyna odwróciła się i spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
- Czego ty kurwa jeszcze chcesz? - zapytała zdenerwowana schodząc z mojego przyjaciela. Bez słowa podszedłem do niej i złapałem ją za włosy po czym wyprowadziłem z sali. Nie zwracając uwagi na ludzi na korytarzu przyparłem ją do ściany. 
- Jak mogłaś mnie zdradzić? - krzyknąłem prosto w jej twarz.
- Opanuj się człowieku. - powiedziała. Nawet nie wiem, kiedy podszedł do nas lekarz.
- Proszę się uspokoić. - powiedział. - Proszę pani czy wszystko w porządku? - zapytał patrząc na nią. Valerie pokiwała twierdząco głową. Zostawił nas samych. 
- Co się z Tobą stało? - zapytała patrząc prosto w moje oczy. Wyglądała tak pięknie i niewinnie. Zupełnie nie wiedziałem co mam jej odpowiedzieć. Po chwili zastanowienia wreszcie się odezwałem.
- Bo jesteś skończoną szmatą, która nie potrafi mieć jednego. - odpowiedziałem wkurwiony.
- Przepraszam, czyli to wszystko moja wina? - zapytała. - Czy mam Ci przypomnieć kto kogo zdradził? - dodała.

Jeśli są błędy to bardzo was przepraszam, ale nie chce mi się sprawdzać. Rozdział pojawiłby się wczoraj, ale źle się czułam i niestety przez to nie mogłam dokończyć.
Mam nadzieję, że się podoba. Liczę na szczere i długie komentarze z waszej strony. Mam nadzieję, że dacie mi jeszcze jakieś propozycje.
Dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem.(:
czwartek, 10 lipca 2014

Rozdział 128.

Rano, kiedy wstałam od razu skorzystałam z porannej toalety. Głowa nadal mnie bolała, więc, zeszłam na dół i wzięłam tabletkę przeciwbólową oraz zajrzałam do lodówki. 
- Super... - pomyślałam.
W tym samym momencie ktoś zapukał do drzwi. Westchnęłam i niechętnie poszłam je otworzyć. Stał w nich Louis.
- Cześć, co ty tu robisz? - zapytałam zdziwiona jego widokiem.
- Chciałem się dowiedzieć jak się czujesz po... wczorajszym. ale jeśli Ci w czymś przeszkadzam to sobie pójdę. - odpowiedział patrząc mi w oczy.
- Nie! Nie przeszkadzasz! Wejdź. - powiedziałam, wpuściłam go do środka i zamknęłam drzwi. Usiedliśmy na kanapie w salonie. Telewizor akurat był włączony, więc wzrok przeniosłam na niego.
- Chcesz się czegoś na pić? - zapytałam nie spuszczając wzroku z serialu, który akurat leciał.
- Nie dziękuję. - odpowiedział patrząc na mnie. Westchnęłam i po chwili wreszcie zdecydowałam się na niego spojrzeć. Patrzył na mnie przejęty. - Jak się czujesz? - zapytał.
- Całkiem dobrze.. Trochę boli mnie głowa po tym uderzeniu. - odpowiedziałam marszcząc brwi.
Przez kilka minut siedzieliśmy i rozmawialiśmy, aż w pewnym momencie Louis zmienił temat.
- Może obejrzymy jakiś film? - zaproponował chłopak.
- Pewnie. - odpowiedziała. Po chwili już leżałam wtulona w Louis'a i oglądałam 3 metry nad niebem. Było cudownie, on był inny niż Harry.. Nawet nie wiem kiedy, ale zasnęłam. Nagle usłyszałam trzask, który wyrwał  mnie ze snu. zanim zdążyłam dowiedzieć się co się dzieje poczułam silne szarpniecie za włosy i poleciałam  na ścianę, w którą uderzyłam głową. Nawet nie musiałam się zastanawiać, bo wiedziałam, że to Harry. Przetarłam oczy i dopiero po chwili zorientowałam się co się dzieje. Na podłodze leżał Louis, a Harry bil go gdzie popadnie, a ten wił się już z bólu po podłodze.
- Harry kurwa przestań!!! -krzyknęłam próbując go odciągnąć od Louisa, ale na nic, bo znowu zostałam pchnięta na ścianę. Wtedy nic się dla mnie nie liczyło bardziej niż to, żeby Harry wreszcie przestał zachowywać się jak jakiś psychopata. Zaczęłam płakać.
- Pomocy! - krzyknęłam tak głośno jak tylko mogłam.
Po chwili do domu wbiegł Josh, a za nim mama.. Na szczęście Josh'owi udało się odciągnąć Harry'ego od Louis'a.
- Wypierdalaj stąd! - zaczął krzyczeć, a mama stanęła za nim. Harry powoli zaczął iść w stronę drzwi, gdy był już na progu odwrócił się.
- Jeszcze dorwę Cie zdziro i Twojego chłopaka też! - powiedział spokojnie,co mnie całkowicie zatkało.. Louis już przy pomocy Josh'a zdążył wstać z podłogi, podszedł do  mnie i mnie przytulił, a ja zaczęłam płakać. Bałam się Harry'ego.. Bardzo się go bałam.. Nie wiedziałam do czego jeszcze będzie zdolny.
- Jak się czujesz? - zapytał się mnie Josh, kładąc dłoń na moim ramieniu.
Nic nie odpowiedziałam tylko jeszcze bardziej się rozpłakałam, a Louis wtulił mnie bardziej w siebie. Dłonią zaczął gładzić moje plecy.
- Spokojnie.. Wszystko będzie dobrze. - szepnął mi do ucha. Mama przejęta patrzyła na nas.
- Louis dobrze się czujesz? - zapytała.
- Tak, dziękuję. - odpowiedział spokojnie. - Chodźmy na górę. - dodał. Odsunęłam się od niego i powoli weszłam na górę do swojego pokoju. Kiedy położyliśmy się na łóżku spojrzałam na niego.
- Nie wierzę.. - szepnęłam cicho. Nadal byłam zszokowana tym wszystkim.
- Będzie dobrze. Przestań o tym myśleć. - powiedział patrząc prosto w moje oczy. Pokręciłam głową.
- Zobacz jak ty wyglądasz.. Louis.... Martwię się o Ciebie.. Co będzie jeśli posunie się do czegoś gorszego? - zapytałam. Na samą myśl o tym pod powiekami zaczęły gromadzić się łzy. Przymknęłam powieki i uwolniłam łzy, które spłynęły po moich policzkach.
- Przestań.. Wszystko będzie ok... Będę Cię chronił. - powiedział przeczesując grzywkę.
- Poczekaj.. - powiedziałam wstając z łóżka. Zniknęłam za drzwiami pokoju. Po kilku minutach wróciłam z małą miseczką ciepłej wody i ręcznikiem. Usiadłam po turecku przed chłopakiem, a miskę położyłam obok siebie. Zdziwiony spojrzał na mnie.
- Co chcesz zrobić? - zapytał.
- Krwawisz Louis.. - odpowiedziałam zamaczając kawałek ręcznika w ciepłej wodzie. Delikatnie zaczęłam przemywać mu rany na twarzy. Marszczył czoło za każdym razem. - Boli? - zapytałam. Pokiwał twierdząco głową. Po kilku minutach skończyłam i uśmiechnęłam się. - Już wyglądasz lepiej. - powiedziałam.
- Dziękuję. - powiedział kładąc się. W tym samym czasie wstałam z łóżka i odłożyłam miseczkę z wodą na komodzie. Ręcznik przewiesiłam na krześle i wróciłam do Louis'a.
- To moja wina.. - powiedziałam patrząc prosto w jego oczy.
- Nie Valerie.. To nie jest Twoja wina i proszę Cię nie myśl nawet tak! - powiedział lekko zdenerwowany.
- Louis proszę Cię nie okłamujmy się.. Gdybym wczoraj nie zadzwoniła do Ciebie.... Ech pewnie dzisiaj by tego wszystkiego nie było.. - powiedziałam odgarniając nieproszone kosmyki włosów z twarzy.
- Valerie nie denerwuj mnie, proszę Cię. - powiedział krzywiąc się. Nic nie odpowiedziałam tylko westchnęłam. - Cieszę się, że chciałaś się ze mną spotkać.. - dodał po chwili. Kiedy usłyszałam jego słowa uśmiechnęłam się.
Następnego dnia rano.
Obudziła mnie mama. Weszła ze śniadaniem do mojego pokoju.
- Valerie kochanie.. - powiedziała siadając z tacą na brzegu łóżka. Otworzyłam oczy i kiedy ją zobaczyłam uśmiechnęłam się. Usiadłam wygodnie. Położyła mi tacę na kolanach. - Smacznego. - dodała wstając.
- Dziękuję mamo.. - odpowiedziałam posyłając jej uśmiech.
- Mam nadzieję, że czujesz się dzisiaj lepiej. - powiedziała zatrzymując się w drzwiach. - Nie budziłam Cię do szkoły. Po południu pójdziemy zgłosić to na policję. - dodała i wyszła. Z niedowierzaniem patrzyłam się w puste miejsce, w którym jeszcze kilka sekund temu stała mama. Nie mogłam iść na policję. Harry, przecież by mnie zabił. Po przemyśleniu planu, zjadłam śniadanie i skorzystałam z toalety. Zrobiłam makijaż oraz uczesałam włosy. Wróciłam do pokoju, w którym założyłam na siebie czyste ciuchy.
Kiedy byłam na schodach zadzwonił mój telefon. Niechętnie wróciłam się do pokoju i spojrzałam na wyświetlacz. 
- Kurwa czego on ode mnie chce? - pomyślałam i odrzuciłam połączenie. Telefon schowałam do kieszeni od spodni i zeszłam na dół do mamy, która siedziała z małym w salonie. 
- Mamo nie możemy iść na policję. - powiedziałam stając na przeciwko niej. Uniosła na mnie wzrok.
- Valerie dobrze wiesz, że tak dalej nie może być. Zobacz jak on was traktuje. - odpowiedziałam.
- Mamo ale ty nie rozumiesz, że kiedy pójdziemy z tym na policję to on nie da mi spokoju! - powiedziałam zdenerwowana. W  tym samym czasie ponownie zadzwonił mój telefon. Wyciągnęłam go z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz. Zmarszczyłam czoło i bez słowa wyszłam z domu. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha.
- Czego ty kurwa ode mnie chcesz? - zapytałam zdenerwowana rozglądając się dookoła.
- Grzecznej proszę. - powiedział spokojnie.
- Odpierdol się ode mnie! Nie chcę Cię już znać! - krzyknęłam.
- Uspokój się kochanie, bo będę zmuszony do czegoś, czego na pewno byś nie chciała. - powiedział.
- Nienawidzę Cię. - powiedziałam i od razu chciałam zakończyć połączenie ale mnie wyprzedził.
- Jeśli się teraz rozłączyć to tego pożałujesz. - powiedział. 
- Czego chcesz? - zapytałam wycierając łzy. 
- Ciebie chcę księżniczko. - odpowiedział śmiejąc się.
- Jesteś chory! - powiedziałam i zakończyłam połączenie. Szybko tego pożałowałam.
2 godziny później.
Nie wiem gdzie jestem.. Pomieszczenie wygląda na opuszczone. Leżę przywiązana do jakiejś rury. Jestem naga. Jest mi zimno.
- Pomocy! - krzyknęłam. Po kilku minutach poddałam się. Usiadłam pod ścianą i skuliłam się. Zaczęłam płakać. Do pomieszczenia wszedł Harry. Wyglądał inaczej niż zawsze.
- Harry co ty robisz? - zapytałam przerażona.
- Cicho kochanie. - powiedział klękając przede mną. Odgarnął włosy za moje ucho. Patrzyłam prosto w jego oczy. - Proszę wypuść mnie. - błagałam go, ale niepotrzebnie. Był uparty i nie chciał mnie słuchać. Zostawił mnie samą. Po chwili wrócił z jakimiś zabawkami erotycznymi. Położył je obok materacu. 
Materac od wszystkiego bardzo się wyróżniał. Może dlatego, że był nowy. Podszedł do mnie i nachylił się.
- Zostaw mnie! - krzyknęłam i naplułam mu na twarz.
- O nie! Teraz sobie przejebałaś! - powiedział wkurwiony. Wziął mnie na ręce i rzucił na materac. Bez żadnych uczuć założył mi kajdanki i przypiął do rury. Rozkraczył moje nogi i szybkim ruchem, którego nawet się nie spodziewałam wsadził we mnie wibratora. Jęknęłam głośno i zaczęłam krzyczeć.
- Harry proszę Cię!- błagałam go. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. 
- Zamknij się szmato! - powiedział zdenerwowany. Przyśpieszał ruchy. Po kilku minutach wziął zatyczkę analną i wsadził mi ją w tyłek. Krzyknęłam z bólu i zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Wyciągnął wibratora gdzieś w kąt i zaczął przez chwilę grzebać w pudełku. Przez cały czas uważnie mu się przyglądałam. Nie wiedziałam co może mi jeszcze zrobić. Wyciągnął z pudełka dildo tym razem większe.
- Proszę Cię Harry nie rób tego... - krzyknęłam, ale już było za późno. Jęknęłam z bólu i zaczęłam zagryzać wargi, z których zaczęła lecieć krew. Po kilku minutach tortur zostawił mnie samą. Płakałam, krzyczałam, wołałam pomocy ale i tak nikt mnie nie słyszał.
Nie wiem ile czasu minęło, kiedy do mnie wrócił. Tym razem był w koszuli i bokserkach. Koszula była rozpięta. Kiedy mnie zobaczył, zaśmiał się. Podszedł do mnie bliżej. Złapał mnie za kostkę i przyciągnął do siebie. Zdjął z siebie bokserki i rozkraczył moje nogi. Jeszcze bardziej przysunął mnie do siebie i szybkim oraz gwałtownym ruchem wszedł we mnie. Jęczałam wbijając paznokcie w materac.
- Proszę przestań. - szepnęłam. Nie miałam już siły żeby mówić. Zrobił mi na złość i jeszcze bardziej gwałtownie zaczął we mnie wchodzić. 

Chciałabym wszystkim serdecznie podziękować za wsparcie i za miłe komentarze pod poprzednim rozdziałem. Naprawdę to dla mnie bardzo dużo znaczy. Na wstępie chcę podziękować Patrycji, która mi pomogła i napisała początek rozdziału. Naprawdę Ci dziękuję. Chcę też przeprosić Kasię i was za to, że przerwałam w takim momencie. Heheh chciałam was zdenerwować.:*
Mam nadzieję, że podoba wam się ten rozdział. Liczę na szczere i długie komentarze. Na najdłuższe odpowiem. Proszę też o pomysły na następny rozdział.
Jest 02:30 spokojnej nocy wszystkim:)

środa, 9 lipca 2014

Rozdział 127

- Przestań albo.. - nie dokończył. Odłożył widelec i zaczął namiętnie mnie całować. Odwzajemniłam pocałunek. Wsunął dłonie pod moją koszulkę, a pocałunkami przeszedł na szyję. W pewnym momencie odsunął się ode mnie.  Spojrzałam w jego oczy.
- Co się stało? - zapytałam. Rozejrzał się po ogromnym salonie.
- Nic. - odpowiedział i ostatni raz musnął moje wargi. Usiadł obok mnie. Poprawiłam się na kanapie i spojrzałam na niego.
- W takim razie dlaczego przerwałeś? - zapytałam.
- Nie wiem, sorry. - odpowiedział oschle i bez uczuć. Westchnęłam i spojrzałam na godzinę.
- Muszę wracać już do domu. - odpowiedziałam wstając z kanapy. Spojrzał na mnie.
- Dlaczego? - zapytał.
- Zapomniałam, że muszę się dzisiaj spotkać z Kat. - odpowiedziałam podchodząc do drzwi. Założyłam swoje buty w tym czasie do mnie podszedł.
- Poczekaj odwiozę Cię. - powiedział.
- Nie musisz. Przejdę się. - odpowiedziałam posyłając mu uśmiech. Kiedy otworzyłam drzwi stała przed nimi jakaś kobieta, która kiedy tylko zobaczyła Harry'ego od razu się uśmiechnęła. Stanęłam pomiędzy nimi w drzwiach. Spojrzałam na swojego chłopaka, który bardzo uważnie się jej przyglądał. Kobieta była szczupłą blondynką. Miała na sobie bardzo seksowną sukienkę.
- Kto to jest? - zapytałam nie odrywając od niego wzroku. Wzruszył tylko ramionami.
- Jak to Harry? Nie pamiętasz mnie? - zapytała. - Przecież byliśmy umówieni dzisiaj na piętnastą. - dodała
- O co chodzi? - zapytałam.
- Jestem kobietą do towarzystwa. Harry bardzo często. - nie dokończyła, bo przerwał jej.
- Dobra spokój! Idź stąd. - powiedział zdenerwowany.
- Jak mogłeś? No kurwa jak? - krzyknęłam. Pod moimi powiekami zaczęły gromadzić się łzy. Nie wierzyłam w to. To pewnie przez nią nie nalegał na seks przez ostatnie tygodnie. Byłam strasznie zła.
- Valerie proszę Cię uspokój się. - powiedział spokojnie kładąc dłoń na moim ramieniu.
- Jak mam się uspokoić? Co ty być zrobił gdybyś dowiedział się, że sypiam z innymi ale nie z Tobą? - zapytałam zdenerwowana.
- Zabiłbym ich.. - odpowiedział.
- Dobra najlepiej zostaw mnie! Nie mam ochoty na Ciebie teraz patrzeć. - odpowiedziałam i ruszyłam przed siebie. Trzasnął drzwiami i wtedy już wiedziałam, że mu nie zależy.
*********
Ten sam dzień - wieczór.
Chcę się jakoś odprężyć. Umówiłam się z Louis'em, który przyjechał po mnie o dwudziestej. Nie byłam jeszcze gotowa, więc wszedł na górę do mojego pokoju. Akurat stałam w samej bieliźnie i szukałam odpowiedniej sukienki na imprezę. Kiedy zobaczyłam, że stoi w drzwiach i uważnie mi się przygląda zawstydziłam się i szybko okryłam się sukienką, którą trzymałam akurat w dłoniach.
- Przepraszam.. - powiedział uśmiechając się.
- Eeee.. Nic się nie stało. Usiądź sobie, a ja znajdę tylko jakąś sukienkę. - odpowiedziałam patrząc jak idzie w stronę łóżka. Szybko przejrzałam ciuchy, aż wreszcie znalazłam sukienkę, którą szybko założyłam na siebie.
- Może być? - zapytałam odwracając się w jego stronę. Zmierzył mnie wzrokiem i uśmiechnął się delikatnie.
- Wyglądasz pięknie. - powiedział podchodząc do mnie. Zaśmiałam się cicho.
- Dziękuję.. Możemy już iść. - powiedziałam.
Po kilku minutach byliśmy już na miejscu. Kiedy wysiadłam z samochodu Louis podszedł do mnie i spojrzał prosto w moje oczy.
- Mogę Cię o coś spytać?
- Oczywiście.
- Dlaczego akurat ze mną chciałaś tu przyjść? - zapytał. I właśnie tego pytania się spodziewałam. Zmarszczyłam lekko brwi.
- Po prostu tęskniłam za tamtymi czasami. - odpowiedziałam po chwili zastanowienia. Na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Ja też. - powiedział przybliżając się do mnie. Musnął delikatnie moje wargi. Niepewnie odwzajemniłam muśnięcie.
- Okej chodźmy.- powiedziałam łapiąc go za rękę. Weszliśmy do środka, gdzie odbywała się impreza. Rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu Harry'ego, którego na szczęście nie widziałam. Podeszliśmy do baru. Louis zamówił drinki.
Kilka godzin później.
Byłam pijana i dobrze się bawiłam, aż za dobrze. Kiedy tańczyłam seksownie przy Louis'ie poczułam mocne szarpnięcie za włosy. Mężczyzna obrócił mnie w swoją stronę i pchnął mnie tak, że upadłam na podłogę i uderzyłam głową w ścianę. Ból był nie do zniesienia. Usłyszałam jakieś krzyki i pełno osób znalazło się obok mnie. Odgarnęłam włosy z twarzy i rozejrzałam się. Klęczała przede mną jakaś blondynka, którą gdzieś już wcześniej widziałam. Dopiero po chwili ogarnęłam się, że to ta sama kobieta, która dzisiaj przyszła pod dom Harry'ego, więc on musiał być gdzieś tu.
- Nic Ci nie jest? - zapytała przekrzykując muzykę. 
- Zostaw mnie! - krzyknęłam próbując wstać z podłogi. Nie wiem, kiedy nawet pojawił się Louis. Chłopak wziął mnie na ręce i wyniósł przed bar. Posadził mnie na murku.
- Valerie wszystko w porządku? - zapytał odgarniając włosy z mojej twarzy.
- To był Harry, prawda? - zapytałam 
- Tak, to był on.. Porozmawiam z nim jutro! - odpowiedział zdenerwowany.
- Nie.. Proszę nie rozmawiaj z nim.. - powiedziałam patrząc prosto w jego oczy. Westchnął.
- Valerie, ale tak nie może być, rozumiesz? - powiedział.
- Ja z nim porozmawiam. - powiedziałam. Wstałam z murku i złapałam się za głowę.
- Odwiozę Cię do domu. - powiedział podchodząc do mnie.
35 minut później
Leżę z bólem głowy w łóżku. W pokoju jest ciemno, a w domu całkowicie cicho. Z tego wszystkiego zdążyłam wytrzeźwieć. Przez cały czas myślę o tym całym wydarzeniu i nie mogę w to uwierzyć. Kiedy wreszcie udało mi się przysnąć obudził mnie telefon. Niechętnie wstałam z łóżka i podeszłam do komody na której leżał. Spojrzałam na wyświetlacz i odrzuciłam połączenie. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać po tym wszystkim co mi zrobił. Byłam na niego strasznie wkurwiona. Wróciłam do łóżka, a telefon położyłam na szafce nocnej. Dzwonił do mnie przez cały czas, ale nie odbierałam. Dopiero kiedy zaczęło mnie to już wkurwiać odebrałam ten pieprzony telefon.
- Czego kurwa chcesz? - zapytałam zdenerwowana.
- Proszę wyjdź przed dom musimy porozmawiać. - powiedział spokojnie.
- Ale my nie mamy o czym rozmawiać. - odpowiedziałam siadając po turecku.
- Mamy.. Chcę Ci to wszystko wyjaśnić. - powiedział.
- Nie Harry... - powiedziałam i zakończyłam połączenie. Zdenerwowana wyłączyłam telefon i położyłam się do łóżka. 

Tak prosiliście o rozdział, więc dodałam tylko tyle. U mnie na blogu to nowość, a u niektórych osób to całkiem normalne.. I chyba u mnie też zacznie być to normalne.
Mogę was o coś prosić? Dobra wiem, że mogę.. Chcę od was szczere komentarze, które mam nadzieję, że zmotywują mnie do dalszego pisania, bo jak na razie przez te hejty, które od was dostaje jest wręcz przeciwnie. Wy nie wicie jakie ja mam życie realne, więc proszę nie wypowiadajcie się na ten temat.
Nigdy nie miałam i nigdy nie będę miała czytelników gdzieś! Dużo razu mi to piszecie, a to jest nie prawda. Zależy mi na was. Kiedy piszecie mi, że przestajecie czytać mojego bloga to chce mi ryczeć, bo ja się staram, a wy tego nie doceniacie...
Kocham was najmocniej i chcę żebyście wiedziały, że jesteście dla mnie najważniejsi. 
Kilka komentarzy szczerych i dodaję nowy. :) + Proszę o propozycje do następnego rozdziału, bo się zacięła na tym.;(
POLECAM:
abducted-harry-styles.blogspot.com 

aniołki najwspanialsze.

Layout by Yassmine