czwartek, 12 lutego 2015

Rozdział 148.

7 miesięcy później.
Jestem sama jak palec. Nikogo przy sobie już nie mam. Wszyscy całkowicie się ode mnie odwrócili. To mieszkanie to jednak jedna wielka porażka, więc znowu wprowadzam się do mamy i Josh'a oraz małego Christiana. Ogólnie jestem z siebie dumna, bo od wyjazdu Harry'ego do pracy z nikim nie spałam. Staram się zmienić i sama widzę, że udaje mi się. 
Razem z walizkami weszłam do domu. Zdziwiona mama automatycznie spojrzała się na mnie.
- Wreszcie zmądrzałaś. - powiedziała, przytulając mnie mocno. 
- Mamo, dusisz mnie. - poinformowałam ją z wielkim trudem. Odsunęła się. Na jej twarzy ciągle widniał uśmiech. Właśnie za taką mamą tęskniłam. 
Kobieta wzięła jedną moją walizkę, a ja drugą i weszłyśmy do mojego starego pokoju. Obie usiadłyśmy na łóżku, zmęczone wnoszeniem i zaśmiałyśmy się.
- Kiedy wraca Harry? - zapytała kładąc dłoń na mojej dłoni.
- Za trzy miesiące. - odpowiedziałam, marszcząc czoło. Ogólnie minęło pięć miesięcy, kiedy już nie widzę się z Harry'm. Mama załatwiła mu dobrze płatną pracę, więc musiał wyjechać do Londynu. Chociaż, że każdego dnia rozmawiamy przez telefon, to i tak nie jest to samo. Strasznie za nim tęsknie no, ale muszę wytrzymać jeszcze te trzy miesiące. 
- Zobaczysz kochanie jak to szybko zleci. - powiedziała, uśmiechając się.
- Musi. - odparłam.

 Na kolację mama przygotowała swoją ulubioną sałatkę. Wszyscy usiedliśmy do stołu i w ciszy zaczęliśmy jeść. Czułam się skrępowana, kiedy czułam na sobie wzrok Josh'a. Było mi naprawdę dziwnie, bo od dawna z nim nie rozmawiałam. 
W szkole zazwyczaj go unikałam, ale robił mi na złość i zawsze na lekcji brał mnie do tablicy. Dobrze wiedział, że chemia nie jest dla mnie. 
- Valerie, Josh mi mówił o Twoich ocenach z chemii. - odezwała się raptownie mama. Spojrzałam na nią.
- Co z nimi jest nie tak? - zapytałam zdziwiona.
- Masz same jedynki. Może wreszcie byś je poprawiła?
- Ale czy to moja wina, że co lekcje bierze mnie do odpowiedzi? - zapytałam. - Jakby innych uczniów nie było tylko wiecznie ja. Już mam tego dość. To, że nie rozmawiam z Tobą, to nie znaczy, że musisz robić mi na złość. - ostatnie słowa skierowałam do mężczyzny. Nie spuszczając ze mnie wzroku, odłożył widelec. 
- To może zamiast ciągle mieć wyjebane to mogłabyś wziąć się za naukę? - odparł. Zaśmiałam się.
- Śmieszny jesteś. - powiedziałam. - Gdybym zrobiła Ci lodzika, albo w innym przypadku bym się z Tobą przespała, to dałbyś mi wtedy spokój, prawda? - wróciłam do punktu wyjścia. Mama zdziwiona spojrzała najpierw na mnie, a później na niego.
- O czym ty mówisz, Valerie? 
- Po prostu mówię jak jest. - odsunęłam talerz i wstałam. 
- Josh, powiedz coś.. - powiedziała, kładąc dłoń na jego dłoni.
- Co mam Ci powiedzieć? - zapytał. - Że Twoja córeczka wiecznie kłamie, a to tylko po to żebyś wyjebała mnie z domu? - dodał. Zaśmiałam się i wyszłam. Nie mogłam słuchać tego co mówi, a ona i tak mu wierzy no i wiecznie to ja wychodzę na tą najgorszą. Następnym razem zanim coś powiem to muszę ugryźć się w język. Mówisz prawdę - źle, kłamiesz - źle. To najlepiej być cicho. 

Wróciłam do łazienki z czystą bielizną oraz koszulą nocną. Usiadłam na małym, białym krzesełku i patrzyłam jak wanna napełnia się wodą. Zanurzyłam rękę i szybko ją wyciągnęłam. Zakręciłam całkowicie wodę i rozebrałam się do naga. Przed wejściem, upewniłam się czy na pewno zamknęłam drzwi. Gdy już to zrobiłam, szybko weszłam do wanny.
Wreszcie mogłam się odprężyć i zapomnieć o wszystkim. Żeby jeszcze bardziej się zrelaksować, wzięłam z paczki jednego papierosa i odpaliłam go. 
Leżałam w wannie i paliłam szluga. Nikt mi nie przeszkadzał. Tak chciałabym mieć codziennie.

Po dobrej godzinie wreszcie wyszłam. Ubrana w koszulę nocną wróciłam do swojej sypialni. Siedząc na łóżku, zaczęłam przeglądać powiadomienia w telefonie. Loczek codziennie o 22 dzwonił, ale nie dzisiaj. Byłam bardzo zdziwiona, więc sama do niego zadzwoniłam, ale nie odbierał. Ciągle włączała się poczta głosowa.
Zaczęłam się martwić. Przez półgodziny chodziłam niespokojna po pokoju, ale niepotrzebnie. Telefon zaczął wibrować. Szybko podeszłam do szafki nocnej i spojrzałam na wyświetlacz. Zadowolona odebrałam, przykładając go do ucha.
- Co tak późno? - zapytałam. - Martwiłam się o Ciebie.
- Przepraszam kochanie, ale dłużej musiałem zostać w pracy. - odpowiedział.
- Kochanie możesz do mnie przyjść? - usłyszałam głos kobiety. O co kurwa chodzi? Kochanie? 
- Harry, kurwa możesz mi powiedzieć co jest grane? - zapytałam.
- Ale o co Ci chodzi? - zapytał zdziwiony jakby nie wiedział o co chodzi.
- ,,Kochanie możesz do mnie przyjść?" - zacytowałam słowa jakiejś kobiety. Brunet od razu się zaśmiał.
- Spokojnie to nie do mnie. -  odparł.
- Na pewno? - zapytałam żeby się upewnić.
- No tak. Możesz być spokojna. - kiedy to powiedział, na mojej twarzy pojawił się uśmiech. - A teraz przepraszam, ale muszę kończyć, bo jestem zmęczony. 
- No dobrze. Kocham Cię. - powiedziałam sama do siebie, bo zakończył wcześniej rozmowę. Rzuciłam telefon na szafkę i położyłam się do łóżka.
 Kiedy już wreszcie przysypiałam, ktoś usiadł na przeciwko mnie. Otworzyłam zaspane oczy, po to tylko, aby zobaczyć kto to. Na szczęście była to mama. Pocałowała mnie w czoło i wstała, ale nie wyszła z pokoju.
Byłam tak strasznie zmęczona, że nawet nie miałam siły otworzyć ponownie oczu, jakby coś nalała mi do tej wody, której napiłam się chwilę przed rozmową z Harry'm. 
Szukała czegoś w moich pułkach. Robiła to, bo wiedziała, że się nie obudzę i tak właśnie się nie stało. Nawet nie wiem, kiedy całkowicie odleciałam.

Gdy obudziłam się rano, na małym stoliku stało śniadanie. Jajecznica i bekon. Jak ja dawno tego nie jadłam. Uśmiechnięta usiadłam na brzegu łóżka i powoli przybliżyłam stolik. Przed skosztowaniem, przetarłam oczy i przeciągnęłam się jeszcze na łóżku. Zaczęłam jeść, a wtedy weszła mama.
- Jak się spało, kochanie? - zapytała. Uśmiechnęłam się.
- Bardzo dobrze. - odpowiedziałam, po czym upiłam małego łyka herbaty. - Która godzina? - zapytałam. Kobieta spojrzała na zegarek i odpowiedziała.
- 6:30. - zmarszczyłam czoło.
- Tak wcześnie, a ja już nie śpię? - kiedy to powiedziałam, kobieta zaśmiała się. 
- Wyglądasz na bardzo wyspaną.
- Bo tak właśnie jest. - odpowiedziałam. Skończyłam jeść i skorzystałam z porannej toalety. Umyłam zęby, zrobiłam makijaż i wyprostowałam włosy. W pokoju, podeszłam od razu do garderoby. Wyjęłam pierwsze lepsze ubrania po czym założyłam je na siebie.

Gotowa zeszłam na dół, gdzie był tylko Josh.
- Gdzie mama? - zapytałam. Spojrzał tylko na mnie i nie odpowiedział. Pokręciłam głową. Nie chciałam być z nim w domu, więc wyszłam już do szkoły.  W drodze do tej zasranej szarej budy, spotkałam Sarę. 
- Cześć. - powiedziała podchodząc do mnie.
- Hej Saruś. - odparłam. - Dzisiaj wieczorem chcę spędzić z Tobą czas. Mogłabyś przyjść na noc? - zaproponowałam, a to tylko dlatego, bo chciałam zrobić temu frajerowi na złość. Na jej twarzy pojawił się szczery uśmiech.
- Bardzo chętnie. - odpowiedziała. Wzięłam ją pod rękę i wolnym krokiem szłyśmy, mijając ludzi w garniturach, którzy pewni szli do pracy. - A mam pytanie. - powiedziała, kiedy już weszłyśmy do szkoły. Zatrzymałam się, patrząc na nią.
- Śmiało, pytaj. 
- Czy Josh nie będzie zły, że przyszłam? - i tego pytania właśnie się spodziewałam. Cieszę się, że o to zapytała. Od razu, uśmiechnęłam się.
- Ale ty się kochanie nie przejmuj nim. On może sobie pogadać i nic więcej. - odparłam. 

Gdy mężczyzna pojawił się w szkole, szybko przytuliłam dziewczynę. Przeszedł obok mierząc nas wzrokiem. Odsuwając się od przyjaciółki, zaśmiałam się specjalnie.
- Chodźmy na lekcje. - powiedziałam. Idąc w stronę sali, dodałam. - Znowu z nim. - dziewczyna zaśmiała się.
- Usiądziemy razem w ostatniej ławce i damy mu w kość. - obie zaśmiałyśmy się jednocześnie. Spóźnione weszłyśmy do sali, bo jeszcze musiałyśmy zajść do toalety. Na całe szczęście ostatnia ławka była wolna, więc szybko zajęłyśmy miejsce. Wyciągnęłyśmy zeszyty i spojrzałyśmy na mężczyznę. Przez całą lekcję rozmawiałyśmy, śmiałyśmy się i nie słuchałyśmy tego co mówi. Widziałyśmy, że już nieźle jest wkurwiony, ciągłym uciszaniem nas. W pewnym momencie uderzył dłonią w naszą ławkę.
- Do dyrektora! Natychmiast. - powiedział stanowczo, na co tylko zaśmiałyśmy się. Spakowałyśmy swoje zeszyty i wyszłyśmy z sali. 
- Chodź idziemy stąd. - powiedziałam ciągnąc przyjaciółkę w stronę wyjścia. 
- A Panie, gdzie się wybierają? - usłyszałyśmy za sobą głos mężczyzny. Jednocześnie odwróciłyśmy się na pięcie i spojrzałyśmy na dyrektora.
- Eee.. Sara źle się czuje i Pan Josh, powiedział, że mam wyjść z nią na świeże powietrze. - powiedziałam to co pierwsze przyszło mi na myśl. 
- A ja dostałem inną informację od Pana Josh'a. - odpowiedział. Spojrzałyśmy na siebie i zmarszczyłyśmy czoło.
- No trudno. Raz się żyję. - szepnęła Sara. Uśmiechnęłam się i razem poszłyśmy za szczupłym, przystojnym mężczyzną.
- Ale ma fajny tyłeczek. - szepnęłam koleżance na ucho. Zaczęła się śmiać jak głupia. Nie liczyła się z konsekwencjami. Brunet odwrócił się w naszą stronę.
- Dziewczyny, proszę was! Uspokójcie się. - powiedział. Weszłyśmy do jego nudnego gabinetu.
- Więc jaka kara nas czeka? - zapytałam.
- Wasze mamy zostały już poinformowane. Zaraz tu będę. - powiedział, siadając za biurkiem.
- Co? - powiedziałyśmy równocześnie. Nie mogłam uwierzyć, że ściągnął tu moją mamę. Nie minęło 10 minut, a obie kobiety pojawiły się w gabinecie. Musiałyśmy wyjaśnić, dlaczego tak się zachowałyśmy na Josh'a lekcji. Dużo nie miałyśmy dopowiedzenia, więc szybko opuściłyśmy mały gabinet mężczyzny, a nasze mamy zostały w środku. Od razu poszłyśmy do łazienki. Stanęłam przed lustrem i poprawiłam włosy. 
- Ale on jest pojebany. - powiedziała brunetka.  Spojrzałam na nią w lustrze i zaśmiałam się.
- Spokojnie. Niedługo się do tego przyzwyczaisz. - odparłam. 

Wreszcie zadzwonił dzwonek na przerwę. Cała moja klasa, opuściła budynek szkolny i wszyscy ruszyli w swoją stronę. Razem z Sarą poszłyśmy do sklepu zrobić zakupy na dzisiejszy wieczór.  Kupiłyśmy pełno słodyczy i alkohol oraz jakieś napoje niegazowane. W drodze do domu spotkałyśmy tego chłopaka co szantażował mnie filmikiem. Chciałyśmy go ominąć, ale stanął nam na drodze razem z jakimś swoim kolegą. 
- Wypad mi stąd. - powiedziałam. 
- Mmm, a ty zawsze taka groźna. - odparł.
- Daj mi spokój palancie. - powiedziałam.  Zbliżył się do mnie.
- Grzeczniej, bo następnym razem Ci tego nie podaruję. - zagroził.
- Śmieszny jesteś. - odparłam i zaczęłam iść.
Chwilę później.
- Mamo. - krzyknęłam, gdy weszliśmy do salonu. Kobieta wyjrzała z sypialni. - Dzisiaj Sara zostaje na noc. - dodałam po czym pociągnęłam przyjaciółkę na piętro. Położyłyśmy torby z zakupami na komodzie i zmęczone usiadłyśmy na łóżku.
- Palisz? - zapytała, wyciągając z torby paczkę papierosów. 
- Tak. - odparłam, biorąc jednego szluga. Odpaliłam i zaciągnęłam się. - Twoja mama wie, że palisz?
- Nie. - odparłam, uśmiechając się.

*******
Zaczynamy drugą wódkę. Już mam lekką bombę po tamtej. Nie ma to jak alkohol i papierosy. 
- Już widzę jak będziemy jutro się czuć w szkole. - powiedziała. Zaśmiałam się. 
- Raz się żyje, nie pamiętasz? - uniosła kieliszek. Zrobiłam to samo. Wypiłam do dna i zmarszczyłam czoło. Szybko napiłam się soku.
Po godzinie skończyłyśmy pić. 
 Dziewczyna pchnęła mnie na łóżko i położyła się na mnie. Nawet nie wiem, kiedy zaczęłyśmy się całować. Odwzajemniłam pocałunek. 
Na całe szczęście do niczego więcej nie doszło. Po pocałunku, poszłyśmy wziąć szybki wspólny prysznic. Chociaż był problem z utrzymaniem się na nogach to i tak dałyśmy radę. 
- Valerie. - powiedział mężczyzna, pukając w drzwi od łazienki.
- Wynoś się. - krzyknęłam i zaczęłam się śmiać. Dziewczyna zsunęła się po zimnych i mokrych kafelkach na podłogę. 

Następnego dnia. - Ranek.
- O boże jak tu śmierdzi. - powiedziała mama, kiedy tylko weszła do pokoju. Otworzyła okno.
- Mamo, daj nam spać. - powiedziałam zachrypniętym głosem.
- Wstawajcie do szkoły. Za 30 minut chcę widzieć was na śniadaniu. - odpowiedziała i wyszła. Usiadłam na brzegu łóżka i przetarłam oczy. 
- Sara, wstawaj. - powiedziałam, szturchając ją. Przekręciła się w moją stronę i zmarszczyła czoło.
- Strasznie boli mnie głowa. - powiedziała siadając obok mnie.
- Mnie też. - odparłam. Wzięłam butelkę wody i upiłam kilka łyków. - Masakra. - dodałam, wstając z łóżka. Skorzystałam z porannej toalety i kiedy wróciłam do sypialni Sara była już ubrana.  - Szybka jesteś. - powiedziałam uśmiechając się.
- Za to ty nie. - zaśmiała się i zniknęła za drzwiami łazienki. 
Gdy skończyłam się ubierać, podeszłam do komody i spojrzałam na plan zajęć. Dzisiaj do 15:30 w szkole. Zmarszczyła czoło i spakowałam potrzebne zeszyty do plecaka. Kiedy skończyłam, do pokoju weszła Sara. Spojrzała na mnie.
- Już gotowa? - zapytałam. Pokiwała twierdząco głową. Wzięłyśmy swoje rzeczy i zeszłyśmy na śniadanie. Usiadłyśmy przy stole w kuchni i zaczęłyśmy jeść kanapki.
Kończyłyśmy już jeść i wtedy pojawił się w kuchni Josh. Spojrzałyśmy równocześnie na niego i zaśmiałyśmy się pod nosem. Kiedy wychodziłyśmy, zmierzył nas wzrokiem.

*******
W szkole dopiero ogarnęłam, że wczoraj dzwonił do mnie Harry. - Kurwa. - powiedziałam pod nosem i oddzwoniłam do niego.
- Hej kochanie. - powiedział zaspanym głosem.
- Obudziłam Cię? - zapytałam.
- Tak. - odpowiedział. 
- To zadzwonię po zajęciach. Kocham Cię. - powiedziałam i zakończyłam połączenie. Schowałam telefon do kieszeni i za przyjaciółką, poszłam na zajęcia.

Na całe szczęścia ten dzień w szkole szybko zleciał. Strasznie się źle czułam, ale wytrzymałam do końca. Niestety Sara zwolniła się już po trzeciej lekcji. Wychodząc ze szkoły, wpadłam na mamę.
- Co ty tutaj robisz? - zapytałam zdziwiona.
- Przyszłam do Josh'a po pieniądze. - odpowiedziała z uśmiechem na twarzy.
- Rozumiem. - odparłam i wyszłam przed szkołę. Podeszłam do samochodu mamy i spojrzałam na małego Christiana. Otworzyłam tylne drzwi i wsiadłam do środka.
- Cześć Maluch. - powiedziałam. Z torebki wyciągnęłam batonika. Otworzyłam go i podałam chłopczykowi. Zadowolony wziął go ode mnie i powoli zaczął jeść.
- Gdzie poszła mamusia? - zapytał.
- Do taty po pieniążki. - odpowiedziałam, wycierając mu twarz mokrą chusteczką. 
- Nie lubię kiedy to robisz. - powiedział. Zaśmiałam się. Trzy letnie dziecko, a tak ładnie już mówi.
- Przepraszam. - powiedziałam i akurat przyszła mama.
- Jedziesz z nami na zakupy? 
- Pewnie. 

Obładowana torbami, weszłam do domu. Przechodząc przez salą, dostrzegłam Josh'a z jakąś kobietą. 
- Ej, a ty co odwalasz? - zapytałam, przyglądając się lepiej kobiecie. Kurwa przecież to mama Sary. O co w ogóle chodzi? 
- Nie Twoja sprawa. Idź do siebie. - odpowiedział chamsko.


W następnym rozdziale będzie coś co was zaskoczy i mam nadzieję, że ogólnie wam się to spodoba. Zwłaszcza tym co są za Harry'm i Valerie. (:

Jeśli będą komentarze to jutro pojawi się nowy rozdział.
Kocham Cię. :*

12 komentarzy:

  1. Tyle czasu bez siebie masakra ... Już się jutra doczekać nie mogę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Misiu rozdział jak zwykle cudowny :) Cieszę się że go dodałaś tak szybko po naszej rozmowie smsowej :) Chcę już następny rozdział <3 I czekam na wiecej miłości no i sexu hihi :D Kocham :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam kocham Val i Harry mają być razem cały cały czas i coś mi się wydaje ze za nie długo bd +18

    OdpowiedzUsuń
  4. o luju no napisz to szybko błagam chce wiedzieć co sie stanie

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurde już nie mogę sie doczekać następnego rozdziału;*** a co do tego to jest cudowny i boski <3 Gratulacje ;***

    OdpowiedzUsuń
  6. Valerie+Josh= TAK! Valerie+Harry=NIE! jejuniu jaki rozdział fajny! Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Valerie + HARRY = NSNSNSSS
    Valerie + Josh = porażka :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział, oczywiście jak zwykle bardzo ciekawy. Bardzo mi się podoba. Już tylko czekam na jakąś erotyczną scenkę z Harrym i będę już bardzo zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak się cieszę że w next będzie coś o Valerie i Harrym (: a co do tego, jest genialny :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem tutaj od początku tego bloga i zostanę do końca. Oczywiście rozdział jak zwykle trzymający w napięciu i bardzo ciekawy. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału, ponieważ jestem za Harrym i Valerie. Są razem tacy wspaniali. Josh jest po prostu dupkiem. Moje zdanie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział bardzo mi się spodobał. I pytanie.. Czy ty zawsze musisz kończyć w takim momencie? :D
    No cóż, zdążyłam się przyzwyczaić, bo o to m.in chodzi,aby zachęcić do dalszego czytania ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. AWWWRGH! NEXT,,PROSZE. Troszke pokrecone, ale fajne

    OdpowiedzUsuń

aniołki najwspanialsze.

Layout by Yassmine