- Valerie. - przerwał ciszę. Spojrzałam na niego.
- Słucham..
- Przepraszam, że to powiedziałem, ale po prostu nie mogłem trzymać tego dłużej w sobie. - odparł.
- Nie przepraszaj. Nic się nie stało. - odpowiedziałam z delikatnym uśmiechem. Rozmowę przerwał nam głośny dzwonek do drzwi. Zeszłam z jego kolan.
- To pewnie jedzenie. Poczekaj. - powiedział i zniknął za szklanymi drzwiami. Rozejrzałam się po wielkim ogrodzie. Chłopak wrócił po kilku minutach z jedzeniem. Posłałam mu delikatny uśmiech. Usiedliśmy przy stole, który znajdował się pod drewnianą altanką.
Kilka dni później.
Byłam przekonana, że w domu nikogo nie ma. Zbiegłam naga do salonu, w którym siedział Josh.
Skrępowana spojrzałam na niego próbując zasłonić się rękoma. Zaśmiał się, gdy zmierzył mnie wzrokiem.
- Pięknie wyglądasz. - powiedział z uśmiechem.
- Nie wiedziałam, że już wróciłeś. - tłumaczyłam się cofając się w stronę schodów
- Poczekaj. - powiedział wstając z kanapy. Podszedł do mnie i od razu mnie objął. Prawą dłonią zjechał po moim brzuchu, aż wreszcie dotarł do miejsca, którego pragnął. Wsunął we mnie swoje dwa paluszki. Jęknęłam obejmując go wokół szyi. Zamknęłam oczy i odchyliłam głowę do tyłu.Czułam w sobie jego palce. Przyśpieszył ruchy na tyle, że po kilku chwilach doszłam. Orgazm był tak przyjemny. Moje uda zrobiły się mokre tak samo jak jego ręka. Zaśmiał się, wysuwając paluszki.
- Uwielbiam Cię w takim stanie. - szepnął mi do ucha. Zagryzłam dolną wargę nic nie mówiąc. Wbiegłam na górę do swojego pokoju. Wzięłam szybki prysznic, wróciłam do pokoju i ubrałam się w czyste ciuchy.
Spojrzałam na wyświetlacz telefon, który właśnie się zaświecił.
- Uwielbiam Cię w takim stanie. - szepnął mi do ucha. Zagryzłam dolną wargę nic nie mówiąc. Wbiegłam na górę do swojego pokoju. Wzięłam szybki prysznic, wróciłam do pokoju i ubrałam się w czyste ciuchy.
Spojrzałam na wyświetlacz telefon, który właśnie się zaświecił.
Zayn:
- Dlaczego się nie odzywasz?
Ja:
- Właśnie miałam do Ciebie napisać. Masz czas?
Zayn;
- Tak, a dlaczego pytasz?
Ja:
- Zaraz u Ciebie będę, xx.
Odpisałam i od razu wrzuciłam telefon do torebki. Przejrzałam się w lustrze i zbiegłam na dół. Przebiegłam przez salon zgarniając po drodze klucze od samochodu z komody.
30 minut później.
Zaparkowałam samochód na podjeździe. Wysiadłam z niego i z tylnego siedzenia wzięłam zakupy, które zrobiłam po drodze. Trzasnęłam drzwiami i weszłam do domu Zayn'a.
- Zayn! - krzyknęłam zdejmując buty. Założyłam różowe kapcie, które kupił specjalnie dla mnie. To było takie miłe z jego strony. Nim się obejrzałam chłopak zjawił się w ogromnym salonie. Od razu podszedł do mnie i mocno mnie przytulił.
- Miło Cię widzieć. - powiedział z wielkim uśmiechem. - Co to za zakupy? - zapytał zdziwiony patrząc na siatkę z zakupami.
- Pomyślałam, że ugotujemy coś dobrego. Dawno nie spędzaliśmy razem czasu. - wyjaśniłam mijając go. Weszłam do kuchni. Rozpakowałam zakupy. Chłopak wszystkiemu się przyglądał. Patrzył jak pewnie poruszam się po jego kuchni. Usiadł na stole i kontynuował czynność. Lubiłam kiedy tak się przyglądał. Robił to zawsze.
Wstawiłam wodę na makaron. Przykryłam garnek pokrywką i podeszłam do przyjaciela. Stanęłam przed nim. Objął mnie. Wzdrygnęłam się. Zauważył to.
- Przepraszam. Nie powinienem. - powiedział zabierając dłonie z moich bioder.
- Spokojnie, nic się nie stało. - odparłam z delikatnym, ale zarazem niepewnym uśmiechem na twarzy. Wtulił mnie w siebie. Czułam jego ciepły oddech na swojej szyi. Lubiłam takie momenty. Zayn, to naprawdę wspaniały przyjaciel. Z nikim nigdy tak nie rozmawiałam jak właśnie z nim.
- Woda, kochanie. - szepnął cicho. Nie wiem jak, to się stało, ale przysnęłam. Słysząc jego słowa szybko odsunęłam się. W moich oczach było widać strach, ale i zmęczenie.
- Spałaś? - zapytał zdziwiony, przytaknęłam podchodząc do garnka. Zdjęłam z niego gorącą pokrywkę i wsypałam makaron. Na rozgrzany olej wrzuciłam mięso mielone. Gdy było już gotowe dodałam do niego sosu bolognese.
***
- Powinnam już wracać. - powiedziałam patrząc na zegarek w telefonie. Własnie wybiła 23.30. Wstałam z kanapy, a Zayn zaraz za mną.
- Nie powinnaś wracać tak późno. - powiedział podchodząc bliżej.
- Oj, przestań. Nie jest aż tak późno. - odpowiedziałam dając mu delikatnego buziaka w policzek. Uśmiechnął się, ale wiem, że nie tego właśnie oczekiwał.
- Obiecaj, że jak będziesz w domu, to od razu do mnie zadzwonisz. - nalegał.
- Obiecuję. - odparłam. Założyłam buty, przytuliłam przyjaciela na pożegnanie i poszłam do auta.
Kilka minut później byłam już na miejscu. Samochodem wjechałam do garażu i od razu zadzwoniłam do przyjaciela. Odebrał po pierwszym sygnale.
- Dojechałam cała i zdrowa. - rzuciłam z uśmiechem. Chłopak zaśmiał się.
- Kamień spadł mi z serca. Już miałem do Ciebie dzwonić.
- Zayn no proszę Cię. - zaśmiałam się.
- Żartowałem. Kończę kochanie, rano muszę wstać do pracy, dobranoc. - powiedział.
- Dobranoc. - odpowiedziałam i zakończyłam połączenie.
Weszłam do mieszkania. Nikogo nie było, a drzwi były otwarte. Zdziwiłam się. Zapaliłam światło na schodach i wbiegłam piętro do swojego pokoju. Zobaczyłam postać siedzącą siedzącą na moim łóżku. Przestraszyłam się. Szybko zapaliłam światło. Mężczyzna spojrzał na mnie.
- Co ty tu robisz do cholery jasnej? - zapytałam zdenerwowana.
Witajcie kochani. Chciałabym poznać waszą opinię na temat rozdziału.