- Co? - zapytał. Ponownie spojrzałam w jego oczy.
- Jestem w ciąży. - odpowiedziałam. Gwałtownie odsunął się ode mnie. Z niedowierzaniem patrzył na mnie. Wyraz jego twarzy automatycznie się zmienił.
- Jak to jesteś w ciąży? - zapytał zdenerwowany. Boże co za pytanie. - I uważasz, że ja jestem ojcem? - zapytał. Zmarszczyłam brwi.
- No, a kto inny? - zapytałam. Zdenerwował mnie tym pytaniem.
- Nie Valerie.. Nie wpierdolisz mnie w dziecko. - krzyknął i wstał. Zdenerwowany zaczął chodzić po sypialni.
- Też mogłeś się zastanowić.. - powiedziałam. - Myślisz, że ja jestem zadowolona z tego? - zapytałam.
- Nie interesuje mnie to. - krzyknął. - Jesteś głupią nastolatką. - ponownie krzyknął i wyszedł, ale po chwili wrócił. Po moich policzkach spłynęły łzy. Byłam tak strasznie zła na siebie i na niego. Jak on w ogóle mógł pomyśleć o tym, że mogłam go zdradzić z kimś innym? Przecież nie uprawiałam seksu przez długi czas.. Dopiero z nim zaczęłam sypiać, kiedy zaczęliśmy być razem. Przed tym wszystkim okres miałam regularnie.
- Nie Valerie.. - powiedział. - Tak nie może być.. Jutro się stąd wyprowadzasz. - powiedział nadal chodząc w kółko po sypialni.
- Co? - zapytałam zdziwiona. - Chcesz mnie z tym wszystkim zostawić? - zapytałam oburzona wycierając łzy.
- Tak.. Nie chcę Cię widzieć. - odpowiedział. - Dzisiaj prześpię się w salonie. - dodał i wyszedł jednocześnie trzaskając za sobą drzwiami. Byłam taka wkurwiona i roztrzęsiona. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Chciałam zadzwonić do mamy i o wszystkim jej powiedzieć, ale nie mogłam. Nikt oprócz nas nie może się o tym wszystkim dowiedzieć. Co oni sobie o mnie wtedy pomyślą? Muszę usunąć ciążę.. Muszę zdobyć pieniądze.. Tylko nie wiem jak mam to zrobić. Po dobrej godzinie uspokoiłam się. Przez płacz byłam strasznie zmęczona. James gdzieś pojechał.. Nie wiem gdzie. Słyszałam tylko trzaśnięcie drzwiami i odjeżdżający samochód. Zgasiłam lampkę nocną znajdującą się obok łóżka i wtuliłam się w poduszkę.
Przed dziesiątą obudziłam się z bólem głowy. Nie wiem czym to było spowodowane. Wstałam z łóżka i od razu weszłam do łazienki, która znajdowała się w naszej sypialni. Zamknęłam drzwi i spojrzałam w lustro. Wyglądałam okropnie. Roztrzepane włosy i podpuchnięte oczy. Przemyłam twarz i wytarłam ją ręcznikiem. Kiedy ponownie spojrzałam w lustro zauważyłam James'a stojącego za mną. Patrzył na mnie. Nasze spojrzenia się skrzyżowały. Odwróciłam się na pięcie, a on w tym samym czasie podszedł do mnie. Spojrzał prosto w moje oczy.
- Spakuj się. Masz godzinę. - powiedział. - Będę czekał na Ciebie w salonie. - dodał i wyszedł. Westchnęłam, a pod powiekami zgromadziły się łzy. Byłam pewna, że przyszedł mnie przeprosić, ale się myliłam. Nigdy się tego po nim nie spodziewałam. Zachowuje się jakby mu w ogóle na mnie nie zależało. Wzięłam szybki prysznic i w samym ręczniku wróciłam do sypialni. Wytarłam swoje ciało i ubrałam się.
Wróciłam do łazienki i wysuszyłam włosy. Od razu zabrałam wszystkie swoje rzeczy i weszłam do pokoju. Wrzuciłam wszystko do walizki. Podobnie zrobiłam ze swoimi rzeczami z sypialni. Kiedy byłam już gotowa do wyjścia, wzięłam walizkę i weszłam do salonu. Mężczyzna od razu spojrzał na mnie. Odwróciłam wzrok i przeszłam przez salon po czym wyszłam bez słowa z domu. Akurat podjechała taksówka, którą zamówiłam. Kierowca wsadził moją walizkę do bagażnika. Nie zwracając uwagi na to, że akurat z mieszkania wyszedł James, wsiadłam do samochodu. Ruszył w naszą stronę, ale zdążyliśmy odjechać. Nie miałam ochoty na to żeby on mnie odwoził. Czułam się dziwnie.
Po paru minutach byłam już w domu. Mama zdziwiona moim widokiem od razu do mnie podeszła i położyła dłonie na moich ramionach.
- Och, kochanie. Co się dzieje? - zapytała. Spojrzałam w jej oczy. Pod powiekami zaczęły gromadzić mi się łzy, żółć podeszła do gardła. Chciało mi się ryczeć, ale musiałam być silna.
- James mnie zostawił. - odpowiedziałam. Była bardzo zdziwiona, bo przez cały czas myślała, że jesteśmy naprawdę szczęśliwi, ale ta pierdolona ciąża wszystko popsuła.
- Dlaczego? - zapytała prowadząc mnie w stronę kanapy, na którą usiadłyśmy.
- Nie chcę teraz o tym rozmawiać. - odpowiedziałam, a w tym samym czasie zadzwonił mój telefon. Wyciągnęłam go z kieszeni. Byłam pewna, że to James, a jednak się myliłam. To Harry. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha.
- Możemy się spotkać? - zapytał. Spojrzałam ponownie na mamę.
- Wybacz, ale teraz nie mam ochoty. - odpowiedziałam marszcząc brwi.
- Bardzo mi zależy żeby się z Tobą zobaczyć. - powiedział. - Proszę.. - dodał. Westchnęłam.
- No dobrze. Przyjedź do mnie. - odpowiedziałam.
- Do zobaczenia. - powiedział i zakończył połączenie.
- Kto to kochanie? - zapytała mama kładąc dłoń na moim udzie.
- Harry.. Zaraz tu przyjedzie. - odpowiedziałam. - Pójdę do siebie. - dodałam i wstałam. Wzięłam walizkę i weszłam do swojego pokoju. Nic się nie zmieniło poza tym, że jest strasznie pusto bez moich rzeczy. Kiedy akurat skończyłam się rozpakowywać do pokoju wszedł Harry i spojrzał na mnie. Uniosłam wzrok i spojrzałam na niego. Nasze spojrzenia się skrzyżowały. Usiadł obok mnie na łóżku.
- To prawda, że jesteś w ciąży? - zapytał cicho i spokojnie. Zrobiłam wielkie oczy. Skąd on do cholery o tym wie?
- Co? Skąd wiesz?- zapytałam zdziwiona.
- Nie ważne.. - odpowiedział. - Jeśli chcesz mogę zapłacić za aborcję. - dodał po chwili.
- Jaki jest haczyk? - zapytałam poprawiając się na łóżku.
- Będziesz ze mną sypiać.. - odpowiedział. - To mi starczy. - uśmiechnął się.
- Dobra! - odpowiedziałam od razu bez żadnego zastanowienia. Ponownie uśmiechnął się.
- Wiedziałem, że się zgodzisz dlatego już wszystko załatwiłem. - powiedział. - Nie musisz się o nic martwić. Wszystko zostanie wykonane dobrze i zrobią to ludzie, którzy bardzo dobrze się na tym znają. - dodał.
- Skąd mam mieć pewność? - zapytałam. Westchnął.
- Mojej mamy przyjaciółka wykona zabieg. O nic nie musisz się martwić. Wszystko Ci załatwiłem. - odpowiedział.
- Dziękuję. - powiedziałam cicho nie spuszczając z niego wzroku. Przybliżył się do mnie i musnął moje wargi. Nie odwzajemniłam muśnięcia tylko powoli odsunęłam się. - Chciałabym żeby to nastąpiło jak najszybciej.
- Nie martw się kochanie.. Za dwa dni już nie będziesz musiała się tym martwić. - odpowiedział.
********
Dwa tygodnie później.
Mama i Josh oraz James i Katherine o niczym nie wiedzą. Czuję się lepiej. Z przychodni wyszłam kilka dni temu. Przez cały czas przebywam u Harry'ego. Mamie powiedziałam, że pojechałam z Ashley do Londynu, ponieważ bardzo nalegała, bo nie chciała jechać sama. Leżę w łóżku. Staram się o tym wszystkim nie myśleć. Harry leży obok mnie i czyta gazetę co w ogóle nie jest do niego podobne.
- Jak się czujesz? - zapytał. Spojrzałam na niego. Odłożył gazetę na szafkę nocną.
- Dobrze. - odpowiedziałam. Posłał mi uśmiech, który odwzajemniłam.
- James nadal do Ciebie dzwoni? - zapytał. Westchnęłam.;
- Tak.. - odpowiedziałam po chwili. Od tamtego dnia w ogóle go nie widziałam. Chce wszystko sobie ułożyć chociaż nie jestem pewna czy z Harry'm na pewno chcę być. Powiedział mi, że chodzi do psychologia i specjalnie dla mnie chce się zmienić. Wierzę mu i mam nadzieję, że uda mi się wreszcie. Tęsknie za nim.
- Masz zamiar powiedzieć o tym mamie? - zapytał. Pokręciłam głową.
- Oczywiście, że nie.. - odpowiedziałam. - Nawet nie wiesz jakby się wtedy zdenerwowała. - dodałam.
- Mi możesz zaufać. Nikomu o tym nie powiem. - powiedział całując mnie w policzek. Uśmiechnęłam się.
- Idziemy spać? Jestem zmęczona. - powiedziałam. Pokiwał twierdząco głową i zgasił lampkę nocną. Odwróciłam się od niego plecami. Objął mnie i raz jeszcze pocałował w policzek.
********
Kolejne dwa tygodnie minęły i czas było wrócić już do domu. Czułam się o wiele lepiej. Już nic mnie nie bolało. Spokojnie mogłam wrócić do mamy, ale nie mogłam jej o tym powiedzieć. Ashley wróciła dzisiaj w nocy z Londynu. Opowiedziała mi o wszystkim, więc jakoś uda mi się okłamać mamę tylko najgorzej jak będzie chciała jakieś zdjęcia. O tym wtedy nie pomyślałam. Harry odwiózł mnie pod sam dom. Wysiadłam z samochodu i stanęłam na chodniku. Wyciągnął moją walizkę i podszedł do mnie.
- Gotowa? - zapytał. Spojrzałam na niego i pokiwałam twierdząco głową. Weszliśmy do środka. Spojrzeli na nas. Byłam zdziwiona widokiem James'a.
- Hej. - powiedziałam cicho. Mama szybko podeszła do mnie i wtuliła mnie w siebie. Tak dobrze było ją widzieć po tym wszystkim co przeżywałam.
- Witaj córeczko. - powiedziała. - Jak było w Londynie? - zapytała mierząc mnie wzrokiem.
- Bardzo dobrze, dziękuję. - odpowiedziałam. - A teraz wybaczcie, ale muszę porozmawiać z Harry'm.. - skłamałam. Weszliśmy do mojego pokoju. Było czysto. Pewnie podczas mojej nieobecności mama musiała mi posprzątać. Położyłam się na łóżku.
- Jak dobrze być już w domu. - powiedziałam patrząc się w sufit. Loczek położył się obok mnie. Spojrzałam na niego i położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Palcami zaczął przeczesywać moje włosy. Zaśmiałam się cicho.
- Cieszę się, że dałaś mi szansę. - powiedział cicho. Uniosłam głowę i spojrzałam prosto w jego oczy.
- A ja się cieszę, że podjąłeś się leczeniu. - odpowiedziałam po czym musnęłam namiętnie jego wargi.
********
* Oczami James'a *
Wszedłem na górę i zapukałem do drzwi.
- Otwarte. - powiedziała. Nacisnąłem na klamkę i wszedłem do środka. Leżeli razem na łóżku co mnie cholernie zabolało. Gdy zobaczyła, że to ja usiadła. - Czego chcesz? - zapytała chamsko.
- Chcę z Tobą porozmawiać. - odpowiedziałem. Wtedy spojrzała na Harry'ego.
- Możesz zostawić nas samych? - zapytała.
- Dobrze. Pojadę do domu i najwyżej spotkamy się później. - odpowiedział i wstał po czym nachylił się i pocałował ją w usta. Kiedy zostawił nas samych usiadłem obok niej.
- Chcę Cię przeprosić. - powiedziałem nie spuszczając z niej wzroku. Pokręciła głową.
- Nie chcę tego słuchać. - odpowiedziała.
- Proszę Cię Valerie. - powiedziałem. - Chcę pomóc Ci wychowywać dziecko. - dodałem. - Dużo nad tym wszystkim myślałem. Wiem, że zachowałem się jak dupek i przepraszam Cię. - zaśmiała się tylko.
- Dziecka nie będzie. - powiedziała. - Nie musisz się niczym przejmować. - dodała po chwili krzyżując ręce na klace piersiowej.
- Jak to dziecka nie będzie? - zapytałem zaszokowany. - Zrobiłaś aborcję? - zapytałem.
- Tak.. - odpowiedziała. - Gdybyś mnie wtedy nie zostawił to miałabym wsparcie, ale tamtego dnia dałeś mi jasno do zrozumienia, że to koniec. - pokręciłem głową. Byłem na siebie wkurwiony i jednocześnie na nią, że zgodziła się na aborcję.
- Dlaczego kurwa to zrobiłaś? - zapytałem wkurwiony. Przewróciła oczami.
- Mogłeś mnie nie zostawiać! Wtedy na pewno wszystko by się inaczej potoczyło. - odpowiedziała. Wiedziałem, że to moja wina. Wstałem z łóżka.
- Przepraszam. Nie sądziłem, że pomyślisz o aborcji. - powiedziałem.
- Ten temat jest już skończony. Proszę Cię nikomu o tym nie mów.. - powiedziała. - Tym bardziej nie chce żeby dowiedział się o tym Josh, bo wiesz, że nieźle się wkurwi.. - dodała.
- Nikomu nie powiem. Nie mogę uwierzyć, że to zrobiłaś. - powiedziałem. Pokręciła głową.
- Zostaw mnie.. Muszę się rozpakować. - powiedziała. Po tych słowach wyszedłem z pokoju. To co czułem w tamtym momencie jest nie do opisania.
********
Wreszcie jestem sama i wszystko spokojnie mogę przemyśleć. Kiedy byłam u Harry'ego cały czas był przy mnie. W ogóle nie zostawiał mnie samej. Opiekował się mną co bardzo mi się podobało. Powoli rozpakowałam się, zrobiłam pranie i obejrzałam film. Czas tak szybko zleciał, że zapomniałam o spotkaniu z Katherine. Dziewczyna przyszła do mnie do domu.
- Valerie! - krzyknęła mama z salonu. Szybko zerwałam się z łóżka i zbiegłam na dół.
- Hej. - powiedziałam i podbiegłam do dziewczyny po czym mocno ją przytuliłam.
Zdziwiona odsunęła się po chwili ode mnie.
- Jak dobrze Cię widzieć. - powiedziałam uśmiechając się szeroko. Również była uśmiechnięta.
- Ciebie też. - odpowiedziała łapiąc mnie za dłonie. - Zapomniałaś o naszym spotkaniu? - zapytała.
- Tak, przepraszam.. - odpowiedziałam marszcząc brwi. Posłała mi uśmiech.
- Dobrze nic nie szkodzi. - powiedziała.
- Poczekaj pójdę po rzeczy i możemy iść. - powiedziałam i wbiegłam na górę do swojego pokoju. Wzięłam torebkę do której wrzuciłam portfel oraz telefon. Zeszłam na dół. Założyłam buty. Wyszłyśmy z mieszkania i ruszyłyśmy w stronę centrum handlowego.
- Jak się czujesz? - zapytała. Spojrzałam na nią.
- Bardzo dobrze. - odpowiedziałam uśmiechając się.
- Przez ten cały czas próbowałam się z Tobą zobaczyć, ale Harry.. - urwała, bo zadzwonił mój telefon.
- Przepraszam. - rzuciłam i odebrałam. Po chwili zakończyłam połączenie. - Co Harry? - zapytałam spoglądając na nią.
- Zawsze mówił, że źle się czujesz, i że lepiej będzie jak spotkamy się kiedy indziej. - dokończyła wreszcie.
- Nic mi o tym nie mówił. - powiedziałam marszcząc brwi.
- No dobrze, ale to już nie ważne. Ważne jest teraz to, że dobrze się czujesz. - powiedziała obejmując mnie ramieniem. Tak bardzo cieszę się, że ją mam. Uśmiechnęłam się.
********
Jesteśmy już w centrum. Chodzimy po sklepach w poszukiwaniu ciekawych ciuchów. Spotkałyśmy Ashley, która dołączyła się do nas. Po dwóch godzinach udanych zakupów, siedzimy w restauracji i jemy obiad. Dobrze jest się tak rozerwać z przyjaciółkami. Kiedy skończyłam jeść zadzwonił mój telefon. Dziewczyny przestały się śmiać z mojego żartu. Wyciągnęłam telefon z torebki i spojrzałam na wyświetlacz. Od razu odebrałam.
- Tak kochanie? - zapytałam.
- Gdzie jesteś?
- Eeee. Teraz jestem z dziewczynami na obiedzie. - odpowiedziałam.
- Valerie kochanie rozmawialiśmy o tym. - powiedział. - Nie podoba mi się to, że wyszłaś z domu. - dodał po chwili. Westchnęłam.
- Nie musisz się o mnie martwić. Jestem z dziewczynami. - odpowiedziałam.
- Przyjadę po Ciebie.. Gdzie jesteście? - zapytał.
- Nie Harry. Nie przyjeżdżaj.
- Nie denerwuj mnie..
- Porozmawiamy później. - powiedziałam i zakończyłam połączenie.
- Po co chciał przyjechać? - zapytała Ash.
- Po mnie.. - odpowiedziałam. - Nie podoba mu się to, że wyszłam z domu. - dodałam marszcząc brwi.
- No niech nie przesadza.- powiedziała.
Nie minęło dziesięć minut, a Harry zjawił się w restauracji. Od razu podszedł do nas.
- Co ty tu robisz? - zapytałam zdziwiona jego obecnością.
- Przyjechałem po Ciebie. - odpowiedział.
- No proszę Cię wyluzuj, przecież jestem z dziewczynami, a poza tym jest wszystko w porządku. Dobrze wiesz, że czuję się już lepiej i nie musisz się martwić. - powiedziałam.
- Nie dyskutuj. Wracamy do domu. - powiedział stanowczo. Spojrzałam na przyjaciółki i pokręciłam głową po czym wstałam. Wzięłam swoje torby z zakupami i pożegnałam się z nimi.
- No to widzimy się później. Wpadnijcie do mnie wieczorem to zrobimy sobie babski wieczór. - powiedziałam. Spojrzały na siebie i uśmiechnęły się.
- Bardzo chętnie. - odpowiedziały równocześnie na co zaśmiałam się. Loczek wziął ode mnie torby i wyszliśmy z restauracji.
- Naprawdę musiałeś? - zapytałam. Spojrzał na mnie zdziwiony.
- Co? - zapytał.
- Robić to wszystko? Przecież byłam bezpieczna. - powiedziałam. Pokręcił głową i pilotem otworzył samochód. Położył na tylne siedzenie moje torby, a ja w tym samym czasie zajęłam miejsce pasażera. Dołączył do mnie. Odpalił silnik i ruszył. Przez całą drogę patrzyłam w boczną szybę. Dopiero kiedy położył dłoń na moim kolanie spojrzałam na niego i złapałam go za rękę po czym splotłam razem nasze palce.
Uśmiechnął się do mnie.
- Jesteś na mnie zły? - zapytałam. Spojrzał na mnie.
- Trochę. - odpowiedział marszcząc czoło.
- Przepraszam. - powiedziałam.
- No nie wiem czy Ci wybaczę. - odpowiedział i zaśmiał się.
- Ej... - powiedziałam marszcząc brwi.
- Co? - zapytał wysuwając dolną wargę do przodu.
- Kocham Cię. - powiedziałam. Po tych słowach musnął delikatnie moje wargi.
- Ja Ciebie też kocham. - odpowiedział uśmiechając się. - Dzisiaj wieczorem chcę żebyś przyjechała do mnie. - powiedział po chwili. Spojrzałam na niego.
- Dobrze wiesz, że umówiłam się z dziewczynami.. - powiedziałam. Pokręcił głową.
- A nie możesz tego przełożyć na przykład na jutro? - zapytał.
- Nie.. - odpowiedziałam.
- No nie wiem czy Ci wybaczę. - odpowiedział i zaśmiał się.
- Ej... - powiedziałam marszcząc brwi.
- Co? - zapytał wysuwając dolną wargę do przodu.
- Kocham Cię. - powiedziałam. Po tych słowach musnął delikatnie moje wargi.
- Ja Ciebie też kocham. - odpowiedział uśmiechając się. - Dzisiaj wieczorem chcę żebyś przyjechała do mnie. - powiedział po chwili. Spojrzałam na niego.
- Dobrze wiesz, że umówiłam się z dziewczynami.. - powiedziałam. Pokręcił głową.
- A nie możesz tego przełożyć na przykład na jutro? - zapytał.
- Nie.. - odpowiedziałam.
********
Siedzę w kuchni i jem pizzę, którą sobie zamówiłam. W domu nikogo nie ma. Nie wiem gdzie pojechali. Harry nie mógł zostać ze mną chociaż bardzo nalegałam. Kiedy kończyłam jeść rozległo się pukanie do drzwi. Niechętnie wstałam i poszłam je otworzyć. Akurat tej osoby się nie spodziewałam.
- Co ty tu robisz? - zapytałam zdziwiona.
- Przyszłam do Josh'a. - odpowiedziała posyłając mi uśmiech.
- Nie ma go w domu. - odpowiedziałam. Byłam zła, że tu przyszła.
- Mogę na niego poczekać? - zapytała.
- Nie. - odpowiedziałam od razu bez zastanowienia.
- No cóż. W takim razie przyjadę wieczorem. - powiedziałam odwracając się.
- Nie przychodź tu, a jeśli jeszcze raz Cię zobaczę to pożałujesz. - powiedziałam zdenerwowana. Zatrzymała się i odwróciła w moją stronę. Zmierzyła mnie wzrokiem.
- Co niby mi zrobisz? - zapytała śmiejąc się.
Fajnie, że Harry wrócił do Val ale szkoda, że w takiej okoliczności ;/ Rozdział jak zwykle świetny :)
OdpowiedzUsuńsuper <3
OdpowiedzUsuńJest nareszcie Halerie <3
OdpowiedzUsuńJeszcze trochę. Jak mogła zabić swoje dziecko... Ale chce czytać dalej! A tego nie ma! Czekam.
OdpowiedzUsuńTo jest wspaniały rozdział wreszcie coś się dzieje i zajebiscie ze val i harry sa razem <3
OdpowiedzUsuńBusia wytlumaczylabys mi tylko czy jak Harry powiedzial Val pod warunkiem ze bedzie z nim sypiala to chodzilo mu o seks czy o sen? po prostu nie skumalam sensu :D a rozdzial fajny i super ze tak szybko wstawilas. ale szkoda ze Val usunela ciąźE :/
OdpowiedzUsuńŚwietny czekam na next
OdpowiedzUsuńMasz talent do pisania
OdpowiedzUsuńNajlepszy Jak Zawsze !!!!!!!
OdpowiedzUsuńŚwietny ;)) Super sie czyta i czekam na następny ; *
OdpowiedzUsuńCudowny :(
OdpowiedzUsuńdlaczego nie komentujecie busi bloga ?? chce juz nowy rozdział :(
OdpowiedzUsuńcześć busia :)
UsuńSerio? Wy serio myślicie, że to ja sama sobie skomentowałam bloga? Myślicie, że nie mam co robić? Zanim coś napiszecie to trochę pomyślcie...
UsuńPisz kochanie. :(
OdpowiedzUsuńWczoraj niestety nie mogłam napisać kom z konta, ale dzisiaj pisze!
Niesamowity jak zawsze :(
BŁAGAM DAJ NEXT :O <3
OdpowiedzUsuńBardzo mi sie podoba <3 Fajnie by bylo gdybyś dodała innych chlopakow (z 1D) :))
OdpowiedzUsuńjaaki genialny *.* czekam na next :>
OdpowiedzUsuńkocham , kocham , kocham
OdpowiedzUsuńBoskie
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga
OdpowiedzUsuńHejo. Wraz z koleżanką czytamy bloga od niedawna. Siedziałyśmy całą noc, żeby wszystkie rozdziały przeczytać. Masz talent, pisz dalej, błagamy, jesteś ekstra. Ala i Kinga <3
OdpowiedzUsuńJezuu *.* jestem.. fhdhfygd <3
OdpowiedzUsuńJezuu *.* jestem.. fhdhfygd <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam tego bloga
OdpowiedzUsuńWarto czekać na taki świetny rozdział !!!!!!
OdpowiedzUsuńWiesz co.. Już zapomniałam o czym był ostatni wpis a ja będę codziennie tego czytała. Czekamy tydzień i kompletnie nie pamiętam o czym to opowiadanie. Beez sensu jest takie cos. Kiedyś w wakacje to jak często były rozdzialy to widzów miałaś o wieeelee więcej a komentarzy przy każdym około 50 i do tego długich. A teraz spadło to momentalnie bo nie każdemu chce się tam czekać. Ty nie wiesz jak codziennie sprawdzamy bloga i patrzymy czy jest dodane.. A teraz masz komentarzy mniej i do tego od anonimów i nie wiadomo czy jedna osoba tego nie pisze. Ja rozumiem że szkoła itp. No ale bez przesady ;/ To nie hejt tlyko moja opinia.
OdpowiedzUsuńNo wiem, że kiedy były wakacje to dziennie dodawałam dwa/trzy rozdziały, bo nie musiałam nic robić.. Gdybym była w gimnazjum to pewnie codziennie albo co dwa dni byłyby rozdziały.. Jestem w technikum i mam strasznie dużo nauki.:( Uwierz, że gdybym mogła pisać częściej to bym pisała.
UsuńNo akurat jestem w gimnazjum więc może nie rozumiem . No dobrze spoko fajnie że odpowiedzialas, bo uspokoilam sie troche ;)
Usuń