- Nie krzycz na mnie. - powiedziałam nie spuszczając z niego wzroku. Odetchnął i powiedział.
- Przepraszam.. - przybliżył się po czym objął mnie w pasie. - Naprawdę nie chciałem. - dodał muskając moje wargi. Uśmiechnęłam się. Dawno tego nie robił. Brakowało mi tego i to cholernie. Tyle jesteśmy razem, tyle przeszliśmy, ale za niektórymi rzeczami tęsknie. Niektórych rzeczy już nie robimy i to jest najgorsze. Wszystko powoli się zmienia. Coraz mniej gdzieś razem wychodzimy, coraz mniej mnie gdzieś zabiera. Wcześniej było więcej wspólnych wyjazdów, a teraz co? Nic...
Gdy miałam już coś powiedzieć, zadzwonił jego telefon. Wycofałam się i spuściłam wzrok. Chłopak spojrzał na mnie przepraszająco, wyciągając telefon z kieszeni od spodni. Spojrzał na wyświetlacz i szybko zakrył telefon co wydało mi się dziwne. Odsunął się, spojrzał jeszcze raz na mnie i wyszedł z kuchni, a po chwili usłyszałam zamykające się drzwi od domu. To już całkowicie było dziwne i jednocześnie podejrzane. Żeby o tym zapomnieć, wzięłam się za przygotowywanie śniadania. Przygotowałam patelnie na, którą nalałam trochę oleju. Szybko pokroiłam kiełbasę w małą kostkę i wrzuciłam na gorący olej. Do miseczki wbiłam kilka jajek, które od razu posoliłam. Gdy kiełbasa była lekko podsmażona, wlałam jajka na patelnie. Chwilę później nałożyłam jajecznicę na dwa talerzyki. Położyłam je na stolę i wstawiłam wodę. Po kilku minutach zalałam herbatę gorącą wodą i położyłam obok talerzy. Usiadłam do stołu. Nie chciałam zaczynać jeść bez Harry'ego, ale czekałam dobre 10 minut. Jajecznica była zimna.
Kończąc jeść, do kuchni wszedł Loczek. Uniosłam wzrok na niego.
- Dziękuję, że zjadłeś ze mną śniadanie. - powiedziałam odkładając pusty talerz i szklankę do zlewu. Unikając z nim wzroku, chciałam wyjść z kuchni, ale stał w drzwiach. Nie chciał mnie przepuścić. - Przepuść mnie. - powiedziałam stanowczo.
- Kochanie, przepraszam. - powiedział łapiąc mnie za dłonie.
- Daj mi spokój. Źle się czuję. Chcę iść się położyć.
- Skarbie.. Miałem ważny telefon. - tłumaczył się.
- Dobra nie tłumacz się.. - powiedziałam przepychając go lekko. Ustąpił. Przechodząc przez salon, zauważyłam jego telefon. Podeszłam do stolika i wzięłam go. Szybko poszłam do sypialni. Położyłam się do łóżka. Zmienił tapetę. Wcześniej miał nasze zdjęcie z wakacji, a teraz? Nawet tego nie skomentuję. Weszłam w wiadomości i od razu jedna przyciągnęła moją uwagę. Zaczęłam czytać wszystkie sms'y z nieznanym numerem. Byłam kompletnie załamana. Wstałam z łóżka i odłożyłam telefon na miejsce. Wróciłam szybko do sypialni i położyłam się ponownie.
Kilka minut później.
- Kochanie.. - usłyszałam głos Harry'ego. Zamknęłam oczy i bardziej wtuliłam się w poduszkę. Poczułam jak materac zgina się pod ciężarek chłopaka. Przytulił mnie od tyłu i pocałował w głowę. Zacisnęłam mocniej powieki, a łzy słynęły po twarzy. One były niekontrolowane. To przez te pieprzone wiadomości. Nie mogłam przestać o nich myśleć. Już myślałam, że między nami jest dobrze, że ja mu wystarczam, ale on się już nigdy nie zmieni. Może to wszystko, to po prostu przyzwyczajenie i tylko dlatego ze mną jest? Właściwie ja już sama nie wiem. Pogubiłam się w tym wszystkim. To mnie niszczy. On mnie niszczy.
Brunet odgarnął włosy z mojej twarzy. Poczułam jak ociera opuszkiem palca po jednej z łez.
- Księżniczko dlaczego płaczesz? - zapytał. Zaczęłam szlochać. - Co jest kurwa ze mną? Co się dzieje? Dlaczego ja tego nie kontroluję? - zadawałam sobie setki pytań. - Valerie.. - ponownie usłyszałam jego głos. Niepewnie odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam prosto w jego zasmucone oczy.
- Co? - zapytałam chamsko.
- Możesz mi powiedzieć dlaczego płaczesz? - powtórzył pytanie.
- Naprawdę chcesz wiedzieć? - zapytałam. Pokiwał twierdząco głową. Wstałam z łóżka i poszłam do salonu po telefon. Chwilę później leżałam już obok niego. Od razu weszłam w te pieprzone wiadomości. Spojrzał na mnie zszokowany.
- Valerie, ale.. - zaczął, ale mu przerwałam.
- Daj spokój. Nie tłumacz się. Ty nigdy się nie zmienisz. Dlaczego ja się do tego nie przyzwyczaiłam? Już dawno powinna byłam to zrobić. - powiedziałam, wstając.
- To wszystko, to nie tak jak sobie myślisz. Ona nic dla mnie nie znaczy. -tłumaczył.
- Nie interesuje mnie to. Ale to nie zmienia żadnego faktu, że coś was łączyło, bądź też nadal łączy.
- Nic mnie z nią nie łączy. Przysięgam.
- To z nią rozmawiałeś przez telefon? - zapytałam.
- Tak.. - odpowiedział cicho.
- I to był ten ważny telefon?
- Valerie, po prostu musiałem z nią to wszystko wyjaśnić. Ona się we mnie zakochała. Skończyłem z nią. - nie odpowiadając, wyszłam z jego telefonem z sypialni. Wysłałam sms'a do nieznajomej dziewczyny i zakładając na siebie płaszczyk, bez słowa wyszłam z mieszkania. Szłam w umówione miejsce.
Chwilę później.
- Siedziałam przy stoliku i czekałam na kobietę. Rozglądałam się po niewielkiej kawiarni. Drzwi się otworzyły, a do środka weszła wysoka blondynka. To chyba była ona, bo rozglądała się dookoła. Pewnie szukała Harry'ego. Podniosłam rękę. Z dziwnym wyrazem twarzy podeszła do stolika.
- Cześć.. - powiedziała. - To ty wysłałaś mi sms'a z numeru Harry'ego? - zapytała.
- Tak.. Usiądź. - powiedziałam wskazując na krzesło. Kobieta usiadła i spojrzała na mnie.
- Możesz mi w takim razie wytłumaczyć, kim ty w ogóle jesteś?
- To może ty mi powiedz dlaczego cały czas wydzwaniasz do mojego chłopaka? Dlaczego wysyłasz mu takie smsy i zdjęcia? Czy ty kurwa nie wiesz, że związek składa się z dwóch osób? - zapytałam. - Dawno w ryj nie dostałaś?
- Przepraszam bardzo, ale jak ty się do mnie wyrażasz? - zapytała odgarniając kosmyk włosów za ucho.
- Tak jak powinnam. Dla takich szmat jak ty nie mam szacunku. - odpowiedziałam. Zmarszczyła czoło.
- W taki sposób nie będę z tobą rozmawiać. - rzuciła i wstała po czym skierowała się w stronę drzwi. Zrobiłam to samo. Wyszłam za nim i bez zastanowienia pociągnęłam ją za włosy. Krzyknęła na co nawet nie zwróciłam uwagi. Z trudnością odwróciła się w moje stronę.
- Co ty robisz? - zapytała zszokowana. Puściłam jej pieprzone kłaki i spojrzałam prosto w jej oczy, w których pojawiły się łzy.
- Jak się czujesz? - zapytałam z uśmiechem na twarzy.
- A jak mam się czuć? - zaśmiałam się i uderzyłam ją w twarz.
- A teraz? - ponownie zapytałam.
- Dziewczyno, daj mi spokój. - krzyknęła, a wtedy już nie wytrzymałam. Uderzyłam ją z pięści w nos. Nie chciałam tego.
- W tym momencie nawet nie czujesz się w połowie tak jak ja. - krzyknęłam. - Zrozum to głupia kurwo, że Harry jest moim chłopakiem, więc odpierdol się od niego, bo jeśli tego nie zrobisz, to Cię zabiję. - dodałam, a wtedy podjechał znajomy mi samochód. Wysiadł z niego Loczek i podszedł do nas.
- Valerie.. - powiedział. - Co ty zrobiłaś? - zapytał zszokowany patrząc na blond szmatę.
- Dostała za swoje.. - odpowiedziałam.
- Harry.. Ja jestem w ciąży. - powiedziała, a wtedy mnie do końca zamurowało. Poczułam sie jakby ktoś mi wbił nóż w plecy. Łzy niekontrolowanie napłynęły mi do oczu.
- Szczęścia kurwa wam życzę! - krzyknęłam zapłakana. Bez zastanowienia wsiadłam do samochodu. Ruszyłam z piskiem opon. Nie miałam prawa jazdy, ale w tamtym momencie nie przejmowałam się tym. Jechałam bardzo szybko, a łzy ciekły po moich policzkach. Miałam gdzieś konsekwencje, które poniosę za to. Zaparkowałam samochód przed domem mamy. Wysiadłam i wbiegłam do środka.
- Mamo! - krzyknęłam, ale nie odezwała się. - Mamo.. - ponownie krzyknęłam, ale nic. Zaczęła rozglądać się po mieszkaniu.
- Valerie? - usłyszałam za sobą głos Josh'a. Odwróciłam się i spojrzałam na niego. Wytarłam łzy. - Co ci się stało? - zapytał zdziwiony. Pewnie w tamtym momencie wyglądałam koszmarnie.
- Gdzie jest mama? - zapytałam.
- Pojechała na zakupy. - odpowiedział. - Możesz mi powiedzieć co się stało? - ponownie zapytał.
- Nic. - odpowiedziałam ruszając w stronę drzwi. W dłoni trzymałam kluczyki od samochodu. - Ja muszę jechać. Muszę stąd jechać. - powiedziałam.
- Ty przyjechałaś tu samochodem? - zapytał zszokowany.
- Ta.. - rzuciłam obojętnie i wyszłam. Wsiadłam do samochodu i wtedy podbiegł Josh. Otworzył drzwi, a ja w tym samych czasie odpaliłam silnik.
- Wysiadaj. - rozkazał.
- Nie. - odpowiedziałam.
- Valerie wysiądź! Nie jesteś w stanie kierować! Poza tym ty w ogóle nie powinnaś jeździć samochodem. - powiedział.
- Nie interesuje mnie to. Chcę umrzeć. - powiedziałam zapłakana.
- Uspokój się.. Chodź położysz się. Przepisz się u nas. - jego głos był inny. Czy on się mną przejmuje? Ale po co? Przecież tak mnie traktuje? Uważa mnie za najgorszą, a teraz raptownie co?
- Daj mi spokój. - poprosiłam go.
- Nie rób niczego głupiego. Wysiadaj natychmiast. Zaraz wróci twoja matka Chcesz żeby widziała cię w takim stanie? Chcesz ją jeszcze bardziej zmartwić? - ciągle do mnie mówił co jeszcze bardziej mnie denerwowało.
- Muszę jechać do siebie. - powiedziałam. - Ja muszę to z nim wyjaśnić. - dodałam. - Co ja gadam. Ja nie chcę go znać. Chcę żeby zniknął z mojego życia. Nienawidzę go. - uderzyłam dłońmi o kierownicę.
- Wysiadaj. - powiedział łapiąc mnie za rękę. Westchnęłam i niechętnie wysiadłam. Mężczyzna zabrał szybko kluczyki i zamknął samochód. Klucze schował do kieszeni od spodni. Weszliśmy do mieszkania. Od razu skierowałam się do swojej dawnej sypialni i położyłam się do łóżka. Wtulając się w poduszkę, zacisnęłam powieki.
Kilka godzin później.
Co Valerie tutaj robi? - usłyszałam niewyraźny głos mamy. Chciałam otworzyć oczy, ale nie mogłam.
- Jak widzisz, śpisz. - odpowiedział mężczyzna.
- Ale jest tu samochód Harry'ego. Gdzie on jest? - zapytała ciekawa.
- Harry'ego nie ma. - odpowiedział znudzony jej ciągłymi pytanami.
- Valerie przyjechała sama? - zszokowana rzuciła podchodząc do łóżka. - Nic się jej nie stało? - poczułam jak odgarnia kosmyk włosów za moje ucho.
- Jak widzisz jest cała i zdrowa. - odparł.
Drzwi od pokoju się zamknęły. Zostałam sama. Przetarłam zaspaną twarz i wreszcie otworzyłam oczy. Rozejrzałam się po pokoju. Usiadłam na brzegu łóżka. Z kieszeni wyciągnęłam telefon Harry'ego. Spojrzałam na wyświetlacz. Miał kilka nieodebranych połączeń od tej dziewczyny oraz wiadomości.
- Czego ona kurwa jeszcze nie zrozumiała? - zadałam sobie pytanie i wstałam. Po cichu zeszłam na dół. Miałam nadzieję, że nie spotkam mamy, ale jak na złość siedziała w salonie z Christianem.
- Cześć mamo. - rzuciłam podchodząc do drzwi koło których leżały moje buty. Założyłam je i spojrzałam na kobietę, która wstała.
- Co się stało córeczko? - zapytała.
- Nic. - odpowiedziałam z delikatnym uśmiechem na twarzy.
- Jak to nic? Coś musiało się stać.
- Naprawdę, wszystko jest w porządku. Muszę już jechać. - powiedziałam łapiąc za klamkę i wtedy mi się przypomniało, że Josh ma klucze od samochodu. - Gdzie jest Josh? - zapytałam.
- W ogrodzie. - odpowiedziała. Wyszłam z domu i poszłam za dom do ogromnego ogrodu.
Mężczyzna siedział na ławce. Gdy podeszłam do niego, jego wzrok znalazł się na mnie. Przyglądał się.
- Przyszłam po kluczyki. - powiedziałam wsuwając dłonie do kieszeni od cienkiego płaszczyka.
- Nie dam Ci kluczyków. - odpowiedział. - Zaraz przyjdzie Harry i z nim wrócisz do domu. - dodał.
- Co? Ale jak się z nim skontaktowałeś? - zapytałam zszokowana. - Przecież.. - przerwał mi.
- Masz jego telefon. Wiem.. Dlatego zadzwoniłem na domowy i poinformowałem go, że jesteś u nas. - powiedział.
- Dlaczego to zrobiłeś?
- Martwię się o Ciebie. Nie będziesz wracała samochodem. Poza tym nie masz prawa jazdy co wiedzą wszyscy i gdyby tak złapała cię policja? Co byś wtedy zrobiła?
- To byłby już mój problem.
-Przestań patrzeć na świat z jak najgorszej strony. - powiedział.
- Dajcie mi kurwa wszyscy święty spokój. - krzyknęłam i odwróciłam się. Kilka centymetrów przede mną stał Harry. Zmarszczyłam czoło i ominęłam go. Wyszłam z ogrodu, a on za mną.
- Valerie, zaczekaj. - powiedział łapiąc mnie za rękę. Zatrzymałam się i spojrzałam na niego.
- Zostaw mnie.
- Musimy porozmawiać.
- Nie mamy o czym rozmawiać. Idź do tej swojej pieprzonej blondynki. - krzyknęłam bez zastanowienia.
- Uspokój się, proszę. Ja Ci to wszystko wyjaśnię. - powiedział przybliżając się do mnie.
Przepraszam za wszystkie błędy, które popełniłam pisząc ten rozdział, ale większość pisałam w nocy i byłam zmęczona. Nie mam czasu żeby poprawić, ponieważ zaraz jadę.
Liczę na kreatywne komentarze z waszej strony, bo one mnie najbardziej motywują. Często teraz pojawiają się komentarze "cudowny" itp, które mniej motywują. Chciałabym żebyście wyrazili swoje zdanie. :*
Kocham was bardzo mocno. To dzięki wam tu nadal jestem. :)
Cudowny rozdzial. Masz ogromny talent do pisania i pisz jak najdluzej. Czekam z niecierpliwoscia na nastepny rozdzial :)
OdpowiedzUsuńEj zabity no Kursa pisz dalej. A Valeri powinna według mnie go zucic cały czas mu wybacza i jeszcze dziecko ? Pffff
OdpowiedzUsuńEj zabity no Kursa pisz dalej. A Valeri powinna według mnie go zucic cały czas mu wybacza i jeszcze dziecko ? Pffff
OdpowiedzUsuńEj zabity no Kursa pisz dalej. A Valeri powinna według mnie go zucic cały czas mu wybacza i jeszcze dziecko ? Pffff
OdpowiedzUsuńBusia to najlepszy blog jaki kiedykolwiek czytalam. Czekam na nastepny kochanie!
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, najbardziej mnie wkurza to, że Val ciągle wybacza Harremu a Joshowi juz tak łatwo nie wybacza. Oby więcej takich świetnych rozdziałów. Pozdrawiam i życzę weny :*
OdpowiedzUsuńDlaczego on ciagle mu wybacza..czekamy na nn. Najlepsze ff
OdpowiedzUsuńJeju w koncu dodalas. Rozdzial idealny! Ttlko dlaczego on ja tak krzywdzi :(
OdpowiedzUsuńCudowny *.*
OdpowiedzUsuńCzemu ona mu tak wybacza? :c czekam na nexta :*
OdpowiedzUsuńBusia wrocilam na bloga i co? Patrze i jest nowy rozdzial!! Nareszcie! Kiedy dodasz następny? Jestem ciekawa co sie wydarzy. Czekam !! :(
OdpowiedzUsuńPodoba mi się *.*
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że mu nie wybaczy i da w twarz :).
OdpowiedzUsuńNiech ona wyjedzie :(( i on sie opamieta
OdpowiedzUsuńNie wierzylabym Harryemu od poczatku. I serio to bylobu jego dziecko z ta blondyna. Niech Val mu tak napierdoli xD Fantastyczny rozfzial i czekam na next
OdpowiedzUsuń