- Nie ładnie. - powiedział patrząc prosto w moje zmęczone oczy.
- Przepraszam. - powiedziałam cicho. Wysunęłam dolną wargę do przodu, którą od razu złapał zębami. Delikatnie zaczął ją ssać.
- Mam na Ciebie ochotę. Mógłbym robić to z tobą kilka razy dziennie. Jesteś taka seksowna. Nigdy nikogo tak nie kochałem jak Ciebie. - szepnął pomiędzy pocałunkami. Podobało mi się to.
- To w czym problem kochanie? - zapytałam. Na chwilę przerwał całowanie mnie po szyi. Spojrzał na mnie.
- Chcesz tego? - zapytał.
- Ja tego pragnę. - szepnęłam.
Obudziłem się wcześnie rano. Od tygodnia tak wstaję. Nagi poszedłem do łazienki i wziąłem szybki prysznic. Ręcznik owinąłem w pasie i wróciłem do swojego pokoju. Z szafy wyjąłem dres i luźną koszulkę. Ubrałem się i po cichu zbiegłem na dół. Ubrałem sportowe buty i wyszedłem.
Truchcikiem biegłem po wyznaczonej trasie.
Prawdę mówiąc nie wiem co wzięło mnie na bieganie. Dzięki temu przez cały dzień czułem się lepiej i miałem ochotę na wszystko. Do pracy miałem jeszcze 2 godziny. Gdy byłem w parku, zrobiłem krótką rozgrzewkę. Gdy skończyłem, rozejrzałem się dookoła. Było tak spokojnie i cicho. Liście spadały z drzewa. Nigdy nie lubiłem jesieni, ale poranek dzisiaj wyglądał naprawdę pięknie.
Powoli zacząłem biec do domu. Na miejscu byłem po 20 minutach. Wszedłem do środka. Światło w kuchni było zapalone. Było to dziwne. Zajrzałem do środka. Mama stała przy oknie i rozmawiała z kimś przez telefon. Zaciekawiony podsłuchałem rozmowę.
- Jak to chcesz wrócić? Nie możesz.... Harry ciągle myśli, że nie żyjesz.. Nawet mnie nie denerwuj. Masz nie wracać. Nie.. Nie. Rozumiesz? - mówiła, a ja zamurowany stałem i nie mogłem się ruszyć. Z kim ona rozmawia? Cofnąłem się do tyłu. Uderzyłem w coś. - Kurwa. - pomyślałem. Wzrok zdziwionej mamy znalazł się na mnie. - Muszę kończyć. - powiedziała i rozłączyła się.
- Nie przeszkadzaj sobie. - powiedziałem idąc w stronę schodów.
- Harry, kochanie zaczekaj! - powiedziała idąc za mną. Zatrzymałem się. Tak bardzo chciałem żeby mi to wyjaśniła. - Wyjaśnię ci to wszystko. Tylko proszę Cię, usiądź. - powiedziała. Zrobiłem tak jak mi kazała. Usiadłem na kanapie w salonie i patrzyłem na nią. W ogóle nie spuszczałem z niej wzroku.
- Mój ojciec żyje? - zapytałem. Westchnęła. Przez chwilę siedzieliśmy w całkowitej ciszy. Słyszałem jak poruszały się wskazówki zegara.
- Tak. Twój ojciec żyje. - odpowiedziała po jakimś czasie. Z jednej strony cieszyłem się, że żyje, a z drugiej byłem na nią zły, że przez tyle lat mnie okłamywała.
- Więc dlaczego tyle lat żyłem w kłamstwie? Dlaczego mi nic nie powiedziałaś? - zapytałem.
- Twój ojciec zostawił nas jak ty i Ashley byliście mali. Prosił mnie żebym wam powiedziała, że zginął w wypadku. - odpowiedziała.
- Przez ten cały czas miałaś z nim kontakt? Dlaczego nas zostawił?
- Byliśmy młodzi, gdy się urodziłeś. Rok później urodziła się Ashley i wtedy zaczął się koszmar. Byłam bita przez jego własną matkę. On nie mógł nic zrobić. Nadal był na ich utrzymaniu. Powiedzieli mu, że jeśli mnie nie zostawi, to nie ma na co liczyć. I tak też zrobił. Nie mam mu złego za to. Do tej pory nikogo nie miał. Codziennie się odzywał. Codziennie dzwonił i mówił, że do nas wróci, ale ja uważałam, że najlepszym rozwiązaniem będzie, to jak nigdy się już nie pojawi w naszym życiu. I dzisiaj właśnie zadzwonił, że jest już w Irlandii i przyjdzie tu. - wyjaśniła mi wszystko. Uśmiechnąłem się delikatnie. Byłem szczęśliwy, że mam ojca. Wstałem patrząc na matkę. Gdy wstała podszedłem do niej i mocno wtuliłem ją w siebie.
- Chcę go poznać. - powiedziałem odsuwając się do niej. Patrzyła na mnie zdziwiona..
- Nie jesteś zły? - zapytała.
- Trochę, ale rozumiem to. Sam na waszym miejscu powiedziałbym tak dzieciakom.. - rzuciłem.
- Proszę Cię, przestań Harry. - powiedziała.
- Muszę iść wziąć prysznic, bo niedługo do pracy wychodzę. - poinformowałem ją i wszedłem na górę. Zajrzałem do sypialni.
Valerie nadal spała. Podszedłem do niej. Przez chwilę patrzyłem na nią. Wyglądała pięknie. Chciałem dotknąć jej policzka, ale wycofałem się. Bałem się, że ją obudzę. Po cichu podszedłem do szafki. Wyjąłem czarne spodnie oraz pierwszą lepszą koszulkę i poszedłem do łazienki. Rozebrałem się do naga i wszedłem pod prysznic. Odkręciłem wodę. Zamknąłem oczy i pozwoliłem ciepłym strumieniom spływać po moim ciele. Moje myśli ciągle uciekały do rozmowy z mamą. Nie mogłem w to uwierzyć. Byłem szczęśliwy. Tak bardzo chciałem go poznać, ale jeszcze wtedy nie wiedziałem co się wydarzy.
Obudziłam się i od razu spojrzałam na zegarek. Była godzina 9:45. Rozejrzałam się po ponurym pokoju. Strasznie bolała mnie głowa. Spojrzałam na szafkę nocną na, której leżała tabletka przeciwbólowa i woda. Uśmiechnęłam się do siebie. Mój Loczek pomyślał o mnie. Powoli usiadłam na brzegu łóżka i zmarszczyłam czoło. Ból był nie do zniesienia. Szybko połknęłam tabletkę, którą od razu popiłam wodą. Naga wyszłam z pokoju i przebiegłam przez korytarz do łazienki, która na całe szczęście znajdowała się obok. W domu panował całkowity spokój. Zamknęłam się w łazience i spojrzałam w lustro. Wyglądałam koszmarnie. Umyłam się. Owinęłam się w ręcznik. Stanęłam przed lustrem. Na szafce leżały kosmetyki Ashley. Pożyczyłam je. Zrobiłam delikatny makijaż i w samym ręczniku wróciłam do pokoju Harry'ego. Za krześle leżały czyste ubrania. Przejrzałam je. Zapewne były Ashley. Zawsze, gdy zostałam u niego na noc, to pożyczał od Ash ubrania dla mnie, a że dziewczyny teraz nie ma, to zapewne wziął je bez pytania.
Ubrałam się i jeszcze chwilę poleżałam. Po godzinie wreszcie przestała boleć mnie głowa. Przed 11 zeszłam na dół. W domu nikogo nie było. Weszłam do kuchni, gdzie czekało na mnie śniadanie i liścik od Harry'ego. Podeszłam bliżej i wzięłam małą karteczkę do ręki.
Kochanie tak słodko spałaś, że aż nawet nie chciałem budzić cię do szkoły! Mam nadzieję, że czujesz się dobrze i, że znalazłaś tabletkę, którą ci zostawiłem. Do wieczora zostań u mnie w domu. Około 19 wrócę i wynagrodzę ci to, że tyle musiałaś na mnie czekać. Zrobiłem ci śniadanie.
Kocham Cię. Twój, Harry. <3
Czytając to co napisał mi Loczek, uśmiechałam się sama do siebie. To było cholernie słodkie. Nie pamiętam czy kiedykolwiek zostawił mi taką wiadomość. Na stole leżał talerz z kanapkami. Szybko zrobiłam herbatę i usiadłam do stołu. Odkryłam talerz i przysunęłam go do siebie. Powoli zjadłam kanapki. Upiłam ostatniego łyka herbaty. Rozsiadłam się wygodnie na krześle i delikatnie zaczęłam pasować brzuch.
Gdy odłożyłam talerz do zlewu, rozległo się pukanie do drzwi. Zdziwiona poszłam je otworzyć. Stał w nich mężczyzna. Miał około 40 lat. Miał na sobie czarne spodnie i białą podkoszulkę oraz jakiś płaszcz. Wszystko połączone razem, wyglądało na nim bardzo dobrze.
- Przepraszam bardzo, ale kim Pan jest? - zapytałam.
- Nazywam się Rob Styles i jestem ojcem Harry'ego oraz Ashley. - odpowiedział. - A Pani, to kto? - zapytał. Zamurowana wpatrywałam się w niego. Ojciec? Jak to ojciec? Przecież z tego co wiem, to on nie żyję.
- Ja.. ja.. Jestem dziewczyną Harry'ego. - odpowiedziałam wreszcie. Zaśmiał się.
- Czy jest ktoś w domu oprócz ciebie? - zapytał.
- Nie. - odpowiedziałam oschle. Znowu się zaśmiał. Ogólnie przez cały czas dziwnie mierzył mnie wzrokiem. Czułam się skrępowana.
- W takim razie przyjdę wieczorem, gdy ktoś będzie już w domu. - powiedział. Odwrócił się na pięcie i poszedł do samochodu. Zamknęłam drzwi.
- Kurwa, co to wszystko miało znaczyć? - zadałam sama sobie to pytanie i poszłam do pokoju swojego chłopaka.
W pokoju był straszny bałagan. Na podłodze pełno ciuchów, papierki na szafkach i brudne naczynia. Od razu wzięłam się za sprzątanie. Dzięki temu czas szybciej mi zleciał. Gdy skończyłam położyłam się na łóżku i wzięłam do reki telefon. Odczytałam wiadomość od Josh'a.
Dlaczego znowu nie ma Cię w szkole?
Tak. Najlepiej nie odpisywać.
Zobaczysz Valerie, że matka o wszystkim się dowie i wrócisz do domu.
Po przeczytaniu treści wiadomości, zaśmiałam się. Jak on może się tak zachowywać? Mam gdzieś, to czy chodzę do szkoły czy nie. Co go w ogóle to interesuje? To przecież tylko i wyłącznie moja sprawa. Poza tym rano się źle czułam, więc napiszę sobie usprawiedliwienie.
Ten sam dzień - godzina 18:50
Ciągle siedziałam w pokoju chłopaka. W ogóle z niego nie wychodziłam. Tylko co do łazienki.
Gdy ułożyłam się wygodnie na łóżku, ktoś wszedł do pokoju. Odwróciłam się w stronę drzwi. Stał w nich Harry. Uśmiechnęłam się i rozłączyłam ręce. Chłopak od razu położył się na mnie. Przytuliłam go. Wtulił się w moją szyję.
- Cholernie za tobą tęskniłem, księżniczko. - powiedział całując mnie w szyję. Zaśmiałam się. Dreszcze przeszły po całym moim ciele. Podniecało mnie to.
- Ja za tobą też. - odpowiedziałam. - Dziękuję za śniadanie. - dodałam. Położył się obok i spojrzał prosto w moje oczy. Nasze twarze dzieliły milimetry. - Ktoś był dzisiaj tutaj. Przedstawił się jako Rob Styles. Powiedział, że jest Twoim ojcem. - powiedziała, gdy zapanowała cisza.
Chcesz wiedzieć co będzie dalej? Wystarczy zostawić komentarz pod tym rozdziałem!
Serdecznie chciałabym w ogóle podziękować za wszystkie komentarze! Jesteście cudowni!