niedziela, 15 czerwca 2014

Rozdział 126.

- Świetnie się bawiłeś? - zapytałam.
- Teraz to nie ma znaczenia.. - odpowiedział. - Proszę Cię tylko o to żebyś nie złościła się na mnie. - dodał. Westchnęłam i pokręciłam głową.
- Następnym razem jak będziesz szedł na imprezę to poinformuj mnie o tym, albo odbieraj ten pierdolony telefon jak do Ciebie dzwonie! - powiedziałam znacznie groźniejszym tonem.
- Dobrze. - powiedział i mocno wtulił mnie w siebie po czym pocałował w czubek głowy.
- Kocham Cię. - dodał po chwili.
- Ja Ciebie też. - odpowiedziałam. Przez dobre kilka minut staliśmy wtuleni w siebie. Czułam się bezpieczna i zapomniałam o wydarzeniach, które wydarzyły się dzisiejszego dnia. Miałam tylko nadzieję, że następne dni miną dobrze, że nie będzie żadnych problemów.
W pewnym momencie zadzwonił jego telefon. Niechętnie odsunął się ode mnie i wyciągnął go z kieszeni po czym odebrał. W tym samym czasie usiadłam na brzegu łóżka i wsłuchiwałam się w rozmowę. Wyraz twarzy Loczka strasznie się zmienił, a głos zaczął drżeć.
- Dobrze zaraz tam będę. - powiedział i zakończył połączenie. Spojrzał na mnie ze łzami w oczach.
- Harry co się stało? - zapytałam podchodząc do niego. Zamknął oczy i uwolnił łzy, które od razu spłynęły po jego policzkach. Pierwszy raz widziałam go w takim stanie. Chłopak milczał. Przez cały czas miał zamknięte oczy. - Harry!!! - powiedziałam tym razem głośniej. Otworzył zmartwione i zapłakane oczy. - Co się stało kochanie? - zapytałam.
- Moja mama miała wypadek. - odpowiedział bardzo cicho. Głos miał zachrypnięty. Pokręciłam głową z niedowierzaniem.
- Gdzie ona teraz jest? - zapytałam biorąc bluzę z krzesła. Założyłam ją na siebie i ponownie spojrzałam na swojego chłopaka.
- W szpitalu. - odpowiedział i wytarł łzy.
- No to na co czekasz? Jedziemy do niej! - powiedziałam wychodząc z pokoju. Kiedy byliśmy na dole zatrzymał mnie przed samym drzwiami.
- Zostań w domu.. Sam tam pojadę. - powiedział patrząc w moje oczy.
- Nie Harry. Nigdzie sam nie pojedziesz. - powiedziałam stanowczo po czym wyszłam z mieszkania. Westchnął i również wyszedł. - Daj mi kluczyki. - powiedziałam wyciągając rękę w jego kierunku.
- Nie będziesz prowadzić. - powiedział.
- Nie denerwuj mnie! Daj mi te kluczyki. Ty w takim stanie nie będziesz prowadził. - powiedziałam. Pokręcił głową i dał mi kluczyki. Kiedy odwróciłam się od niego plecami na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech, ale kiedy znowu pomyślałam o jego biednej mamie, która kilka minut temu miała wypadek w ogóle nie było mi do śmiechu. Otworzyłam samochód i zajęłam miejsce kierowcy. Chłopak zajął miejsce pasażera i od razu zapiął pas co było w ogóle do niego nie podobne. Nigdy tego nie robił.
- Boisz się ze mną jechać? - zapytałam odpalając silnik. Spojrzał na mnie.
- A powinienem? - zapytał. Pokręciłam przecząco głową i ruszyłam.
*********
Szpital. Oczami Harry'ego.
Weszliśmy do środka. Od razu podbiegłem do pielęgniarki i spytałem o mamę. 
- Pani Styles ma teraz operacje. Mamy nadzieję, że wyjdzie z tego. - odpowiedziała pielęgniarka na moje pytanie..
- Kiedy będę mógł się z nią zobaczyć? - zapytałem. 
- Proszę przyjechać jutro. - odpowiedziała.
- Chcę się z nią kurwa zobaczyć dzisiaj! - powiedziałem stanowczo.
- Proszę się uspokoić. - powiedziała.
- Jak mam być kurwa spokojny jak taka kurwa jak pani nie chce mnie wpuścić do mamy. - odpowiedziałem wkurwiony.
- Harry kochanie proszę Cię uspokój się. - wtrąciła się Valerie. Położyła dłoń na moim ramieniu. Bez zastanowienia odepchnął ją od siebie aż upadła na ziemie i uderzyła głową w ścianę. Nie zwracając na nią uwagi wyszedłem ze szpitala. Odpaliłem papierosa.
*********
Oczami Valerie.
- Proszę Pani wszystko w porządku? - zapytała pielęgniarka. Otworzyłam oczy i spojrzałam na nią. Strasznie bolała mnie głowa. 
- Tak. - odpowiedziałam. Młoda kobieta pomogła mi wstać. - Dziękuję. - dodałam.
- Niech Pani jeszcze usiądzie. - powiedziała zmartwiona. 
- Nie.. Muszę iść do swojego chłopaka. - odpowiedziałam i ruszyłam w stronę wyjścia. Kiedy wyszłam ze szpitala chłopak siedział na schodku i palił papierosa. Usiadłam obok niego. Spojrzał na mnie.
- Przepraszam. - powiedział wyrzucając papierosa.
- Nic się nie stało. - odpowiedziałam marszcząc brwi. Ból głowy strasznie się nasilał. Chłopak wstał i wyciągnął dłonie w moim kierunku. Przy jego pomocy wstałam. - Twoja mama z tego wyjdzie. Zobaczysz. - powiedziałam cicho i niepewnie. Przez cały czas uważnie mu się przyglądałam. Zamknął oczy, a łzy spłynęły po jego policzkach. - Harry nie płacz.. - powiedziałam po czym wtuliłam go mocno w siebie.

Chłopak był strasznie załamany. Staliśmy wtuleni w siebie przez kilka minut. Nie chciałam go w ogóle puszczać. Wypłakiwał się biedny w moje ramie. 
- Ona na pewno z tego wyjdzie! - powiedziałam ponownie. 
- Musi.. - odezwał się wreszcie. Głos miał strasznie zachrypnięty.
- Jest już późno. Wracajmy do domu kochanie. Z mamą zobaczysz się jutro. - powiedziałam niepewnie. Odsunął się ode mnie. Wytarłam jego łzy i delikatnie uśmiechnęłam się. - Chodź. - powiedziałam i złapałam go za rękę po czym pociągnęłam w stronę samochodu. 
- Teraz ja prowadzę. - powiedział. 
- Dobrze.
*********
Po kilku minutach byliśmy już u mnie w domu. Brunet leżał na łóżku, a ja szukałam swojego telefonu. 
- Czego szukasz? - zapytał.
- Telefonu. Byłam pewna, że zostawiłam go na komodzie. - odpowiedziałam marszcząc brwi.
- Chodź tu do mnie. - powiedział robiąc dla mnie miejsce obok siebie.
- Dobrze, ale poczekaj chwilę zaraz przyjdę. - odpowiedziałam i zeszłam na dół. Weszłam do sypialni mamy i Josh'a. Mężczyzna siedział na łóżku, a w dłoni trzymał mój telefon i coś w nim przeglądał.
- Ciekawe kurwa mam rzeczy w telefonie? - zapytałam zdenerwowana. Wstał i podszedł do mnie.
- Nie denerwuj się kochanie. - powiedział cicho i spokojnie.
- Jak mam się nie denerwować? - zapytałam. - Po co Ci mój telefon? 
- Nie ważne.. - odpowiedział oddając mi go.
- Ja Twoich rzeczy nie ruszam, więc ty też tego nie rób.. - powiedziałam wychodząc. Wróciłam do chłopaka, który już spał. 
Wzięłam szybki prysznic, zjadłam szybko kolację i kiedy miałam już iść do pokoju zatrzymała mnie mama.
- Córeczko co się stało Harry'emu? - zapytała spokojnie. Spojrzałam na nią.
- Jego mama miała wypadek.. - odpowiedziałam niepewnie.
- Jak to? Coś poważnego jej się stało? - zapytała.
- Nie mogliśmy się z nią zobaczyć, bo miała operację. Jutro się wszystkiego dowiemy. - odpowiedziałam nie spuszczając z niej wzroku. 
- No dobrze. Idź się połóż, bo widzę, że jesteś zmęczona. - powiedziała i pocałowała mnie w policzek. Posłałam jej delikatny uśmiech i weszłam na górę do swojego pokoju. Loczek nadal spał. Zgasiłam lampkę nocną i położyłam się obok niego..
*********
Obudziliśmy się około dwunastej. Pogoda była piękna, ale humory nam nie dopisywały. Nadal bolała mnie głowa po wczorajszym. Wzięłam tabletki przeciwbólowe.
- Harry, śniadanie! - krzyknęłam z salonu. Po chwili chłopak był już w kuchni.
- Dzień dobry. - podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek. Jego humor był znacznie lepszy niż mój.
- Cześć. - odpowiedziałam. - Widzę, że dzisiaj humor lepszy. - powiedziałam przyglądając się mu uważnie.
- Tak.. Dzwonili przed chwilą ze szpitala. Operacja się udała i możemy się z nią dzisiaj spotkać. - odpowiedział uśmiechając się.
- Wiedziałam, że wszystko będzie dobrze. - powiedziałam i pocałowałam go w usta. W tym samym czasie do kuchni wszedł Josh. Spojrzał na nas i zmarszczył czoło. Dobrze wiedziałam, że jest zazdrosny, więc przedłużyłam pocałunek. Loczek po chwili odsunął się ode mnie. - Jedź kochanie, bo zaraz będzie zimne. - dodałam. Usiadł przy stole i spojrzał na mnie.
- A ty nie jesz? - zapytał.
- Nie.. Pójdę się położyć, bo boli mnie głowa. - odpowiedziałam.
- Przepraszam.. - powiedział spokojnym tonem. Po tych słowach Josh spojrzał na mnie wzrokiem zabójcy aż bałam się zostawić ich samych.
- Dobrze wiesz, że nic się nie stało. - odpowiedziałam posyłając mu uśmiech. Opuściłam kuchnie i wróciłam do pokoju. Stanęłam przed lustrem. Wyglądałam koszmarnie, więc zamiast się położyć skorzystałam z toalety. Umyłam zęby, zrobiłam makijaż i uczesałam włosy. Kiedy skończyłam, wróciłam do pokoju i założyłam na siebie czyste ciuchy.
Po chwili do pokoju wszedł Harry. Zmierzył mnie wzrokiem i przygryzł dolną wargę.
- Mam na Ciebie wielką ochotę. - powiedział zamykając drzwi na klucz. Zaśmiałam się cicho.
- Przed chwilą się ubrałam. Mogłeś przyjść szybciej. - odpowiedziałam uśmiechając się.
- Ale to dla mnie nie problem, księżniczko. - powiedział podchodząc do mnie. Swoje ciepłe dłonie wsunął pod moją koszulkę, którą zdjął ze mnie szybkim ruchem. Byłam już tylko w samym staniku i dżinsach. - On również nie jest dla mnie problemem. - dodał odpinając mi stanik. Zaśmiałam się. - I one.. - powiedział odpinając guzik od spodni. Zsunął je ze mnie razem z majtkami. Pchnął mnie lekko tak, że upadłam na łóżko. Brunet miał na sobie tylko bokserki. Oplotłam go nogami w pasie i przyciągnęłam do siebie. Zaczął delikatnie całować mnie po szyi. Dłońmi zjechałam na jego pośladki. Wsunęłam kciuki pod gumkę bokserek i zsunęłam je z niego do połowy. Zdjął je do końca. Rozkraczył moje nogi  i wszedł we mnie delikatnie.

Nie uprawiałam seksu od kilku miesięcy. Poruszał się we mnie bardzo delikatnie co i tak sprawiało mi ból.
- Boli.. - szepnęłam cicho marszcząc czoło.
- Będę bardzo delikatny kochanie. - powiedział nachylając się. Złożył namiętny pocałunek na moich ustach, który od razu odwzajemniłam. Poruszał się bardzo delikatnie.
*********
Weszliśmy do małego pokoiku, w którym leżała jego mama. Harry od razu do niej podszedł.
- Mamo jak się czujesz? - zapytał łapiąc ją za dłoń.
- Dobrze synku. - odpowiedziała cicho. Spojrzała na mnie i delikatnie uśmiechnęła się.
- Dzień dobry. - powiedziałam podchodząc do nich.
- Witaj Valerie. - odpowiedziała. Brunet objął mnie ramieniem i pocałował w skroń.
- Strasznie się o Ciebie martwiliśmy. - powiedział.
- Nie musieliście. Wszystko jest w porządku i nawet dobrze się czuję. - powiedziała po czym zaśmiała się cicho. Przez śmiech zaczęła kaszleć.
- Może napije się Pani wody? - zapytałam. Pokręciła twierdząco głową. Na małym stoliku obok łóżka stała butelka z wodą. Wzięłam plastikowy kubeczek i nalałam do niego trochę wody po czym podałam kobiecie. Upiła kilka łyków. Odłożyłam kubeczek na miejsce i podeszłam ponownie do Harry'ego.
********
Siedzę na kanapie i patrzę na mojego przystojniaka jak chodzi w samych spodenkach po salonie.
- Chodź tu do mnie. - powiedziałam uśmiechając się.
- Jadłaś coś dzisiaj? - zapytał. 
- Nie, a dlaczego pytasz? - zapytałam poprawiając się.
- Jesteś strasznie blada.. Dobrze się czujesz? - zapytał.
- Tak. - odpowiedziałam.
- Zrobię Ci coś dobrego. - powiedział i zniknął za drzwiami od kuchni. 
Przez kilka dobrych minut siedziałam sama w salonie i słuchałam muzyki, która leciała w tv. W pewnym momencie do salonu wszedł Harry z dwoma talerzami. Postawił je na stoliku przede mną. 
- Bardzo ładnie pachnie. - powiedziałam przyglądając się daniu. 
- Wiem. - powiedział i usiadł obok mnie. - Smacznego. - dodał.
- Dziękuję i nawzajem. - odpowiedziałam i powoli zaczęłam jeść. Danie było smaczne, ale nie byłam głodna. W pewnym momencie odłożyłam widelec. Spojrzał na mnie.
- Dlaczego nie jesz?- zapytał.
- Najadłam się już. - odpowiedziałam posyłając mu uśmiech. Spojrzał na mój talerz.
- Ale ty praktycznie nic nie zjadłaś. - powiedział.
- Naprawdę, nie jestem już głodna. - odpowiedziałam.
- Nakarmię Cię. - powiedział. I tak właśnie zrobił. Usiadł na mnie okrakiem i zaczął mnie karmić. 
- Harry proszę Cię. - powiedziałam próbując mu się wyrwać.
- Przestań, albo.. - nie dokończył. Odłożył widelec i zaczął namiętnie mnie całować. Odwzajemniłam pocałunek. Wsunął dłonie pod moją koszulkę, a pocałunkami przeszedł na szyję.

Rozdziały chyba będę dodawała codziennie. Nie wiem jak będzie, kiedy przyjedzie do mnie Zuza.
Muszę jutro dokończyć pisać list do mojej Patrysi.:) 
CO DO ROZDZIAŁU MAM NADZIEJĘ, ŻE WAM SIĘ PODOBA.
PROSZĘ O KOMENTARZ.<3
PATI KC<3
sobota, 14 czerwca 2014

Rozdział 125.

- Dobra mamo proszę Cię przestań! - powiedziałam zdenerwowana. - To nie jest Twoja sprawa. - dodałam nie spuszczając z niej wzroku.
- Jak to nie moja sprawa? Jesteś moją córką Valerie! - odpowiedziała. - Do cholery jasnej mogłaś mi o wszystkim powiedzieć! Dlaczego jesteś taka bezmyślna? - krzyknęła.
- Nie mamy o czym rozmawiać. - powiedziałam i wbiegłam na górę do swojego pokoju. Coś tam jeszcze pierdoliła pod nosem ale starałam się jej nie słuchać. Miałam wyjebane na wszystko. To przecież moja sprawa, a nie jej. To, że jest moją matką to nie znaczy, że musi o wszystkim decydować. Podeszłam do otwartego okna i rozejrzałam się po okolicy. Było bardzo cicho i spokojnie.
********
Już trzy godziny siedzę u Katherine. Czuję się lepiej. Nie myślę o tym co wydarzyło się w domu. Mama jeszcze rozmawiała ze mną, ale tym razem spokojniej. Kilka razy dzwonił do mnie Harry, ale nie miałam ochoty z nim rozmawiać. 
- Jesteś głodna? - zapytała patrząc na mnie.
- Nie. - odpowiedziałam marszcząc nos. - Ale możesz zrobić mi herbaty. - dodałam poprawiając się na krześle barowym. Wzrokiem wróciłam do monitora laptopa. Przeglądając facebook'a wpadłam na jeden dziwny post Harry'ego. Chłopak dwie godziny temu napisał, że kocha jakąś Charlie. Zupełnie nie wiedziałam kim ona jest. Wzięłam do ręki telefon i szybko wybrałam jego numer. Oczekując na to aż wreszcie odbierze rozglądałam się po kuchni.
- Valerie! - powiedział.
- Możesz mi powiedzieć o co chodzi? - zapytałam
- Eeee...?
- Ten post.. - dodałam.
- Jaki post? O czym ty mówisz? - zapytał.
- Nie rób z siebie głupka. Kim jest Charlie? - zapytałam.
- Aaaa Charlie to moja kuzynka. - odpowiedział. Westchnęłam z ulgą. - To ona to napisała, więc proszę Cię nie denerwuj się. - dodał.
- Masz szczęście. - powiedziałam. Zaśmiał się, a ja spojrzałam na przyjaciółkę, którą postawiła kubek z gorącą herbatą obok mojego laptopa, a po chwili usiadła obok przy swoim laptopie.
- Wybacz, ale muszę kończyć, bo jestem zajęty. - powiedział i zakończył połączenie. Westchnęłam i odłożyłam telefon na miejsce.
- Rozmawiałaś z Harry'm? - zapytała siadając obok mnie.
- Tak. - odpowiedziałam.
- Co on znowu zrobił? - zapytała. Wskazałam na ekran laptopa. Spojrzała i po przeczytaniu zmarszczyła brwi. - I jak tym razem Ci się wytłumaczył? 
- Że to jego kuzynka i to ona pisała. - odpowiedziałam. Zaśmiała się.
- I ty mu w to uwierzyłaś? - zapytała.
- Tak.. 
********
Następnego dnia rano obudziłam się z uśmiechem na twarzy. Czym to było spowodowane to nie wiem. Wstałam z łóżka i od razu skorzystałam z porannej toalety. Po kilku minutach byłam już ogarnięta. Wróciłam do pokoju w samej bieliźnie. Na łóżku siedział Josh. Nie zwracając na niego uwagi zamknęłam drzwi i podeszłam do garderoby. Mężczyzna wstał i podszedł do mnie po czym objął mnie od tyłu.
- Tak bardzo mi Ciebie brakuje. - powiedział przesuwając dłońmi po moim brzuchu. Przygryzłam dolną wargę.
- Wiem.. - szepnęłam cicho i uśmiechnęłam się. Zaczął całować mnie po szyi. Odchyliłam głowę na bok żeby ułatwić mu dostęp. Dopiero kiedy wsunął dłoń pod moje majteczki wróciłam na ziemię. Szybko odsunęłam się od niego.
- Nie możemy. - powiedziałam odwracając się w jego stronę.
- Dlaczego? - zapytał marszcząc brwi.
- Dobrze wiesz dlaczego.. - odpowiedziałam. - Proszę Cię idź już, bo spóźnię się do szkoły. - dodałam. 
- Porozmawiamy później. - powiedział i wyszedł zamykając za sobą drzwi. Tak niewiele brakowało, a zdradziłabym Harry'ego. Pokręciłam głową. Dlaczego ja przy tym mężczyźnie tracę głowę? No dlaczego? - zadawałam sobie setki takich pytań.. Gdy już wróciłam tymi wszystkimi myślami do rzeczywistości ponownie zaczęłam szukać ciuchów w garderobie. Po kilku minutach byłam już ubrana.
Spakowałam zeszyty do torby i zeszłam na dół. Mama siedziała na kanapie trzymając małego na kolanach. Spojrzała na mnie i posłała mi delikatny uśmiech. Byłam na nią nadal zła po tym wczorajszym. Josh poprawiał koszulę przy komodzie. 
- Jedziesz ze mną? - zapytał. Spojrzałam na niego.
- Nie.. Przejdę się. - odpowiedziałam posyłając mu uśmiech. Mężczyzna nic już nie odpowiedział, więc wyszłam z mieszkania. 
********
Pierwsza lekcja się już zaczęła. Siedzę w ławce z Katherine. Przed szkołą widziałam Emanuel.. Patrzyła się na mnie jak głupia. Miałam ochotę jej przyjebać, ale miała szczęście, że szła ze mną Kat. 
Na lekcji jestem całkiem rozkojarzona. Nie mogę się skupić. Przez cały czas myślę o tym co wydarzyło się dzisiaj w moim pokoju z Josh'em... Nie mogę przestać o tym myśleć. W pewnym momencie łokciem szturchnęła mnie Kat. Wróciłam na ziemię i spojrzałam na nią.
- Patrz kto przyszedł. - szepnęła mi do ucha. Spojrzałam na Josh'a, który szeptał coś do ucha pani Palvin.. Jego wzrok cały czas znajdował się na mnie. 
- Valerie chodź na chwilę. - powiedział. Serce zaczęło mi szybciej bić. Nie wiedziałam zupełnie co się mogło stać. Wstałam i wyszłam z klasy. 
- Chodź. - powiedział i zaczął iść w stronę pokoju nauczycielskiego. Kiedy byliśmy już w środku zamknął drzwi i podszedł do mnie.
- Dlaczego mnie tu przyprowadziłeś? - zapytałam zdziwiona.
- Jeśli będziesz zarywała do nowego nauczyciela, który zaczyna pracę od jutra to pożałujesz tego! - powiedział. Zmarszczyłam brwi.
- O co Ci teraz chodzi? - zapytałam zdziwiona. - Dobrze wiesz, że jestem z Harry'm. - dodałam.
- Po Tobie można się wszystkiego spodziewać. - odpowiedział.
- Weź zastanów się co ty w ogóle mówisz.. - powiedziałam podchodząc do drzwi.
- Ja nie żartuję Valerie. - powiedział. Pokręciłam głową i wyszłam. Trzasnęłam za sobą drzwiami. Wracając do klasy zadzwonił dzwonek na przerwę. Nie zdążyłam nawet wejść, a Kat stała przy drzwiach z moją torbą.
- Czego on znowu od Ciebie chciał? - zapytała idąc w stronę łazienki. Kiedy byłyśmy już w środku spojrzałam w lustro i poprawiłam kosmyk włosów.
- ,, Jeśli będziesz zarywała do nowego nauczyciela, który zaczyna pracę od jutro to pożałujesz tego!" - zacytowałam słowa Josh'a. Dziewczyna zaśmiała się, a ja razem z nią.
- Serio? - zapytała przyglądając mi się uważnie. Pokręciłam twierdząco głową. - Czy on czasami nie jest o Ciebie zazdrosny? - zapytała.
- Chuj go wie.. - odpowiedziałam. - Czasami się go boję. - dodałam marszcząc brwi.
- Dlaczego? - zapytała.
- Nie ważne. Nie chcę teraz o tym rozmawiać. - odpowiedziałam, a w tym samym czasie do łazienki weszła ciążowa suka. Zmierzyła mnie wzrokiem, a ja ją. 
- Dobra Valerie chodź. - powiedziała przyjaciółka łapiąc mnie za łokieć i wyprowadzając z łazienki. Dobrze wiedziała co chcę zrobić.
********
Leżę na łóżku całkiem bez ruchu. Patrzę się w jedno konkretne miejsce. Cały czas myślę o tym wszystkim co się dzisiaj wydarzyło. Z rozmyśleń wyrwał mnie telefon. Wzięłam go z szafki nocnej i odebrałam.
- Strasznie za Tobą tęsknie Valerie.. Spotkajmy się. - powiedział.
- Dlaczego nie było Cię w szkole? Dlaczego nie odbierałeś ode mnie telefonu? - zapytałam siadając po turecku.
- Spałem, przepraszam. - odpowiedział.
- Za dużo imprez? - zapytałam na co westchnął. - Dobrze wiem, że wczoraj byłeś na imprezie. Niall mi powiedział. - dodałam.
- Kurwa.. - powiedział.
- Nie kurwa tylko tak! Martwiłam się o Ciebie.. Dzwoniłam, a ty nie odbierałeś tak samo jak reszta chłopaków. Tylko Niall jedyny był normalny i odebrał ten pierdolony telefon. - powiedziałam zdenerwowana.
- Nie denerwuj się kochanie. - powiedział. - Zaraz do Ciebie przyjadę. - dodał i rozłączył się.
Po kilku minutach był już u mnie w domu. Kiedy wszedł do mojego pokoju od razu podszedł do mnie.
- Proszę Cię skarbie nie złość się na mnie. - powiedział patrząc prosto w moje oczy.

Przepraszam wszystkich za to, że nie dodawałam rozdziałów. Musiałam wziąć się za naukę i dzięki Bogu wczoraj zostały wystawione już wszystkie oceny i nie muszę się już uczyć. Na całe szczęście zdałam. 
Niedługo minie rok odkąd założyłam bloga.
Komentujcie, a dodam nowy rozdział.:)

aniołki najwspanialsze.

Layout by Yassmine