Rok później.
Od wszystkich wydarzeń minął rok. Wszystko się pozmieniało. Odizolowałam się od wszystkich. Nawet od Harry'ego. Tego dnia czekał mnie pierwszy dzień w pracy. Denerwowałam się i to bardzo, ponieważ dowiedziałam się, że szef jest bardzo wymagający. Nie poznałam go. Na rozmowę kwalifikacyjną przyszła jego asystentka, więc nie wiedziałam co mnie czeka. Pracę dostałam od razu co bardzo mnie cieszyło, ale nie wiedziałam co mnie tam czeka.. Może inaczej, kto.
Punktualnie o dziewiątej pojawiłam się w firmie i od razu udałam się do biura szefa. Wchodząc do środka swój wzrok przeniosłam od razu na niego. Siedział tyłem, ale już doskonale wiedziałam kim jest mężczyzna. Chciałam się jak najszybciej wycofać i uciec jak najdalej stąd, ale odwrócił się gwałtownie.
- Witaj Valerie. - Powiedział wstając z krzesła. Ruszył w moim kierunku. Pokręciłam głową z niedowierzania.
- Harry? - Zapytałam. - Ale jak to możliwe? - Byłam w wielkim szoku. Harry i firma? Najwidoczniej dużo mnie ominęło przez ten rok. Nigdy bym nawet nie pomyślała, że Harry będzie miał własną firmę, a tym bardziej tak bardzo znaną.
- Zdziwiona, prawda? Czasami potrafię zaskoczyć człowieka. - Odparł stając przede mną. - Gdy tylko dowiedziałem się, że chcesz u mnie pracować, zgodziłem się. - Dodał.
- Gdybym wiedziała, że jesteś szefem tej firmy, to nigdy bym tu nie przyszła. - Powiedziałam oschle.
- Nie gadaj głupot dziewczyno. Doskonale pamiętam jak potraktowałaś mnie rok temu, wiem wszystko co robiłaś przez ten rok. - Zaczął, a ja z niedowierzaniem słuchałam co do mnie mówi. - Moi ludzie bacznie Cię obserwowali. W miłości Ci coś nie wychodzi. Ze mną miałabyś dobrze, ale wszystko jak zawsze spieprzyłaś. - Warknął. Odsunęłam się kilka kroków do tyłu, a on tylko się zaśmiał.
- Nie wracajmy do tego. - Powiedziałam.
- Prawda boli, prawda? Teraz masz gówno i musisz zapierdalać, ale gdybyś tylko.. - Przerwałam mu. Nie chciałam tego słuchać.
- Daruj sobie. Daruj sobie to wszystko. - Prawie krzyknęłam. Odwróciłam się na pięcie i złapałam za klamkę.
- A Pani gdzie się wybiera? - Zapytał. Westchnęłam kręcąc głową. Przez to wszystko straciłam humor i najchętniej uciekłabym z tego miejsca jak najdalej, ale ta praca uratowała mi życie. Nie miałam nawet pieniędzy na spłatę rachunków. Musiałam jakoś przeboleć to wszystko. Odwróciłam się ponownie w jego kierunku. Poprawiał kołnierz od swojej białej koszuli. Wygląd cholernie seksownie, ale i tak go nienawidziłam.
- Słucham? Co mam robić? - Zapytałam nie spuszczając z niego wzroku. Wskazał mi skórzaną kanapkę na, którą od razu usiadłam. Usiadł obok mnie. Bardzo blisko mnie. Zaciągnęłam się zapachem jego perfum. Używał tych co zawsze. Moje myśli powędrowały do pięknych chwil, które z nim spędziłam. Wszystkie wspomnienia automatycznie wróciły, a w środku poczułam cholerną pustkę. Jego słowa przywróciły mnie do rzeczywistości.
- Słuchasz mnie, Valerie? - Zapytał. Spojrzałam prosto w jego oczy.
- Przepraszam, zamyśliłam się. Pokręcił tylko głową i po chwili ponownie wytłumaczył mi co mam robić. Zaprowadził mnie do pomieszczenia, w którym miałam spędzić osiem godzin. Moim zadaniem było zrobić porządek w jakimś wielkim magazynie. Wiedziałam, że robi to specjalnie, aby się odwdzięczyć za to wszystko. Zdawałam sobie również sprawę z tego, że będzie mnie poniżał i wykorzystywał do właśnie takich prac, a ja liczyłam na coś innego.
Westchnęłam stając w drzwiach magazynu. Mężczyzna zaśmiał się tylko i odszedł. Zapaliłam światło, by dostrzec lepiej cały magazyn. Panował w nim straszny bałagan, ale nie miałam innego wyjścia. Musiałam to zrobić.
Po ośmiu godzinach wreszcie skończyłam i usiadłam na jednym z kartonów. Schowałam twarz w dłonie i siedziałam tak kilku minut zastanawiając się czy aby na pewno wszystko skończyłam. Z rozmyśleń wyrwał mnie głos Harry'ego. Uniosłam głowę i spojrzałam na niego..
- No proszę, brawo. - Powiedziałam klaszcząc w dłonie. Gdy przestał, dodał. - Nie sądziłem, że potrafisz cokolwiek robić. - Zaśmiał się.
Zignorowałam jego słowa. - Wydaje mi się, że na dzisiaj już skończyłam, więc w takim razi żegnam. - Powiedziałam i mijając go, wyszłam z pomieszczenia i od razu ruszyłam w stronę drzwi wyjściowych, ale szybko mnie dogonił.
- Zaczekaj, żartowałem. - Powiedział. Automatycznie się zatrzymałam. Sama nie wiem dlaczego. Odwróciłam się i spojrzałam na niego.
- Coś jeszcze? - Zapytałam.
- Masz jak wrócić do domu? Bo z tego co wiem, to nie masz auta.
- Ty już się nie martw. Poradzę sobie. - Odparłam oschle i wyszłam. Nie chciałam, aby mnie podwiózł mimo tego, że tak naprawdę pragnęłam jego obecności. Oszukiwałam sama siebie, że go nienawidzę i że nic do niego nie czuję. Byłam głupia, bo już sama nie wiedziałam czego tak naprawdę chcę.
- Witaj Valerie. - Powiedział wstając z krzesła. Ruszył w moim kierunku. Pokręciłam głową z niedowierzania.
- Harry? - Zapytałam. - Ale jak to możliwe? - Byłam w wielkim szoku. Harry i firma? Najwidoczniej dużo mnie ominęło przez ten rok. Nigdy bym nawet nie pomyślała, że Harry będzie miał własną firmę, a tym bardziej tak bardzo znaną.
- Zdziwiona, prawda? Czasami potrafię zaskoczyć człowieka. - Odparł stając przede mną. - Gdy tylko dowiedziałem się, że chcesz u mnie pracować, zgodziłem się. - Dodał.
- Gdybym wiedziała, że jesteś szefem tej firmy, to nigdy bym tu nie przyszła. - Powiedziałam oschle.
- Nie gadaj głupot dziewczyno. Doskonale pamiętam jak potraktowałaś mnie rok temu, wiem wszystko co robiłaś przez ten rok. - Zaczął, a ja z niedowierzaniem słuchałam co do mnie mówi. - Moi ludzie bacznie Cię obserwowali. W miłości Ci coś nie wychodzi. Ze mną miałabyś dobrze, ale wszystko jak zawsze spieprzyłaś. - Warknął. Odsunęłam się kilka kroków do tyłu, a on tylko się zaśmiał.
- Nie wracajmy do tego. - Powiedziałam.
- Prawda boli, prawda? Teraz masz gówno i musisz zapierdalać, ale gdybyś tylko.. - Przerwałam mu. Nie chciałam tego słuchać.
- Daruj sobie. Daruj sobie to wszystko. - Prawie krzyknęłam. Odwróciłam się na pięcie i złapałam za klamkę.
- A Pani gdzie się wybiera? - Zapytał. Westchnęłam kręcąc głową. Przez to wszystko straciłam humor i najchętniej uciekłabym z tego miejsca jak najdalej, ale ta praca uratowała mi życie. Nie miałam nawet pieniędzy na spłatę rachunków. Musiałam jakoś przeboleć to wszystko. Odwróciłam się ponownie w jego kierunku. Poprawiał kołnierz od swojej białej koszuli. Wygląd cholernie seksownie, ale i tak go nienawidziłam.
- Słucham? Co mam robić? - Zapytałam nie spuszczając z niego wzroku. Wskazał mi skórzaną kanapkę na, którą od razu usiadłam. Usiadł obok mnie. Bardzo blisko mnie. Zaciągnęłam się zapachem jego perfum. Używał tych co zawsze. Moje myśli powędrowały do pięknych chwil, które z nim spędziłam. Wszystkie wspomnienia automatycznie wróciły, a w środku poczułam cholerną pustkę. Jego słowa przywróciły mnie do rzeczywistości.
- Słuchasz mnie, Valerie? - Zapytał. Spojrzałam prosto w jego oczy.
- Przepraszam, zamyśliłam się. Pokręcił tylko głową i po chwili ponownie wytłumaczył mi co mam robić. Zaprowadził mnie do pomieszczenia, w którym miałam spędzić osiem godzin. Moim zadaniem było zrobić porządek w jakimś wielkim magazynie. Wiedziałam, że robi to specjalnie, aby się odwdzięczyć za to wszystko. Zdawałam sobie również sprawę z tego, że będzie mnie poniżał i wykorzystywał do właśnie takich prac, a ja liczyłam na coś innego.
Westchnęłam stając w drzwiach magazynu. Mężczyzna zaśmiał się tylko i odszedł. Zapaliłam światło, by dostrzec lepiej cały magazyn. Panował w nim straszny bałagan, ale nie miałam innego wyjścia. Musiałam to zrobić.
Po ośmiu godzinach wreszcie skończyłam i usiadłam na jednym z kartonów. Schowałam twarz w dłonie i siedziałam tak kilku minut zastanawiając się czy aby na pewno wszystko skończyłam. Z rozmyśleń wyrwał mnie głos Harry'ego. Uniosłam głowę i spojrzałam na niego..
- No proszę, brawo. - Powiedziałam klaszcząc w dłonie. Gdy przestał, dodał. - Nie sądziłem, że potrafisz cokolwiek robić. - Zaśmiał się.
Zignorowałam jego słowa. - Wydaje mi się, że na dzisiaj już skończyłam, więc w takim razi żegnam. - Powiedziałam i mijając go, wyszłam z pomieszczenia i od razu ruszyłam w stronę drzwi wyjściowych, ale szybko mnie dogonił.
- Zaczekaj, żartowałem. - Powiedział. Automatycznie się zatrzymałam. Sama nie wiem dlaczego. Odwróciłam się i spojrzałam na niego.
- Coś jeszcze? - Zapytałam.
- Masz jak wrócić do domu? Bo z tego co wiem, to nie masz auta.
- Ty już się nie martw. Poradzę sobie. - Odparłam oschle i wyszłam. Nie chciałam, aby mnie podwiózł mimo tego, że tak naprawdę pragnęłam jego obecności. Oszukiwałam sama siebie, że go nienawidzę i że nic do niego nie czuję. Byłam głupia, bo już sama nie wiedziałam czego tak naprawdę chcę.
Ten sam dzień. - Wieczór.
Po pracy musiałam się czymś zając, aby przestać myśleć o Harry'm, ale niestety nic nie pomagało. Poddałam się i po kąpieli w samej bieliźnie poszłam do salonu i rozsiadłam się wygodnie na kanapie, gdy nagle rozległo się pukanie do drzwi. Podeszłam do nich i wyjrzałam przez judasza. Byłam zszokowana, ale bez żadnego zastanowienia otworzyłam od razu drzwi. Chłodne powietrze wleciało do środka co spowodowało gęsią skórkę na mojej skórze.
- Co ty tutaj robisz? - Zapytałam patrząc na niego. Miał na sobie czarne obcisłe spodnie jak za dawnych czasów oraz białą podkoszulkę i czarny płaszcz, który miał odpięty. Nic nie odpowiedział tylko zza pleców wyciągnął ogromny bukiet róż i wino.
- To dla Ciebie. - Odparł. Niepewnie wzięłam od niego ten bukiet i wino.
- Wejdź. - Powiedziałam otwierając szerzej drzwi i gdy tylko wszedł do środka zamknęłam drzwi i zakluczyłam je. Wino położyłam na stoliku w salonie, a bukiet róż zaniosłam do wazonu. Wzięłam dwa kieliszki do wina i wróciłam do niego. Rozglądał się po moim skromnym salonie.
- Napijesz się? - Zapytałam kładąc kieliszki na szklanym stoliku i nie czekając na odpowiedz zniknęłam za drzwiami swojej sypialni. Założyłam na siebie koszulę nocną i ponownie pojawiłam się w salonie. Harry siedział na kanapie i kończył nalewać wino do kieliszków. Usiadłam obok niego.
- Dlaczego przyszedłeś? - Zapytałam w pewnym momencie, aby zbić ciszę. Przeniósł swój wzrok na mnie i podał mi kieliszek. Wzięłam go od niego, a gdy stuknął swoim kieliszkiem w mój, od razu upiłam małego łyka.
- Przyszedłem, ponieważ chciałem ponownie Cię zobaczyć. - Odpowiedział. - Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak mi cholernie Ciebie brakuje. Nie mogę żyć bez Ciebie, Val. - Dodał po chwili. Ciągle patrzył prosto w moje oczy. W głębi duszy cieszyłam się bardzo, że to powiedział, ponieważ powoli zaczynałam się bać, że już naprawdę ma mnie gdzieś i że już nic do mnie nie czuje.
- Naprawdę? - Zapytałam, aby się upewnić.
- Oczywiście. Nie mógłbym Cię okłamać w tej sprawie. - Odparł. Posłałam mu tylko uśmiech i wypiłam całe wino ze swojego kieliszka. Po kilku godzinach wypiliśmy już dwie butelki wina. Nawet nie wiem kiedy jego usta połączyły się z moimi w pocałunek. Dłoń chłopaka powędrowała pod moją koszulę, a ja nie potrafiłam się temu wszystkiemu oprzeć.
Na dzisiaj to tyle. Zdaję sobie sprawę z tego, że nikt już praktycznie nie przeczyta tego rozdziału, ale zawsze warto spróbować. Liczę na szczere komentarze. Jeśli pojawiły się jakiekolwiek błędy to przepraszam.
Dziękuję kochana za ten rozdział! Jest bardzo wciągający. Bardzo zżyłam się z tym blogiem od początku jego prowadzenia i cieszę się, że znów mogę go czytać. Jak najwięcej weny słonko. A wracając do rozdziału- genialny, nie spodziewałam się czegoś takiego. :)
OdpowiedzUsuńFajnie powrócić do czytania twojego opowiadania ☺ Już czekam na kolejny rozdział ❤
OdpowiedzUsuńUbóstwiam! 😘 nie mogę się doczekać następnego rozdziału 😘
OdpowiedzUsuńNie sądziłam, że masz talent do pisania. Nie dość, że robić cudowne wyglądy to i jeszcze świetnie piszesz. Biorę się z czytanie od początku.
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że jestem zachwycona rozdziałem ;) Czekam na następny
OdpowiedzUsuńAaa i mam cichą nadzieję, że z Harrym jej wyjdzie. ;)
UsuńProsisz o komentowanie, więc komentuję. :* Czekam na next. :*
OdpowiedzUsuńNie wierzę, że wróciłaś.<3333
OdpowiedzUsuńIdealny rozdzial.:*:*
OdpowiedzUsuńZakochana jestem po uszy w tym blogu.>
OdpowiedzUsuń