- Nie wiem czy mogę Ci zaufać. Powinieneś powiedzieć mi o tym od razu. - Odparłam unosząc wzrok na niego. Uważnie mi się przyglądał. Nic nie mogłam wyczytać z jego twarzy. Chłopak nic nie powiedział. Wyciągnął z kieszeni od płaszczu telefon i po wpisaniu numeru nacisnął zieloną słuchawkę i przyłożył go do ucha. Przez kilka minut rozmawiał z bodajże swoją dziewczyną. Umówił się z nią za godzinę w kawiarnii. Gdy rozłączył się, odłożył telefon na stolik i spojrzał na mnie.
- Pojedziesz tam ze nną. Wszystko jej powiem. Zakończę z nią wszystko. Chce żebyś przy tym była, ponieważ musisz mi uwierzyć. - Wyjaśnił. Zamurowało mnie.
- Nie musisz tego robić. - Rzuciłam oschle odwracając wzrok.
- Muszę. Musisz mi uwierzyć, że kocham tylko Ciebie. - Odparł.
- Okej. Niech Ci będzie. - Powiedziałam po czym zaśmiałam się cicho. Byłam ciekawa jej reakcji.
Bez słowa wstałam z kanapy i poszłam do łazienki, w której poprawiłam swój makijaż. Po kilku minutach wróciłam do chłopaka.
- Jesteś na mnie zła, prawda? - Zapytał. Uniosłam wzrok na niego.
- Jeszcze się pytasz? Jestem na Ciebie bardzo zła. Nie rozumiem dlaczego nie powiedziałeś mi o tym wcześniej. - Odpowiedziałam i w tym samym czasie zadzwonił jego telefon. Zerknął tylko na wyświetlacz, ale nie odebrał. Widziałam, że to Camila. Po chwili otrzymał wiadomość. Tym razem wziął go do ręki i przeczytał treść wiadomości.
- Musimy jechać teraz. - Poinformował mnie. Wstałam bez słowa i podeszłam do wieszaka. Założyłam buty oraz płaszczyk i wyszłam na zewnątrz. Gdy mężczyzna do mnie dołączył, zamknęłam drzwi i wsiadłam do samochodu. Przez całą drogę do kawiarni milczałam. Ciągle myślałam o tym co wydarzy się za chwilę. Gdy byliśmy na miejscu wysiadłam z auta. Chłopak podszedł do mnie i spojrzał prosto w moje oczy.
- Kocham Cię. - Powiedział i musnął moje wargi. Uśmiechnęłam się delikatnie. Złapał mnie za rękę i razem weszliśmy do kawiarni, w której siedziała już Camila. Zdenerwowana wstała i podeszła do nas.
- Co to ma znaczyć kochanie? - Zapytała patrząc się na nasze splecione dłonie. - Wyjaśnij mi to natychmiast. - Krzyknęła.
- Uspokój się. Usiądźmy. - Powiedział stanowczo. Dziewczyna jak piesek posłuchała się i usiadła na swoje miejsce. My zajęliśmy miejsce na przeciwko niej.
- Już dawno miałem Ci to powiedzieć. Nie kocham Cię już Camila i nie chcę już dłużej tego ciągnąć. - Powiedział i oboje czekaliśmy na jej odpowiedź. Twarz dziewczyny automatycznie się zmieniła, a łzy napłynęły jej do oczu.
- Co? O czym ty mówisz? - Zapytała kręcąc głową.
- To co słyszysz. Nie kocham Cię. - Powtórzył. Dziewczyna wpadła w jakąś histerię. Zaczęła płakać i wrzeszczeć.
- Jestem w ciąży. - Wykrzyczała, a mnie zamurowało tak samo jak Harry'ego. Chyba oboje się tego nie spodziewaliśmy. Po krótkiej chwili milczenia, powiedział.
- Jak możesz być ze mną w ciąży jak zawsze się zabezpieczaliśmy? - Warknął zdenerwowany. - Dobrze wiem, że pieprzyłaś się z ochroniarzem. - Dodał i wstał po czym złapał mnie za rękę. Opuściliśmy kawiarnię. Ona została w środku. Uderzył pięścią w ścianę budynku.
- Uspokój się kochanie. - Powiedziałam bardzo spokojnie kładąc dłoń na jego ramieniu. Spojrzał na mnie. - Kocham Cię. - Dodałam cicho i niepewnie. Nie wiedziałam jak zareaguje, ale najwidoczniej te słowa poprawiły mu humor. Uśmiechnął się i mocno wtulił mnie w siebie.
- Ja Ciebie też kocham, Val. - Odparł odsuwając się ode mnie. - Jedźmy stąd. - Dodał.
Bez słowa wstałam z kanapy i poszłam do łazienki, w której poprawiłam swój makijaż. Po kilku minutach wróciłam do chłopaka.
- Jesteś na mnie zła, prawda? - Zapytał. Uniosłam wzrok na niego.
- Jeszcze się pytasz? Jestem na Ciebie bardzo zła. Nie rozumiem dlaczego nie powiedziałeś mi o tym wcześniej. - Odpowiedziałam i w tym samym czasie zadzwonił jego telefon. Zerknął tylko na wyświetlacz, ale nie odebrał. Widziałam, że to Camila. Po chwili otrzymał wiadomość. Tym razem wziął go do ręki i przeczytał treść wiadomości.
- Musimy jechać teraz. - Poinformował mnie. Wstałam bez słowa i podeszłam do wieszaka. Założyłam buty oraz płaszczyk i wyszłam na zewnątrz. Gdy mężczyzna do mnie dołączył, zamknęłam drzwi i wsiadłam do samochodu. Przez całą drogę do kawiarni milczałam. Ciągle myślałam o tym co wydarzy się za chwilę. Gdy byliśmy na miejscu wysiadłam z auta. Chłopak podszedł do mnie i spojrzał prosto w moje oczy.
- Kocham Cię. - Powiedział i musnął moje wargi. Uśmiechnęłam się delikatnie. Złapał mnie za rękę i razem weszliśmy do kawiarni, w której siedziała już Camila. Zdenerwowana wstała i podeszła do nas.
- Co to ma znaczyć kochanie? - Zapytała patrząc się na nasze splecione dłonie. - Wyjaśnij mi to natychmiast. - Krzyknęła.
- Uspokój się. Usiądźmy. - Powiedział stanowczo. Dziewczyna jak piesek posłuchała się i usiadła na swoje miejsce. My zajęliśmy miejsce na przeciwko niej.
- Już dawno miałem Ci to powiedzieć. Nie kocham Cię już Camila i nie chcę już dłużej tego ciągnąć. - Powiedział i oboje czekaliśmy na jej odpowiedź. Twarz dziewczyny automatycznie się zmieniła, a łzy napłynęły jej do oczu.
- Co? O czym ty mówisz? - Zapytała kręcąc głową.
- To co słyszysz. Nie kocham Cię. - Powtórzył. Dziewczyna wpadła w jakąś histerię. Zaczęła płakać i wrzeszczeć.
- Jestem w ciąży. - Wykrzyczała, a mnie zamurowało tak samo jak Harry'ego. Chyba oboje się tego nie spodziewaliśmy. Po krótkiej chwili milczenia, powiedział.
- Jak możesz być ze mną w ciąży jak zawsze się zabezpieczaliśmy? - Warknął zdenerwowany. - Dobrze wiem, że pieprzyłaś się z ochroniarzem. - Dodał i wstał po czym złapał mnie za rękę. Opuściliśmy kawiarnię. Ona została w środku. Uderzył pięścią w ścianę budynku.
- Uspokój się kochanie. - Powiedziałam bardzo spokojnie kładąc dłoń na jego ramieniu. Spojrzał na mnie. - Kocham Cię. - Dodałam cicho i niepewnie. Nie wiedziałam jak zareaguje, ale najwidoczniej te słowa poprawiły mu humor. Uśmiechnął się i mocno wtulił mnie w siebie.
- Ja Ciebie też kocham, Val. - Odparł odsuwając się ode mnie. - Jedźmy stąd. - Dodał.
Kilka dni później. - Godzina czternasta.
Przez te kilka dni bardzo dużo się zmieniło. Zamieszkałam z Harry'm, a swoje mieszkanie sprzedałam w czym pomógł mi chłopak. Sama bym sobie nie poradziła, ponieważ się na tym w ogóle nie znam. Tego popołudnia musiałam załatwić parę spraw na mieście, ale gdy tylko skończyłam, pojechałam do firmy. Wszyscy już wiedzieli, że ja i Harry jesteśmy razem. Camila przez te dni nachodziła nas i groziła. Powoli zaczynałam się jej bać. Z dnia na dzień była coraz bardziej nieobliczalna, ale Harry kazał mi się nią nie przejmować.
Weszłam do firmy i od razu udałam się do biura ukochanego. Jak zawsze weszłam bez pukania. Chłopak stał odwrócony w stronę okna i z kimś rozmawiał. Zamknęłam cicho drzwi i podeszłam do niego po czym objęłam go od tyłu. Gdy skończył rozmawiać, odwrócił się w mojej stronie.
- Jak się czujesz, kochanie? Już wszystko załatwiłaś? - Zapytał po czym musnął delikatnie moje wargi. Przytaknęłam głową i pogłębiłam pocałunek. Mężczyzna wziął mnie na ręce i posadził na biurku. Rozchyliłam nogi co wykorzystał i zbliżył się bardziej do mnie. Dłonie wsunął pod moją koszulkę. Już miałam rozpiąć rozporek od jego ciasnych spodni, gdy nagle rozległo się pukanie do drzwi. Chłopak zdenerwowany odsunął się ode mnie, a ja zeszłam z biurka i usiadłam na jego krześle.
- Proszę. - Rzucił obojętnie, a drzwi od razu się otworzyły. Do pomieszczenia zajrzała młoda kobieta. Miała na sobie krótką sukienkę, a włosy idealnie opadały na jej ramionach. - Słucham? - Zapytał mając swój wzrok wlepiony we mnie.
- Dzień dobry. Byłam z Panem umówiona. - Powiedziała cicho i niepewnie jakby była przestraszona.
- Wejdź. - Powiedział, a dziewczyna od razu się posłuchała i weszła do środka zamykając za sobą drzwi. Kobieta usiadła na przeciwko mnie po drugiej stronie biurka, a chłopak stał i uważnie się jej przyglądał.
- W jakiej sprawie przyszłaś? - Zapytał.
- Co ty tutaj robisz? - Zapytałam. Już nawet nie byłam zdziwiona jej wizytą. Wyglądała okropnie. Miała na sobie czarne porwane dresy i białą brudną koszulkę. Na dworze było zimno, więc byłam zdziwiona jej ubiorem. Stała zmarznięta i zapłakana.
- Mogę wejść? - Zapytała trzęsąc się. Westchnęłam kręcąc głową.
- Ty chyba oszalałaś. Po tym wszystkim co zrobiłaś ja mam Cię tak po prostu wpuścić do środka? Dobrze wiesz, że nie powinnaś tu być. Dostałaś zakaz zbliżania się do nas. - Wyjaśniłam, ale błagała. Uległam. Nie mogłam na nią patrzeć. - Harry będzie wkurwiony. Zdajesz sobie z tego sprawę prawda? - Zapytałam. - Weźmiesz prysznic, ubierzesz się, zjesz śniadanie i znikasz stąd. - Dodałam wpuszczając ją do środka. Zaprowadziłam ją od razu do łazienki, dałam czyste ręczniki i po chwili doniosłam czyste ubrania. Zostawiłam ją samą w łazience. W tym czasie przygotowałam śniadanie. Starałam się być cicho, aby nie obudzić Harry'ego, ale niestety nie udało się. Chłopak przyszedł do kuchni i zdziwiony spojrzał na mnie.
- Czy ktoś u nas jest? - Zapytał podchodząc do mnie. Pocałował mnie w czoło i zabrał kanapkę z talerza.
- Tak, ale proszę nie denerwuj się. - Powiedziałam. Był zdziwiony, ale mówiłam dalej. - Przyszła Camila. Błagała mnie, abym ją wpuściła. Wyglądała okropnie. Pozwoliłam jej się wykąpać. Dałam jej czyste ubranie i teraz robię śniadanie. Zje i od razu stąd znika. - Wyjaśniłam. Mężczyzna kręcił głową ze zdenerwowanie.
- Coś Ci powiedziałem na ten temat. Ma zakaz zbliżania się do nas, a ty ją tu jeszcze kurwa wpuszczasz? Oszalałaś? - Krzyknął. Przestraszyłam się, ponieważ dawno się tak do mnie nie odzywał. Dziewczyna stanęła w progu drzwi i przyglądała się nam.
- Przepraszam. To moja wina. - Powiedziała w pewnym momencie. Chłopak odwrócił się w jej stronę. - Dziękuję Valerie, że pozwoliłaś mi się chociaż wykąpać. Już znikam. - Dodała ruszając w stronę drzwi.
Weszłam do firmy i od razu udałam się do biura ukochanego. Jak zawsze weszłam bez pukania. Chłopak stał odwrócony w stronę okna i z kimś rozmawiał. Zamknęłam cicho drzwi i podeszłam do niego po czym objęłam go od tyłu. Gdy skończył rozmawiać, odwrócił się w mojej stronie.
- Jak się czujesz, kochanie? Już wszystko załatwiłaś? - Zapytał po czym musnął delikatnie moje wargi. Przytaknęłam głową i pogłębiłam pocałunek. Mężczyzna wziął mnie na ręce i posadził na biurku. Rozchyliłam nogi co wykorzystał i zbliżył się bardziej do mnie. Dłonie wsunął pod moją koszulkę. Już miałam rozpiąć rozporek od jego ciasnych spodni, gdy nagle rozległo się pukanie do drzwi. Chłopak zdenerwowany odsunął się ode mnie, a ja zeszłam z biurka i usiadłam na jego krześle.
- Proszę. - Rzucił obojętnie, a drzwi od razu się otworzyły. Do pomieszczenia zajrzała młoda kobieta. Miała na sobie krótką sukienkę, a włosy idealnie opadały na jej ramionach. - Słucham? - Zapytał mając swój wzrok wlepiony we mnie.
- Dzień dobry. Byłam z Panem umówiona. - Powiedziała cicho i niepewnie jakby była przestraszona.
- Wejdź. - Powiedział, a dziewczyna od razu się posłuchała i weszła do środka zamykając za sobą drzwi. Kobieta usiadła na przeciwko mnie po drugiej stronie biurka, a chłopak stał i uważnie się jej przyglądał.
- W jakiej sprawie przyszłaś? - Zapytał.
Następnego dnia. - Poranek.
Obudziło mnie pukanie do drzwi. Spojrzałam na chłopaka, który jeszcze spał i niechętnie wygrzebałam się z łóżka. Owinięta w szlafroku podeszłam do drzwi i otworzyłam je.- Co ty tutaj robisz? - Zapytałam. Już nawet nie byłam zdziwiona jej wizytą. Wyglądała okropnie. Miała na sobie czarne porwane dresy i białą brudną koszulkę. Na dworze było zimno, więc byłam zdziwiona jej ubiorem. Stała zmarznięta i zapłakana.
- Mogę wejść? - Zapytała trzęsąc się. Westchnęłam kręcąc głową.
- Ty chyba oszalałaś. Po tym wszystkim co zrobiłaś ja mam Cię tak po prostu wpuścić do środka? Dobrze wiesz, że nie powinnaś tu być. Dostałaś zakaz zbliżania się do nas. - Wyjaśniłam, ale błagała. Uległam. Nie mogłam na nią patrzeć. - Harry będzie wkurwiony. Zdajesz sobie z tego sprawę prawda? - Zapytałam. - Weźmiesz prysznic, ubierzesz się, zjesz śniadanie i znikasz stąd. - Dodałam wpuszczając ją do środka. Zaprowadziłam ją od razu do łazienki, dałam czyste ręczniki i po chwili doniosłam czyste ubrania. Zostawiłam ją samą w łazience. W tym czasie przygotowałam śniadanie. Starałam się być cicho, aby nie obudzić Harry'ego, ale niestety nie udało się. Chłopak przyszedł do kuchni i zdziwiony spojrzał na mnie.
- Czy ktoś u nas jest? - Zapytał podchodząc do mnie. Pocałował mnie w czoło i zabrał kanapkę z talerza.
- Tak, ale proszę nie denerwuj się. - Powiedziałam. Był zdziwiony, ale mówiłam dalej. - Przyszła Camila. Błagała mnie, abym ją wpuściła. Wyglądała okropnie. Pozwoliłam jej się wykąpać. Dałam jej czyste ubranie i teraz robię śniadanie. Zje i od razu stąd znika. - Wyjaśniłam. Mężczyzna kręcił głową ze zdenerwowanie.
- Coś Ci powiedziałem na ten temat. Ma zakaz zbliżania się do nas, a ty ją tu jeszcze kurwa wpuszczasz? Oszalałaś? - Krzyknął. Przestraszyłam się, ponieważ dawno się tak do mnie nie odzywał. Dziewczyna stanęła w progu drzwi i przyglądała się nam.
- Przepraszam. To moja wina. - Powiedziała w pewnym momencie. Chłopak odwrócił się w jej stronę. - Dziękuję Valerie, że pozwoliłaś mi się chociaż wykąpać. Już znikam. - Dodała ruszając w stronę drzwi.
Oczami Harry'ego.
Gdy tylko usłyszałem kto jest u nas wkurwiłem się i nakrzyczałem trochę na Valerie. Wiem, że nie powinienem, ale musiałem to zrobić. Chciałem, aby zrozumiała, bo najwidoczniej wcześniej to do niej nie dotarło. Gdy usłyszałem jej głos, odwróciłem się w jej kierunku. Widziałem jak stoczyła się. Nie była przyzwyczajona do takiego życia. Ruszyła w stronę drzwi. Nie mogłem tak tego zostawić. Od razu poszedłem za nią. Gdy złapała za klamkę ja tymczasem złapałem ją za nadgarstek i odwróciłem w swoją stronę.
- Ile razy mam Ci mówić pieprzona kretynko, że masz tu nie przychodzić? Chcesz tego pożałować? - Krzyknąłem patrząc prosto w jej przerażone oczy. Wyraz twarzy dziewczyny od razu się zmienił.
- Harry, przepraszam. Naprawdę przepraszam. - Szepnęła spuszczając głowę.
- W dupie mam Twoje przeprosiny. Wypierdalaj stąd. - Ponownie krzyknąłem. Nie mogłem się opanować. Poczułem dotyk Val na swoim ramieniu, ale nawet on mnie nie uspokoił. - Jeśli jeszcze raz Cię tu zobaczę, to pożałujesz. Obiecuję Ci to. - Dodałem. Nawet nie wiem kiedy pięść dziewczyny znalazła się na moim policzku. Poczułem ból i pieczenie. Wtedy jeszcze bardziej się we mnie zagotowało. Nie mogłem jej tego darować. Niekontrolowanie złapałem ją za szyję i przywarłem do drzwi. Zacisnąłem rękę sprawiając, że zaczęła się dusić. Łzy spłynęły po jej policzkach. Patrzyła przerażona w moje oczy, ale nie przejmowałem się wtedy niczym.
- Proszę Harry, przestań. Nie rób tego. - Wykrzyczała przestraszona Valerie.
W rozdziale mogę znajdować się błędy. Nie mam czasu, aby przeczytać rozdział i je poprawić. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie i jeśli pojawi się jakiś błąd, to zrozumiecie sens zdania.
Dziękuję z całego serca za komentarze. Uwierzcie, że ona cholernie motywują do dalszego czytania i uszczęśliwiają. Będą komentarze, to również pojawi się rozdział.
Piszcie co sądzicie.
Chcesz się ze mną skomentować? Zapraszam na mojego aska >Kliknij, aby przejść do strony<