poniedziałek, 16 lutego 2015

Rozdział 150.

Oczami Valerie.
W domu wreszcie czułam się bezpieczna. Bardzo się przestraszyłam. Nie wiedziałam kim jest ten mężczyzna. Nie wiedziałam do czego jest zdolny, ale i tak najgorsze było przede mną.
- Mamo, wychodzę pobiegać. - poinformowałam kobietę i wyszłam z mieszkania. Wsadziłam słuchawki do uszu i zaczęłam biec w stronę pobliskiego parku. Kiedy dobiegłam na miejsce, zrobiło się już ciemno. Lampy oświetlały idealnie park, więc się nie bałam. Usiadłam na ławce żeby odpocząć i wtedy ktoś zasłonił mi oczy. Czułam męski zapach, który aż mnie mdlił. Przestraszona próbowałam się wyrwać, ale miał znacznie więcej siły niż ja. 
- Puść mnie! - krzyknęłam zrozpaczona.
- Zamknij się! - powiedział zdenerwowany. To ten sam głos. To ten mężczyzna, który praktycznie codziennie do mnie wydzwania i mi grozi. Bałam się. Nie wiedziałam co mam zrobić. - Jeśli będziesz siedziała cicho to nic ci nie zrobię. - ostrzegł.
- Nie rób mi krzywdy.
- Nie zrobię ci krzywdy, spokojnie. - powiedział. - A teraz wstańee i zamknij oczy. Jeśli na mnie spojrzysz to Cię zabiję. - przestraszona wstałam. Zamknęłam oczy, a wtedy podszedł do mnie i objął mnie od tyłu. - Nie otwieraj. - powtórzył. Zaczął mnie obmacywać. Zacisnęłam zęby. Chciało mi się płakać, ale musiałam być spokojna. Za bardzo się bałam. - Boisz się prawda? - zapytał. Pokiwałam twierdząco głową. - Zabiorę Cię do siebie, wtedy mnie zobaczysz, ale jeśli piśniesz komuś o tym słowem to zniszczę Cię. - po tych słowach zasłonił mi opaską oczy i zaczął prowadzić zapewne do swojego samochodu. Powoli pomógł mi do niego wsiąść. Zamknął drzwi i po chwili siedział już na miejscu kierowcy.
Po upływie jakiegoś czasu, byliśmy na miejsce. Obejmując mnie w pasie, weszliśmy do mieszkania. Zaprowadził mnie do jakiegoś pokoju i posadził na łóżku.
- Pamiętasz co powiedziałem? - zapytał. Pokiwałam twierdząco głową. - Mowę ci odebrało?
- Nie. - odpowiedziałam niepewnie.
- Teraz zdejmę Ci tą opaskę. Będziesz mogła na mnie spojrzeć, ale pamiętaj. Powiesz o tym komuś to wiesz co ci zrobię. - przytaknęłam. Zniknął na kilka minut, ale kiedy wrócił, powoli zdjął opaskę. Byłam w wielkim szoku. To on! Nigdy bym się tego nie spodziewała. Przecież to przyjaciel Harry'ego.
- Zayn? - zapytałam zdziwiona. - Dlaczego to robisz?
- Podobasz mi się od samego początku.. Nie mogę patrzeć na to jak on cię traktuje. Zasługujesz na kogoś lepszego. Na mnie. - odpowiedział. W jego oczach widziałam gniew, ale dlaczego? Z jakiego powodu?
- Dlaczego mi to robisz? Chce wracać do domu. - powiedziałam.
- Dzisiaj nigdzie nie pojedziesz. Zostaniesz tu ze mną. Zabawimy się. - powiedział z uśmiechem na twarzy.
- Nie! Nie mogę.
- Ależ oczywiście, że możesz. Jesteś u mnie, więc ja tu rządzę. 
- Zayn proszę Cię. - zaczęłam. - Zrobię dla ciebie wszystko, ale daj mi spokój. - dokończyłam.
- Wystarczy, że prześpisz się ze mną. Wtedy dam Ci spokój. - odpowiedział.
- O nie.. Tego nie zrobię..
- W takim razie porozmawiamy sobie inaczej. - podszedł do mnie. Pchnął mnie na łóżku i zaczął się do mnie dobierać. 
- Zostaw mnie! - krzyknęłam, ale nic sobie z tego nie robił. Zdjął ze mnie ubranie, po czym zrobił to samo ze sobą. Założył prezerwatywę na swojego penisa i szybkim ruchem wszedł we mnie. Nie oszczędzał mi bólu. Płakałam, a on patrzył mi się prosto w oczy. - Przestań, proszę. - powiedziałam w pewnym momencie. Byłam już wyczerpana. To stanowczo trwało za długo. Przez ten płacz, stałam się senna, a on nie dawał za wygraną. Poruszał się coraz szybciej i szybciej co sprawiało mi jeszcze większy ból. Nie był delikatny, wręcz przeciwnie. Może takie sprawianie bólu kobietom, powodowało, że czuł się lepiej. W jego oczach widziałam gniew, ale też pożądanie. - Zayn.. - szepnęłam niewyraźnie. Poczuł, że zaraz dojdzie. Wyszedł ze mnie i zdjął prezerwatywę, którą rzucił na podłogę. Wykonał jeszcze kilka ruchów ręką i spuścił się na mój brzuch. Patrzyłam na niego podpuchniętymi oczami. Byłam taka zmęczona, że już nie miałam na nic siły.
- Chodź, weźmiesz kąpiel. - powiedział łapiąc mnie za rękę. Dzięki jego pomocy wstałam z łóżka. Poszliśmy do łazienki. Usiadłam na krzesełku. Jego sperma, wciąż była na moim brzuchu. Nie chciałam na to patrzeć. Chciało mi się wymiotować, ale byłam twarda. Udało mi się wytrzymać. 
Gdy wanna napełniła się wodą, wstałam z krzesła. - Powoli. - powiedział, przytrzymując mnie. Oparłam głowę o zimną wannę i zamknęłam oczy. - Zaraz do Ciebie wrócę. - poinformował mnie i wyszedł. Zostałam sama. Rozejrzałam się po łazience, a do moich oczu napłynęły łzy. 
- Dlaczego? Dlaczego ja? Co ja takiego zrobiłam? - zadawałam sobie setki pytań. Przyparłam nogi do klatki piersiowej i zaczęłam płakać. 
- Zayn, stary. - usłyszałam głos Harry'ego. - Co ty w samych bokserkach? Znowu jakąś dupę przyprowadziłeś do domu? - zapytał chłopak. Był w pokoju obok.
- Idź! Jestem zajęty. - powiedział. Słyszałam ich bardzo wyraźnie. 
- Harry, proszę pomóż mi! - krzyknęłam zapłakana.
- Valerie? - zapytał zdziwiony. - Gdzie ona kurwa jest? - zapytał swojego przyjaciela. - Gdzie ona kurwa jest? - powtórzył pytanie.
- W łazience. - odpowiedział Zayn tak cicho, że ledwo udało mi się to usłyszeć. Po kilku sekundach Loczek wpadł do łazienki. Spojrzał na mnie. Wyglądałam koszmarnie. Zapłakana i naga. Klęknął przed wanną.
- Co on Ci zrobił? - zapytał, patrząc na mnie.
- Zabierz mnie stąd. - poprosiłam. - To on do mnie wydzwaniał, to on mnie porwał. - dodałam. Zdenerwowany chłopak bez żadnego zastanowienia wstał i zniknął za drzwiami łazienki. Usłyszałam krzyk Zayn'a i głośny upadek, zapewne na podłogę. 
- Zabiorę Cię stąd. - powiedział od razu, kiedy tylko wszedł do łazienki. Wyciągnął mnie z wanny i owiniętą w ręczniku zaniósł do samochodu. - Opowiedz mi jak to się stało. - nalegał. Nie patrzyłam na niego. Było mi tak głupio. - Valerie...
- Zawieź mnie do domu.. - powiedziałam. - Tam ci wszystko powiem. - dodałam, wycierając łzy. Odpalił silnik samochodu i ruszył. Przez całą drogę trzymał mnie za rękę. W samochodzie było strasznie ciepło.
- Zabiję tego skurwiela. - powiedział zdenerwowany. - Jak ja mogłem Cię zostawić? To moja wina. - obwiniał się niepotrzebnie. Przecież to nie jest jego wina, tylko moja. To ja byłam nieostrożna. Przecież wiedziałam, że ktoś mi grozi. 
- Przestań się obwiniać. - spojrzałam na niego. Był zdenerwowany i rozkojarzony. Nie uważał na drodze.
- Ale gdybym był z Tobą. Gdybym się zgodził na to bieganie to by do tego nie doszło, rozumiesz?
- Tak rozumiem, ale po prostu nie chcę żebyś się obwiniał. Najwidoczniej musiało do tego dojść. 

Położyłam się na łóżku. Loczek przykrył mnie kołdrą i usiadł obok. Nie spuszczając ze mnie wzroku powiedział:
- Nie bój się. On cię już nie skrzywdzi. - spojrzałam na niego i delikatnie uśmiechnęłam się.
- Chce iść spać. - powiedziałam. Chłopak pocałował mnie w czoło i wstał z łóżka.
- Pójdę wziąć prysznic i jak skończę to przyjdę do ciebie. - powiedział i wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi. Wtuliłam się w poduszkę i zasnęłam.
W nocy obudziłam się z płaczem. Oddech miałam przyśpieszony. Rozejrzałam się po ciemnym pokoju. Wtedy też obudził się przestraszony Harry. Zapalił szybko lampkę nocną i spojrzał na mnie.
- Co się dzieję? - zapytał przejęty.
- Miałam zły sen. - odpowiedziałam szybko i położyłam się. Zgasił światło i przytulił mnie od tyłu. Przy nim czułam się naprawdę bezpiecznie. 

Obudził mnie po szóstej. 
- Kochanie, wstawaj. Musisz iść do szkoły. - powiedział. Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego. 
- Nie mam ochoty. - odpowiedziałam, odwracając się od niego plecami.
- Ja rozumiem, że wczoraj wydarzyło się coś, co w ogóle nie powinno się wydarzyć, ale musisz iść. Będziesz miała później problemy. - kiedy to powiedział, westchnęłam i przeciągnęłam się na łóżku.
- Racja. - odparłam po czym usiadłam na brzegu łóżka. Miałam na sobie koszulkę Harry'ego oraz jego bokserki.
- Wyglądasz seksownie. - powiedział uśmiechając się. Spojrzałam na niego i pokręciłam głową. - Poza tym, wziąłem od Ash ciuchy dla Ciebie. - dodał. 
- Dziękuję. - odpowiedziałam. Wstałam z łóżka i wzięłam z krzesła ciuchy. Skorzystałam z porannej toalety. 
Po kilku minutach, ubrana wróciłam do swojego chłopaka, który stał przy oknie i palił papierosa.
- Możesz to wyrzucić? - zapytałam. Uśmiechnięty odwrócił się w moją stronę.
- Dla ciebie wszystko. - odpowiedział i wyrzucił peta za okno. Dopiero wtedy podeszłam do niego. - Pięknie wyglądasz. - szepnął mi do ucha. Uśmiechnęłam się. Przytulił mnie, a dłońmi zjechał na moje pośladki, które delikatnie ścisnął. 
- Dobra koniec tego dobrego. - powiedziałam. - Musimy jeszcze zajechać do mnie, a chyba nie chcesz żebym spóźniła się do szkoły, prawda? - pokiwał twierdząco głową. 

Wpadłam do domu jak burza. Josh spojrzał na mnie.
- Zaczekaj! - powiedział. - Gdzie ty kurwa byłaś? - zapytał. Spojrzałam na niego i zmarszczyłam czoło.
- Co cię to interesuje?
- Twoja matka całą noc nie spała. Ciągle wydzwaniała do ciebie, a ty co? Jak ty się zachowujesz?
- Weź nie udawaj, że raptownie zacząłeś interesować się mamą i tym jak ona się czuje. - powiedziałam i wbiegłam na piętro. Spakowałam potrzebne zeszyty i wróciłam do Loczka. Odjechaliśmy z piskiem opon.
- Jesteś zdenerwowana. Dlaczego? - zapytał. 
- Josh mnie zdenerwował. - odpowiedziałam patrząc w boczną szybę. 
- Nie przejmuj się nim. - odparł uśmiechnięty. Cały czas kciukiem gładził wewnętrzną część mojej dłoni.
Gdy zaparkował przed szkołą, odpięłam pas i spojrzałam na niego.
- O której kończysz? - zapytał.
- 15:00. - odpowiedziałam po chwili zastanowienia.
- Przyjadę po Ciebie. - powiedział i pocałował mnie namiętnie. Uśmiechnięta weszłam do szkoły.

8 godzin później.
Przez cały dzień w szkole, myślałam o tym co wydarzyło się wczoraj. Kiedy wybiegłam z budynku szkolnego, na parkingu wpadłam na Zayn'a.
- Przepraszam. - rzuciłam obojętnie, nadal odpisując na sms'a. 
- Zaczekaj. - powiedział mężczyzna, kładąc dłoń na moim ramieniu. Uniosłam wzrok i spojrzałam na niego.
- Zayn? - zapytałam zdziwiona. Szybko odsunęłam się kilka kroków do tyłu.
- Musimy porozmawiać. 
- Nie mamy o czym. Jesteś skończonym dupkiem. - odpowiedziałam. - I daj mi spokój.. - dodałam ruszając w stronę domu. Niestety Harry nie mógł po mnie przyjechać, więc musiałam wracać sama. 
Gdy byłam niedaleko kawiarni, zauważyłam Louis'a. Z Louis'em byłam dobry rok temu jak nie więcej. Chłopak, kiedy mnie zauważył pomachał mi ręką i podszedł do mnie.
- Valerie. - powiedział. - Jak miło Cię widzieć. - dodał, przytulając mnie. 
- Ciebie również. - odpowiedział. - Jak tam?
- Wszystko dobrze. Dużo się zmieniło przez ten czas. - odpowiedział z uśmiechem na twarzy. - A co tam u ciebie? Opowiadaj. - usiedliśmy przy wolnym stoliku na dworze.
- U mnie również wszystko dobrze. - skłamałam.
- Nadal z Harry'm?
- Tak. - uśmiechnęłam się. 
- I jak wam się układa? Wszystko idzie w dobry kierunku?
- Nawet bardzo. - gdy odpowiedziałam, podszedł do nas młody kelner.
- Coś podać? - zapytał.
- Poproszę kawę, a ty Valerie? - skierował te słowa do mnie. 
- Również. - odpowiedziała. Młody chłopak zostawił nas samych i po chwili wrócił z gorącymi kawami.

30 minut później. 
- Dziękuję za odprowadzenie. - powiedziałam, gdy stanęliśmy przed moim domem. 
- Nie ma za co. - odpowiedział. - Masz mój nowy numer. Jak będziesz chciała się spotkać bądź też jak będziesz miała jakiś problem to dzwoń. - dodał. 
- Dziękuję. - przytuliłam go i weszłam do mieszkania.
- Mamo wróciłam. - powiedziałam. Kobieta siedziała w salonie, a na kolanach trzymała Christiana.
- Gdzie ty kurwa wczoraj byłaś? - zapytała, sadzając małego na kanapie. Wstała i stanęła naprzeciwko mnie. Patrzyła na mnie rozgniewana.
- Tak wiem mamo, że zachowałam się nieodpowiednio, że nie poinformowałam cię o tym, że zostałam u Harry'ego, ale po prostu myślałam, że się domyślisz. - odpowiedziałam.
- Masz szlaban! Zero wychodzenia wieczorami. Po szkole od razu chcę Cię widzieć w domu. Będę po ciebie przyjeżdżała pod szkolę. - krzyknęła. Pokręciłam głową.
- Ale to jest niepotrzebne.. Sama mogę przecież wrócić. 
- Nie denerwuj się. Wynoś się do siebie. - powiedziała stanowczo. Nie wiedziałam o co jej chodzi. Przecież mam już prawie dziewiętnaście lat. Nie muszę ją o wszystkim informować.
Posłusznie poszłam do siebie i tam siedziałam aż do kolacji. 
- Valerie, kolacja! - krzyknęła. Niechętnie zeszłam na dół. Nie chciałam na nich patrzeć. Czułam się dziwnie w ich towarzystwie, więc szybko zjadłam posiłek i wstałam.
- Usiądź. Musimy ci coś powiedziałam. - powiedziała kobieta. Dłoń położyła na dłoni Josh'a. Usiadłam z powrotem na miejsce. 
- Ja jej o tym powiem. - wtrącił się Josh. - Ja i Twoja mama, zaręczyliśmy się i będziesz miała siostrę, albo brata. - przetwarzałam w głowie te słowa kilka minut. Patrzyłam się w jedno konkretne miejsce i nic nie mówiłam. Co? Kurwa zaręczyny? Kolejne dziecko? Jak to możliwe? Przecież dobrze wie, że ją zdradza i zgadza się na takie coś?
- Dobry żart. - powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
 

Jeśli są błędy to bardzo przepraszam. Sprawdziłam do połowy, ale mam dzisiaj rodzinny wieczór hahah i muszę siedzieć z ojczymem i mamą oraz bratem.
Będą komentarze to będzie rozdział.
Mi osobiście się podoba. :)

niedziela, 15 lutego 2015

Rozdział 149.

Kiedy miałam już zamiar mu pocisnąć, podeszła do mnie mama.
- Daj sobie spokój. Idź lepiej do siebie. - powiedziała, trzymając dłoń na moim ramieniu.
- Mamo, to ty daj sobie z nim spokój. - powiedziałam. - Nie widzisz co on odpierdala?
- Porozmawiamy później, a teraz idź do siebie. - okręciłam głową idąc po schodach do swojego pokoju. Usiadłam na brzegu łóżka i spojrzałam na godzinę.  Dopiero po osiemnastej. Wzięłam telefon i zadzwoniłam do Ash.
- Cześć Ash, co dzisiaj robisz? - zapytałam.
- Wybieram się na imprezę. Miałam dzwonić właśnie do Ciebie. - odpowiedziała.
- Oo świetnie.
- Więc jak? Idziesz ze mną?
- Oczywiście. - odparłam.
- Będę u Ciebie za 20 minut. - poinformowała mnie i zakończyła połączenie.
Szybko podeszłam do garderoby. Zaczęłam szukać jakiejś sukienki. Wyrzuciłam wszystko z szafki i po kilku minutach poszukiwań, znalazłam odpowiednią sukienkę na imprezę.
Jeszcze chwilę przed przyjazdem przyjaciółki, zadzwoniłam do Harry'ego, a że nie odbierał to wysłałam mu wiadomość. Poinformowałam go, że wybieram się z Ashley na imprezę i może być spokojny, bo będę grzeczna.
Gdy już wysłałam sms'a, rozległo się pukanie do drzwi.
- Otworzę. - krzyknęłam, zbiegając na dół. W drzwiach czekała już na mnie przyjaciółka.
- A ty gdzie już wychodzisz? - zapytał mężczyzna, podchodząc do nas.
- Nie Twoja sprawa. - odpowiedziałam chamsko i wyszłam.
W drodze do klubu, zadzwonił do mnie Harry. Odebrałam od razu.

Oczami Harry'ego.
- Proszę Cię wróć się do domu. - powiedziałem zdenerwowany.
- Dlaczego? - zapytała zdziwiona.
- Bo wiem, że źle się to skończy.
- Oj, nie przesadzaj. Przecież będę grzeczna. Możesz być spokojny.
- Nie wkurwiaj mnie!
- Jeśli masz zamiar się tak do mnie odzywasz, to kończę rozmowę. - zagroziła.
- Pożałujesz.. - powiedziałem i rozłączyłem się. Spakowałem swoje wszystkie rzeczy i zszedłem na dół.
- A ty kochanie gdzie się wybierasz? - zapytała kobieta. Podszedłem do niej i pocałowałem ją w policzek.
- Muszę wracać do domu. - odparłem.
- Zadzwoń do mnie jak już będziesz na miejscu. - powiedziała. Posłałem jej uśmiech i wyszedłem.

Podróż minęła całkiem dobrze. Po dwudziestej drugiej byłem już w klubie, w którym ona była. Specjalnie usiadłem w rogu żeby mnie nie zauważyła. Kiedy widziałem, że bawi się świetnie z jakimś chłopakiem wysłałem do niej sms'a.

Co robisz kochanie?

Gdy otrzymała wiadomość, wzięła telefon do ręki i od razu odpisała.

- Właśnie kładę się spać, a ty? Skończyłeś już pracę?

* A ja widzę co innego. Wyglądasz pięknie. Tylko ten frajer mi przeszkadza i chyba zaraz mu wykurwię. 

Po przeczytaniu treści, zaczęła rozglądać się po parkiecie. Pokręciłem głową. Dopiłem do końca drinka i szybko podszedłem do niej. Objąłem ją od tyłu. Zaciągnąłem się zapachem jej perfum, wymieszanym  z alkoholem i papierosami.Odwróciła się w moją stronę. 
Harry? - zapytała zdziwiona. Nic nie odpowiedziałem. Złapałem ją za nadgarstek i wyprowadziłem przed klub. 
- Co ty odpierdalasz? - zapytałem.
- O co Ci teraz chodzi? - patrzyła prosto w moje oczy.
- "Będę grzeczna" - zacytowałem. - Taka kurwa grzeczna byłaś? Gdyby mnie tu nie było to już być.. - nie dokończyłem. Przerwała mi.
- Nic by nie było, rozumiesz? To tylko znajomy ze szkoły. - krzyknęła.
- Nie krzycz na mnie. - ostrzegłem ją. - Bo skończy się to źle. 
- Daj mi spokój. - powiedziała i zaczęła iść zapewne w stronę swojego domu. Złapałem ją za rękę i przyciągnąłem do siebie.  - Zostaw mnie. - krzyknęła.
- Nie wkurwiaj mnie. - pociągnąłem ją do samochodu. Otworzyłem drzwi i powiedziałem. - Wsiadaj. Posłusznie wsiadła do samochodu. Zająłem miejsce kierowcy i ruszyłem z piskiem opon.
- Gdzie jedziemy? - zapytała. Nie odpowiedziałem. Przez resztę drogi patrzyła w boczną szybę.  
Zaparkowałem przed swoim domem. Wysiadłem z samochodu i poczekałem na nią, ale ciągle siedziała. Nie patrzyła na mnie. Zdenerwowała mnie tym jeszcze bardziej. Otworzyłem drzwi i wyciągnąłem ją szybko z samochodu. - Boli. - powiedziała. 

Założyłem na siebie szary luźny dres i wróciłem do pokoju, w którym siedziała Val. 
- Dalej będziesz strzelała te swoje pierdolone fochy? - zapytałem. Uniosła wzrok na mnie. 
- Dziwisz mi się? Nawet nie mogę bawić się już z przyjaciółką w klubie? - wstała. Podszedłem do niej.
- Gdybyś bawiła się z moją siostrą to spoko, ale widziałem Cię z jakimś skurwielem! - krzyknąłem. 
- Idę do domu. - powiedziała, ruszając w stronę drzwi. Zatrzymałem ją.
- Nigdzie nie idziesz. - powiedziałem stanowczo. - Wróciłem dla Ciebie, zostawiłem pracę tylko po to żeby się z Tobą zobaczyć. Wracam, a ty świetnie się z.. - przerwała mi.
- To kolega z klasy, rozumiesz? - wyjaśniła.
- Jeszcze raz wywiniesz mi taki numer to skończy się to dla Ciebie źle. -  poinformowałem ją. Przytaknęła głową. Uśmiechnąłem się, podchodząc do niej jeszcze bardziej. Objąłem ją w pasie. Powoli wsunąłem dłoń pod jej koszulkę, ale odsunęła się.
- Nie mam ochoty. - powiedziała cicho.
- Ale ja mam ochotę. - odpowiedziałem. Pchnąłem ją na łóżko. Szybkim ruchem zdjąłem z niej sukienkę. Pod spodem nic nie miała. Tak bardzo jej pragnąłem.
Dawno z nikim nie spałem. Sam nie wierzę, że wytrzymałem aż 7 miesięcy bez seksu. 
- Ręce nad głowę. - rozkazałem. Szybko wykonała polecenie. Oblizałem dwa palce i wsunąłem je w nią. Jęknęła. - Zamknij się. - powiedziałem stanowczo. Spojrzała na mnie. - Jesteś taka ciasna. - uśmiechnąłem się. Wyciągnąłem palce i wsadziłem do jej buzi. - Liż. - rozkazałem. Była taka posłuszna, aż musiałem jeszcze raz jej to wynagrodzić.

Zanurzyłem głowę między jej uda i namiętnie zacząłem lizać jej łechtaczkę. Wbiła paznokcie w pościel  i wygięła się w łuk.
- Zaraz dojdę. - szepnęła przez zaciśnięte zęby. 
Nie chciałem tego. Przestałem kontynuować czynność. Spojrzała na mnie. Jej oddech był przyśpieszony. - Proszę... - powiedziała błagająco. 
- Nie mogę tego zrobić kochanie. - powiedziałem nachylając się nad nią. Musnąłem namiętnie jej wargi. Od razu odwzajemniła pocałunek.
- Pragnę Cię.. - po chwili szepnęła mi do ucha. Stanąłem przed łóżkiem i zdjąłem spodnie dresowe oraz bokserki. 
- Twoja kolej. - powiedziałem spokojnie. Powoli klęknęła przede mną i wzięła mojego penisa do ręki, a po chwili do ust. Zaczęła go ssać, lizać oraz drażnić językiem. 
Wreszcie mogłem się odprężyć. Wplotłem palce w jej włosy po czym odchyliłem głowę. 
Po kilku minutach, kiedy doszedłem, spuściłem się jej do buzi. 
- A teraz grzecznie to połknij. - zrobiła to, ale skrzywiła się. Pociągnąłem ją za włosy. Wstała i spojrzała prosto w moje oczy. - Będziesz grzeczna? - zapytałem.
- Tak. - odpowiedziała nie odrywając ode mnie wzroku. 
Pchnąłem ją na łóżku. Położyłem się na niej i szybkim ruchem, wszedłem w nią. Jęknęła. Dłonią zakryłem jej usta i zacząłem się poruszać. Z minuty na minutę moje ruchy stawały się coraz szybsze, a dziewczyna coraz mocniej gryzła moją dłoń.
- Ha... Harry, ja.. - nie dokończyła. Doszła, a ja równocześnie z nią. Zmęczony opadłem na nią. Nasze oddechy były przyśpieszone. Czułem jej ciepły oddech na swojej szyi. Przygryzłem wargę. 

Oczami Valerie.
Rano obudziłam się strasznie obolała. Loczek leżał obok i patrzył na mnie.
- Wyspała się moja księżniczka? - zapytał po czym pocałował mnie w usta. Był miły, co bardzo mnie zdziwiło.
- Bardzo. - odpowiedziałam posyłając mu uśmiech.
- W takim razie bardzo się cieszę, bo mam duże plany na dzisiejszy dzień. - powiedział. Zdziwiona spojrzałam na niego, kiedy tylko przeciągnęłam się na wygodnym łóżku.
- Plany? Jakie plany? - zapytałam.
- Śniadanie zjemy u mnie, na obiad zabiorę Cię do restauracji, po obiedzie pojedziemy nad morze, a później wieczór spędzimy w małym domku nad jeziorem. - odpowiedział. Uśmiechnięta usiadłam po turecku. W ogóle nie spuszczałam z niego wzroku. - Oczywiście jeśli chcesz. - dodał po chwili.
- Oczywiście, że chce. - odparłam.
- Świetnie. - powiedział, wstając z łóżka. Był nagi. Patrzyłam jak znika za drzwiami. 
Gdy wrócił do pokoju, byłam już ubrana. Zeszliśmy na śniadanie. Znowu jajecznica. Już powoli mam jej dojść. Bez żadnego gadania i sprzeciwu, usiadłam do stołu. Byłam mega głodna, więc zjadłam wszystko co miałam na talerzu.
Ten sam dzień. - restauracja. Oczami Harry'ego.
- Muszę skorzystać z toalety. - powiedziała. Posłałem jej uśmiech. Kiedy zniknęła za drzwiami łazienki, wziąłem jej telefon, który zostawiła na stoliku. Z ciekawości przejrzałem wiadomości. - Ej, co ty robisz? - zapytała zdziwiona. Nie zauważyłem, kiedy wróciła.
- Nic. - odpowiedziałem obojętnie, odkładając telefon na miejsce.
- Mam nadzieję, że nie kontrolujesz mnie. 
- Spokojnie, maleńka. - uśmiechnąłem się. Kelner, który przyniósł nasze zamówienie, uratował mi dupę. Na całe szczęście o nic już nie pytała. 
Gdy skończyliśmy jeść, dziewczyna spojrzała na telefon. Ktoś do niej dzwonił. Przez chwilę patrzyła na wyświetlacz. - No odbierz! - rozkazałem zdenerwowany. Uniosła wzrok na mnie.
- Hallo.. Co? Skąd wiesz jak wyglądam? Odwal się, rozumiesz? - powiedziała zdenerwowana. Zaczęła rozglądać się dookoła sali, a ja razem z nią.
- Co się dzieje? - zapytałem.
- Jedźmy stąd, proszę. - powiedziała, a po jej policzkach zaczęły spływać łzy. Wychodząc z pomieszczenia, obejmowałem ją. Całą się trzęsła. Nie wiedziałem co jest grane. O co kurwa chodzi? W co ta dziewczyna znów się wpakowała? Zadawałem sam sobie milion pytań, na które nie znałem odpowiedzi. Na zewnątrz stanąłem przed nią.
- Możesz mi powiedzieć o co chodzi? - zapytałem. Nie patrzyła na mnie. Miała dłonie skrzyżowane na piersi, a głowę spuszczoną w dół.- Valerie, słyszysz?
- Chcę wrócić do domu. - odpowiedziała. 
- Dobrze, ale jak powiesz kto to dzwonił.
- Nie wiem kto to dzwonił, rozumiesz? Nie wiem kim on jest, ale boję się. Naprawdę się boję.. Zabierz mnie stąd, proszę..



Kurwa nie zmieściłam się. Gdybym sprężyła się z gifem minutę szybciej to rozdział opublikowałabym 14 lutego, a nie 15.:(
Przepraszam was bardzo, chciałam żeby przerwa z rozdziałami była 1 dzień lub 2, a nie 3..
Ale mam nadzieję, że wam się podoba.

Przeczytałeś/aś - zostaw komentarz. <3
Dziękuję misie.

czwartek, 12 lutego 2015

Rozdział 148.

7 miesięcy później.
Jestem sama jak palec. Nikogo przy sobie już nie mam. Wszyscy całkowicie się ode mnie odwrócili. To mieszkanie to jednak jedna wielka porażka, więc znowu wprowadzam się do mamy i Josh'a oraz małego Christiana. Ogólnie jestem z siebie dumna, bo od wyjazdu Harry'ego do pracy z nikim nie spałam. Staram się zmienić i sama widzę, że udaje mi się. 
Razem z walizkami weszłam do domu. Zdziwiona mama automatycznie spojrzała się na mnie.
- Wreszcie zmądrzałaś. - powiedziała, przytulając mnie mocno. 
- Mamo, dusisz mnie. - poinformowałam ją z wielkim trudem. Odsunęła się. Na jej twarzy ciągle widniał uśmiech. Właśnie za taką mamą tęskniłam. 
Kobieta wzięła jedną moją walizkę, a ja drugą i weszłyśmy do mojego starego pokoju. Obie usiadłyśmy na łóżku, zmęczone wnoszeniem i zaśmiałyśmy się.
- Kiedy wraca Harry? - zapytała kładąc dłoń na mojej dłoni.
- Za trzy miesiące. - odpowiedziałam, marszcząc czoło. Ogólnie minęło pięć miesięcy, kiedy już nie widzę się z Harry'm. Mama załatwiła mu dobrze płatną pracę, więc musiał wyjechać do Londynu. Chociaż, że każdego dnia rozmawiamy przez telefon, to i tak nie jest to samo. Strasznie za nim tęsknie no, ale muszę wytrzymać jeszcze te trzy miesiące. 
- Zobaczysz kochanie jak to szybko zleci. - powiedziała, uśmiechając się.
- Musi. - odparłam.

 Na kolację mama przygotowała swoją ulubioną sałatkę. Wszyscy usiedliśmy do stołu i w ciszy zaczęliśmy jeść. Czułam się skrępowana, kiedy czułam na sobie wzrok Josh'a. Było mi naprawdę dziwnie, bo od dawna z nim nie rozmawiałam. 
W szkole zazwyczaj go unikałam, ale robił mi na złość i zawsze na lekcji brał mnie do tablicy. Dobrze wiedział, że chemia nie jest dla mnie. 
- Valerie, Josh mi mówił o Twoich ocenach z chemii. - odezwała się raptownie mama. Spojrzałam na nią.
- Co z nimi jest nie tak? - zapytałam zdziwiona.
- Masz same jedynki. Może wreszcie byś je poprawiła?
- Ale czy to moja wina, że co lekcje bierze mnie do odpowiedzi? - zapytałam. - Jakby innych uczniów nie było tylko wiecznie ja. Już mam tego dość. To, że nie rozmawiam z Tobą, to nie znaczy, że musisz robić mi na złość. - ostatnie słowa skierowałam do mężczyzny. Nie spuszczając ze mnie wzroku, odłożył widelec. 
- To może zamiast ciągle mieć wyjebane to mogłabyś wziąć się za naukę? - odparł. Zaśmiałam się.
- Śmieszny jesteś. - powiedziałam. - Gdybym zrobiła Ci lodzika, albo w innym przypadku bym się z Tobą przespała, to dałbyś mi wtedy spokój, prawda? - wróciłam do punktu wyjścia. Mama zdziwiona spojrzała najpierw na mnie, a później na niego.
- O czym ty mówisz, Valerie? 
- Po prostu mówię jak jest. - odsunęłam talerz i wstałam. 
- Josh, powiedz coś.. - powiedziała, kładąc dłoń na jego dłoni.
- Co mam Ci powiedzieć? - zapytał. - Że Twoja córeczka wiecznie kłamie, a to tylko po to żebyś wyjebała mnie z domu? - dodał. Zaśmiałam się i wyszłam. Nie mogłam słuchać tego co mówi, a ona i tak mu wierzy no i wiecznie to ja wychodzę na tą najgorszą. Następnym razem zanim coś powiem to muszę ugryźć się w język. Mówisz prawdę - źle, kłamiesz - źle. To najlepiej być cicho. 

Wróciłam do łazienki z czystą bielizną oraz koszulą nocną. Usiadłam na małym, białym krzesełku i patrzyłam jak wanna napełnia się wodą. Zanurzyłam rękę i szybko ją wyciągnęłam. Zakręciłam całkowicie wodę i rozebrałam się do naga. Przed wejściem, upewniłam się czy na pewno zamknęłam drzwi. Gdy już to zrobiłam, szybko weszłam do wanny.
Wreszcie mogłam się odprężyć i zapomnieć o wszystkim. Żeby jeszcze bardziej się zrelaksować, wzięłam z paczki jednego papierosa i odpaliłam go. 
Leżałam w wannie i paliłam szluga. Nikt mi nie przeszkadzał. Tak chciałabym mieć codziennie.

Po dobrej godzinie wreszcie wyszłam. Ubrana w koszulę nocną wróciłam do swojej sypialni. Siedząc na łóżku, zaczęłam przeglądać powiadomienia w telefonie. Loczek codziennie o 22 dzwonił, ale nie dzisiaj. Byłam bardzo zdziwiona, więc sama do niego zadzwoniłam, ale nie odbierał. Ciągle włączała się poczta głosowa.
Zaczęłam się martwić. Przez półgodziny chodziłam niespokojna po pokoju, ale niepotrzebnie. Telefon zaczął wibrować. Szybko podeszłam do szafki nocnej i spojrzałam na wyświetlacz. Zadowolona odebrałam, przykładając go do ucha.
- Co tak późno? - zapytałam. - Martwiłam się o Ciebie.
- Przepraszam kochanie, ale dłużej musiałem zostać w pracy. - odpowiedział.
- Kochanie możesz do mnie przyjść? - usłyszałam głos kobiety. O co kurwa chodzi? Kochanie? 
- Harry, kurwa możesz mi powiedzieć co jest grane? - zapytałam.
- Ale o co Ci chodzi? - zapytał zdziwiony jakby nie wiedział o co chodzi.
- ,,Kochanie możesz do mnie przyjść?" - zacytowałam słowa jakiejś kobiety. Brunet od razu się zaśmiał.
- Spokojnie to nie do mnie. -  odparł.
- Na pewno? - zapytałam żeby się upewnić.
- No tak. Możesz być spokojna. - kiedy to powiedział, na mojej twarzy pojawił się uśmiech. - A teraz przepraszam, ale muszę kończyć, bo jestem zmęczony. 
- No dobrze. Kocham Cię. - powiedziałam sama do siebie, bo zakończył wcześniej rozmowę. Rzuciłam telefon na szafkę i położyłam się do łóżka.
 Kiedy już wreszcie przysypiałam, ktoś usiadł na przeciwko mnie. Otworzyłam zaspane oczy, po to tylko, aby zobaczyć kto to. Na szczęście była to mama. Pocałowała mnie w czoło i wstała, ale nie wyszła z pokoju.
Byłam tak strasznie zmęczona, że nawet nie miałam siły otworzyć ponownie oczu, jakby coś nalała mi do tej wody, której napiłam się chwilę przed rozmową z Harry'm. 
Szukała czegoś w moich pułkach. Robiła to, bo wiedziała, że się nie obudzę i tak właśnie się nie stało. Nawet nie wiem, kiedy całkowicie odleciałam.

Gdy obudziłam się rano, na małym stoliku stało śniadanie. Jajecznica i bekon. Jak ja dawno tego nie jadłam. Uśmiechnięta usiadłam na brzegu łóżka i powoli przybliżyłam stolik. Przed skosztowaniem, przetarłam oczy i przeciągnęłam się jeszcze na łóżku. Zaczęłam jeść, a wtedy weszła mama.
- Jak się spało, kochanie? - zapytała. Uśmiechnęłam się.
- Bardzo dobrze. - odpowiedziałam, po czym upiłam małego łyka herbaty. - Która godzina? - zapytałam. Kobieta spojrzała na zegarek i odpowiedziała.
- 6:30. - zmarszczyłam czoło.
- Tak wcześnie, a ja już nie śpię? - kiedy to powiedziałam, kobieta zaśmiała się. 
- Wyglądasz na bardzo wyspaną.
- Bo tak właśnie jest. - odpowiedziałam. Skończyłam jeść i skorzystałam z porannej toalety. Umyłam zęby, zrobiłam makijaż i wyprostowałam włosy. W pokoju, podeszłam od razu do garderoby. Wyjęłam pierwsze lepsze ubrania po czym założyłam je na siebie.

Gotowa zeszłam na dół, gdzie był tylko Josh.
- Gdzie mama? - zapytałam. Spojrzał tylko na mnie i nie odpowiedział. Pokręciłam głową. Nie chciałam być z nim w domu, więc wyszłam już do szkoły.  W drodze do tej zasranej szarej budy, spotkałam Sarę. 
- Cześć. - powiedziała podchodząc do mnie.
- Hej Saruś. - odparłam. - Dzisiaj wieczorem chcę spędzić z Tobą czas. Mogłabyś przyjść na noc? - zaproponowałam, a to tylko dlatego, bo chciałam zrobić temu frajerowi na złość. Na jej twarzy pojawił się szczery uśmiech.
- Bardzo chętnie. - odpowiedziała. Wzięłam ją pod rękę i wolnym krokiem szłyśmy, mijając ludzi w garniturach, którzy pewni szli do pracy. - A mam pytanie. - powiedziała, kiedy już weszłyśmy do szkoły. Zatrzymałam się, patrząc na nią.
- Śmiało, pytaj. 
- Czy Josh nie będzie zły, że przyszłam? - i tego pytania właśnie się spodziewałam. Cieszę się, że o to zapytała. Od razu, uśmiechnęłam się.
- Ale ty się kochanie nie przejmuj nim. On może sobie pogadać i nic więcej. - odparłam. 

Gdy mężczyzna pojawił się w szkole, szybko przytuliłam dziewczynę. Przeszedł obok mierząc nas wzrokiem. Odsuwając się od przyjaciółki, zaśmiałam się specjalnie.
- Chodźmy na lekcje. - powiedziałam. Idąc w stronę sali, dodałam. - Znowu z nim. - dziewczyna zaśmiała się.
- Usiądziemy razem w ostatniej ławce i damy mu w kość. - obie zaśmiałyśmy się jednocześnie. Spóźnione weszłyśmy do sali, bo jeszcze musiałyśmy zajść do toalety. Na całe szczęście ostatnia ławka była wolna, więc szybko zajęłyśmy miejsce. Wyciągnęłyśmy zeszyty i spojrzałyśmy na mężczyznę. Przez całą lekcję rozmawiałyśmy, śmiałyśmy się i nie słuchałyśmy tego co mówi. Widziałyśmy, że już nieźle jest wkurwiony, ciągłym uciszaniem nas. W pewnym momencie uderzył dłonią w naszą ławkę.
- Do dyrektora! Natychmiast. - powiedział stanowczo, na co tylko zaśmiałyśmy się. Spakowałyśmy swoje zeszyty i wyszłyśmy z sali. 
- Chodź idziemy stąd. - powiedziałam ciągnąc przyjaciółkę w stronę wyjścia. 
- A Panie, gdzie się wybierają? - usłyszałyśmy za sobą głos mężczyzny. Jednocześnie odwróciłyśmy się na pięcie i spojrzałyśmy na dyrektora.
- Eee.. Sara źle się czuje i Pan Josh, powiedział, że mam wyjść z nią na świeże powietrze. - powiedziałam to co pierwsze przyszło mi na myśl. 
- A ja dostałem inną informację od Pana Josh'a. - odpowiedział. Spojrzałyśmy na siebie i zmarszczyłyśmy czoło.
- No trudno. Raz się żyję. - szepnęła Sara. Uśmiechnęłam się i razem poszłyśmy za szczupłym, przystojnym mężczyzną.
- Ale ma fajny tyłeczek. - szepnęłam koleżance na ucho. Zaczęła się śmiać jak głupia. Nie liczyła się z konsekwencjami. Brunet odwrócił się w naszą stronę.
- Dziewczyny, proszę was! Uspokójcie się. - powiedział. Weszłyśmy do jego nudnego gabinetu.
- Więc jaka kara nas czeka? - zapytałam.
- Wasze mamy zostały już poinformowane. Zaraz tu będę. - powiedział, siadając za biurkiem.
- Co? - powiedziałyśmy równocześnie. Nie mogłam uwierzyć, że ściągnął tu moją mamę. Nie minęło 10 minut, a obie kobiety pojawiły się w gabinecie. Musiałyśmy wyjaśnić, dlaczego tak się zachowałyśmy na Josh'a lekcji. Dużo nie miałyśmy dopowiedzenia, więc szybko opuściłyśmy mały gabinet mężczyzny, a nasze mamy zostały w środku. Od razu poszłyśmy do łazienki. Stanęłam przed lustrem i poprawiłam włosy. 
- Ale on jest pojebany. - powiedziała brunetka.  Spojrzałam na nią w lustrze i zaśmiałam się.
- Spokojnie. Niedługo się do tego przyzwyczaisz. - odparłam. 

Wreszcie zadzwonił dzwonek na przerwę. Cała moja klasa, opuściła budynek szkolny i wszyscy ruszyli w swoją stronę. Razem z Sarą poszłyśmy do sklepu zrobić zakupy na dzisiejszy wieczór.  Kupiłyśmy pełno słodyczy i alkohol oraz jakieś napoje niegazowane. W drodze do domu spotkałyśmy tego chłopaka co szantażował mnie filmikiem. Chciałyśmy go ominąć, ale stanął nam na drodze razem z jakimś swoim kolegą. 
- Wypad mi stąd. - powiedziałam. 
- Mmm, a ty zawsze taka groźna. - odparł.
- Daj mi spokój palancie. - powiedziałam.  Zbliżył się do mnie.
- Grzeczniej, bo następnym razem Ci tego nie podaruję. - zagroził.
- Śmieszny jesteś. - odparłam i zaczęłam iść.
Chwilę później.
- Mamo. - krzyknęłam, gdy weszliśmy do salonu. Kobieta wyjrzała z sypialni. - Dzisiaj Sara zostaje na noc. - dodałam po czym pociągnęłam przyjaciółkę na piętro. Położyłyśmy torby z zakupami na komodzie i zmęczone usiadłyśmy na łóżku.
- Palisz? - zapytała, wyciągając z torby paczkę papierosów. 
- Tak. - odparłam, biorąc jednego szluga. Odpaliłam i zaciągnęłam się. - Twoja mama wie, że palisz?
- Nie. - odparłam, uśmiechając się.

*******
Zaczynamy drugą wódkę. Już mam lekką bombę po tamtej. Nie ma to jak alkohol i papierosy. 
- Już widzę jak będziemy jutro się czuć w szkole. - powiedziała. Zaśmiałam się. 
- Raz się żyje, nie pamiętasz? - uniosła kieliszek. Zrobiłam to samo. Wypiłam do dna i zmarszczyłam czoło. Szybko napiłam się soku.
Po godzinie skończyłyśmy pić. 
 Dziewczyna pchnęła mnie na łóżko i położyła się na mnie. Nawet nie wiem, kiedy zaczęłyśmy się całować. Odwzajemniłam pocałunek. 
Na całe szczęście do niczego więcej nie doszło. Po pocałunku, poszłyśmy wziąć szybki wspólny prysznic. Chociaż był problem z utrzymaniem się na nogach to i tak dałyśmy radę. 
- Valerie. - powiedział mężczyzna, pukając w drzwi od łazienki.
- Wynoś się. - krzyknęłam i zaczęłam się śmiać. Dziewczyna zsunęła się po zimnych i mokrych kafelkach na podłogę. 

Następnego dnia. - Ranek.
- O boże jak tu śmierdzi. - powiedziała mama, kiedy tylko weszła do pokoju. Otworzyła okno.
- Mamo, daj nam spać. - powiedziałam zachrypniętym głosem.
- Wstawajcie do szkoły. Za 30 minut chcę widzieć was na śniadaniu. - odpowiedziała i wyszła. Usiadłam na brzegu łóżka i przetarłam oczy. 
- Sara, wstawaj. - powiedziałam, szturchając ją. Przekręciła się w moją stronę i zmarszczyła czoło.
- Strasznie boli mnie głowa. - powiedziała siadając obok mnie.
- Mnie też. - odparłam. Wzięłam butelkę wody i upiłam kilka łyków. - Masakra. - dodałam, wstając z łóżka. Skorzystałam z porannej toalety i kiedy wróciłam do sypialni Sara była już ubrana.  - Szybka jesteś. - powiedziałam uśmiechając się.
- Za to ty nie. - zaśmiała się i zniknęła za drzwiami łazienki. 
Gdy skończyłam się ubierać, podeszłam do komody i spojrzałam na plan zajęć. Dzisiaj do 15:30 w szkole. Zmarszczyła czoło i spakowałam potrzebne zeszyty do plecaka. Kiedy skończyłam, do pokoju weszła Sara. Spojrzała na mnie.
- Już gotowa? - zapytałam. Pokiwała twierdząco głową. Wzięłyśmy swoje rzeczy i zeszłyśmy na śniadanie. Usiadłyśmy przy stole w kuchni i zaczęłyśmy jeść kanapki.
Kończyłyśmy już jeść i wtedy pojawił się w kuchni Josh. Spojrzałyśmy równocześnie na niego i zaśmiałyśmy się pod nosem. Kiedy wychodziłyśmy, zmierzył nas wzrokiem.

*******
W szkole dopiero ogarnęłam, że wczoraj dzwonił do mnie Harry. - Kurwa. - powiedziałam pod nosem i oddzwoniłam do niego.
- Hej kochanie. - powiedział zaspanym głosem.
- Obudziłam Cię? - zapytałam.
- Tak. - odpowiedział. 
- To zadzwonię po zajęciach. Kocham Cię. - powiedziałam i zakończyłam połączenie. Schowałam telefon do kieszeni i za przyjaciółką, poszłam na zajęcia.

Na całe szczęścia ten dzień w szkole szybko zleciał. Strasznie się źle czułam, ale wytrzymałam do końca. Niestety Sara zwolniła się już po trzeciej lekcji. Wychodząc ze szkoły, wpadłam na mamę.
- Co ty tutaj robisz? - zapytałam zdziwiona.
- Przyszłam do Josh'a po pieniądze. - odpowiedziała z uśmiechem na twarzy.
- Rozumiem. - odparłam i wyszłam przed szkołę. Podeszłam do samochodu mamy i spojrzałam na małego Christiana. Otworzyłam tylne drzwi i wsiadłam do środka.
- Cześć Maluch. - powiedziałam. Z torebki wyciągnęłam batonika. Otworzyłam go i podałam chłopczykowi. Zadowolony wziął go ode mnie i powoli zaczął jeść.
- Gdzie poszła mamusia? - zapytał.
- Do taty po pieniążki. - odpowiedziałam, wycierając mu twarz mokrą chusteczką. 
- Nie lubię kiedy to robisz. - powiedział. Zaśmiałam się. Trzy letnie dziecko, a tak ładnie już mówi.
- Przepraszam. - powiedziałam i akurat przyszła mama.
- Jedziesz z nami na zakupy? 
- Pewnie. 

Obładowana torbami, weszłam do domu. Przechodząc przez salą, dostrzegłam Josh'a z jakąś kobietą. 
- Ej, a ty co odwalasz? - zapytałam, przyglądając się lepiej kobiecie. Kurwa przecież to mama Sary. O co w ogóle chodzi? 
- Nie Twoja sprawa. Idź do siebie. - odpowiedział chamsko.


W następnym rozdziale będzie coś co was zaskoczy i mam nadzieję, że ogólnie wam się to spodoba. Zwłaszcza tym co są za Harry'm i Valerie. (:

Jeśli będą komentarze to jutro pojawi się nowy rozdział.
Kocham Cię. :*
środa, 11 lutego 2015

Rozdział 147.

- Tak. - odpowiedziałam. Mężczyzna uśmiechnął się i musnął moje wargi.
- Dziękuję. - szepnął. Nic już nie odpowiedziałam. Wysiadam z samochodu i poszłam na zajęcia.
*****
Oczami Harry'ego. 
Od godziny czekam na Valerie przed szkołą. Kiedy zadzwonił dzwonek, dziewczyna wybiegła z budynku i rozejrzała się po parkingu. Uśmiechnięta podbiegła do mnie po czym rzuciła mi się na szyję.
 - Tęskniłam. - powiedziała odsuwając się.  
- Ja również za Tobą tęskniłem. - odpowiedziałem. - Możesz powiedzieć mi dlaczego za każdym razem, kiedy do Ciebie przychodziłem to Twoja mama kazała mi za przeproszeniem spierdalać? - zapytałem. Zdziwiona spojrzała na mnie.
- Co? O czym ty mówisz? - zaczęła bawić się zamkiem od bluzy.
- Nic o tym nie wiesz? 
- Nie.. - odpowiedziała
- Kiedy odwiedzałem Cię w szpitalu i ona była.. - zacząłem. - Kazała mi się wynosić. - dodałem odgarniając włosy z czoła.
- A mi powiedziała, że w ogóle nie przychodziłeś.. - powiedziała. - Nie rozumiem jej. 
- Porozmawiaj z nią dzisiaj, bo jeśli tego nie zrobisz to ja to zrobię. - rzuciłem bez zastanowienia.
- Ja z nią porozmawiam.
- Dobrze.- pocałowałem ją delikatnie w usta. Odwzajemniłam pocałunek pogłębiając go.

Kiedy odsunęła się ode mnie, spojrzałem prosto w jej oczy.
- Masz jakieś plany na popołudnie? - zapytałem. 
- Nie. - odpowiedziała przygryzając wargę.
- W takim razie zabieram Cię na obiad. - powiedziałem otwierając drzwi. Gdy zajęła miejsce pasażera, zamknąłem drzwi i sam wsiadłem do samochodu. Przekręciłem kluczyk w stacyjce i ruszyłem z piskiem opon.
* Oczami Valerie * 
Jechaliśmy w ciszy. Chłopak w pewnym momencie położył dłoń na moim udzie. Spojrzałam na niego po czym pocałowałam go w policzek. 
- Muszę z Tobą porozmawiać. - powiedziałam. 
- Mam się bać? - zapytał jednocześnie uśmiechając się.
- Nie wiem.. - rzuciłam. Po kilku minutach byliśmy pod restauracją. Wysiedliśmy z samochodu i weszliśmy do środka. Usiedliśmy przy stoliku, który zarezerwował Loczek. Czekając na danie, chłopak złapał mnie za dłonie.
- Więc o czym chcesz ze mną porozmawiać? 
- Bardzo Cię kocham.. Chcę z Tobą być. - zaczęłam. Nie odrywał ode mnie wzroku. - Chcę żebyśmy zaczęli wszystko od nowa. Ale chcę żebyś wiedział, że.. - przerwałam.
- Co takiego? - zapytał.
- Że przespałam się z Josh'em.. - dokończyłam. Brunet zabrał dłonie i wstał. Złapał mnie za nadgarstek i wyprowadził z restauracji.
- Żartujesz sobie, prawda? - pokręciłam przecząco głową. - To ja kurwa z nikim nie sypiam, bo zależy mi na Tobie, a ty takie coś odpierdalasz? - krzyknął.
- Harry, przepraszam. - powiedziałam łapiąc go za rękę. Odepchnął mnie.
- Nie spodziewałem się tego po Tobie. - rzucił.
- Ale chciałam być z Tobą szczera. Zmienię się tylko daj mi proszę szansę. - Nic nie odpowiedział. Otworzył drzwi i wepchnął mnie do samochodu. Zajął miejsce kierowcy i ruszył z piskiem opon. - Co ty robisz? - zapytałam zdziwiona.
- Zamknij się. - krzyknął. Przez całą drogę siedziałam cicho. Bałam się, bo wiedziałam do czego jest zdolny. 
Zaparkował przed moim domem, otworzył mi drzwi od środka.
- Wynoś się. - powiedział stanowczo. Spojrzałam na niego.
- Przepraszam. - szepnąłem i wysiadłam. Zapłakana weszłam do mieszkania. Było cicho. Na kanapie siedział James.  
- Dlaczego beczysz? - zapytał chamsko.
- Nie twój zasrany interes. -odpowiedziałam i wbiegłam do swojego pokoju. Trzasnęłam drzwiami i położyłam się na łóżku. Wtuliłam się w misia, którego dostałam od Harry'ego i rozpłakałam się jeszcze bardziej. 
******* 
 Obudziłam się około dwudziestej. Od razu weszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro. Wyglądałam koszmarnie. Podpuchnięte i rozmazane oczy oraz roztrzepane włosy. Przemyłam twarz zimną wodą i zeszłam do salonu. Nie zwracając uwagi na James'a, usiadłam na kanapie i włączyłam tv. Skacząc po kanałach, poczułam wibrację. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i odczytałam wiadomość.

Po przeczytaniu treści, ponownie zaczęłam płakać. James zdziwiony spojrzał na mnie i usiadł obok. 
- Co się stało? - zapytał. Spojrzałam na niego. Po chwili przemyślenia, podałam mu telefon. Przeczytał wiadomość i pokręcił głową. - Maleńka spokojnie. Świat na jednym sie nie kończy. - rzucił gładząc dłonią moje udo. 
- Łatwo Ci mówić. - powiedziałam wycierając łzy. Mężczyzna ciągle patrzył prosto w moje oczy. 
- Nie powinnaś tak reagować. Na pewno przejdzie mu i niedługo Ci wybaczy. - pokręciłam głową.
- Nie wybaczy mi.. Nie potrzebnie mu powiedziałam.
- Co takiego mu powiedziałaś? - zapytał nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Że przespałam się z Josh'em.. - odpowiedziałam. Na samą myśl, czułam się źle. Było mi teraz naprawdę głupio gdy o tym pomyślałam. 
- Nie przejmuj się. - powiedział i wstał. Zniknął na chwilę w kuchni. Po kilku minutach wrócił do mnie z lampką wina. Ponownie usiadł obok. Podał mi ją. Upiłam dużego łyka i spojrzałam na niego.

*******
Obudziłam się naga. Rozejrzałam się po pokoju. Obok spał James. 
- Kurwa, co ja znowu zrobiłam? - zadałam sobie to pytanie i po cichu opuściłam sypialnię. Wpadłam do swojego pokoju i ubrałam się. Nie mogłam w to uwierzyć. Co ja robię przez ten alkohol. Musiałam wreszcie się ogarnąć. Nie mogłam sypiać z każdym. Powoli nienawidziłam samą siebie. 
Kiedy wybiła godzina dwunasta, usłyszałam kroki na korytarzu. Nie chciałam na niego patrzeć. 
Szybko wskoczyłam pod kołdrę i wtuliłam się w poduszkę. Drzwi pokoju otworzyły się. Zamknęłam oczy. Mężczyzna podszedł do łóżka i pocałował mnie delikatnie w policzek. Wychodząc z pokoju zostawił otwarte drzwi. Usiadłam po turecku i pokręciłam głową. W ogóle gdzie jest mama, Josh oraz Christian? Dlaczego wcześniej nie zapytałam oto James'a? Może to przez to, że ciągle myślałam o Harry'm i o tym co się stało. 
Spojrzałam na małego misia leżącego na łóżku. Tak bardzo przypominał mi Loczka. Dostałam go na walentynki. Wstałam z łóżka, a misia położyłam na komodzie. Zeszłam na dół. Wszędzie pachniało jajecznicą i bekonem, aż zrobiłam się głodna. Kiedy weszłam do kuchni, ujrzałam James'a w bokserkach. Akurat smażył boczek.
- Dzień dobry. - powiedział. 
- Cześć. - odpowiedziałam oschle. Spojrzał na mnie.
- Dzisiaj też nie masz humoru?
- Jak widać. - usiadłam na krześle barowym. Ciągle mu się przyglądałam. Kiedy skończył, położył talerz przede mną i pocałował mnie w policzek. - Dziękuję. - rzuciłam obojętnie po czym zaczęłam jeść. Byłam strasznie głodna. Wczoraj przez to wszystko nic nie zjadłam. - Gdzie są rodzice? - zapytałam, odsuwając talerz. Uniósł wzrok na mnie.
- Musieli wyjechać. Za tydzień wracają. - odpowiedział.
- Rozumiem. - powiedziałam i wstałam. Talerz włożyłam do zlewu. 
******* 
- Cześć Val. - usłyszałam. Odwróciłam się z delikatnym uśmiechem na twarzy. - Jak dobrze Cię widzieć. - powiedziała przytulając mnie.
- Cześć. - odpowiedziałam. - Siadaj. - dodałam. Dziewczyna usiadła na przeciwko.
- Co ty tutaj robisz? - zapytała zdziwiona.
- Muszę się jakoś rozerwać i przestać myśleć o Harry'm.
- Strasznie się załamał. Ciągle siedzi w pokoju i z nikim nie rozmawia. - kiedy to powiedziała, poczułam dziwne uczucie w żołądku. 
- Powinnam do niego iść?
- Jeśli chcesz, ale nie gwarantuję, że będzie chciał z Tobą rozmawiać. - odpowiedziała. Zapłaciłam za drinka i spojrzałam na blondynkę.
 - Muszę wreszcie to zrobić.  - powiedziałam całując ją w policzek.
Po kilku minutach byłam już w domu chłopaka. Mama Bruneta przywitała mnie ze szczerym uśmiechem na twarzy. Od razu poszłam do jego pokoju. Gdy mnie zobaczył, szybko wstał z łóżka.
- Co ty tutaj robisz? - zapytał podchodząc do mnie.
- Przyszłam Cię przeprosić. Jest mi naprawdę głupio. Strasznie mi na Tobie zależy Harry. Nie potrafię bez Ciebie żyć. - zaczęłam. - Wiem, że nie powinnam Ci tego mówić, ale po prostu chciałam być szczera. - dokończyłam.
- Zabolało mnie to. Dla Ciebie zmieniłem się. Byłem wierny tylko Tobie. Z żadną nie spałem od bardzo dawna. Nie zdradzałem Cię, a ty co odjebałaś? - powiedział zdenerwowany.
- Dlaczego zawsze, kiedy ja coś zrobię to nie chcesz mnie znać i każesz mi spierdalać? A kiedy ty coś zrobisz to myślisz, że jest wtedy wszystko pięknie? Ile razy kurwa Ci już wybaczyłam te pierdolone zdrady? - krzyknęłam. Chłopak podszedł do mnie i złapał mnie za rękę.
- Nie krzycz. Chcesz żeby moja stara tu wpadła? - zapytał przyciągając mnie do siebie.
- Przepraszam. - powiedziałam cicho. Pokręcił głową.
- Dlaczego się z nim przespałaś? 
- Sama nie wiem.. Naprawdę.. Jest mi teraz głupio wiem, że nie powinnam była tego robić.
- A może tak by powiedzieć o tym wszystkim Twojej mamie? 
- Harry proszę Cię nie rób tego. - powiedziałam, a łzy automatycznie napłynęły mi do oczu.
- Dlaczego nie? Niech wie jakiego ma partnera i jaką córeczkę. - zaśmiał się. Nie wiedziałam co się z nim stało.
- Dlaczego chcesz mnie zniszczyć?
- Ale ja nie chce Cię zniszczyć kochanie. - odpowiedział. - To chyba dobrze, że Twoja mama pozna prawdę?
- Nie. - odpowiedziałam szybko. - Nie możesz jej o tym powiedzieć. 
- Ależ oczywiście, że mogę. 
- Nienawidzę Cię! - krzyknęłam i wybiegłam z mieszkania. 
Zapłakana wróciłam do siebie. Mężczyzna spojrzał na mnie. Przebiegłam przez salon na piętro. Zamknęłam się w swoim pokoju. 

Kilka dni później.
Zupełnie moje życie się odmieniło. Wreszcie jestem szczęśliwa. Nie mogę w to uwierzyć, że Harry mi wybaczył. 
- Kochanie. - usłyszałam głos swojego chłopaka. Wyszłam z małego pokoju i podeszłam do niego.
- Co się stało? - zapytałam siadając na niego okrakiem.
- Masz ochotę na wino? - zapytał. Od razu uśmiechnęłam się.
- Oczywiście. - odparłam. - Ale chyba większą ochotę mam na Ciebie. - chłopak zaśmiał się cicho i pocałował mnie namiętnie. Posadził mnie na skórzanej kanapie i wstał po czym zniknął za drzwiami piwnicy. Po kilku minutach wrócił do mnie z lampką wina. Musnął moje wargi, a dopiero później podał mi wino. - Dziękuję. 
- Utrzymujesz kontakt z Josh'em? - zapytał. Uśmiech z mojej twarzy zniknął. 
- Kochanie prosiłam Cię o coś. - powiedziałam.
- Tak wiem, ale chcę mieć pewność, że jesteś tylko moja.
- Dobrze wiesz, że odkąd się tu wprowadziłam to nie mam z nim żadnego kontaktu. - odpowiedziałam. Uśmiechnął się, kładąc dłoń na mojej dłoni.
- Bardzo się cieszę.
- Ja również. - upiłam dużego łyka. Zdziwiony spojrzał na mnie i zaśmiał się.
- Kocham Cię. - szepnął mi do ucha. Przygryzłam dolną wargę.
Ten sam dzień. - wieczór. 
- Harry pomożesz mi? - krzyknęłam do chłopaka, który grał na laptopie. Szybko zerwał się z krzesła i przyszedł do mnie.
- Co się stało? - zapytał wchodząc do sypialni. Stanęłam tyłem i odpowiedziałam.
- Zaczepiło mi się ramiączko o koszulkę. - Brunet zaśmiał się i przez chwilę męczył się z odczepieniem. Kiedy skończył, odwróciłam się do niego. - Dziękuję. - powiedziałam muskając jego usta. Objął mnie w pasie po czym przyciągnął bardziej do siebie.
- Nie ma za co, księżniczko. - odparł.
- Masz jeszcze dziesięć minut. Jeśli po dziesięciu minutach nie zobaczę Cię w łóżku to przejdę się tam do Ciebie. - zagroziłam. 
- Czy ty mi teraz grozisz? 
- Może. - zaczęłam się śmiać. Jego zimne dłonie powędrowały na moje pośladki. 
- Nie ładnie tak. - powiedział i zniknął za drzwiami.
Wzięłam szybki prysznic. Kiedy po dziesięciu minutach wróciłam do pokoju, chłopak leżał już w łóżku. 
- Spóźniłaś się. - powiedział krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Naprawdę? Och, przepraszam. - uśmiechnęłam się. Zgasiłam światło i szybko położyłam się obok niego. 
- Nic za nogę Cię nie złapało? - zapytał.
- Przestań mnie straszyć. - odpowiedziałam, na co tylko zaśmiał się. - Proszę Cię misiu już nie zaczynaj, bo zawsze ty szybko zaśniesz, a ja się boję. - dopowiedziałam.
- Przepraszam. - powiedział całując mnie w usta. Odwzajemniłam pocałunek. Szybko oderwał swoje usta od moich i odwrócił się ode mnie plecami. - Uważaj, bo o tej godzinie duchy chodzą. - zaśmiał się. Uderzyłam go w plecy.
- Harry, no! - powiedziałam zdenerwowana. - Przytul mnie, bo się boję. - chłopak odwrócił się w moją stronę i mocno wtulił mnie w siebie.

Przepraszam, że tak późno, ale ciągle mam problemy z internetem. Musiałam udostępnić sobie sieć z telefonu. 
Jeżeli są jakiekolwiek błędy to przepraszam was bardzo, ale nie chce mi się już poprawiać, bo jestem strasznie zmęczona.
Przeczytałeś/aś rozdział? Proszę pozostaw szczery komentarz. <3
 
wtorek, 10 lutego 2015

Rozdział 146.

- Chyba Cię coś popierdoliło. - krzyknęłam oburzona.
- Spokojnie maleńka. - powiedział uśmiechając się. Chciałam uderzyć go w twarz, ale nie udało mi się. Złapał mnie rękę i pokręcił głową.
- Chciałaś mnie uderzyć? - zapytał zdziwiony, śmiejąc się.
- Daj mi spokój. - powiedziałam odsuwając się kilka kroków do tyłu.
- Sms'em wyślę Ci swój adres. Chcę widzieć Cię wieczorem. Jeśli nie przyjdziesz każdy zobaczy ten filmik. - zagroził.
- Jesteś popierdolony. - krzyknęłam.
- Spokojnie. To tylko jeden szybki numerek i zapomnimy o sprawie. - powiedział. Ktoś złapał mnie za rękę i pociągnął do tyłu. Odwróciłam się. To Josh..
- Odsuń się. - powiedział kierując słowa do mnie. Szybko odsunęłam się i spojrzałam na niego. Mężczyzna bez żadnego zastanowienia przypierdolił uczniowi w twarz.
- Josh, nie! - powiedziałam podchodząc do niego.I tak było już za późno. Pełno krwi i dużo zbiorowisko ciekawskich uczniów. Nie minęła minuta, a już obok znalazł się przerażony dyrektor.
- Zapraszam was do gabinetu. - powiedział. Pokręciłam głową. Dzisiaj to już drugi raz... Szłam za nim ze spuszczoną głową. - Josh, zapraszam Cię. - powiedział do mężczyzny otwierając drzwi. Zniknęli za drzwiami gabinetu. Usiadłam na krześle, chowając twarz w dłonie. Strasznie bałam się o Josh'a. Nie wiem ile czasu minęło. Usłyszałam otwieranie drzwi. Uniosłam głowę i spojrzałam na Bruneta. Uśmiechnął się do mnie.
- Wszystko będzie dobrze. - szepnął. Weszłam do dyrektora. Usiadłam na tym samym krześle, na którym siedziałam kilka godzin temu.
- Więc słucham Cię Valerie. - zaczął. - Możesz mi powiedzieć co się stało?
- Ten chłopak mnie szantażował tym filmikiem. Powiedział, że jeśli nie przyjdę do niego dzisiaj wieczorem na szybki numerek to.. - przerwałam. Spuściłam głowę.
- To? - zapytał.
- To pokaże go wszystkim uczniom. - dokończyłam.
- Dlaczego mi tego nie zgłosiłaś? - zapytał. - Tylko musiało dojść do takiej sytuacji..
- Ale kiedy miałam to zgłosić? Nawet nie wiedziałam, że Josh to słyszy. - odpowiedziałam.
- Rozumiem. - powiedział. - Będę miał na Ciebie oku. - dodał. Pokręciłam głową. Oburzona wyszłam z gabinetu. Idąc korytarzem w stronę wyjścia, rozglądałam się dookoła. Nigdzie nie mogłam znaleźć Josh'a. Dopiero, kiedy weszłam na parking. Stał oparty o samochód.

Kiedy podeszłam do niego, zdjął okulary i uśmiechnięty spojrzał na mnie.
- Dlaczego masz taki dobry humor? - zapytałam. Byłam zdziwiona. Przecież za takie coś mógł wylecieć z pracy.
- Valerie spokojnie. To mój znajomy. Nie wyrzuci mnie. - powiedział. Kamień spadł mi z serca.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś wcześniej? Martwiłam się! - powiedziałam zdenerwowana uderzając go w tors.
- Przepraszam. - przytulił mnie. Gdy odsunęłam się od niego, zauważyłam Sarę stojącą za nim.
- Sara? - zapytałam. Dziewczyna uśmiechnęła się i podeszła do nas.
- Chciałabym z Tobą porozmawiać. Masz czas?
- Pewnie. - odpowiedziałam. - Spotkamy się w domu. - skierowałam te słowa do mężczyzny. Uśmiechnął się i wsiadł do samochodu.
Wolnym krokiem zaczęłyśmy iść w stronę kawiarni.
- O czym chcesz porozmawiać? - zapytałam zaciekawiona.
- Kim Josh jest dla Ciebie?
- Eee... To mój ojczym. - odpowiedziałam.
- A wiesz, że on jest moim biologicznym ojcem? - zapytała. Zatrzymałam się i przez chwilę patrzyłam na nią. Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Dziewczyna położyła dłoń na moim ramieniu. - Wiem, że to dla Ciebie szok, bo pewnie nie wspomniał o tym. - dodała.
- No nic nie wspomniał. - rzuciłam.
- Dużo myślałam o tym żeby Ci powiedzieć. Nie byłam pewna czy w ogóle powinnaś o tym wiedzieć.
- Muszę iść do domu.. Źle się czuję. - powiedziałam idąc w stronę domu. Przez całą drogę o tym myślałam. Musiałam z nim o tym porozmawiać. Wiedziałam tylko, że muszę milczeć przed mamą. Ona nie może się o tym dowiedzieć. Niedawno co wybaczyła mu. Przecież gdyby się dowiedziała o tym, że ma córkę to nie wiem jakby zareagowała. Pewnie znowu całymi nocami by płakała, a w dzień udawała, że wszystko jest w porządku.

Wpadłam do domu rzucając torbę na podłogę.
- Josh! - krzyknęłam. Mężczyzna wyszedł z kuchni. - Jest mama? - zapytałam.
- Nie. - odpowiedział.
- Świetnie, bo musimy porozmawiać. - powiedziałam siadając na kanapie. Zdziwiony usiadł naprzeciwko mnie.
- O czym?
- To prawda, że Sara jest Twoją córką? - zapytałam.
- Tak to prawda. - odpowiedział.
- Mama pewnie też o tym nie wie?
- Twoja mama wie o Sarze.
- Jak to? - zapytałam. - To tylko kurwa ja nic o tym nie wiedziałam? - krzyknęłam.
- Valerie, uspokój się. - powiedział.
- Jak mam się uspokoić? - odgarnęłam kosmyk włosów za ucho. - Dobra o tym, że masz syna to wiem od początku właściwie, ale o córce? - zaśmiałam się. - Zajebisty normalnie jesteś. - powiedziałam i szybko poszłam do swojego pokoju. Trzasnęłam drzwiami.
******
- Valerie do Ciebie! - usłyszałam krzyk mamy. Zdziwiona zerwałam się z łóżka i zbiegłam do drzwi. 
- Sara? - zapytałam zdziwiona.
- Przepraszam. - powiedziała po czym mocno mnie przytuliła.
- Ale za co? - zapytałam zdziwiona. Odwróciłam się i spojrzałam na mamę oraz Josh'a, którzy siedzieli na kanapie w salonie i dobrze słyszeli naszą rozmowę. 
- Czy możemy wyjść przed dom? - zaproponowała. Pokiwałam twierdząco głową i wyszłam za dziewczyną. Zamknęłam drzwi. 
- Naprawdę przepraszam Cię. - powtórzyła.
- Ale za co? - ponownie zapytałam. 
- Za to, że Ci powiedziałam. 
- Przecież nic takiego się nie stało.
- Twoja reakcja.. Przestraszyłam się, że nie będziesz chciała ze mną rozmawiać. 
- Przestań. - powiedziałam łapiąc ją za rękę. Pociągnęłam ją do mieszkania. Bez słowa weszła i spojrzała na mamę oraz Josh'a.
- Dzień dobry. - powiedziała cicho. 
- Dzień dobry. - odpowiedziała od razu uśmiechnięta mama. 
*******
Od dwóch godzin siedzimy w moim pokoju i rozmawiamy dosłownie o wszystkim. Kiedy zrobiło się już późno, dziewczyna spojrzała na godzinę i zmarszczyła czoło.
- Muszę już iść. - powiedziała. Wstałam. 
- Do jutra. - powiedziałam, kiedy byłyśmy przed domem. Przytuliłam ją i wróciłam do środka.
- Możemy porozmawiać? - zapytał mężczyzna. 
- Pewnie. - odpowiedziałam. Weszliśmy do kuchni. Usiadłam na blacie i wzięłam obraną marchewkę. Patrząc na Josh'a zacząłem ją jeść.
- Mogę Cię o coś prosić? - zapytał.
- A to zależy.
- Chciałbym żebyś przestała się z nią przyjaźnić. - powiedział tak bardzo obojętnie.
- Dlaczego?
- Wiem, że powie Ci coś czego nie powinna mówić. 
- Ukrywasz coś przede mną i mama?
- Nie.. To nie chodzi o to, że coś przed wami ukrywam.
- W takim razie o co chodzi? 
Przez chwilę milczał. Jakby nie potrafił dobrać słów.
- Możesz mi odpowiedzieć?
- Chodzi o to, że Sara.. Nie wiem jak mam Ci to powiedzieć. - zaczął. Ciągle na niego patrzyłam. Byłam ciekawa co ma mi dopowiedzenia.
- Co Sara?
- Może tak.. Zdradziłem pierwszą żonę z mamą Sary. I tak wyszło, że urodziła się ona. Nie wiedziałem o jej istnieniu. Dopiero rok temu, kiedy doszła do tej szkoły.. Dopiero wtedy się o tym dowiedziałem. - dokończył. Zeszłam z blatu i podeszłam do niego.
- No dobrze. - powiedziałam po czym przytuliłam go.
- Tylko o to Cię proszę. - szepnął mi do ucha.
- Zrobię to dla Ciebie.. - odsunęłam się od niego.
- Naprawdę? - zapytał chcąc się upewnić.
- No tak, ale jeszcze nie wiem jak mam to zrobić. - zaśmiałam się. Mężczyzna zbliżył się do mnie. 
Odgarnął kosmyk moich włosów za ucho i już zostawił tam dłoń. Zbliżył swoje usta do moich.
Nawet nie wiem, kiedy się to stało, ale pocałował mnie namiętnie.

Odwzajemniłam pocałunek. W tamtym momencie myślałam tylko o nim. Uwielbiałam byś tak blisko. Za każdym razem, kiedy mnie całował, miałam motylki w brzuchu. 
- Josh. - krzyknęła mama. Pewnie z sypialni Christiana, która znajdowała się obok mojego pokoju. Mężczyzna odsunął się i spojrzał prosto w moje oczy. 
- Przepraszam. - szepnął i zniknął za drzwiami.
 Kurwa dlaczego on tak się zachowuje? Dlaczego ciągle robi mi nadzieje? Kiedy próbowałam zapomnieć o tym co było między nami to on znowu zaczyna. Wytarłam łzy, odgarnęłam włosy do tyłu i wyszłam z kuchni. 
- Córeczko, płakałaś? - zapytała, kiedy minęła mnie na schodach.
- Nie. - odparłam i weszłam na piętro. Zamknęłam się w swoim pokoju.  Do godziny 23:30 oglądałam I Spit On Your Grave 2. Kiedy film się skończył, wyłączyłam laptopa i podeszłam do garderoby. Wzięłam koszulę nocną i weszłam do łazienki. Naga weszłam do kabiny prysznicowej i odkręciłam wodę. Ciepły strumień wody sprawił, że na chwilę zapomniałam o wszystkich wydarzeniach. Dłonią błądziłam po swoim ciele, aż wreszcie wsunęłam w siebie dwa palce i od razu je wyciągnęłam. Powtarzałam czynność przez dobre pięć minut. Fala przyjemności rozeszła się po moim ciele. Kiedy byłam już u celu przyjemności, ktoś zapukał do drzwi. Zdyszana wysunęłam palce, otworzyłam oczy i zakręciłam wodę.
- Zajęte! - krzyknęłam. Osoba nic nie odpowiedziała. Drzwi otworzyły się. Wyjrzałam z kabiny i ujrzałam Josh'a w bokserkach. Uśmiechnął się zamykając drzwi na klucz. - Co ty tutaj robisz? - zapytałam, ale nie odpowiedział. Zsunął z siebie bokserki i dołączył do mnie. Ciągle patrząc w moje oczy, odkręcił wodę i zbliżył się.
  Zaczął całować mnie namiętnie. Byłam strasznie napalona na niego. On pewnie na mnie też. Odwzajemniłam każdy pocałunek. Żadnej chwili z nim nie żałowałam. Za każdym razem było tak idealnie. 
W pewnym momencie przyparł mnie do ściany, rozkraczył nogi i wszedł we mnie. 
Jęknęłam rozkoszując się tą przyjemnością. 
Kiedy przyśpieszył ruchy, wbiłam paznokcie w jego plecy. Jęknął. pewnie z bólu. 
******
Wyszłam spod prysznica zabierając jego ręcznik. Owinęłam się i z uśmiechem na twarzy wbiegłam do swojego pokoju. Mężczyzna nagi przyszedł do mnie.
- Dlaczego zabrałaś mi ręcznik? - zapytał podchodząc bliżej.
- Przepraszam. - odpowiedziałam puszczając ręcznik, który spadł na podłogę. Brunet schylił się po niego. Wplotłam palce w jego mokre włosy i usiadłam na brzegu łóżka. Rozkraczyłam swoje nogi. Uniósł wzrok na mnie. 
- Wiem o co Ci chodzi. - szepnął. Zaśmiałam się. 
Rozchylił bardziej moje nogi i zanurkował głową między
 uda. Wypięłam biodra do przodu, rozchyliłam szerzej nogi, dając mojemu ojczymowi maksymalny dostęp. Pieścił moją cipkę na wszelkie możliwe sposoby. Ssał, lizał i podgryzał jej delikatne płatki. Położyłam dłonie na jego głowie i docisnęłam ją. Jęknęłam spragniona. Po chwili przerwał czynność. Do zabawy włączył swoje palce. Rozchylił powoli wilgotne płatki i wsunął palce do wnętrza cipki. Końcem języka lizał i drażnił łechtaczkę. Pojękiwałam spragniona. Pragnęłam więcej i więcej.
- Zaraz dojdę. - szepnęłam po chwili. Spojrzał na mnie i przyśpieszył ruchy. Raptownie przeszła po mnie fala orgazmu. Wnętrze mojej cipki zacisnęło się. Brunet położył się na mnie i zaczął namiętnie mnie całować. 
******
Obudziłam się w łóżku sama. Skorzystałam z porannej toalety, ubrałam się i zeszłam na dół.
- Akurat miałam wołać Cię na śniadanie. - powiedziała mama. Codziennie była uśmiechnięta i miała dobry humor. Posłałam jej uśmiech i usiadłam do stołu. - Josh kochanie, chodź. - krzyknęła mama. Mężczyzna po chwili pojawił się w kuchni. Usiadł obok mnie i zaczął jeść. Kiedy mama zostawiła nas samym, odłożył kanapkę i spojrzał na mnie.
- Byłaś niesamowita. - szepnął mi do ucha. Uśmiechnęłam się.
- Może powtórzymy to? - zaproponowałam.
- Może. - odparł uśmiechniętym.

- Zastanów się i daj mi znać. - powiedziałam wychodząc z kuchni. Wróciłam się do swojego pokoju po telefon. Gdy byłam już w salonie dołączył do mnie Josh. 
- Jedziesz ze mną? - zapytał. Przytaknęłam głową.

********
- Mogę być pewny, że nie powiesz o niczym swojej mamie? - zapytał. Spojrzałam na niego i położyłam dłoń na jego udzie.


Dziękuje za 10 komentarzy pod poprzednim rozdziałem. 
Trochę erotyki w tym jest. (: 
Jeśli są błędy to przepraszam. <3
Liczę na szczere komentarze.

aniołki najwspanialsze.

Layout by Yassmine