wtorek, 3 listopada 2015

Rozdział 162.

- Jak to tu był? O której? - zapytał zdziwiony.
- Nie pamiętam, o której. Powiedział, że przyjdzie wieczorem. - odpowiedziałam. Kąciki jego ust uniosły się w delikatny uśmiech.
- Świetnie. - powiedział i pocałował mnie. Zastanawiało mnie jedno. Miałam już ochotę się o to zapytać, ale powstrzymałam się. Odwzajemniłam pocałunek.
- Harry kochanie. Mamy gościa. - oboje usłyszeliśmy głos mamy Harry'ego. Odsunęliśmy się od siebie. Chłopak przez chwilę nie odrywał ode mnie wzroku.
- No idź kochanie. To pewnie on. - powiedziałam.
- Chodź ze mną. - powiedział wstając z łóżka. Niechętnie to zrobiłam. Przed oczami miałam scenę z rana. Jak mierzył mnie wzrokiem. Zmarszczyłam czoło, gdy stanęliśmy sobie twarzą w twarz. Harry'ego całkowicie zamurowało. Czyli to było ich pierwsze spotkanie.
- Nie wierzę! Jakiego ja mam przystojnego syna. - powiedział po czym przytulił mocno chłopaka. Widziałam jak ciągle swój wzrok ma na mnie. Czułam się dziwnie. Stałam bez ruchu. Gdy tylko odsunęli się od siebie, złapałam Loczka za rękę. Przysunął się do mnie. Objął mnie w pasie. Wtuliłam się w niego.
- Zaraz zamówię coś do jedzenia. - powiedziała Blondynka i zniknęła za drzwiami kuchni. Wszyscy usiedliśmy na wygodnej kanapie. Harry przez cały czas rozmawiał ze swoim ojcem. O wszystkim. Nic mnie nie interesowało.
- Pójdę się położyć. - przerwałam w pewnym momencie. Oboje spojrzeli na mnie.
- Pójdziesz dopiero jak zjesz kolację. - powiedział.
- Nie jestem głodna. - odparłam.
- Nie denerwuj mnie. Jadłaś coś jeszcze oprócz kanapek, które zrobiłem ci rano?
-Nie..
- A więc właśnie. Nie ruszysz się od stołu póki nie zjesz kolacji. - odpowiedział i wrócił do rozmowy z Rob'em. Przez cały czas siedziałam cicho. Drzwi od kuchni się otworzyły, a zza nich wyjrzała mama Harry'ego.
- Valerie, pomożesz mi? - zapytała. Szybko wstałam i poszłam do niej. Czułam na sobie czyjś wzrok. Ucieszyłam się, gdy już byłam w kuchni i nikt mnie nie widział.
- W czym mam Pani pomóc? - zapytała. Kobieta siedziała smutna na krześle barowym. Usiadłam obok niej. Spojrzała na mnie. - Czy coś się stało?
- Po prostu nie wierzę, że po tylu latach wrócił. Może to dziwne, ale nadal go kocham. Był moją pierwszą miłością. Nie mogę o nim zapomnieć. - wyjaśniła. Do jej oczu napłynęły łzy.
- Skoro Pani go kocha, to może najwyższy czas na poważną rozmowę? Może on również coś do Pani czuje? Gdy tylko zjemy kolację, to wyciągnę Harry'ego na spacer i będziecie mogli sobie porozmawiać. - powiedziałam.
- Naprawdę? Naprawdę zrobisz to dla mnie? - zapytała.
- Oczywiście. - odpowiedziałam. Kobieta wstała i przytuliła mnie mocno.
- Naprawdę Ci dziękuję. - powiedziała, gdy rozległo się pukanie do drzwi. Wzięła portfel i wyszła z kuchni. Wróciłam do salonu z czterema drinkami, które przygotowała. Położyłam tacę na niskim, szklanym stoliku i położyłam każdy w odpowiednim miejscu. Odniosłam tacę i wracając do salonu, zauważyłam karteczkę. Wzięłam ją do ręki.

Mamo, gdy będziesz wracała z pracy, to proszę kup mi papierosy, ale tak żeby Valerie nie wiedziała. 
Harry...

Po przeczytaniu treści, zgniotłam małą kartkę i wrzuciłam do kosza. Ciśnienie automatycznie mi się podniosło. Usiadłam obok niego. Uśmiechnięty spojrzał na mnie, a dłoń położył na moim udzie. Zmarszczyłam czoło. Kobieta przyniosła zamówienie i położyła je na stoliku.

Kilka minut później.
Zjedliśmy dziesięć minut temu. Położyłam dłoń na dłoni Loczka. Spojrzał na mnie.
- Co jest skarbie? - zapytał.
- Pójdziemy na spacer? Muszę się przewietrzyć. - odpowiedziałam.
- A nie możemy później? - zapytał.
- Proszę Cię nie denerwuj mnie. - powiedziałam cicho i jeszcze spokojnie.
- No dobrze. - odpowiedział. - Idziemy na spacer. Za niedługo wrócimy. - powiedział, gdy wstałam. Założyliśmy buty i wyszliśmy z domu.
- Możesz mi powiedzieć dlaczego znowu palisz? - zapytała, gdy byliśmy w parku. Zdziwiony spojrzał na mnie.
- Skąd wiesz?
- Twoja mama nie wyrzuciła karteczki, którą napisałeś. - odpowiedziałam posyłając mu sztuczny uśmiech. 
- No tak jakoś wyszło, że znowu zacząłem palić. Jeśli Ci to przeszkadza, to w każdej chwili mogę rzucić palenie. - powiedział. Zatrzymałam się i spojrzałam prosto w jego oczy. Ręce zarzuciłam na jego szyję.
- Zrobisz to dla mnie?
- Dla Ciebie wszystko. - odpowiedział i wtedy pocałowałam go namiętnie. Objął mnie w pasie i przyciągnął bardziej do siebie. Na chwilę odsunął swoje usta od moich. 
- Tego jeszcze tutaj nie robiliśmy. - powiedział biorąc mnie na ręce. Zaśmiałam się,
- I szybko tego nie zrobimy. - odpowiedziałam, gdy posadził mnie na ławce.
- Nikt nie będzie widział. Mam na Ciebie straszną ochotę. - powiedział wsuwając dłonie pod moją koszulkę.
- Proszę cię przestań, Harry.
-Ale czego się boisz? Przecież nikogo nie ma. Jest już ciemno. 
- Chodźmy do domu. - zaproponowałam i wstałam. Siedział na ławce i patrzył na mnie. - No chodź. - powiedziałam.
- Nie. Nigdzie nie idę. - powiedział obrażony krzyżując ręce na klatce piersiowej. 
- Kochanie proszę Cię nie denerwuj mnie. - ostrzegłam go.
- Ale ja Ciebie nie denerwuję. Po prostu chcę cię przelecieć w parku. - powiedział śmiejąc się. Usiadłam na niego okrakiem. Od razu uśmiechnięty objął mnie i przysunął jeszcze bardziej do siebie.
- Dlaczego tak bardzo zależy Ci na tym, żeby zrobić to akurat tu? - zapytałam zaciekawiona. Odgarnęłam kosmyk włosów za ucho.
- Powiedz mi, że tego nie chcesz.
- Nie chcę tego. - odpowiedziałam szybko. Spojrzał na mnie. Jego wyraz twarzy był dziwny. Jakby się denerwował. 
- Dlaczego, gdy zawsze Cię o coś proszę, to jesteś na nie? - zapytał. Zacisnął zęby. Przestraszona zeszłam z niego i odwróciłam się na pięcie. Chciałam uciec stąd, ale nie pozwolił mi. Wstał z ławki i złapał mnie za nadgarstek po czym przyciągnął do siebie. - Odpowiedz mi na to pieprzone pytanie. - rzucił groźnie.
- Jeśli masz tak się do mnie odzywać, to nie mamy o czym rozmawiać! - rzuciłam oschle. Jeszcze mocniej ścisnął mój nadgarstek.
- Masz jakiś problem z tym?
- Nie. Nie mam żadnego problemu, ale widzę, że ty masz problem. Puść mnie natychmiast, bo nie mam ochoty z Tobą rozmawiać. - próbowałam się wyrwać, ale bezskutecznie.


Wreszcie wróciłam na stare śmieci. Jak to wszystko szybko zleciało. Nawet nie zdajecie sobie sprawy ile cierpiałam przez te miesiące, które byłam nieobecna na blogu. Wybaczycie mi to? Na początek krótszy rozdział żeby sprawdzić czy jest jeszcze dla kogo pisać.
Przeczytałaś? Zostaw kreatywny komentarz.:)

14 komentarzy:

aniołki najwspanialsze.

Layout by Yassmine