- Co ty odpierdalasz? - zapytałam zdziwiona patrząc na niego.
- Wiem, że mnie pragniesz. - powiedział spokojnie przygryzając dolną wargę.
- Ty jesteś jakiś chory. - odpowiedziałam. Kiedy wstał z łóżka odsunęłam się kilka kroków do tyłu.
- Valerie nie oszukujmy się. - powiedział podchodząc do mnie. Chciałam się jeszcze cofnąć ale wpadłam na ścianę. Nie miałam jak już uciec. Zbliżył się do mnie tak, że dzieliły nas tylko milimetry. Patrzył prosto w moje oczy.
- Josh! To co było między nami to już jest zakończone, rozumiesz? Nie pamiętasz, że sam do tego doprowadziłeś?! - zapytałam oddychając szybko.
- Nie chciałem tego, ale nie miałem innego rozwiązania. - odpowiedział. Twoja mama wróciła i.. - nie dokończył. Przerwałam mu.
- Nadal jest, więc proszę Cię zostaw mnie! - powiedziałam zdenerwowana. Pokręcił tylko głową i zaśmiał się. Kiedy zbliżył swoje usta do moich żeby złożyć na nich pocałunek, do pokoju weszła mama i od razu spojrzała na nas. Mężczyzna szybko się odsunął, a ja zjechałam po ścianie na podłogę. Czułam się podle.
- Co to kurwa ma znaczyć?! - krzyknęła. Cały czas patrzyła na Josh'a.
- Uspokój się. - odpowiedział.
- Jak mam się uspokoić? - zapytała. - Byłbyś spokojny, gdybym całowała się z Twoim synem?! - ponownie krzyknęła. Schowałam twarz w dłonie. Nie mogłam tego słuchać. Jeszcze dzisiaj rano było między nimi dobrze. Bawili się z małym Christianem w ogrodzie, a teraz? Nawet nie chcę o tym myśleć. Mama wybiegła z pokoju, a on zaraz za nią. Zostałam sama. Wstałam z zimnych paneli i trzasnęłam drzwiami. Wkurwiały mnie ich krzyki. Położyłam się do łóżka i zasnęłam.
********
Valerie. - zawołała mnie mama z kuchni. Wstałam z małego kocyka, na którym bawiłam się z Christianem i poszłam do niej.
- Tak mamo? - zapytałam. Zajęta była przygotowaniami do imprezy sylwestrowej.
- Pomożesz mi? - zapytała próbując otworzyć piwo nożem.
- Mamo, nożem? Serio? - zapytałam śmiejąc się. Kobieta spojrzała na mnie i również się zaśmiała.
- Nie mogę znaleźć otwieracza. - odpowiedziała opierając się o szafki. Wytarła ręką pot z czoła, a ja w tym samym czasie z kieszeni od spodni wyciągnęłam zapalniczkę i otworzyłam nią piwo. Zdziwiona spojrzała na mnie.
- Po co Ci zapalniczka? - zapytała zdziwiona.
- Eeee. Leżała na podłodze w salonie. Nie chciałam, żeby mały ją wziął. - skłamałam. Musiałam ratować sobie dupsko.
- Córeczko, a.. - przerwała, bo rozległo się pukanie do drzwi. Zostawiła mnie samą w kuchni. Rozejrzałam się po niej. Wszędzie był bałagan. Pokręciłam głową. - Valerie do Ciebie. - powiedziała. Zdziwiona weszłam do salonu. W drzwiach stał James.
- Valerie musimy porozmawiać. - powiedział, kiedy podeszłam do nich. Byłam zdziwiona. Założyłam buty i wyszłam przed dom. Grudniowe powietrze sprawiło, że na moim ciele pojawiły się dreszcze.
- O czym chcesz ze mną rozmawiać? - zapytałam pocierając dłonie.
- Przepraszam za to jak ostatnio Cię potraktowałem. - powiedział patrząc na mnie.
- Spoko. - odpowiedziałam szybko i obojętnie. Nie miałam ochoty na rozmowę z nim.
- Naprawdę Valerie, żałuję tego. - powiedział zdejmując płaszcz.
- Proszę Cię daruj sobie. - powiedziała. Westchnął i pokręcił głową..
- Pewnie mnie wyśmiejesz, ale nadal zależy mi na Tobie. - powiedział. - Nie mogę o Tobie zapomnieć. - dodał. Zaśmiałam się. Naprawdę mnie to śmieszyło.
- Jesteś taki sam jak Josh. - odpowiedziałam odgarniając kosmyk włosów za ucho.
- Nie jestem taki jak on. - powiedział po czym złapał mnie za koszulkę i przyciągnął do siebie. Odepchnęłam go.
- Wybacz mi. - powiedział nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Daj mi trochę czasu. - powiedziałam i wróciłam do mieszkania. Oparłam się o drzwi i westchnęłam.
- Co on od Ciebie chciał? - zapytała mama wycierając dłonie w ścierkę.
- Nic takiego. - odpowiedziałam.
- Valerie musimy porozmawiać. - powiedział, kiedy podeszłam do nich. Byłam zdziwiona. Założyłam buty i wyszłam przed dom. Grudniowe powietrze sprawiło, że na moim ciele pojawiły się dreszcze.
- O czym chcesz ze mną rozmawiać? - zapytałam pocierając dłonie.
- Przepraszam za to jak ostatnio Cię potraktowałem. - powiedział patrząc na mnie.
- Spoko. - odpowiedziałam szybko i obojętnie. Nie miałam ochoty na rozmowę z nim.
- Naprawdę Valerie, żałuję tego. - powiedział zdejmując płaszcz.
- Proszę Cię daruj sobie. - powiedziała. Westchnął i pokręcił głową..
- Pewnie mnie wyśmiejesz, ale nadal zależy mi na Tobie. - powiedział. - Nie mogę o Tobie zapomnieć. - dodał. Zaśmiałam się. Naprawdę mnie to śmieszyło.
- Jesteś taki sam jak Josh. - odpowiedziałam odgarniając kosmyk włosów za ucho.
- Nie jestem taki jak on. - powiedział po czym złapał mnie za koszulkę i przyciągnął do siebie. Odepchnęłam go.
- Wybacz mi. - powiedział nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Daj mi trochę czasu. - powiedziałam i wróciłam do mieszkania. Oparłam się o drzwi i westchnęłam.
- Co on od Ciebie chciał? - zapytała mama wycierając dłonie w ścierkę.
- Nic takiego. - odpowiedziałam.
******
Wyszłam spod prysznica i w samym ręczniku weszłam do swojego pokoju. Wytarłam swoje mokre ciało i założyłam na siebie czystą bieliznę oraz sukienkę na dzisiejszy wieczór.
Wysuszyłam włosy i zrobiłam makijaż. Kiedy byłam gotowa, zeszłam do salonu. Spojrzenie Josh'a znalazło się na mnie. Przygryzł dolną wargę.
- Wychodzisz gdzieś córeczko? - zapytała mama wchodząc do salonu.
- Nie. - odpowiedziałam. Było mi smutno, że Harry mnie nie zaprosił na imprezę, ale też nie chciałam się wpraszać. - Ktoś do was przychodzi? - zapytałam siadając na kanapie. Wzięłam do ręki pilota i włączyłam jakiś film.
- Tak. Przyjdą do nas rodzice Katherine. - odpowiedziała posyłając mi uśmiech. Kiedy wróciła do kuchni, obok mnie usiadł Josh. Położył dłoń na moim udzie. Uniosłam wzrok na niego.
- Zabierz tą rękę. - powiedziałam. Pokręcił głową i zaśmiał się. Mały Christian nadal siedział na kocyku i bawił się samochodzikami. - Nie rozumiesz?! - zapytałam odsuwając się.
- Dlaczego jesteś dla mnie taka niedostępna? - zapytał. Zaśmiałam się.
- Oj Josh.. - powiedziała, kiedy rozległo się pukanie do drzwi. Wstałam i szybko je otworzyłam. W drzwiach stali rodzice Kat.
- Dobry wieczór. - powiedziałam. Mama dziewczyny miała na sobie bardzo krótką czerwoną sukienkę. Loki delikatnie opadały na jej ramiona.
- Witaj Valerie. - odpowiedziała posyłając mi uśmiech. Kiedy weszli do mieszkania, zamknęłam drzwi.
Kilka minut przed północą do pokoju weszła mama.
- Co się stało córeczko? Dlaczego nie idziesz na imprezę? - zapytała siadając obok mnie. Odłożyłam pusty kartonik lodów na szafkę nocną i spojrzałam na mamę. Czułam jak pod powiekami gromadziły się łzy.
- Nie mam jakoś ochoty. - skłamałam. Nie chciałam żeby mama wiedziała o tym, że nikt mnie nie zaprosił.
- Może zejdziesz do nas i napijesz się szampana? - zapytała gładząc zewnętrzną część mojej dłoni.
- Nie dziękuję. Jestem zmęczona. Położę się już spać. - odpowiedziałam ziewając.
- No dobrze. - odpowiedziała. Kiedy wstała, złożyła delikatny pocałunek na moim czole i wyszła z pokoju. Wyłączyłam tv i przykryłam się kołdrą pod sam nos. Kiedy myślałam o tym jak inni świetnie się bawią, łzy same zaczęły spływać po moich policzkach.
- Zabierz tą rękę. - powiedziałam. Pokręcił głową i zaśmiał się. Mały Christian nadal siedział na kocyku i bawił się samochodzikami. - Nie rozumiesz?! - zapytałam odsuwając się.
- Dlaczego jesteś dla mnie taka niedostępna? - zapytał. Zaśmiałam się.
- Oj Josh.. - powiedziała, kiedy rozległo się pukanie do drzwi. Wstałam i szybko je otworzyłam. W drzwiach stali rodzice Kat.
- Dobry wieczór. - powiedziałam. Mama dziewczyny miała na sobie bardzo krótką czerwoną sukienkę. Loki delikatnie opadały na jej ramiona.
- Witaj Valerie. - odpowiedziała posyłając mi uśmiech. Kiedy weszli do mieszkania, zamknęłam drzwi.
********
Cały wieczór siedzę u siebie w pokoju. To najgorszy sylwester w życiu. Nawet Kat dobrze bawi się na imprezie u Harry'ego, gdzie ja nie zostałam zaproszona. Założyłam na siebie dres, a włosy związałam w kucyk. Nienawidzę tego wieczoru! Z kuchni wzięłam lody i wróciłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i zaczęłam oglądać jakiś nudny film. Co chwilę patrzyłam na telefon. Zero wiadomości, zero nieodebranych połączeń.Kilka minut przed północą do pokoju weszła mama.
- Co się stało córeczko? Dlaczego nie idziesz na imprezę? - zapytała siadając obok mnie. Odłożyłam pusty kartonik lodów na szafkę nocną i spojrzałam na mamę. Czułam jak pod powiekami gromadziły się łzy.
- Nie mam jakoś ochoty. - skłamałam. Nie chciałam żeby mama wiedziała o tym, że nikt mnie nie zaprosił.
- Może zejdziesz do nas i napijesz się szampana? - zapytała gładząc zewnętrzną część mojej dłoni.
- Nie dziękuję. Jestem zmęczona. Położę się już spać. - odpowiedziałam ziewając.
- No dobrze. - odpowiedziała. Kiedy wstała, złożyła delikatny pocałunek na moim czole i wyszła z pokoju. Wyłączyłam tv i przykryłam się kołdrą pod sam nos. Kiedy myślałam o tym jak inni świetnie się bawią, łzy same zaczęły spływać po moich policzkach.
********
Obudziłam się w łóżku z Josh'em. Szybko spojrzałam na godzinę. Była dopiero siódma piętnaście. Odsunęłam się od niego i przetarłam swoje zaspane oczy. Nie wiedziałam co on tutaj robi.
- Josh! - powiedziałam szturchając go w ramię. Mężczyzna otworzył oczy i spojrzał na mnie. - Co ty tutaj robisz? - zapytałam.
- W nocy kazałaś mi przyjść. - odpowiedział siadając na brzegu łóżka.
- Co ty w ogóle pierdolisz? - zapytałam zdziwiona. Wstał i spojrzał na mnie.
- Nie pamiętasz? - zapytał. Pokręciłam głową na co tylko się zaśmiał i wyszedł z pokoju. Zostałam sama. Siedziałam na łóżku i patrzyłam się w jedno miejsce. Dopiero po kilku minutach wzięłam do ręki telefon. Miałam mnóstwo nieodebranych połączeń od Harry'ego, Katherine, Ashley i jedno od James'a. Nie oddzwaniałam, bo wiedziałam, że o tej godzinie śpią. Niechętnie wstałam z łóżka i poszłam wziąć prysznic. Po kilku minutach wróciłam do pokoju w samym ręczniku. Nie miałam na nic ochoty. Sukienka, którą miałam na sobie wczoraj leżała na podłodze. Wytarłam swoje ciało i założyłam na siebie czyste ciuchy.
- Josh! - powiedziałam szturchając go w ramię. Mężczyzna otworzył oczy i spojrzał na mnie. - Co ty tutaj robisz? - zapytałam.
- W nocy kazałaś mi przyjść. - odpowiedział siadając na brzegu łóżka.
- Co ty w ogóle pierdolisz? - zapytałam zdziwiona. Wstał i spojrzał na mnie.
- Nie pamiętasz? - zapytał. Pokręciłam głową na co tylko się zaśmiał i wyszedł z pokoju. Zostałam sama. Siedziałam na łóżku i patrzyłam się w jedno miejsce. Dopiero po kilku minutach wzięłam do ręki telefon. Miałam mnóstwo nieodebranych połączeń od Harry'ego, Katherine, Ashley i jedno od James'a. Nie oddzwaniałam, bo wiedziałam, że o tej godzinie śpią. Niechętnie wstałam z łóżka i poszłam wziąć prysznic. Po kilku minutach wróciłam do pokoju w samym ręczniku. Nie miałam na nic ochoty. Sukienka, którą miałam na sobie wczoraj leżała na podłodze. Wytarłam swoje ciało i założyłam na siebie czyste ciuchy.
********
Jest już wieczór, a ja nadal siedzę u siebie w pokoju i nic nie robię. Kilka razy dzwonił do mnie Harry, ale nie miałam ochoty na rozmowę z nim. Przed dwudziestą drugą przypomniało mi się, że jutro szkoła. Ogarnęłam plan zajęć i spakowałam zeszyty na jutrzejsze zajęcia.
- Valerie! - krzyknęła mama z salonu. Leniwie wstałam z podłogi i zeszłam na dół. W drzwiach stał Harry z bukietem róż. Podeszłam do niego.
- Co ty tutaj robisz? - zapytałam zdziwiona.
- Mogę wejść? - zapytał. Pokiwałam twierdząco głową i otworzyłam szerzej drzwi. Kiedy brunet wszedł do środka, zamknęłam za nim drzwi.
- To dla Ciebie. - powiedział wręczając mi kwiaty, które były naprawdę piękne.
- Z jakiej to okazji? - zapytałam zdziwiona, kiedy chłopak zdejmował płaszcz. Powiesił go na wieszaku i spojrzał na mnie.
- Chciałem Cię przeprosić za wczoraj. - powiedział nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Nie no spoko. Mam nadzieję, że bawiłeś się świetnie w przeciwieństwie do mnie. - odpowiedziałam odwracając wzrok.
- Val, naprawdę przepraszam. Jest mi bardzo głupio. - powiedział łapiąc mnie za rękę.
mój drugi blog o Larry'm, na którego wszystkich serdecznie zapraszam. Dopiero został dodany PROLOG! Liczę na komentarze z waszej strony, bo chcę już opublikować rozdział pierwszy. :)
Co do tego bloga to rozdział jakoś nie bardzo mi się podoba, a to dlatego, że jest krótki. Nie chcę pisać dłuższych, bo jakoś z komentarzami chujowo.
Będzie 25 komentarzy to dodaję nastepny. (: