- Możesz zostawić mnie samą? - zapytałam.
- Oczywiście. - odpowiedział. Wstał i nachylił się, żeby mnie pocałować, ale odwróciłam głowę. - Co się dzieje? - zapytał. Spojrzałam na małą szafkę obok łóżka, na której leżał mój telefon. Nie odpowiadając na jego pytanie sięgnęłam po telefon i weszłam w wiadomości. Kliknęłam w wiadomość, którą otrzymałam wczoraj.
Chciałbym żebyś wiedziała, że Harry Cię zdradza.
Zasługujesz na kogoś lepszego Valerie.
Po przeczytaniu treści spojrzał na mnie. Z kieszeni wyciągnął swój telefon i coś sprawdzał.. Pewnie numer.
- I dlatego to zrobiłaś? - zapytał zdenerwowany. Odgarnął włosy z czoła. - Nie mogłaś do mnie zadzwonić i się upewnić czy to jest w ogóle prawda? - zaczął chodzić po niewielkiej sali. Przyglądałam się mu. Jego wyraz twarzy co chwilę się zmieniał. Widziałam jak chce opanować zdenerwowanie. W pewnym momencie zatrzymał się przed łóżkiem. - Możesz mi odpowiedzieć? - zapytał. Westchnęłam.
- Tak.. Właśnie dlatego to zrobiłam. - odpowiedziałam.
- Dlaczego nie zadzwoniłaś? - zapytał.
- Po co?
- Po to żeby się upewnić czy to na pewno prawda. - odpowiedział, a w tym samym czasie zadzwonił jego telefon. Wyciągnął go z kieszeni i odebrał. - Nie mogę teraz gadać. - rzucił oschle i zakończył połączenie. Wzrokiem wrócił na mnie.
- Było minęło.. Trudno. - powiedziałam poprawiając się na łóżku.
- Panie Styles proszę już iść, ponieważ jest już późno. Pacjentka musi odpocząć. - powiedziała miła pielęgniarka. Była bardzo młoda. Miała na sobie biały strój, długie brązowe włosy związane w kucyk, a oczy lekko podpuchnięte. Pewnie była zmęczona. Posłałam jej delikatny uśmiech. Uratowała mnie przed tą rozmową. Nie byłam na nią gotowa. Kiedy kobieta zajęła się moją kroplówką, Harry podszedł do mnie po czym nachylił się i szepnął mi do ucha.
- Nie zostawię tak tego. Znajdę tego skurwiela i mu nogi z dupy powyrywam. - zagroził. Wzrok pielęgniarki znalazł się na nas. Chłopak pocałował mnie w usta, a pielęgniarce posłał delikatny uśmiech.
- Spij dobrze kochanie, dobranoc. - powiedział opuszczając salę. Kamień spadł mi z serca.
3 sierpnia.
Wreszcie jestem już w domu. Po 3 dniach leżenia w szpitalu jestem wypoczęta. Szwy będę miała jeszcze kilka dni. Ogólnie czuję się już lepiej. Kiedy położyłam się na łóżku dostałam sms'a. Westchnęłam i odczytałam wiadomość. To ten sam numer, który do mnie napisał kilka dni temu.
Czuję się winny. Nie powinienem Ci tego pisać. Nie sądziłem, że posuniesz się do takie rzeczy.
Mam nadzieję, że już czujesz się lepiej.
Nie wiedziałam kim jest ta osoba. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha. Osoba odebrała po drugim sygnale.
- Możesz mi powiedzieć kim jesteś? - zapytałam, ale nie otrzymałam odpowiedzi. Kiedy miałam się rozłączyć usłyszałam w tle.
- Bradley możesz mi pomóc? - zapytała kobieta. Chłopak spanikował i zakończył połączenie. Zdziwiona wstałam szybko z łóżka. Podeszłam do garderoby i wyciągnęłam pierwsze lepsze ubrania i założyłam je na siebie.
Wzięłam telefon i zbiegłam na dół. Spojrzałam na mamę siedzącą w salonie.
- Gdzie idziesz? - zapytała.
- Do Harry'ego. - odpowiedziałam zakładając buty. Szybko wyszłam z mieszkania i już po minucie stałam przed drzwiami domu Loczka. Zapukałam. Drzwi otworzyła mi Ashley.
- Valerie. - powiedziała zadowolona i mocno wtuliła mnie w siebie.
- Hej Ash. - powiedziałam uśmiechając się. - Jest Harry? - zapytałam. Wyraz twarzy dziewczyny automatycznie się zmienił. - Co się stało? - zapytałam zdziwiona.
- Tak jestem.. Ale nie wiem czy na pewno chcesz tam wchodzić. - powiedziała.
- Możesz jaśniej? - zapytałam.
- No bo on.. - nie dokończyła. Przerwałam jej. Już wiedziałam o co chodzi.
- Chodź ze mną. - powiedziałam ciągnąc ją za rękę. Szybko weszłyśmy na górę. Stanęłam przed drzwiami jego pokoju. Wzięłam kilka szybkich wdechów. Nie byłam pewna czy tego chce, ale po kilku sekundach złapałam za klamkę i otworzyłam drzwi. Leżał z nią w łóżku. Zdziwiony spojrzał na mnie. Do moich oczu automatycznie napłynęły łzy. Chłopak szybko wstał z łóżka i podszedł do mnie.
- To nie tak. - szepnął spokojnie. Nie słuchałam go. Ciągle patrzyłam na tą szmatę. W tamtym momencie nic się dla mnie nie liczyło. Pchnęłam Harry'ego i szybko podeszłam do niej. Pociągnęłam ją za te blond włosy. Dziewczyna krzyknęła i wbiła paznokcie w moją rękę. Zagryzłam wargi z bólu, ale miałam to gdzieś. Uderzyłam ją kilka razy z pięści w głowę. Na sam koniec odepchnęłam ją z całej siły i odwróciłam się. Kilka centymetrów przede mną stał Harry.
- Chodź. - powiedział łapiąc mnie za rękę. Wychodząc z pokoju spojrzałam na Ashley, która była w szoku. Weszliśmy do pokoju gościnnego. - Usiądź. - powiedział spokojnie. Nie wyglądał na takiego, który byłby zły albo zdenerwowany. Był bardzo spokojny. Wykonałam jego polecenie. Usiadłam na łóżku i spojrzałam na niego.
- Możesz mi powiedzieć dlaczego mi to zrobiłeś? - zapytałam. - Tak wiem, że nie jesteśmy razem. Wiem, że tego chcesz, bo przecież gdybyś nie chciał to byś do mnie nie przychodził i nie błagał mnie o kolejną szansę, prawda? - zapytałam. - Ale powiedz mi po chuj w takim razem było to wszystko? Po co? - zapytałam. Odwrócił wzrok.
- Valerie.. Nawet nie zdajesz sobie teraz sprawy jak jest mi głupio. - zaczął. - Ale to nie jest tak jak myślisz. Ona tu nie przyszła tylko po to żeby się ze mną przespać. Nawet mnie z nią nic nie łączy. Poznaliśmy się kilka lat temu nad jeziorem.. Jest moją dobrą znajomą. Leżeliśmy razem w łóżku tylko dlatego, bo oglądaliśmy zdjęcia z dzieciństwa. Nic więcej. Uwierz mi. - dokończył. Przewróciłam oczami. - Przecież nie okłamałbym Cię. - dodał po chwili.
- Nie wiem... Ja już sama nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. - powiedziałam wstając z łóżka. Podszedł do mnie i objął mnie po czym mocno wtulił w siebie.
- Uwierz mi.. Naprawdę.. Zmieniam się dla Ciebie. Chce żebyś dała mi szansę. - powiedział.
- Przyjdź wieczorem. - powiedziałam i opuściłam mieszkanie.
Nie wróciłam do siebie. Przez kilka godzin chodziłam po mieście. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Wsunęłam dłoń do tylnej kieszeni, z której wyciągnęłam 100 zł. Weszłam do najbliżej restauracji i zamówiłam sobie obiad. Po kilku minutach siedziałam przy stoliku w samym rogu i jadłam spaghetti. Kiedy drzwi restauracji się otworzyłam ujrzałam tą samą dziewczynę, którą jeszcze kilka godzin temu pobiłam. Była w towarzystwie jakiegoś chłopaka. Trzymali się za rękę. Nie mogłam na nich patrzeć. Położyłam 100 zł na stoliku i szybko wyszłam z restauracji. Wolnym krokiem ruszyłam do domu. Kiedy byłam już niedaleko zadzwoniła mama.
- Gdzie jesteś? - zapytała.
- Zaraz będę. - odpowiedziałam.
- Za 5 minut chcę widzieć Cię w domu. - powiedziała zdenerwowana i rozłączyła się. Zdziwiona przyśpieszyłam i już po kilku minutach byłam na miejscu. Stała w salonie z jakąś kobietą.
- Eee.. Dzień dobry. - powiedziałam niepewnie.
- To jest mama Laury. Powiedziała mi o wszystkim. - zaczęła mama. Westchnęłam. Tego to się nie spodziewałam.
- Miło mi.. - powiedziałam z uśmiechem na twarzy. - Bardzo fajną ma Pani córkę. Żeby to zajętemu chłopakowi do łóżka wskoczyć? Trzeba mieć tupet. - dokończyłam. Zdziwiona spojrzała na mnie.
- O czym ty mówisz? - zapytała.
- A to już tym się nie pochwaliła? - zapytałam krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Valerie uspokój się. - wtrąciła się mama.
- Spokojnie Mamo. Ta Pani powinna wiedzieć jaką ma porządną córeczkę. - powiedziałam.
- Idź do swojego pokoju! - krzyknęła na co wzruszyłam tylko ramiona i poszłam do siebie. Trzasnęłam drzwiami.
* Oczami Mamy Valerie *
- Bardzo Panią przepraszam za jej zachowanie. Zupełnie nie wiem co się z nią dzieje. - powiedziałam patrząc na kobietę.
- Proszę być spokojną. Nie zgłoszę tego na policję. - odpowiedziała. Odetchnęłam z ulgą.
- Dziękuję bardzo. - powiedziałam posyłając kobiecie delikatny uśmiech.
- Nie ma Pani za co dziękować. - powiedziała. - A teraz niech Pani wybaczy, ale muszę już iść. Czeka mnie poważna rozmowa z córką. - dodała posyłając mi uśmiech, który odwzajemniłam. Kiedy kobieta opuściła mój dom poszłam do pokoju Valerie. Dziewczyna leżała na łóżku i słuchała muzyki.
- Telefon. - powiedziałam stanowczo wyciągając rękę w jej stronę. Spojrzała na mnie i zaśmiała się.
- Chyba sobie żartujesz. - odpowiedziała chamsko.
- Nie.. Nie żartuję. - powiedziałam. - Oddaj mi ten telefon. - powtórzyłam. Zdenerwowana dziewczyna rzuciła swój telefon na łóżko i wybiegła. Wychodząc z jej pokoju słyszałam mocne trzaśnięcie drzwiami.
* W tym samym czasie. - Oczami Valerie *
Zdenerwowana szłam w stronę domu Josh'a. Po kilku minutach byłam już na miejscu,bez pukania weszłam do domu. Josh wyszedł z kuchni i spojrzał się na mnie zdziwiony.
- Co ty tutaj robisz? - zapytał. Bez słowa podeszłam do niego i zaczęłam go całować.
Mężczyzna objął mnie i odwzajemnił pocałunek, ale po chwili stało się coś czego w ogóle się nie spodziewałam.
- Valerie? - usłyszałam głos mężczyzny. Josh szybko odsunął się ode mnie. Odwróciłam się. - A wy nadal macie romans? - zapytał krzyżując ręce na piersi.
- Co ty tutaj robisz? - zapytał. Bez słowa podeszłam do niego i zaczęłam go całować.
Mężczyzna objął mnie i odwzajemnił pocałunek, ale po chwili stało się coś czego w ogóle się nie spodziewałam.
- Valerie? - usłyszałam głos mężczyzny. Josh szybko odsunął się ode mnie. Odwróciłam się. - A wy nadal macie romans? - zapytał krzyżując ręce na piersi.
- Nie.. - odpowiedziałam szybko ruszając w stronę drzwi.
- Już wychodzisz kochanie? - zapytał James. Odwróciłam się i ponownie spojrzałam na niego.
- Tak.. - odpowiedziałam oschle łapiąc za klamkę. Szybko podszedł do mnie i przyciągnął do siebie.
- Może zabawimy się? - szepnął. Josh zmierzył go wzrokiem.
- Odwal się od niej. - powiedział zdenerwowany Josh po czym odepchnął James'a ode mnie.
- Spotkamy się później? - szepnęłam mu do ucha. Kiedy odsunęłam się przygryzłam swoją dolną wargę.
- Poczekaj. - powiedział zostawiając mnie na chwilę samą z tym frajerem. Mężczyzna założył białą podkoszulkę na siebie i wziął kluczyki od samochodu po czym złapał mnie za rękę. Wyszliśmy z mieszkania i wsiedliśmy do samochodu. Po kilku minutach byliśmy już za miastem. Brunet zgasił silnik i spojrzał na mnie. Przybliżyłam swoje usta do jego ust po czym złożyłam na nich delikatny pocałunek.
Podoba się? Ten jest dłuższy od poprzedniego.
Bardzo was proszę o szczere i długie komentarze. Nie muszę być za bardzo długo, ale też nie chce "super" itp.. Wiecie o co chodzi? Bo one nawet nie motywują.
Jeśli są błędy to przepraszam.
Kłótnie, Miłość, Zdrady, Zwroty Akcji napędzają to wszystko ;) Bardzo mi się Podoba Twój blog, mała rada, pisz dalej bo potrafisz ;)
OdpowiedzUsuńKocham normalnie ten blog ! Moge Ci coś zaproponować ? Chciałabym żeby było więcej scen z Harrym i Val bo na prawde widać Twój potencjał gdy wczuwasz sie w to co jest między nimi i każdy to widzi ;) Wielkie zazdro za talent ;** Widać że lubisz to robić i serio cudownie Ci to wychodzi złotko <3 Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział ;**
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział, bardzo dużo akcji. Jestem ciekawa co będzie w kolejnym rozdziale. Zazdroszczę Ci talentu co do pisania. Widać, że się starasz pisać jak najlepiej. Ten blog jest moim ulubionym! Więcej rozdziałów.
OdpowiedzUsuńJezu jak ja lubie te sytuacje Josh, Val i James! Niech bedzie misiu cos z Jamesem, uwielbiam go. A Harry? Nie wiem czy mowi prawdę, ale nawet jeśli to źle sie zachował.:*
OdpowiedzUsuńWow to się trochę porobiło ale mimo wszystko uwielbiam to opowiadanie.Rozdział mega mi się podoba czekam na next nie mogę się doczekać co dalej bd i co bd z Val i Harrym
OdpowiedzUsuńSuper:) ♥
OdpowiedzUsuń@awhmyhood