czwartek, 30 listopada 2017

Rozdział 171.

- Już wczoraj miałem Ci to powiedzieć. Chcę, abyś wiedziała, że jesteś dla mnie najważniejsza. Camila jest dla mnie nikim. To prawda, że jesteśmy razem, ale od bardzo dawna nic do niej nie czuję. Miałem to już zakończyć kilka miesięcy temu, ale nie miałem kiedy. - Tłumaczył, a ja siedziałam na kanapie i uważnie słuchałam to co do mnie mówi. Wydawało mi się to być śmieszne i kręciłam tylko głową. - Proszę Cie Val, uwierz mi. - Usiadł obok mnie po czym położył dłoń na moim udzie.
- Nie wiem czy mogę Ci zaufać. Powinieneś powiedzieć mi o tym od razu. - Odparłam unosząc wzrok na niego. Uważnie mi się przyglądał. Nic nie mogłam wyczytać z jego twarzy.  Chłopak nic nie powiedział. Wyciągnął z kieszeni od płaszczu telefon i po wpisaniu numeru nacisnął zieloną słuchawkę i przyłożył go do ucha. Przez kilka minut rozmawiał z bodajże swoją dziewczyną. Umówił się z nią za godzinę w kawiarnii. Gdy rozłączył się, odłożył telefon na stolik i spojrzał na mnie.
- Pojedziesz tam ze nną. Wszystko jej powiem. Zakończę z nią wszystko. Chce żebyś przy tym była, ponieważ musisz mi uwierzyć. - Wyjaśnił. Zamurowało mnie. 
- Nie musisz tego robić. - Rzuciłam oschle odwracając wzrok. 
- Muszę. Musisz mi uwierzyć, że kocham tylko Ciebie.  - Odparł.
- Okej. Niech Ci będzie. - Powiedziałam po czym zaśmiałam się cicho. Byłam ciekawa jej reakcji.
Bez słowa wstałam z kanapy i poszłam do łazienki, w której poprawiłam swój makijaż. Po kilku minutach wróciłam do chłopaka.
- Jesteś na mnie zła, prawda? - Zapytał. Uniosłam wzrok na niego.
- Jeszcze się pytasz? Jestem na Ciebie bardzo zła. Nie rozumiem dlaczego nie powiedziałeś mi o tym wcześniej. - Odpowiedziałam i w tym samym czasie zadzwonił jego telefon. Zerknął tylko na wyświetlacz, ale nie odebrał. Widziałam, że to Camila. Po chwili otrzymał wiadomość. Tym razem wziął go do ręki i przeczytał treść wiadomości.
- Musimy jechać teraz. - Poinformował mnie. Wstałam bez słowa i podeszłam do wieszaka. Założyłam buty oraz płaszczyk i wyszłam na zewnątrz. Gdy mężczyzna do mnie dołączył, zamknęłam drzwi i wsiadłam do samochodu. Przez całą drogę do kawiarni milczałam. Ciągle myślałam o tym co wydarzy się za chwilę. Gdy byliśmy na miejscu wysiadłam z auta. Chłopak podszedł do mnie i spojrzał prosto w moje oczy.
- Kocham Cię. - Powiedział i musnął moje wargi. Uśmiechnęłam się delikatnie. Złapał mnie za rękę i razem weszliśmy do kawiarni, w której siedziała już Camila. Zdenerwowana wstała i podeszła do nas.
- Co to ma znaczyć kochanie? - Zapytała patrząc się na nasze splecione dłonie. - Wyjaśnij mi to natychmiast. - Krzyknęła.
- Uspokój się. Usiądźmy. - Powiedział stanowczo. Dziewczyna jak piesek posłuchała się i usiadła na swoje miejsce. My zajęliśmy miejsce na przeciwko niej.
- Już dawno miałem Ci to powiedzieć. Nie kocham Cię już Camila i nie chcę już dłużej tego ciągnąć. - Powiedział i oboje czekaliśmy na jej odpowiedź. Twarz dziewczyny automatycznie się zmieniła, a łzy napłynęły jej do oczu.
- Co? O czym ty mówisz? - Zapytała kręcąc głową.
- To co słyszysz. Nie kocham Cię. - Powtórzył. Dziewczyna wpadła w jakąś histerię. Zaczęła płakać i wrzeszczeć.
- Jestem w ciąży. - Wykrzyczała, a mnie zamurowało tak samo jak Harry'ego. Chyba oboje się tego nie spodziewaliśmy. Po krótkiej chwili milczenia, powiedział.
- Jak możesz być ze mną w ciąży jak zawsze się zabezpieczaliśmy? - Warknął zdenerwowany. - Dobrze wiem, że pieprzyłaś się z ochroniarzem. - Dodał i wstał po czym złapał mnie za rękę. Opuściliśmy kawiarnię. Ona została w środku. Uderzył pięścią w ścianę budynku.
- Uspokój się kochanie. - Powiedziałam bardzo spokojnie kładąc dłoń na jego ramieniu. Spojrzał na mnie. - Kocham Cię. - Dodałam cicho i niepewnie. Nie wiedziałam jak zareaguje, ale najwidoczniej te słowa poprawiły mu humor. Uśmiechnął się i mocno wtulił mnie w siebie.
- Ja Ciebie też kocham, Val. - Odparł odsuwając się ode mnie. - Jedźmy stąd. - Dodał.
Kilka dni później. - Godzina czternasta. 
Przez te kilka dni bardzo dużo się zmieniło. Zamieszkałam z Harry'm, a swoje mieszkanie sprzedałam w czym pomógł mi chłopak. Sama bym sobie nie poradziła, ponieważ się na tym w ogóle nie znam. Tego popołudnia musiałam załatwić parę spraw na mieście, ale gdy tylko skończyłam, pojechałam do firmy. Wszyscy już wiedzieli, że ja i Harry jesteśmy razem. Camila przez te dni nachodziła nas i groziła. Powoli zaczynałam się jej bać. Z dnia na dzień była coraz bardziej nieobliczalna, ale Harry kazał mi się nią nie przejmować.
Weszłam do firmy i od razu udałam się do biura ukochanego. Jak zawsze weszłam bez pukania. Chłopak stał odwrócony w stronę okna i z kimś rozmawiał. Zamknęłam cicho drzwi i podeszłam do niego po czym objęłam go od tyłu. Gdy skończył rozmawiać, odwrócił się w mojej stronie.
- Jak się czujesz, kochanie? Już wszystko załatwiłaś? - Zapytał po czym musnął delikatnie moje wargi. Przytaknęłam głową i pogłębiłam pocałunek. Mężczyzna wziął mnie na ręce i posadził na biurku. Rozchyliłam nogi co wykorzystał i zbliżył się bardziej do mnie. Dłonie wsunął pod moją koszulkę. Już miałam rozpiąć rozporek od jego ciasnych spodni, gdy nagle rozległo się pukanie do drzwi. Chłopak zdenerwowany odsunął się ode mnie, a ja zeszłam z biurka i usiadłam na jego krześle.
- Proszę. - Rzucił obojętnie, a drzwi od razu się otworzyły. Do pomieszczenia zajrzała młoda kobieta. Miała na sobie krótką sukienkę, a włosy idealnie opadały na jej ramionach. - Słucham? - Zapytał mając swój wzrok wlepiony we mnie.
- Dzień dobry. Byłam z Panem umówiona. - Powiedziała cicho i niepewnie jakby była przestraszona.
- Wejdź. - Powiedział, a dziewczyna od razu się posłuchała i weszła do środka zamykając za sobą drzwi. Kobieta usiadła na przeciwko mnie po drugiej stronie biurka, a chłopak stał i uważnie się jej przyglądał.
- W jakiej sprawie przyszłaś? - Zapytał.
Następnego dnia. - Poranek.
Obudziło mnie pukanie do drzwi. Spojrzałam na chłopaka, który jeszcze spał i niechętnie wygrzebałam się z łóżka. Owinięta w szlafroku podeszłam do drzwi i otworzyłam je.
- Co ty tutaj robisz? - Zapytałam. Już nawet nie byłam zdziwiona jej wizytą. Wyglądała okropnie. Miała na sobie czarne porwane dresy i białą brudną koszulkę. Na dworze było zimno, więc byłam zdziwiona jej ubiorem. Stała zmarznięta i zapłakana.
- Mogę wejść? - Zapytała trzęsąc się. Westchnęłam kręcąc głową.
- Ty chyba oszalałaś. Po tym wszystkim co zrobiłaś ja mam Cię tak po prostu wpuścić do środka? Dobrze wiesz, że nie powinnaś tu być. Dostałaś zakaz zbliżania się do nas. - Wyjaśniłam, ale błagała. Uległam. Nie mogłam na nią patrzeć. - Harry będzie wkurwiony. Zdajesz sobie z tego sprawę prawda? - Zapytałam. - Weźmiesz prysznic, ubierzesz się, zjesz śniadanie i znikasz stąd. - Dodałam wpuszczając ją do środka. Zaprowadziłam ją od razu do łazienki, dałam czyste ręczniki i po chwili doniosłam czyste ubrania. Zostawiłam ją samą w łazience. W tym czasie przygotowałam śniadanie. Starałam się być cicho, aby nie obudzić Harry'ego, ale niestety nie udało się. Chłopak przyszedł do kuchni i zdziwiony spojrzał na mnie.
- Czy ktoś u nas jest? - Zapytał podchodząc do mnie. Pocałował mnie w czoło i zabrał kanapkę z talerza.
- Tak, ale proszę nie denerwuj się. - Powiedziałam. Był zdziwiony, ale mówiłam dalej. - Przyszła Camila. Błagała mnie, abym ją wpuściła. Wyglądała okropnie. Pozwoliłam jej się wykąpać. Dałam jej czyste ubranie i teraz robię śniadanie. Zje i od razu stąd znika. - Wyjaśniłam. Mężczyzna kręcił głową ze zdenerwowanie.
- Coś Ci powiedziałem na ten temat. Ma zakaz zbliżania się do nas, a ty ją tu jeszcze kurwa wpuszczasz? Oszalałaś? - Krzyknął. Przestraszyłam się, ponieważ dawno się tak do mnie nie odzywał. Dziewczyna stanęła w progu drzwi i przyglądała się nam.
- Przepraszam. To moja wina. - Powiedziała w pewnym momencie. Chłopak odwrócił się w jej stronę. - Dziękuję Valerie, że pozwoliłaś mi się chociaż wykąpać. Już znikam. - Dodała ruszając w stronę drzwi.
Oczami Harry'ego.
Gdy tylko usłyszałem kto jest u nas wkurwiłem się i nakrzyczałem trochę na Valerie. Wiem, że nie powinienem, ale musiałem to zrobić. Chciałem, aby zrozumiała, bo najwidoczniej wcześniej to do niej nie dotarło. Gdy usłyszałem jej głos, odwróciłem się w jej kierunku. Widziałem jak stoczyła się. Nie była przyzwyczajona do takiego życia. Ruszyła w stronę drzwi. Nie mogłem tak tego zostawić. Od razu poszedłem za nią. Gdy złapała za klamkę ja tymczasem złapałem ją za nadgarstek i odwróciłem w swoją stronę.
- Ile razy mam Ci mówić pieprzona kretynko, że masz tu nie przychodzić? Chcesz tego pożałować? - Krzyknąłem patrząc prosto w jej przerażone oczy. Wyraz twarzy dziewczyny od razu się zmienił.
- Harry, przepraszam. Naprawdę przepraszam. - Szepnęła spuszczając głowę.
- W dupie mam Twoje przeprosiny. Wypierdalaj stąd. - Ponownie krzyknąłem. Nie mogłem się opanować. Poczułem dotyk Val na swoim ramieniu, ale nawet on mnie nie uspokoił.  - Jeśli jeszcze raz Cię tu zobaczę, to pożałujesz. Obiecuję Ci to. - Dodałem. Nawet nie wiem kiedy pięść dziewczyny znalazła się na moim policzku. Poczułem ból i pieczenie. Wtedy jeszcze bardziej się we mnie zagotowało. Nie mogłem jej tego darować. Niekontrolowanie złapałem ją za szyję i przywarłem do drzwi. Zacisnąłem rękę sprawiając, że zaczęła się dusić. Łzy spłynęły po jej policzkach. Patrzyła przerażona w moje oczy, ale nie przejmowałem się wtedy niczym.
- Proszę Harry, przestań. Nie rób tego. - Wykrzyczała przestraszona Valerie.



W rozdziale mogę znajdować się błędy. Nie mam czasu, aby przeczytać rozdział i je poprawić. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie i jeśli pojawi się jakiś błąd, to zrozumiecie sens zdania.
Dziękuję z całego serca za komentarze. Uwierzcie, że ona cholernie motywują do dalszego czytania i uszczęśliwiają. Będą komentarze, to również pojawi się rozdział. 
Piszcie co sądzicie.
Chcesz się ze mną skomentować? Zapraszam na mojego aska >Kliknij, aby przejść do strony<
piątek, 24 listopada 2017

Rozdział 170.

Po kilku sekundach odsunęłam swoje usta od jego ust i spojrzałam prosto w jego piękne oczy.
- Dobrze wiesz, że nie powinniśmy. - Powiedziałam niepewnie. Chłopak zagryzł dolną wargę i zaśmiał się cicho.
- Dlaczego oszukujesz samą siebie? - Zapytał. Patrzyłam na niego zdziwiona. Nic nie odpowiedziałam tylko wzruszyłam obojętnie ramionami. - Dobra mniejsza, Valerie. Dobrze, że jesteś ogarnięta, więc pojedziesz ze mną na chwilę do firmy, a później na jakieś normalne śniadanie. - Dodał. Westchnęłam i gdy tylko odsunął się ode mnie, zeskoczyłam ze stołu.
- Po co ja Ci jestem potrzebna? - Zapytałam bez zastanowienia. W ogóle nie przemyślałam tego pytania i nie pomyślałam, że może je inaczej odebrać. Chłopak zatrzymał się w progu drzwi i odwrócił się w moim kierunku.
- Do szczęścia, kochanie. - Odpowiedział z uśmiechem i poszedł do sypialni, w której były jego ubrania. Odetchnęłam z ulgą i uśmiechnęłam się pod nosem. Po chwili wrócił do mnie.
- To co? Jedziemy? - Zapytał. Przytaknęłam twierdząco głową i z uśmiechem poszłam do salonu. Założyłam swój ulubiony płaszczyk i trampki po czym otworzyłam drzwi, a gdy wyszłam na dwór spojrzałam na mężczyznę.
- Szybciej. - Powiedziałam śmiejąc się cicho. Wiążąc buty, uniósł swój wzrok na mnie.
- Dobrze wiesz, że nie lubię tego robić. - Odparł mając na myśli sznurowanie butów. Po kilku sekundach wreszcie wyprostował się i podszedł do mnie.
- Powinnaś mi pomóc. - Zażartował i zamknął drzwi. Wręczył mi klucz i chwilę później byliśmy już w drodze do jego firmy. Pół drogi siedziałam cicho, a moje myśli krążyły wokół wczorajszego wieczoru z Harry’m. Było tak wspaniale, ze o niczym innym nie mogłam myśleć. Z rozmyśleń wyrwał mnie głos chłopaka. Spojrzałam na niego trochę zamulona i czekałam aż powtórzy.
- Co się z Tobą dzieje? O czym ty myślisz? - Zapytał. Uśmiechnęłam się.
- Jeśli naprawdę chcesz to wiedzieć, to dobrze. Powiem Ci. - Zaczęłam z zadziornym uśmieszkiem. Rozejrzałam się po parkingu firmy i upewniając się, ze nikogo aktualnie nie ma, kontynuowałam. - Czy wolisz, abym Ci to pokazała? - Zapytałam i nie czekając na odpowiedź, zbliżyłam się do niego po czym od razu złączyłam nasze usta w pocałunku. Jednocześnie powoli zaczęłam dobierać się do jego rozporka, ale sprzeciwił się. Odsunął mnie od siebie. Spojrzałam na niego pytająco. 
- Dlaczego? Nie chcesz? - Zapytałam odgarniając kosmyk włosów za ucho.
- Ktoś może zobaczyć. - Wyjaśnił.
- Od kiedy Cię to obchodzi? Trochę adrenaliny nie zaszkodzi. - Odparłam.
- Wejdźmy do środka. Zerżnę Cię w moim biurze. - Zaproponował. Od razu z usmiechem się zgodziłam. Trzymając się za rękę, weszliśmy do firmy. Wzrok wszystkich obecnych w holu znalazł się na nas. Byłam speszona i czułam się bardzo dziwnie, ale za to Harry czuł się bardzo pewnie i najwidoczniej mu to nie przeszkadzało. Chwile później byliśmy już w jego biurze. Pchnął mnie na swoją skórzaną kanapę i szybko zaczął się do mnie dobierać. Podobało mi się to, że jest taki pewny siebie. Nim się zorientowałam, byłam już całkiem naga. 
Złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Stał przede mną, a ja siedziałam na brzegu kanapy. Uniosłam swój wzrok na niego, a po chwili na jego nabrzmiałego penisa, który gniótł się pod tymi ciasnymi spodniami. Szybko odpięłam rozporek wraz z guzikiem i stanowczym ruchem zsunęłam je z niego uwalaniając tym samym jego penisa, który był już gotowy do działania. Wzięłam go do ręki i wykonałam kilka szybkich ruchów. Chłopak w tym czasie wplótł palce w moje włosy i docisnął moją głowę do swojego przyrodzenia. Bez wahania wzięłam go do ust. Delikatnie zaczęłam ssać oraz drażnić językiem główkę penisa. Chłopak pojękiwał co oznaczało, że mu się podoba. Cieszyło mnie to i bardziej nakręcało. Wzięłam go całego do buzi co powołało odruchy wymiotne. Ponownie pociągnął mnie za włosy i odsunął od siebie. Wziął mnie na ręce i zaniósł na biurko na którym od razu mnie posadził. Siedziałam na samym brzegu, wiec miał łatwy dostęp. Rozchylił moje nogi i głową wszedł pomiędzy moje uda. Powoli i delikatnie zaczął językiem pieścić moją łechtaczkę, a chwile później jego dwa palce znalazły się we mnie. Zataczał językiem kółka w okolicy mojej łechtaczki co cholernie sprawiało mi przyjemność. Przymknęłam powieki i jęczałam z rozkoszy. Wiedział, że podoba mi się to, ale przestał.
- Chcesz więcej? - Zapytał oblizując swoje usta. Patrzyłam na niego błagająco. Nic nie mogłam z siebie wydusić. Ciagle czułam w sobie jego palce i tą przyjemność. Chłopak z zadziornym usmiechem zbliżył się do mnie i szybkim oraz pewnym ruchem wszedł we mnie. Jęknęłam bardzo głośno jednocześnie oddając  mu się. 
- Uwielbiam Cię pieprzyć. - Wyjęczał przez zaciśnięte zęby. Jego słowa bardzo mnie nakręcały. Sprawiały, ze ciśnienie rosło, a przyjemność była lepsza. Zacisnęłam pięści na brzegu biurka i całkowicie oddałam się rozkoszy. Po kilku minutach chłopak doszedł i ponownie jak wieczór wcześniej spuścił się we mnie. Jęknęłam.Mój oddech był przyśpieszony tak samo jak Harry'ego. Nie zdążyłam nic powiedzieć, ponieważ rozległo się pukanie do drzwi. Zszokowana spojrzałam na niego,  a on na mnie. Szybko zeskoczyłam z biurka i zaczęłam się ubierać. Chłopak robił to samo, a gdy oboje byliśmy ubrani, otworzył drzwi, a do środka weszła zgrabna blondynka, która miała na sobie czarną obcisłą sukienkę. Od razu rzuciła się w ramiona Harry'ego.
- Cześć kochanie. Dlaczego się nie odzywałeś? - Zapytała po czym pocałowała  go w usta. Chciała namiętnie, ale mężczyzna stał zmieszany i nie wiedział co się dzieje.
- Camila? Co ty tutaj robisz? - Zapytał. Dziewczyna chyba jeszcze nie zauważyła, że ja również przebywam w tym pomieszczeniu i nie oszczędzała sobie czułości do Styles'a.
- Kochanie nie wróciłeś na noc do domu. Martwiłam się. - Od razu odpowiedziała na jego pytanie. W środku czułam, aż się we mnie gotuje. Już w ogóle nie wiedziałam co jest do cholery grane. Wstałam, wzięłam swój płaszczy i powiedziałam.
- Nie będę wam przeszkadzać. - Rzuciłam oschle. Dziewczyna zdziwiona spojrzała na mnie.
- Kim jest ta kobieta? - Zapytała, gdy wyszłam z biura. Ze łzami w oczach opuściłam firmę. Miałam nadzieję, że wyjdzie za mną. Że wyjaśni mi wszystko, ale myliłam się. Bardzo się myliłam. Co jakiś czas odwracałam się, aby upewnić się czy idzie za mną. Głupia nadzieja.
Załamana wróciłam do swojego mieszkania. Ciągle myślałam o tym co wydarzyło się kilka minut temu. Nie mogłam tego zrozumieć. Dlaczego nie powiedział, że kogoś ma? A może chciał mnie jedynie wykorzystać i odegrać się? Miliony myśli i pytań przemieszczało się w mojej głowie. Byłam załamana i roztrzęsiona. Chciałam jedynie, aby ten koszmar się skończył. Z rozmyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi.
- Otwarte. - Krzyknęłam. Od tego płaczu nie miałam już siły, aby wstać. Drzwi się otworzyły, a w nich pojawił się Harry.
- Wynoś się. - Krzyknęłam zdenerwowana, ale zignorował te słowa. Wszedł do środka i od razu podszedł do mnie. Spuściłam wzrok. Nie chciałam na niego patrzeć. Usiadł obok i wtulił mnie w siebie.
- Muszę powiedzieć Ci prawdę Valerie. - Powiedział w pewnym momencie bardzo poważnie. Po kilku chwilach zdecydowałam się na niego spojrzeć. Zrobiłam to. Jego wyraz twarzy był obojętny, a oczy smutne.
- Już wczoraj miałem Ci to powiedzieć. Chcę, abyś wiedziałam, że jesteś dla mnie...



Kogo ciekawi co ma dopowiedzenia Harry? Komentujcie kochani, bo wasze komentarze bardzo motywują do dalszego pisania. Dziękuję za 14 komentarzy pod poprzednim rozdziałem. Jestem w szoku, a wy jesteście wspaniali. 
Kontakt: ASK.FM
wtorek, 21 listopada 2017

Rozdział 169.

W głowie miałam przeróżne myśli. Z jednej strony bardzo pragnęłam tego wszystkiego, a z drugiej coś mi mówiło, że jednak nie mogę pozwolić mu na więcej.
Wszystko toczyło się tak szybko, a ja po prostu nie potrafiłam się temu wszystkiemu sprzeciwić. Jego dotyk sprawiał, że po moim ciele przechodziły dreszcze. Wcześniej nie zdawałam sobie sprawy, że bardzo brakowało mi jego dotyku. Nim się zorientowałam chłopak był już nagi, a ja na sobie miałam tylko stringi, które i tak szybkim ruchem ze mnie zdjął. Rozchylił szerzej moje nogi i głowę wsunął pomiędzy uda. Poczułam jego ciepły oddech na swojej kobiecości. Czułam jak powoli i delikatnie językiem pieści moją łechtaczkę. Czułam po prostu jak robi mi się mokro, a oddech przyśpieszał przy każdym jego ruchu języka. Jęknęłam cicho wplątując palce w jego włosy. Docisnęłam lekko jego głowę do swojej kobiecości. Wykonał jeszcze kilka ruchów językiem po czym odsunął się, oblizał swoje dwa palce i wsunął we mnie.Wykonał kilka szybkich ruchów i gdy wyciągnął palce, gwałtownym ruchem trzymając mnie za kostki, przyciągnął bliżej siebie. Powoli samą główką wchodził we mnie i wychodził. Denerwowało mnie to jak się ze mną droczy. Pragnęłam więcej i patrząc w jego oczy, zagryzłam dolną wargę. Uważnie mi się przyglądał. W pewnym momencie wszedł we mnie bardzo gwałtownym i stanowczym ruchem. Jęknęłam głośno i wygięłam się w łuk. To akurat sprawiło mi ból, ale jego to nie interesowało.
- Wiem, że tego pragniesz. - Wyjęczał przez zaciśnięte zęby. Przejrzał mnie dosłownie na wylot. Doskonale wiedział czego chcę. Przytaknęłam tylko głową i oddałam się całkowicie rozkoszy. Jego ruchy z każdą minutą stawały się coraz szybsze i pewniejsze, a ja czułam taką przyjemność, której dawno nie doświadczyłam. Dawno nie czułam się tak dobrze.
Chłopak w pewnym momencie nachylił się nade mną jednocześnie złapał mnie za włosy i mocno za nie pociągnął. Jęknęłam ponownie i poczułam jak sperma wypełnia mnie od środka. Byłam w szoku, że skończył we mnie, ale nie mogłam nic powiedzieć. Opadł na mnie zmęczony. Czułam jego przyśpieszony oddech na swojej szyi. Spojrzałam na niego. Oczy miał zamknięte i ciężko oddychał.
- Harry. - Szepnęłam lekko zachrypniętym głosem. Mężczyzna otworzył oczy i spojrzał na mnie.
- Tak? - Zapytał gładząc opuszkiem kciuka mój policzek.
- Tak bardzo mi Ciebie brakowało. - Powiedziałam. Uśmiechnął się delikatnie po czym musnął moje wargi i wstał. Przyglądałam mu się uważnie. Pozbierał swoje rzeczy z podłogi i ponownie swój wzrok przeniósł na mnie.
- Powinienem już iść. - Powiedział stanowczo. Tylko nie to. Nie chciałam, aby szedł. W tym momencie potrzebowałam jego obecności i to bardzo. Szybko wstałam z kanapy i zbliżyłam się do niego.
- Proszę, zostań na noc. - Powiedziałam zawieszając ręce na jego szyi. Chłopak uśmiechnął się po czym musnął moje wargi jednocześnie wypuścił ubrania z dłoni i wziął mnie na ręce. Oplotłam rękoma jego szyję, aby nie spaść.
- Gdzie mnie zaniesiesz? - Zapytałam z ciekawości śmiejąc się cicho. Dawno nie miałam tak dobrego humoru i dawno się tak świetnie nie bawiłam. Styles nic nie odpowiedział. Szedł po prostu bez słowa w stronę łazienki. Gdy znaleźliśmy się już w pomieszczeniu, postawił mnie delikatnie na zimne kafelki i podszedł do wanny. Zatkał ją korkiem i odkręcił wodę.
- Mam ochotę na gorącą kąpiel. - Powiedział siadając na brzegu wanny. Zaśmiałam się na jego słowa po czym wstałam i naga podeszłam do niego. Poprawił się tak, abym mogła usiąść na jego kolana i od razu to zrobiłam. Siadając od razu jedną ręką oplotłam jego szyjkę. Uśmiechnęłam się i pocałowałam go w usta.

Następnego dnia - godzina 11:45.
Obudziły mnie promienie słońca, który wpadały przez okno do pokoju. Przeciągnęłam się na łóżku i spojrzałam na bok. Chłopak jeszcze spał. Uśmiechnęłam się po czym musnęłam jego czoło i usiadłam na brzegu łóżka. Z przyzwyczajenia jak zawsze od razu spojrzałam na godzinę. Przestraszyłam się, bo zaspałam do pracy. Szybko pobiegłam do łazienki, gdzie umyłam zęby, zrobiłam makijaż i wyprostowałam swoje włosy. Wracając do pokoju, zahaczyłam jeszcze o kuchnie, w której wstawiłam wodę na kawę i wrzuciłam chleb do opiekacza. Wróciłam do swojej sypialni i ubrałam na siebie szybko jeansy i zwykłą czarną koszulkę. 
Starałam się być cicho, ponieważ nie chciałam go obudzić. 
Byłam taka zdenerwowana, że zaspałam. Byłam zła sama na siebie, że nie ustawiłam sobie budzika.
Ubrana weszłam do kuchni, zalałam herbaty i wyjęłam chleb z opiekacza. Szybko zjadłam swoje śniadanie i gdy upijałam ostatniego łyka herbaty do kuchni dołączył Harry.
- Co ty robisz, kochanie? - Zapytał zaspany. Przetarł swoje oczka i podszedł do mnie. Pocałował mnie w czubek głowy i wziął swoją herbatę. Upił małego łyka i ponownie wzrok skierował na mnie.
- Jak to co robię? Muszę iść do pracy. Zaspałam. - Odpowiedziałam wstając z krzesła. Zaśmiał się i zbliżył się do mnie.
- Daj spokój. Nigdzie nie idziesz. - Odparł.
- Ale jak to? - Zapytałam zdziwiona.
- Ja jestem szefem i ja decyduję o tym czy ty pójdziesz do pracy czy też nie. - Wytłumaczył z zadziornym uśmiechem.
- Doskonale wiesz, że muszę pracować. Nie mam ani grosza, a muszę opłacić rachunki. -Wytłumaczyłam mu z lekkim zdenerwowaniem. Pogładził mnie po ramieniu.
- O nic nie musisz się martwić. Wszystkim zająłem się wczoraj. Za nic nie musisz płacić. - Powiedział. Uważnie słucham to co do mnie mówi. Byłam zła na niego, że zrobił coś takiego. Nie potrzebowałam jego litości. Musiałam wreszcie nauczyć się radzić sobie sama. 
- Dlaczego to zrobiłeś? Doskonale wiesz, że nie lubię czegoś takiego. - Powiedziałam unosząc swój ton. 
- Uspokój się. Chyba nie chcesz się pokłócić o takie coś? - Zapytał poruszając zabawnie brwiami. Zaśmiałam się cicho i pokręciłam głową. 
- Oddam Ci wszystko co do grosza. - Powiedziałam stanowczo. Nic nie powiedział. Po prostu zbliżył się do mnie, posadził na stół i wszedł pomiędzy moje rozchylone nogi. Zaczął całować mnie namiętnie, a ja od razu zaczęłam odwzajemniać każdy pocałunek.


Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Dziękuję za aktywność pod poprzednim i za świetne komentarze, które cholernie motywują. Liczę, że pod tym rozdziałem również będą komentarze.
Kontakt do mnie ASK.FM

poniedziałek, 20 listopada 2017

Rozdział 168.

Rok później.

Od wszystkich wydarzeń minął rok. Wszystko się pozmieniało. Odizolowałam się od wszystkich. Nawet od Harry'ego. Tego dnia czekał mnie pierwszy dzień w pracy. Denerwowałam się i to bardzo, ponieważ dowiedziałam się, że szef jest bardzo wymagający. Nie poznałam go. Na rozmowę kwalifikacyjną przyszła jego asystentka, więc nie wiedziałam co mnie czeka. Pracę dostałam od razu co bardzo mnie cieszyło, ale nie wiedziałam co mnie tam czeka.. Może inaczej, kto.
Punktualnie o dziewiątej pojawiłam się w firmie i od razu udałam się do biura szefa. Wchodząc do środka swój wzrok przeniosłam od razu na niego.  Siedział tyłem, ale już doskonale wiedziałam kim jest mężczyzna. Chciałam się jak najszybciej wycofać i uciec jak najdalej stąd, ale odwrócił się gwałtownie.
- Witaj Valerie. - Powiedział wstając z krzesła. Ruszył w moim kierunku. Pokręciłam głową z niedowierzania.
- Harry? - Zapytałam. - Ale jak to możliwe? - Byłam w wielkim szoku. Harry i firma? Najwidoczniej dużo mnie ominęło przez ten rok. Nigdy bym nawet nie pomyślała, że Harry będzie miał własną firmę, a tym bardziej tak bardzo znaną.
- Zdziwiona, prawda? Czasami potrafię zaskoczyć człowieka. - Odparł stając przede mną. - Gdy tylko dowiedziałem się, że chcesz  u mnie pracować, zgodziłem się. - Dodał.
- Gdybym wiedziała, że jesteś szefem tej firmy, to nigdy bym tu nie przyszła. - Powiedziałam oschle.
- Nie gadaj głupot dziewczyno. Doskonale pamiętam jak potraktowałaś mnie rok temu, wiem wszystko co robiłaś przez ten rok. - Zaczął, a ja z niedowierzaniem słuchałam co do mnie mówi. - Moi ludzie bacznie Cię obserwowali. W miłości Ci coś nie wychodzi. Ze mną miałabyś dobrze, ale wszystko jak zawsze spieprzyłaś. - Warknął. Odsunęłam się kilka kroków do tyłu, a on tylko się zaśmiał.
- Nie wracajmy do tego. - Powiedziałam.
- Prawda boli, prawda? Teraz masz gówno i musisz zapierdalać, ale gdybyś tylko.. - Przerwałam mu. Nie chciałam tego słuchać.
- Daruj sobie. Daruj sobie to wszystko. - Prawie krzyknęłam. Odwróciłam się na pięcie i złapałam za klamkę.
-  A Pani gdzie się wybiera? - Zapytał. Westchnęłam kręcąc głową. Przez to wszystko straciłam humor i najchętniej uciekłabym z tego miejsca jak najdalej, ale ta praca uratowała mi życie. Nie miałam nawet pieniędzy na spłatę rachunków. Musiałam jakoś przeboleć to wszystko. Odwróciłam się ponownie w jego kierunku. Poprawiał kołnierz od swojej białej koszuli. Wygląd cholernie seksownie, ale i tak go nienawidziłam.
- Słucham? Co mam robić? - Zapytałam nie spuszczając z niego wzroku. Wskazał mi skórzaną kanapkę na, którą od razu usiadłam. Usiadł obok mnie. Bardzo blisko mnie. Zaciągnęłam się zapachem jego perfum. Używał tych co zawsze. Moje myśli powędrowały do pięknych chwil, które z nim spędziłam. Wszystkie wspomnienia automatycznie wróciły, a w środku poczułam cholerną pustkę. Jego słowa przywróciły mnie do rzeczywistości.
- Słuchasz mnie, Valerie? - Zapytał.  Spojrzałam prosto w jego oczy.
- Przepraszam, zamyśliłam się. Pokręcił tylko głową i po chwili ponownie wytłumaczył mi co mam robić. Zaprowadził mnie do pomieszczenia, w którym miałam spędzić osiem godzin. Moim zadaniem było zrobić porządek w jakimś wielkim magazynie. Wiedziałam, że robi to specjalnie, aby się odwdzięczyć za to wszystko. Zdawałam sobie również sprawę z tego, że będzie mnie poniżał i wykorzystywał do właśnie takich prac, a ja liczyłam na coś innego.
Westchnęłam stając w drzwiach magazynu. Mężczyzna zaśmiał się tylko i odszedł. Zapaliłam światło, by dostrzec lepiej cały magazyn. Panował w nim straszny bałagan, ale nie miałam innego wyjścia. Musiałam to zrobić.
Po ośmiu godzinach wreszcie skończyłam i usiadłam na jednym z kartonów. Schowałam twarz w dłonie i siedziałam tak kilku minut zastanawiając się czy aby na pewno wszystko skończyłam. Z rozmyśleń wyrwał mnie głos Harry'ego. Uniosłam głowę i spojrzałam na niego..
- No proszę, brawo. - Powiedziałam klaszcząc w dłonie. Gdy przestał, dodał. - Nie sądziłem, że potrafisz cokolwiek robić. - Zaśmiał się.
Zignorowałam jego słowa. - Wydaje mi się, że na dzisiaj już skończyłam, więc w takim razi żegnam. - Powiedziałam i mijając go, wyszłam z pomieszczenia i od razu ruszyłam w stronę drzwi wyjściowych, ale szybko mnie dogonił.
- Zaczekaj, żartowałem. - Powiedział. Automatycznie się zatrzymałam. Sama nie wiem dlaczego. Odwróciłam się i spojrzałam na niego.
- Coś jeszcze? - Zapytałam.
- Masz jak wrócić do domu? Bo z tego co wiem, to nie masz auta.
- Ty już się nie martw. Poradzę sobie. - Odparłam oschle i wyszłam. Nie chciałam, aby mnie podwiózł mimo tego, że tak naprawdę pragnęłam jego obecności. Oszukiwałam sama siebie, że go nienawidzę i że nic do niego nie czuję. Byłam głupia, bo już sama nie wiedziałam czego tak naprawdę chcę.
Ten sam dzień. - Wieczór.
Po pracy musiałam się czymś zając, aby przestać myśleć o Harry'm, ale niestety nic nie pomagało. Poddałam się i po kąpieli w samej bieliźnie poszłam do salonu i rozsiadłam się wygodnie na kanapie, gdy nagle rozległo się pukanie do drzwi. Podeszłam do nich i wyjrzałam przez judasza. Byłam zszokowana, ale bez żadnego zastanowienia otworzyłam od razu drzwi. Chłodne powietrze wleciało do środka co spowodowało gęsią skórkę na mojej skórze. 
- Co ty tutaj robisz? - Zapytałam patrząc na niego. Miał na sobie czarne obcisłe spodnie jak za dawnych czasów oraz białą podkoszulkę i czarny płaszcz, który miał odpięty. Nic nie odpowiedział tylko zza pleców wyciągnął ogromny bukiet róż i wino.
- To dla Ciebie. - Odparł. Niepewnie wzięłam od niego ten bukiet i wino. 
- Wejdź. - Powiedziałam otwierając szerzej drzwi i gdy tylko wszedł do środka zamknęłam drzwi i zakluczyłam je. Wino położyłam na stoliku w salonie, a bukiet róż zaniosłam do wazonu. Wzięłam dwa kieliszki do wina i wróciłam do niego. Rozglądał się po moim skromnym salonie.
- Napijesz się? - Zapytałam kładąc kieliszki na szklanym stoliku i nie czekając na odpowiedz zniknęłam za drzwiami swojej sypialni. Założyłam na siebie koszulę nocną i ponownie pojawiłam się w salonie. Harry siedział na kanapie i kończył nalewać wino do kieliszków. Usiadłam obok niego.
- Dlaczego przyszedłeś? - Zapytałam w pewnym momencie, aby zbić ciszę. Przeniósł swój wzrok na mnie i podał mi kieliszek. Wzięłam go od niego, a gdy stuknął swoim kieliszkiem w mój, od razu upiłam małego łyka. 
- Przyszedłem, ponieważ chciałem ponownie Cię zobaczyć. - Odpowiedział. - Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak mi cholernie Ciebie brakuje. Nie mogę żyć bez Ciebie, Val. - Dodał po chwili. Ciągle patrzył prosto w moje oczy. W głębi duszy cieszyłam się bardzo, że to powiedział, ponieważ powoli zaczynałam się bać, że już naprawdę ma mnie gdzieś i że już nic do mnie nie czuje. 
- Naprawdę? - Zapytałam, aby się upewnić.
- Oczywiście. Nie mógłbym Cię okłamać w tej sprawie. - Odparł. Posłałam mu tylko uśmiech i wypiłam całe wino ze swojego kieliszka. Po kilku godzinach wypiliśmy już dwie butelki wina. Nawet nie wiem kiedy jego usta połączyły się z moimi w pocałunek. Dłoń chłopaka powędrowała pod moją koszulę, a ja nie potrafiłam się temu wszystkiemu oprzeć.



Na dzisiaj to tyle. Zdaję sobie sprawę z tego, że nikt już praktycznie nie przeczyta tego rozdziału, ale zawsze warto spróbować. Liczę na szczere komentarze. Jeśli pojawiły się jakiekolwiek błędy to przepraszam.

aniołki najwspanialsze.

Layout by Yassmine