Nie wiem ile minęło, ale dotarłam do mieszkania przed Harry'm. Drzwi były zamknięte. Zdenerwowałam się jeszcze bardziej. Poszłam do ogrodu., Na całe szczęście drzwi balkonowe były otwarte. Weszłam do środka. Z piwnicy wzięłam dwie walizki do, których szybko wrzuciłam swoje wszystkie rzeczy. Ledwo zamknęłam walizki. Usiadłam na łóżku i wybrałam numer taxi. Gdy skończyłam rozmawiać, do domu wszedł Loczek. Wzięłam walizki i poszłam do salonu. Zdziwiony spojrzał na mnie.
- Valerie, kochanie.. Co ty robisz? - zapytał zszokowany. Nic nie odpowiedziałam. Minęłam go. Próbując wyjść z domu, stanął mi na drodze. - Odpowiedz mi proszę.. - nalegał.
- Daj mi już święty spokój. Mam dość. Mam tego serdecznie dość. Nienawidzę Cię. Jak mogłeś? Jak mogłeś mnie tak potraktować? Dlaczego mi to zrobiłeś? Dlaczego zdradziłeś mnie z jakąś suką z pracy? Ja Ci już nie wystarczam? - wykrzyczałam mu prosto w twarz.
Łzy napłynęły mi do oczu, a chwilę później spływały już po moich policzkach.
- Proszę Cię nie płacz. Daj mi to wszystko wyjaśnić. - powiedział podchodząc do mnie. Odsunęłam się. Nie chciałam żeby mnie dotykał. W tamtym momencie pragnęłam tylko spokoju. Musiałam stąd wyjechać. Nie mogłam być w tym domu dłużej. Nie radziłam sobie z tym wszystkim. To wszystko działo się tak szybko i do końca mnie przerosło.
- Nie dotykaj mnie! - powiedziałam roztrzęsiona. Cała się trzęsłam. Nie wiedziałam co się dzieje. - Zniknij mi z oczu, proszę. - dodałam. Odsunął się. Złapałam za walizki. Wyszłam z tego cholernego domu. Taxi już na mnie czekała. Młody mężczyzna wysiadł z samochodu i pomógł mi z walizkami. Wsiadłam do samochodu. Patrząc na niego, stojącego przed domem, łzy ponownie spłynęły po mojej twarzy.
- Gdzie Pani chce jechać? - zapytał mężczyzna parząc na mnie. Odwróciłam wzrok i spojrzałam na niego.
- Na lotnisko. - odpowiedziałam. Ruszył, a ja głowę odchyliłam do tyłu. Zamknęłam oczy.
- Wszystko w porządku? - zapytał w pewnym momencie. Otworzyłam oczy.
- Tak. - odpowiedziałam wycierając łzy. Posłał mi uśmiech.
*Oczami Harry'ego.*
Co ja odjebałem? Dlaczego ja to w ogóle zrobiłem? To już koniec. Całkowity koniec. Nie wiem co ja kurwa bez niej zrobię. Cholernie ją kocham. Nie mogę w to uwierzyć. To tylko i wyłącznie moja wina. Nienawidzę siebie za to. Jestem skończonym dupkiem. Nie zasługuję na nią.
Wszedłem do środka.. Bilety.. Bilety, które znalazłem u niej jakiś czas temu. Kupiła je na moje urodziny. Podsłuchałem rozmowę z Kat. Ona musiała je wziąć. Ona chce lecieć do Paryża. Nie mogę jej na to pozwolić. Zdenerwowany zacząłem szukać pieprzonych kluczyków od samochodu. Gdzie ja je do cholery rzuciłem? Ja na złość! Rozrzucając wszystkie rzeczy w salonie, wreszcie je znalazłem. Wsiadłem do samochodu i ruszyłem z piskiem opon. Musiałem ją dogonić. Nie mogłem pozwolić jej odejść. Nie mogła mnie zostawić. To wszystko było takie popierdolone,
Po kilku minutach byłem już na lotnisku. Zaparkowałem samochód na parkingu i jak poparzony wpadłem do środka. Wszędzie jej szukałem. Rozglądałem się jak pojebany. Pokazywałem każdemu zdjęcie Valerie. Nikt jej nie widział. Zrezygnowany podszedłem do jakiejś młodej kobiety. Pokazałem jej zdjęcie ukochanej. Przez chwilę zastanawiała się.
- Tak, widziałam ją. Wchodziła do łazienki. - odpowiedziała, wskazując palcem do pobliską ubikację.
- Dziękuję bardzo. - powiedziałem idąc w stronę miejsca, gdzie znajdowała się dziewczyna. Bez żadnego zastanowienia wszedłem do środka. Stała przed lustrem i poprawiała makijaż. Zobaczyła mnie w odbiciu i zszokowana odwróciła się w moim kierunku.
- Co ty tutaj robisz? - zapytała.
- Nie zostawiaj mnie! Proszę, Valerie, Cholernie cię kocham. Nie mogę cię stracić. Zbyt ważna jesteś dla mnie. - powiedziałem przybliżając się do niej. Cofnęła się. Umywalka przeszkodziła jej w dalszym kontynuowaniu czynności,
- Czy ja nie jasno ci powiedziałam? Nie chcę Cię widzieć. Daj mi spokój i zniknij z mojego życia. - krzyknęła.
- Nie mamy o czym rozmawiać. - powiedziała ruszając w stronę drzwi. Stanąłem jej na przeszkodzie.
- Nigdzie nie pójdziesz. - powiedziałem. - Proszę wróć ze mną do domu. - dodałem wycierając łzy.
- Nigdzie z tobą nie wracam! Idź do tej szmaty. - krzyknęłam.
- Uspokój się proszę. Jesteś strasznie zdenerwowania. Wróć do domu. - złapałem ją za rękę. Wyswobodziła się z uścisku.
- Daj mi trochę czasu. Muszę to wszystko przemyśleć. Na chwilę obecną mam gdzieś twoje pieprzone zakłamane uczucia. - powiedziała. Odepchnęła mnie z całej siły i wyszła. Zostawiła mnie samego. Wkurwiony wyszedłem z lotniska. Po drodze rozjebałem drzwi. Miałem to w dupie. Wsiadłem do samochodu i dłońmi uderzyłem w kierownicę. Rozpłakałem się jak dziecko. Nie mogłem nadal w to uwierzyć. Była inna. Wszystko inne wybaczała mi od razu. Jeszcze nigdy nie widziałem jej w takim stanie.
*Oczami Valerie*
Położyłam się w wygodnym łóżku. Wreszcie byłam w hotelu, a pogoda w Paryżu była piękna. Przez cały lot siedziałam wpatrzona w okno. Nie mogłam zasnąć przez te wszystkie pieprzone myśli.
Przymknęłam zmęczone oczy, gdy rozległ się dźwięk mojego telefonu.
- Kurwa. - powiedziałam wstając z łóżka. Sięgnęłam po telefon i spojrzałam na wyświetlacz. Zmarszczyłam czoło. Niechętnie odebrałam przystawiając go do ucha.
- Gdzie ty dziewczyno jesteś? - zapytał. W tym samym czasie usiadłam na łóżku.
- W Paryżu. - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- Żartujesz sobie?
- Nie.
- Zaraz kupię bilet i jak najszybciej będę u Ciebie. - powiedział po czym zakończył połączenie. Nawet nic nie zdążyłam powiedzieć. Próbowałam się z nim jeszcze skontaktować, ale bezskutecznie. Rzuciłam telefon na szafkę nocną i położyłam się.
Następnego dnia.
Wstałam przed dziesiątą. Byłam strasznie wypoczęta. Od razu skorzystałam z porannej toalety. Wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy, zrobiłam makijaż i poszłam do sypialni, w której leżały walizki.
Założyłam na siebie pierwsze lepsze ubrania, który były na wierzchu walizki. Do torebki wrzuciłam telefon i wyszłam z hotelu. Kierując się w stronę restauracji, rozglądałam się dookoła. Było tak pięknie. Wyciągnęłam telefon i zrobiłam kilka zdjęć. Patrząc się za siebie, wpadłam na jakiegoś chłopaka. Spojrzałam na niego. Posłał mi uśmiech.
- Przepraszam bardzo. - powiedział.
- To ja przepraszam. - powiedziałam. Weszłam do restauracji. Zajęłam miejsce przy oknie i spojrzałam na menu. Zamówiłam najtańsze śniadanie. Musiałam oszczędzać pieniądze. Gdy czekałam na zamówienie, zadzwonił znowu. Wyciągnęłam telefon z torebki i odebrałam.
- Gdzie jesteś? - zapytał.
- W hotelu, w którym rezerwowałeś mi pokój. - odpowiedziałam.
- Jaki to był numer pokoju? - zapytał.
- 85. - powiedziałam.
- Za kilka minut będę. - poinformował mnie i rozłączył się.
Zjadłam szybko śniadanie i wróciłam do hotelu, gdzie czekał już na mnie. Wjechałam windą na swoje piętro i weszłam do pokoju. Siedział na łóżku w mojej sypialni.
- Dlaczego? Dlaczego tu przyleciałeś? - zapytałam patrząc na niego.
- Musiałem. Dobrze wiem, że zrobiłabyś coś głupiego. - odpowiedział poklepując miejsce obok siebie. Usiadłam obok.
- To się mylisz. - rzuciłam.
- Valerie, znam cię. - powiedział.
- Przyleciałeś tu tylko po to żeby mnie wkurwiać? - zapytałam.
- Oczywiście, że nie..
- Świetnie. Ja wychodzę. - poinformowałam go wstając z łóżka. Również wstał i złapał mnie za rękę.
- Co? - zapytałam zdziwiona.
- To co słyszałaś. Kocham Cię. - powiedział z uśmiechem na twarzy.
- Josh, proszę cię. Nie żartuj sobie. Nie mam ochoty na te twoje pieprzone gierki.
- Tylko, że ja nie żartuję. - powiedział. - On Cię zdradził, więc zrób to samo. - dodał.
- Nie. Nie mogę tego zrobić. - odpowiedziałam wychodząc z sypialni.
- Valerie, kochanie. - powiedział. Nie zwracając uwagi wyszłam.
Ten sam dzień. - wieczór.
Zmęczona po zwiedzaniu wróciłam do pokoju. Położyłam się na łóżku.
- Masz ochotę na drinka? - zapytał idąc w moim kierunku z dwoma drinkami. Usiadłam po turecku i wzięłam jednego. Upiłam małego łyka. Skrzywiłam się. Był strasznie mocny. - Nie smakuje ci?
- Jest okej. - odpowiedziałam ze sztucznym uśmiechem. Upiłam kolejnego łyka tym razem większego. Patrzył na mnie zdziwiony. Tym razem drink smakował lepiej. Wypiłam go do końca. - Poproszę jeszcze jednego. - powiedziałam. Uśmiechnięty poszedł zamówić kilka drinków.
Chwilę później rozległo się pukanie.
- To nasze zamówienie. - powiedział.
- Ja pójdę. - wyprzedziłam go. Z uśmiechem na twarzy otworzyłam drzwi. Młoda kobieta położyła tacę z drinkami na stoliku i wyszła. Ostrożnie wzięłam ją i poszłam do sypialni. Drinki położyłam na szklanym stoliku.
Półtorej godziny później.
- Daj mi jeszcze jednego. - powiedziałam niewyraźnie.
- Wystarczy Ci już. - powiedział biorąc mnie na ręce.
- Gdzie ty mnie niesiesz? - zapytałam zdziwiona. Zupełnie zapomniałam, że znaleźliśmy się w niewielkim salonie.
- Do sypialni. Idziesz już spać. Jesteś zmęczona i do tego pijana. - powiedział.
- Ale czuję się dobrze. Chcę jeszcze jednego drinka, proszę. - powiedziałam smutna.
- Nie Val. - powiedział kładąc mnie na łóżku. Odpiął guzik od moich spodni i szybkim ruchem zdjął je ze mnie razem z majtkami. Złapał mnie za dłonie. Pomógł mi usiąść. Wzięłam ręce do góry, a on zdjął ze mnie bluzkę. - Gdzie masz pidżamę? - zapytał, gdy ja skrępowana siedziałam na łóżku.
- W walizce. - odpowiedziałam. Po chwili poszukiwań znalazł jakąś dłuższą koszulkę. Założył mi ją.
- Kładź się. - powiedział, a gdy tylko to zrobiłam, okrył mnie kołdrą.
Zamknęłam oczy, a w głowie miałam karuzelę. Byłam strasznie pijana i coraz gorzej się czułam. Strasznie jeździło mnie w brzuchu.
- Przyniesiesz mi wody? - zapytałam.
- Oczywiście. - odparł i po chwili siedział obok ze szklanką wody w ręce. - Proszę.. - powiedział. Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego, Szybko upiłam kilka łyków. Westchnęłam, odkładając pustą szklankę.
- Kładź się już. - powiedział, zostawiając mnie samą.
- Gdzie idziesz? - zapytałam zdziwiona tym, że nie kładzie się obok.
- Idę wziąć prysznic, a później spać do salonu. - odpowiedział.
- Do salonu? Przecież tu łóżko jest duże, więc możesz spać ze mną. - powiedziałam z uśmieszkiem na twarzy.
- Dobrze. - odparł i zniknął za drzwiami.
Nie wiem ile czasu minęło, ale zdążyłam przysnąć. Obudził mnie pocałunkiem w czoło. Przeciągnęłam się po czym odwróciłam się w jego stronę. Otworzyłam zaspane oczy i uśmiechnęłam się.
- Kocham Cię. - wypowiedziałam te słowa bez zastanowienie. To pewnie dlatego, że byłam pijana, a wtedy mówiłam i robiłam głupie rzeczy. Mężczyzna delikatnie musnął moje wargi. Wsunęłam język do jego buzi i delikatnie zaczęłam nim pieścić jego podniebienie. Zaśmiał się odwzajemniając pocałunek. Dłoń zsunęłam na jego przyrodzenie.
Na dzisiaj to zdecydowanie wszystko. Jest prawie 3 rano, a ja coraz bardziej jestem zmęczona. Rozdział pojawiłby się oczywiście wcześniej, ale moja kochana mamusia korzystała z mojego laptopa. Rozdział zaczęłam pisać dopiero po północy, więc błędów na pewno jest pełno za co przepraszam.
Mogę liczyć na kreatywne komentarze, które zmotywują mnie do dalszego pisania? Bardzo proszę. Propozycje do następnego mile widziane.
Co mam zrobić z końcówką? Ma się z nim przespać czy nie? :)
Miłego czytania.:)
Jeju czekalam na to! Moj pomysl z wyjazdem sie sprawdzil *-* czekam na nn ♥♥
OdpowiedzUsuńOoo i takie rozdziały to ja lubię najbardziej. :3 rozdział świetny jestem tylko ciekawa co będzie jak juz Val wróci do domu i co będzie z Harrym xd Josh i Val w końcu się tego doczekałam *,* pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNiech się prześpi ^^
OdpowiedzUsuńNjee niech nie śpią ze sobą i niech powie że ona kocha Harry'ego i nie może tego zrobić a potem może być tak żeeeee Harry pogada z Kate żeby się dowiedzieć gdzie ona tam jest i przyleci do niej żeby z nią porozmawiać a jak wejdzie do jej pokoju hotelowego to zobaczy jak Josh krzyczy na Val np że chciał się z nia przespac i potem to powiedzieć Harry'emu i tam cos wymyślisz jeszcze a na koniec może ją uderzyć żeby nudno nie było ^^
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten pomysł ^^
UsuńMi tez sie podoba ten pomysł =)
UsuńNiech z nim nie spi..nieg przyleci Hazz i Josh cos bedzie sie do niej dobieral i on to zobaczy i wscieknie sie :)
OdpowiedzUsuń